Autor |
Wiadomość |
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Beli, oj tak.Pamietam te latawce, te gaszone ognicha "sikawkami"(waszymi).
A poza tym pamietam:
- Peweksy
- zbiórki sąsiadów u tego, który jako jedyny miał TV, o 19,30 bodaj, ten sygnał przed DZIENNIKIEM
- pralka ręczna zwaną tarką
- lodówka na zewnętrznym parapecie okna
- szklane butelki na oranżadę z takim fikuśnym zamykadłem (jakiś drucik, gumka jako uszczelka)
- choinka ze świeczkami , ale prawdziwa jodła, pachnąca w całym domu
- reglamentowana biała śmierć, tzn. cukier. O przymniało mi się, jak ksiądz wówczas uświadamiał nas, że są 3 białe śmierci: sól, cukier i narkotyki
- żelazko z duszą grzane na blasze ciepłego pieca
- śniadanie do szkoły owinięte we wczorajszą gazetę
- tata, który pykał fajkę, pachniało tytoniem " Amfora"
- szlaczki pod każdym wypracowaniem domowym malowane kredeczkami
- I Mikołaj w szkole, kiedy dostałam bajeczkę "Kwiat paproci" i "Alibaba i 40 rozbójników"
- paciorek odmawiany z mamą na jej kolanach, było przytulanie i uczenie modlitwy, cudowne czasy
- bieganie po kościele, bo byłam niesforna, podczas mszy
- księdz, który bił mnie po łapkach długą drewniana linijką, bo go zagłuszałam na religii
- majówki pierwsze, szczere prywatne rozmowy z duszpasterzami po majowkach
- sukieneczka komunija, zdjęcia czarno-białe z komunii św.
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
Śr maja 04, 2005 13:46 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
bobo
Tys chyba moje pokolenie :D:D
..a co do tego ksiedza...no cóz, wczesniej był chyba na odprawie w Komitecie Miejskim PZPR, albo nie daj Boże w miejskim oddziale SB...dlatego prawił takie farmazony o cukrze i soli :P:P (gupi chlop byl)
Co do drugich sniadan.....no wiesz czasem byla gazeta (Trybuna Robotnicza), ale czasem zdarzal sie papier sniadaniowy, tylko ze taki to musialem ładnie poskladac i przyniesc nazad do domu, by na drugi dzien bylo :P:P:P
.......acha......w okresie swiat puszczano dla dzieci w TV najlepsze bajki...Disneye i inne
..ale szczerze mówiąc to "ruskie" basnie rysunkowe były rewelacyjne....mozna było patrzec z zapartym tchem....nie to co te dzisiejsze japońskie g...o
|
Śr maja 04, 2005 13:56 |
|
|
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
oj, tak, Beli.
A łyżeczka tranu podawana co rano, tfuj, co za świństwo było!
A ten ksiądz, pamiętam jego nazwisko, ale jak jeszcze żyje, to kto wie co bym mu zrobiła spotkawszy go teraz, yhm, ty X !
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
Śr maja 04, 2005 14:06 |
|
|
|
|
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Nasz syfon to się wiecznie psuł. A wody z saturatorów mi mama nie pozwalała pić, bo niehigienicznie...
Butelki ze śmiesznym zamykadłem się krachle zwały
Mój tata sam wywoływał te czarnobiałe zdjęcia w ciemni w pracy. Uwielbiałam zapach odczynników... Teraz to hologramy w ten sposób czasem wywołuję
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
Śr maja 04, 2005 14:11 |
|
|
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
Śr maja 04, 2005 14:40 |
|
|
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
no syfony pamietam i oranzade na zabawach karnawalowych tylko wtedy mama pozwalala mi ja pic
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
Śr maja 04, 2005 14:41 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
bobo
Odnosnie pasty....kojarzy mi sie z ta do zebów marki NIVEA :D
Czysciła wszystko poza oczywiście zębami.....ale dobra była do mosiadzu i innych takich rzeczy
Potem sie dziwili, ze w Polsce był taki wielki współczynnik próchnicy.....jak taka paste oferowano to i nie dziwota.
