Sorry, ale Twoja próba imputowania mi czegoś, czego w żadnym punkcie napisałem, jest tak żałosna, że nie zasługuje na odpowiedź.

To Twoje wnioski i Twój tok myślenia, świadczą więc o Tobie, nie o mnie.

Nie jestem prawnikiem, zatem i nie znawcą prawa, ale z tego co wyczytałam prokuratura poznańska umorzyła śledztwo wobec księdza, który jak Określono "lekkomyślnie przyczynił sie do śmierci dziecka" na podstawie art 160 paragraf 2 Kodeksu Karnego
http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/ ... ,id,t.html

Nie rozumiem po co kłamiesz.

Dobrze Teresse - o czym mamy dyskutować? Bo na razie nie ma konkretnych postulatów. Więc jedyne osoby, które mogą obecnie się podpisać pod tą ustawą, której nie ma, to ci, którzy organicznie nienawidzą PiS-u. Tak więc: chętnie podpiszę, ale nie widzę sensu wątku.

Nie będę dyskutował na ile to wątpliwe czy niewątpliwe. Ale pomijając tę kwestię, to jednak mamy przypadek zaistnienia pierwszego człowieka, który różnił się od swojego przodka w sposób pozwalający mówić o pierwszym człowieku, a nie o zwierzęciu.


Jest mowa o potomku człowieka, a człowiek to nie tylko organizm. Nie ma rozgraniczenia miedzy organizmem człowieka a człowiekiem. Chociaż można sztucznie przyjmować takie granice, żeby uzasadnić rozmaite niesprawiedliwe zachowania jednych ludzi wobec innych.

...a rozumiesz też, że z działania ewolucji wynika także, że ów pierwszy człowiek płodził również nie będące ludźmi zwierzęta, a przynajmniej że takowe znajdowały się wśród jego potomków?

Z teorii ewolucji, genetyka to wyklucza......muł nie rodzi żadnego potomstwa.

Powstawanie gatunków nie następuje skokowo, tylko jest to proces płynny. Populacje przodków i potomków są cały czas płodne. Żadna granica nie powstaje z dnia na dzień.

Według teologii człowiek posiada duszę rozumną i nieśmiertelną. Możliwe więc, że tę nieśmiertelną duszę mieli tylko ci, którzy posiadali też odpowiedni poziom rozwoju umysłowego - albo, przykładowo, odpowiedni potencjał genetyczny (to mogłoby lepiej pasować do nauki KK).

A może nie należy wierzyć bez zastrzeżeń w Teorię Ewolucji?

Nie ma w co "wierzyć". Gatunki cały czas zmieniają się, czyli ewoluują, na naszych oczach. Zatem dawniej też musiało tak być.

Za to historia o Grzechu Pierworodnym to wymysł?

Jan Paweł II uważał, że jedno z drugim nie koliduje. A on chyba znał się na teologii całkiem nieźle.

W ogóle całe wydarzenie z grzechem pierworodnym mogło mieć miejsce poza naszą historią.

Nie rozumiem, poproszę o wyjaśnienie. Albo mamy ewolucję albo dewolucję.

Mamy ewolucję, w której ramach prawdopodobieństwo, że owa cecha graniczna pojawi się równolegle w dużej części populacji jest pryzerowe, toteż genetyczny pionier skazany jest na współżycie z osobnikami jej nie posiadającymi, szerzej bowiem będzie utrwalać się dopiero z czasem. Jeśli nie mamy do czynienia z populacją w jakiś sposób odizolowaną i rozmnażająca się wsobnie, to potomstwo, któremu daną cechę pionier cechę przekazał, współżyć będzie także z przedstawicielami populacji jej nieposiadającymi, toteż w wielu liniach rodzicielskich cecha zaniknie.

Myślę, że prawdopodobieństwo, że owa cecha graniczna pojawi się równolegle w dużej części populacji jest całkiem zerowe. Pojawienie się genu homo sapiens u kilku osobników w tym samym pokoleniu i na tym samym terenie po milionach lat ewolucji bez efektu, jest właściwie niewyobrażalne.
Mamy więc populację odizolowaną. Można zakładać, że cecha pioniera zaniknie, ale dowieść tego nie sposób. Innym założeniem może być, że cecha pioniera będzie tak dominująca, że przetrwa w każdym potomku.

A dlaczego odizolowaną? Wyjaśnij. Przecież pozytywna przystosowawczo cecha pojawiająca się w takiej populacji ma owszem, większa szansę się utrwalić, ale jednocześnie mniejszą, by się dalej rozpowszechnić, co wynika z definicji populacji odizolowanej.