Czy jakaś religia ma monopol na prawdę ...?
Autor |
Wiadomość |
_Big_Mac_
Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 18:43 Posty: 923
|
ujcbw, postulujesz "uwierz, to pozbędziesz się wątpliwości". Zrozum, że ja nie uwierzę, dopóki nie pozbędę się wątpliwości. Takiego podejścia wymaga elementarny zdrowy sceptycyzm, bo nie chodzi o to, bym sobie dokonywał prania mózgu byle uwierzyć w którąś religię. Jeśli już, to musisz mi powiedzieć którą (i dlaczego, rzecz jasna, Twoją...). Potem uzasadnić, że to ona jest prawdziwa, ZANIM będę mógł w nią uwierzyć. Nie uwierzę w Twoją religię tylko po Twoich zapewnieniach, bo tak samo zapewni mnie wyznawca każdej innej. Kompletnym nie porozumieniem jest więc wymaganie ode mnie NAJPIERW uwierzenia, a potem pytania "czemu ja właściwie w to uwierzyłem".
_________________
gg 3287237
|
So sty 27, 2007 16:22 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
A więc chcesz żeby ktoś, Big_Mac-u, udowodinił ci, ze wierzy w Prawdę.
Równocześnie utrzymujesz, że Boga nie da się udowodnić.
To czego Ty naprawdę chcesz?
|
So sty 27, 2007 16:25 |
|
|
ujcbw
Dołączył(a): So sty 13, 2007 22:16 Posty: 34
|
...
A co do prania mózgu to nie jest tak. Jak mówiłem wcześniej jeśli komuś zależy by się dowiedzieć to sie dowie. Tobie Big-Macu widocznie nie zależy. Najłatwiej usiąść z zalożonymi rękami i powiedzieć "A teraz mnie przekonajcie."
|
Wt sty 30, 2007 0:12 |
|
|
|
|
ujcbw
Dołączył(a): So sty 13, 2007 22:16 Posty: 34
|
I nie chodzi o uwierzenie w religie tylko przede wszystkim w istnienie takiej istoty jak Bóg. Szukanie ludzi, którzy wiedza o Nim coś więcej to kolejny etap. Wszystko musi odbywać się po kolei.
A co do pozbycia się wątpliwości to długo się ich nie pozbędziesz. Nawet ludzie wierzący je miewają, bo myślą, że efekt ich błędów to wina Boga. Liczy się jednak efekt, tzn. że w ostatecznym rozrachunku możesz powiedzieć - powątpiewałem, ale nie zwątpiłem.
Ty juz zwątpiłeś na samym starcie, co jest niedobre, ale jeszcze do naprawienia.
|
Wt sty 30, 2007 0:25 |
|
|
_Big_Mac_
Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 18:43 Posty: 923
|
Annariel napisał(a): A więc chcesz żeby ktoś, Big_Mac-u, udowodinił ci, ze wierzy w Prawdę.
Równocześnie utrzymujesz, że Boga nie da się udowodnić.
To czego Ty naprawdę chcesz? Widocznie jestem jednym z tych zatwardziałych bezbożników, którzy z racji racjonalnego podejścia nie są zdolni do wiary w bogów Tak poważniej, faktycznie jest tu paradoks. Jeśli ktoś by mi dowiódł istnienia Boga, to nie byłoby już wiary w Niego z mojej strony, tylko wiedza o Nim - co uważam za o tyle niemożliwe, że wg chrześcijan Bogu chodzi o to, by w Niego dobrowolnie uwierzyć, więc wnioskuję, że nikt jego istnienia dowieść nie może, bo wtedy znikła by wiara w Niego, a pozostałaby wiedza o fakcie zmuszająca do zaakceptowania przez każdego. A nawet, jeśli byłoby to możliwe (w końcu Bóg może być inny, niż przedstawiają go dogmaty KrK), to i tak po udowodnieniu nie wierzyłbym w niego, bo nie byłoby w tym miejsca na wiarę. Fakty nie są od wierzenia w nie. Jedyną sensowną (z punktu widzenia chrześcijan) opcją jest uznać jego istnienie bez dowodu (w końcu na tym polega istota wiary). Ale wg mnie istnienie Boga jest wysoce nieprawdopodobne i zdrowy sceptycyzm nie pozwala mi przyjąc jego istnienia ot tak. Byłoby to łatwowiernością. Tak jak łatwowiernością byłoby uznać prawdziwość bioenergoterapii bez dowodu. Przy czym z nią jest o tyle prościej, że jeśli ktoś dowiedzie jej prawdziwości, to nie wystąpi paradoks zniknięcia wiary, o którym pisałem. Po prostu stanie się faktem, naukową metodą leczenia i żadnego problemu nie ma. Jestem zmuszony zaakceptować jej istnienie, ale nie jest to sprzeczne z żadnymi założeniami. Cytuj: A co do prania mózgu to nie jest tak. Jak mówiłem wcześniej jeśli komuś zależy by się dowiedzieć to sie dowie. Tobie Big-Macu widocznie nie zależy. Najłatwiej usiąść z zalożonymi rękami i powiedzieć "A teraz mnie przekonajcie."