Czasem sie zdarzyło, ze gdzies tam pojawiła sie pasta BAMBINO o smaku truskawkowym. Oczywiscie jej własciwosci niczym nie ustepowały Nivei, czyli nadawala sie bardziej do d...., ale za to miala fajny smak i mozna ja bylo jeść :P:P:P:P
pozdrówka
|
Śr maja 04, 2005 17:03 |
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
a pamietacie proszki do zębów...? bialy był mietowy, a jakis kolorowy to... nie pamietam
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
Śr maja 04, 2005 17:22 |
|
|
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Beli i Julia, no pewnie, pamiętam. Jeszcze chyba pasta marki LECHIA, I dokładnie, tak, jak mówicie one dawały taki efekt, jak dzisiaj coca-cola, czyli ODRDZEWIACZE. Puści każda zardzewiała śrubka, a zęby wypadną!!!ha, ha.
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
Cz maja 05, 2005 7:55 |
|
|
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
No i powiem jeszcze, że śpiewałam w chórze międzyszkolnym. Jeździliśmy po całym województwie śpiewając np.:
- Wołga, Wołga, mać radnaja
- Dunaj, Dunaj, anu uznaj...
- Trojki dwie, (hm romantyczna)
- piosenki zespołu Śląsk
- polskie ludowe (Tańcuj Mańka, dam ci piróg)
No i co? to były czasy, a , jak się wyśpiewałam przez tyle lat to wyżyłam się emocjonalnie i duchowo.
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
Cz maja 05, 2005 17:39 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Letnie kolonie....zazwyczaj organizowane przez zakłąd pracy.
Wyjazd "ogórem" (starym Jelczem, jakby kto nie pamietał) nad morze....kilkanascie godzin jazdy z predkoscia 40-50 km/h. Woreczki obowiazkowe
Kolonie zazwyczaj w szkole......sale szkolne wypelnione kilkunastoma straszliwie skrzypiacymi , metalowymi łózkami. W rogu dodatkowo jedno łózko dla wychowawcy, oddzielone lekarskim parawanem :P
Szafki?........walizka pod łóżkiem, na szyi woreczek z pieniedzmi (których w połowie kolonii zazwyczaj zabrakło)....no i na sniadanie obrzydliwa kawa zbożowa z mlekiem, plus oczywiscie zupka mleczna. Do tego bułki z giganta i pasztetowa , serem i dzemem.
Ze zatrzymam sie na sławetnej pasztetowej.......hmmmm produkt wieloletnich naukowych badan socjalistycznych. Ile dac tłuszczu by papier toaletowy trzymał sie w kupie ? Mielismy jednak wybitnych naukowców w tej dziedzinie. To przynajmniej wyjasniało brak tego potrzebnego srodka w WC....zamiast tego była nieoceniona Trybuna Robotnicza (nawiasem mówiac tylko do tego sie nadająca).
Obiad - wodnista zupka, z malenka wkładka. Zimniory, ogoras i .....no jasne mielony!!! ( oczywiscie z ogromna zawartoscia niedojedzonych na sniadanie bułek )
Kolacja - kanapki...z pasztetem, dzemem i serem, lub przeswitujacymi plasterkami zwyczajnej. Do picia cieniutka herbatka
Zapomniałem o deserze!!!!!!! - budyn, kisiel, galaretka lub czasem drożdzówka.
Kapiel raz na tydzien...w sobote....ale to akurat nam najmniej przeszkadzało :P:P:P:P:P
Wyjscia parami na miasto, a tam: kupno lodów, lizaków i kompletna nuda......i tak przez 3 tygodnie.
Na szczescie mieliśmy tyle pomysłów (nie zawsze wspaniałych), ze potrafilismy urozmaicic nudne zajecia, prowadzone przez zblazowanych wychowawców.
Mimo wszystko było fajnie....i żal było wracac do domu :D
pozdrówka
|
Cz maja 05, 2005 19:13 |
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
no tak... kolonie 3 tygodniowe... teraz sa max. 2 tyg i to i tak kupe kasy kosztuje
bakle karnawalowe w szkole, organizowane na sali gimnastycznej, sciany dekorowane siatka maskujaca teraz juz tego dzieciaki nie pamietaja, nawet studniowki robia w lokalach
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
Cz maja 05, 2005 20:14 |
|
|
gosc12
Dołączył(a): So sty 08, 2005 18:22 Posty: 423
|
Kiedy bylem dzieckiem,pamietam jak pomagalem ojcu niesc wiadro z woda.Po prostu trzymalem tylko za uchwyt.Ale moj tata powiedzial wtedy slowa,ktore pamietam do dzis:Pan Jezus sie cieszy,kiedy widzi,ze mi pomagasz.A pozniej pamietam,jak tata czesto kleczal przed krzyzem i modlil sie.Niezawsze wieczorem,ale czasem rano,kiedy wracal z pracy.
