Za naszą wschodnią granicą żyje kilka milionów Polaków.
Przez wiele dziesięcioleci byli obywatelami drugiej kategorii, poddawani szykanom,
wywózkom, prześladowaniom...
Ślady polskości na tamtych terenach były (i często są nadal) zacierane i niszczone.
Polacy - zapatrzeni w "sprawy europejskie" - w większości nie dostrzegają,
że tuż obok nasi rodacy potrzebują konkretnej pomocy i - umacniającej polskość - naszej obecności.

Wychodząc naprzeciw tym oczekiwaniom Akcja Młodego Pokolenia "Wszerad"
organizuje akcję "Kresy: jedno mamy imię".
Celem akcji jest fizyczna pomoc przy odbudowie XIX-wiecznego polskiego
kościoła na Ukrainie, który został zdewastowany przez komunistów.
Akcja trwa przez lipiec, sierpień i wrzesień,
wyjazdy odbywają się w kilkuosobowych grupach i trwają tydzień.

Nie Masz jeszcze planów na wakacje? Chcesz pomóc?
Interesuje Cię polska historia?
A może Chcesz zobaczyć jak wygląda naprawdę życie na Ukrainie po 70 latach panowania komunizmu i po "pomarańczowej rewolucji"?
Jeśli tak, odwiedź stronę naszej akcji: http://kresy.wszerad.pl
lub napisz na e-mail kresy@wszerad.pl

To miłe. Jednak nie jestem pewien czy Rusini pragnęli przyjazdu tych milionów... Przy kolonialiźmie trzeba się liczyć ze stratami!
Car liczył się ze stratami w Polsce, dlatego specjalnie nie interweniował kiedy "brzydka" świątynia Boża(!) decyzją parlamentu została rozebrana w stolicy demokratycznego kraju.

Ps. Określenie "Kresy" funkcjonuje jedynie w języku polskim i używane jest wyłącznie przez Polaków. Czy to nie dziwne?