Ten argument mogę odwrócić o 180 stopni. Teraz to Tobie nie zależy na poznaniu prawdy (która byłaby taka, że Boga nie ma) i najłatwiej ci usiąść i powiedzieć "udowodnij". Ja stwierdziłbym, że dowiedziałem się (poznałem taką prawdę), że Boga nie ma i że wierzący wzbraniają się przez zaakceptowaniem tego. Ty stwierdzisz, że jest zupełnie na odwrót.
To samo tyczy się kolejnego postu. Uznałeś (co zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że dyskutujemy), że masz rację a ja jej nie mam. Ale na tej podstawie wysnuwasz wnioski, nieuprawnione, że mój pogląd jest zły ("Ty juz zwątpiłeś na samym starcie, co jest niedobre") i że mój upór jest oznaką niechęci do poznania Prawdy. Ja mogę, tak samo bezprawnie, powiedzieć, że Twój upór trwania w fałszywej wierze jest taką oznaką.
W obu przypadkach, to nie są argumenty w oparciu o które możemy dyskutować.
_________________
gg 3287237
|
Wt sty 30, 2007 1:36 |
|
|
|
|
ujcbw
Dołączył(a): So sty 13, 2007 22:16 Posty: 34
|
...
To naprawdę nie wiem w oparciu o co możemy dyskutować. Dla mnie tylko dowody Biblijne się liczą.
Sam rozmawiałem z wieloma ateistami, ale żaden mnie nie przekonał, bo gdyby świat był na początku tak zły jak dzisiaj, to już dawno pozostałaby z niego dymiąca dziura. Wcześniej musiało być lepiej. Klimat był na pewno lepszy, powietrze czystsze itd. A skądś przecież to się wzięło. Przecież to wszystko funkcjonowało według określonej logiki, a ludzka logika to na pewno nie była, bo widac do czego nas ta nasza mądrość doprowadziła. A różnorodność musi być. Jednolita jest tylko śmierć, a człowiek jednak tworzy sztukę, ma pęd do wieczności itd. A żeby zapewnić sobie wieczną świadomość potrzebny jest nam ktoś większy i mądrzejszy. Dlatego wierzę w Boga i nikt mnie nie przekona, że On nie istnieje. Narazie nic lepszego nikt mi nie zaproponował i niczego lepszego nie potrzebuję, bo do tej pory wiedzie mi się bardzo dobrze. Bo jestem w Panu.
|
Wt sty 30, 2007 2:36 |
|
|
joten
Dołączył(a): Cz lut 15, 2007 19:10 Posty: 463
|
Re: ...
ujcbw napisał(a): To naprawdę nie wiem w oparciu o co możemy dyskutować. Dla mnie tylko dowody Biblijne się liczą.
Sam rozmawiałem z wieloma ateistami, ale żaden mnie nie przekonał, bo gdyby świat był na początku tak zły jak dzisiaj, to już dawno pozostałaby z niego dymiąca dziura. Wcześniej musiało być lepiej. Klimat był na pewno lepszy, powietrze czystsze itd. A skądś przecież to się wzięło. Przecież to wszystko funkcjonowało według określonej logiki, a ludzka logika to na pewno nie była, bo widac do czego nas ta nasza mądrość doprowadziła. A różnorodność musi być. Jednolita jest tylko śmierć, a człowiek jednak tworzy sztukę, ma pęd do wieczności itd. A żeby zapewnić sobie wieczną świadomość potrzebny jest nam ktoś większy i mądrzejszy. Dlatego wierzę w Boga i nikt mnie nie przekona, że On nie istnieje. Narazie nic lepszego nikt mi nie zaproponował i niczego lepszego nie potrzebuję, bo do tej pory wiedzie mi się bardzo dobrze. Bo jestem w Panu.
I oto mamy wspaniałe, logiczne rozumowanie na potwierdzenie istnienia bogów.
Wcześniej był lepszy klimat i powietrze tak więc ktoś jest twórcą tych wspaniałości.Domyślam się ,że niebo również było bardziej niebieskie a trawa "zieleńsza". Tylko co oznacza określenie "wcześniej"??? Może przed pierwszą epoką lodowcową ? Albo przed uderzeniem meteorytu i wyginięciem dinozaurów? Czy też zaraz po wielkim bang???? Domyślam sie , że te nieszczęścia to właśnie wynik naszej ( ludzkiej ) mądrości zaś piekno świata to dzieło boże.