Wyjscia na "Majowe" i w pazdzierniku na Rozaniec,tez byly czescia zycia mojej rodziny.No i Roraty-to bylo cos,niesamowite przezycie.
To sa moje najwieksze "hiciory" mojego dziecinstwa,ktore pozostaly nimi mimo uplywu lat.I tak jak w bajce ciagle powtarzam:
Dziej sie bajko,dziej...
_________________ "Szanuj kazdego czlowieka,bo Chrystus w nim zyje."
|
Cz maja 05, 2005 22:39 |
|
|
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
syfony
tran bleeee
sobotnie kąpiele
i pasta do zębów o smaku truskawki np z Belgii albo efu (NRF-u , czyli Niemiec)
dostępna tylko w małej ilości , tylko w czasie kolonii i po uprzejmym przymilaniu sie do kumpla co ma ciocie w Niemczech ...
hehe
no tak było
ale mimo wszystko dobrze sie wspomina tamte czasy
przynajmniej leciałem samolotem nad morze
i puszczałem nie latawca , ale spadochroniarza zakupionego w sklepie
a teraz to piechtochodem nad morze chyba ,albo niech ktoś poda namiar na telefon do Dedala
najbardziej lubie zbierać bursztyn o to mi zostało i dłuuuuugie spacery po plaży
co do ogórka to wychodził z kursowania jak ja jeździłem na kolonie
za to pamiętam podróż zdezelowaną Nyską do siostry na obozie harcerskim bo byłem wtedy w zuchach czuwaj ! hehe
a makulatury do szkoły przynoszonej kilogramami to nikt niewspomina ...
Topienie Marzanny obowiązkowe jak pochód pierwszo majowy
zbieranie kasztanów
komuniści to mieli manie ze sportem , sadzeniem kasztanowców i topoli ...
pamiętam jak z kuzynem jeździłem handlować do Tych jako dzieciak
sprzedać komiksy i coś zakupionego
udało mi sie opchnąć wtedy materac podwójny od rodziców
Tylko niemówcie fiksusowi tego bo mnie pewno ścigać będzie
a skubanie korków pamięta ktoś ?
robienie sznojdra obowiązkowe wśród prawdziwych mężczyzn
ile ja sie naciąłem krosówki heh (gdyby rodzice wiedzieli ...)
albo strzelanie z skręconych dwóch śrub z siarką z zapałek w środku
albo saletra z cukrem w kapslu po czystej
raz to zrobiłem "smoka" z zapałek i se włosy fajnie przypaliłem z grzywki
hihih
pamiętam jak proch z kumplem próbowaliśmy robić
ale ze świnki morskiej jednak nienadaje się "guano" na to
boje sie pisać , bo dzieci czytają zapewne ,o innych jeszcze rzeczach ...
jak ja to przeżyłem
chyba mam być kimś wielkim abo co ,bo to doprawdy cud i opatrzność , że jeszcze jestem na tym świecie
ale sok truskawkowy to najlepsza rzecz na świecie z tamtych czasów
i to nie to co dziś , ale gęsty ,słodki i mocno truskawkowy najlepszy do zagranicznych budyni od cioci z Niemiec
i musze to wykrztusić z siebie grysik też potrafił być przy nim zjadliwy a nawet smaczny
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
Pt maja 06, 2005 1:43 |
|
|
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Julia, nie dość, że studniówki w lokalach teraz mają, to jeszcze: stylistka, manicure, pedicure, fryzjer, kreacja z wyższej półki...ach
A ja na mojej studniówce to w białej bluzce pod szyję zapiętej i wfdługiej czarnej spódnicy. Ale były fajne czasy.
A co do tej pasztetowej to było fajne wyżeranko. Skład pasztetowej niezwykle prosty i krótki:
-papier toaletowy
-rozmiękczacz, czyli łój jakiś.
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
Pt maja 06, 2005 9:25 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|