W jakim więc zakresie niedzielna praca zatrudnionych na basenie wyczerpuje ich "korzystanie z należnego odpoczynku duchowego i fizycznego"? Czy pracując tam w niedzielę mogą się "poświęcić życiu rodzinnemu, kulturalnemu, społecznemu i religijnemu"?

Ich praca służy innym do korzystania z należnego odpoczynku fizycznego oraz poświęceniu się życiu rodzinnemu, kulturalnemu i społecznemu. No może bez tego kulturalnego, to bardziej w kinach i teatrach.

Praca kasjerki lub mechanika samochodowego nie służy temu, a przynajmniej nie w ten sposób.

PS: Nie odpowiedziałeś na - nieerystyczne - pytanie.

No proszę! Widzę tutaj drugiego @Robeka, który ma kłopoty z rozróżnianiem wartości poszczególnych zawodów dla społeczeństwa.

Jeżeli brakuje argumentów ad rem, trzeba zjeżdżać ad personam? To takie żałosne. Może jeszcze napisz coś o obiektywnym istnieniu Latającego Potwora Spaghetti, pośmiejemy się.

A jak już skończysz, to racz odpowiedzieć na moje pytanie:

Czy katolików obowiązuje absolutny zakaz pracy w niedziele? Co na ten temat mówi Katechizm?

Zieeew

W ten sposób dzielisz społeczeństwo na tych, którzy mają zażywać życia rodzinnego, kulturalnego i społecznego oraz tych, którzy mają im w tym usługiwać. Coś jak marksistowski świat partyjnych i gułagów. Albo wellsowski świat elojów i morloków. Albo starożytny panów i niewolników.

Gratulacje. Już uwewnętrzniłeś sobie argumenty za takim obrazem i stał się twój. Zapewne też jednoznacznie postawiłeś siebie po odpowiedniej stronie bata.

Nie będę z tobą więcej dyskutował. Budzisz we mnie obrzydzenie.

Jejku Cawilianie, najpierw ziewasz ze zmęczenia a teraz nadmiar adrenaliny Tobą nosi? Wypij meliskę, prześpij się, to Ci przejdzie.

KKK 2187 Świętowanie niedziel i dni świątecznych wymaga wspólnego wysiłku. Każdy chrześcijanin powinien unikać narzucania – bez potrzeby – drugiemu tego, co przeszkodziłoby mu w zachowywaniu dnia Pańskiego. Gdy zwyczaje (sport, rozrywki itd.) i obowiązki społeczne (służby publiczne itp.) wymagają od niektórych pracy w niedzielę, powinni czuć się odpowiedzialni za zapewnienie sobie wystarczającego czasu wolnego. Wierni powinni czuwać z umiarkowaniem i miłością nad tym, by unikać nadużyć i przemocy, jakie rodzą niekiedy rozrywki masowe. Pomimo przymusu ekonomicznego władze publiczne powinny czuwać nad zapewnieniem obywatelom czasu przeznaczonego na odpoczynek i oddawanie czci Bogu. Pracodawcy mają analogiczny obowiązek względem swoich pracowników.

Katechizm też budzi Twoje obrzydzenie, bo dopuszcza takie bezeceństwa, jak pracę ze względu na sport, rozrywki czy imprezy masowe? I z błahego powodu zwyczajów? Brrr...

O organistach i zakrystianach nie wspominajac, ktorzy w niedziele godzinam pracuja (bo coz innego robia?) w kosciele, zeby zapewnic wiernym, no wlasnie co? Mozliwosc swietowania...

Nie wiem, ja takiego postulatu nigdzie w tej dyskusji nie umieściłem.


Pomijam w moich tekstach oczywistości i wszystkie inne moźliwości. Oczywistość jest taka że nie w każdej pracy da się nadognić. Ale realia są takie że w wielu pracach wolne jest, choćby w święta,a potem stosy dokumetów czekają i trzeba nadgonić w tej czy inny sposób. Tam gdzie się nie da widocznie trzeba zatrudnić więcej ludzi do pomocy. To teżdbry sygnał żepracownicy działają na skraju moźliwości przerobowych.

Pracodawcy są różni. Są koncerny, duże sieci i mali przedsiębiorcy. Dla mnie to wszystko nie jest jedno i to samo. Patrzęna sprawę szeroko, raz doceniam bardziej dużego bo może więcej zaoferować pracownikowi, a razdoceniam tego małego, bo jest ich wielu i dają pracę wielu. Konsensusu nigdy nie osiągniemy. W tym kraju zasady muszą być jednolite dla wszystkich, a są tu i ateiści i katolicy i innowiercy. Jedna praca jest niezbędna, inna nie. Wszystko się zmienia. Kiedyś nie było w ogóle ograniczeń czasu racy. Wprowadzono prawne ograniczenia. Kiedyś ludzie wykonywali pracę, które dziś robią maszyny. Protestowano, ale postępu się nie zatrzyma. Dziś należy się zastanowić co lepszyć w systemie, co jest ważniejsze człowiek czy statystyki.

U mnie w pracy ludzie biją się o niedzielne dyżury, bo stawka jest wyższa....

Lekarze w Polsce także.

Tam gdzie chcą za to płacić to pewnie się biją. Ale to oznacza że tacy ludzie pracują cały tydzień. Pracodawca najczęściej daje wolny za niedziele.

Niestety, ta "zaraza" przeniknęła także do szkół. Szkoły dla dorosłych, szczególnie te niepubliczne, na kierunkach zaocznych uczą przede wszystkim w niedzielę. Można mieć zajęcia np. z jednego przedmiotu 10 godzin lekcyjnych.
Taka sama szkoła, która nie pracuje w niedzielę, z wielu powodów przegrywa w konkurencji. Szkołę się zamyka, ludzie tracą pracę, uczniowie możliwość kształcenia. Nasuwa się pytanie: czy chodzenie do szkoły w niedziele to grzech?
Uważam, że chodzenie na basen w niedzielę grzechem nie jest.

Przez sam fakt, że to niedziela - raczej nie. Inna sprawa, że dla niektórych samo chodzenie na takie miejsca, jak basen, może być grzechem (np. jak ktoś ma intencję, żeby pooglądać).

Oglądanie telewizji pewnie tez jest grzechem, bo "pogodynka" młoda i ładna

A może napiszesz cos więcej? Dlaczego nie ma być albo ma być grzechem chodzenie na basen w niedzielę? Czym to się różni od chodzenia w niedzielę do Castoramy, Empiku, czy butiku?