Bardzo lubię takie posty. To forum ma krzewić wiarę tymczasem post mojego poprzednika działa dokładnie w odwrotnym kierunku. I tak trzymać.
|
So lut 24, 2007 9:36 |
|
|
Marcinlet
Dołączył(a): Pt mar 02, 2007 8:33 Posty: 29
|
Oczywiście, że żadna religia i jakakolwiek ideologia nie ma monopolu na prawdę. Bo niby z jakiego powodu? Przecież nie wiadomo co to w ogóle jest "prawda" i czy w ogóle istnieje coś takiego. Katolicyzm nie jest w niczym mniej lub bardziej słuszny od buddyzmu, taoizmu czy judaizmu.
Poza tym, żebym mógł powiedzieć, że mój pogląd jest w 100% słuszny musiałbym wyzbyć się wszelkich mniej lub bardziej uświadamianych uprzedzeń, "widzieć" świat jakim jest naprawdę, a nie przez pryzmat własnych zmysłów, wstępnych założeń, środowiska i czasu w jakim żyję.
A tego nie da się uniknąć, zwłaszcza w przypadku religii, które są mocno związane z naszą podświadomością.
Katolicym nie narodził się w próżni, ale w konkretnym miejscu i czasie, jest tworem czysto historycznym. Nie wiem czemu ta religia ma być "prawdziwa" a nie np. buddyzm. Bo kiedyś jakiś papież ogłosił może jakiś dekret? No i co z tego?
Epokę totalnych jedyniesłusznych ideologii mamy za sobą.
|
Pt mar 02, 2007 11:15 |
|
|
Katatonia
Dołączył(a): Cz sie 23, 2007 6:10 Posty: 20
|
Teresse napisał(a): Tak samo jak ja- tylko ja uważam, że 100 % prawdy ma religia katolicka...
I to jest bardzo smutne. Bo o ile,osoby nie wierzące,mają jeszcze coś takiego jak hm...nazwijmy to 'samokrytyką",i wiedzą,że mogą się mylić.Tak u większości katolików,jest z tym problem. Powiem szczerze,nie lubię katolików.Dlaczego? Dlatego,że jesteście nietolerancyjni.nie potraficie się przyznać do waszych błędów. jeśli zacznie się z wami rozmawiać na jakiś temat.Można wam podawać kilkanaście różnych argumentów.A wy i tak swoje wiecie. Jesteście zupełnie pewni. Nie chodzi mi tu o przekonywanie,że np. Boga nie ma. Wierzycie i waszym obowiązkiem jest bronić tego.Jednak chodzi mi np. o antykoncepcję,o nazywanie wszystkich młodych ludzi z długimi włosami satanistami. Dlaczego jesteście tak uparci? Dlaczego nie chcecie wysłuchać wszystkiego do końca? Czy wy myślicie,ze jak ktoś nie wierzy,ma długie włosy, czy nawet 30 kolczyków,to jest zły?Jakiś nienormalny?Zboczony? Denerwuje mnie także,wasz upór odnośnie Ojca Rydzyka.Czemu nie chcecie zrozumieć,że on pod przykrywką wiary,zbija na Was pieniądze? Przecież przykazanie mówi: "Nie będzisz miał bogów cudzych,przede mną".A wy traktujecie go,jak wyrocznię. Widziałam jak katolicy potrafią się zachowywać.Jak wyzywają,jak biją parasolkami dziennikarzy.Tego chyba Bóg nie uczy.Tylko ojciec Rydzyk napuszcza Was,bo niby ten to jest taki,a ten taki. Nie raz słyszałam,że jestem brudasem (bo mam czarne spodnie),satanistką. I to od katolików właśnie. To bardzo smutne.
_________________ To tu,to tam.
|
Cz sie 23, 2007 10:03 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cóż... po Twoim wpisie widac jakie masz pojęcie o katolikach skoro uważasz ze wszyscy traktuja o. Rydzyka jak nieomylną wyrocznię, a ludzi z długimi włosami nazywaja stanistami.
Bez dalszego komentarza :/
|
Cz sie 23, 2007 10:08 |
|
|
Katatonia
Dołączył(a): Cz sie 23, 2007 6:10 Posty: 20
|
Jeśli przeglądam to forum,i w co drugim temacie znajduję osoby zachowujące się w taki sposób,to zastanawia mnie,dlaczego się tak zachowuja.Czym naprawdę się kierują.Dlatego napisałam tego posta.Dlatego zadałam te pytania.Są one skierowane do takich właśnie osób.Myślących tak właśnie.Zdaję sobie sprawę,że nie wszyscy tak myślą.Nie jestem ułomna.A że napisałam,że nie lubię katolików?Powinnam to uściślić,tzn.chodzi mi o pseudo-katolików.O fanatyków i tym podobnych osób.
_________________ To tu,to tam.
|
Cz sie 23, 2007 10:19 |
|
|
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
Więc na przyszłość racz być precyzyjna, a ten temat nie jest przeznaczony na tego typu rozmowy
|
Cz sie 23, 2007 14:09 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|