Mam trochę podobnie... ktoś się do tego odniesie?

Mam wątpliwości.. nawet, jeśli są ludzie, którzy:
a) nie wierzą w Boga
b) są tzw. "złymi ludźmi", krzywdzącymi wszystkich wokół, wyrządzającymi zło

to zastanawiam się czy...
a) nie wierzą, bo zostali wychowani w środowisku ateistycznym, lub później nasiąkli takim światopoglądem w środowisku, całkiem "niechcący"
b) spotkało ich w życiu wiele krzywd i nie znają innego środka samoobrony niż przemoc, są po prostu nieszczęśliwi, ale z własnej woli nie umieją temu zaradzić, bo nie zaznali dobroci (więc jak mieli się jej nauczyć?)

Rozumiem, co czuje osoba niedowierzająca lub niewierząca w istnienie Boga. Tego nie da się kontrolować siłą woli. Jak ktoś nie wierzy, to "choćby i umarli zmartwychwstali" nie uwierzy, ale to nie zależy od woli - "ja chcę uwierzyć" - pstryk - i już wierzę.
Rozumiem też, co czuje osoba nieszczęśliwa, od dziecka nauczona przemocy i perfidności, która nie zna innych środków zaradczych niż podkładanie innym kłód pod nogi. Wszyscy mówią: to zły człowiek, a on tego też nie może kontrolować siłą woli, bo psychologia tak działa: czego się nauczysz, to będziesz robił. Jak nauczył się, że przemoc i perfidność daje rezultaty, to tak będzie postępował.

I co, dla takich ludzi niekończące się piekło? Czy raczej "zaznanie w końcu prawdziwego Świętego, Prawdziwego Spokoju" po tym ciężkim życiu? Poznanie w końcu prawdy o Bożej miłości, zamiast piekła?

Nie promuję anakatastazy.
Tylko się zastanawiam nad tytułem tego wątku.

Zło w domu rodzinnym nie tłumaczy wszystkiego. Mnóstwo ludzi w dzieciństwie wychowało sie w okrutnych domach pijaków, ludzi rozwiązłych, a w życiu dorosłym odcięli sie od zła i żyją uczciwie.

Możliwe, że wszyscy zostaną zbawieni. Kościół takiej możliwości wcale nie wyklucza. A Bóg, będąc sprawiedliwym, nie pozwoli tak łatwo trafić człowiekowi do piekła dlatego, bo miał trudne dzieciństwo.

A ja się ze zbawieniem wszystkich nie zgadzam. Weźmy na przykład Hitlera, za którego działaniem wymordowano tyle milionów ludzi. Umarł bezkarnie i bezkarnie miałby żyć szczęśliwy w Królestwie Bożym. Nie ja się na taką niesprawiedliwość nie godzę. Dzięki Bogu, że istnieje sprawiedliwość Boża. Kto jest zbrodniarzem, okrutnikiem i wyrządza tak wiele krzywdy innym ludziom, nie może być bezkarny wiecznie. Jeżeli nie ma sprawiedliwości na ziemi, to dobrze, że chociaż jest ona w niebie. Gdyby człowiek nie bał by się Boskiej sprawiedliwości, to czułby się zupełnie bezkarny i stać by go było na czynienie jeszcze większego i ohydnego zła. Bóg więcej przebacza niż człowiek, ale jego miłosierdzie tez ma granice.

Błąd. Miłosierdzie Boże nie zna granic, dlatego jeżeli nawet największy grzesznik będzie szczerze żałował za swoje grzechy, to nawet jeżeli dokona aktu żalu doskonałego w ostatniej sekundzie życia, to i tak zostanie zbawiony. Takoż więc również najwięksi zbrodniarze mogą zostać zbawieni.

Byłoby miło, gdyby Hitler jednak został zbawiony.

Nie błąd. Wypowiedziany żal w ostatniej sekundzie życia może być tylko kierowany strachem konającego, a nie wolą by zbliżyć się do Boga. Boga nikt nie oszuka. Bóg zna intencje naszego serca. Bóg wie czym kierowana jest skrucha konającego Tylko Bóg może osądzić, czy dany grzesznik zasługuje na Jego miłosierdzie. Człowiek żaden tego nie jest wstanie określić.
Jeszcze jest czyściec, by ci co na niego zasługują mieli szansę, by odpokutować za swoje winy.
Czyściec jest darem dla tych, co jeszcze otrzymują od Boga jakąś szansę.
Zbawienie nie jest dane od razu dla wszystkich, tak po prostu z automatu. Przez swoje życie zaświadczamy, czy pragniemy zbawienia, czy pragniemy Boga i życia w Jego Królestwie.

Gdybym była moderatorem, to za taki wpis dałabym ci - bana stałego !

Zostaw więc to Bogu i jeżeli spotkamy w raju Hitlera i Stalina, to będzie znaczyło, że jednak szczerze żałowali w ostatnim momencie życia. Ja zaś będę się z tego cieszył.


Ponieważ?

wybrana, cierpienie wieczne, czyli nieskończone, nie może być sprawiedliwą karą, ponieważ ktoś musiałby dokonać nieskończonego zła, aby na to zasługiwać. A to jest, oczywiście, niemożliwe. Dlatego KK naucza, że piekło to jest stan odrzucenia Boga.

Jak sama zauważasz, istnieje jeszcze kara skończona - czyściec. I na to akurat zasłużyć można.

Ponieważ?[/quote]

Bronić Hitlera ?

No to przykre, że zamiast cieszyć się z tego, że zbrodniarz się nawrócił, będziesz miała pretensje do Boga, iż został zbawiony.



Hitler wg. Ciebie nie ma prawa do zbawienia?

No właśnie podany jest wyżej przykład Hitlera. Czy nie mamy do czynienia z nieskończonym złem. Czy my ludzie, potomkowie skrzywdzonych, cierpiących,m bestialsko zamordowanych, mamy teraz stać się altruistami i powiedzieć, tak zbrodniarzu, bądź zbawiony. Pragnę twojego zbawienia, tak jak to zaznaczył w tym temacie uczestnik forum.

Nie mi sądzić, czy ma prawo, czy nie. To może tylko Bóg osądzic. Ja mogę powiedzieć szczerze, ze tak, pragnę, by jego piekło było wieczne i z całego serca mu tego życzę.

To się nazywa źle uformowane sumienie.


Naprawdę nie rozumiesz pojęcia nieskończoności?