Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 16:53



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 36 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Zwątpienie w Boga 
Autor Wiadomość
Post Zwątpienie w Boga
Wielu ludzi dotykają życiowe tragedia śmierć bliskich osób itp:) wielu z nich z czasem wątpi w istnienie Boga po przeżyciu takich ciężkich tragedii. Czy tacy ludzie mają grzech?? Czy jest on wybaczalny??


Wt mar 17, 2009 16:22
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29
Posty: 2302
Post 
Samo zwątpienie chyba za grzech bym nie uznał (największym świętym się zdarzało), ale jeżeli pociąga za sobą czyny, które faktycznie oddzielają nas od Boga (np. obwinianie Boga), to już tak. Oczywiście jest to możliwe do wybaczenia - można żałować chwili zwątpienia i nawrócić się, więc przebaczenie w naturalny sposób jest dostępne.

Myślę nawet, że jeśli ktoś głębiej by się zastanowił nad przyczynami swojego zwątpienia, szukając ich przede wszystkim w sobie, to z takiego doświadczenia może wyjść z umocnioną wiarą.

_________________
"Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."


Wt mar 17, 2009 17:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Niezawinione wątpienie nie jest grzechem. Natomiast, z tego co wiem, Kościół zabrania wątpienia " zawinionego " ( np. odejścia od Kościoła w celu sprawdzenia " czy gdzie indziej nie byłoby fajniej " ).

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Wt mar 17, 2009 18:49
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 09, 2007 13:55
Posty: 387
Post 
A czy grzechem jest niezawinione wątpienie skutkujące utratą wiary?

_________________
„Imagine there's no Heaven
It's easy if you try
No hell below us
Above us only sky”


Śr mar 18, 2009 7:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Nie istnieje niezawiniona utrata wiary. Nie można utracić wiary, jeśli się samemu nie wyrazi na to zgody.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Śr mar 18, 2009 12:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 09, 2007 13:55
Posty: 387
Post 
Ale niezawinione wątpienie jest możliwe?

_________________
„Imagine there's no Heaven
It's easy if you try
No hell below us
Above us only sky”


Śr mar 18, 2009 12:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Tak.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Śr mar 18, 2009 13:00
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 09, 2007 13:55
Posty: 387
Post 
A co byś powiedział o takim scenariuszu:
- pojawiają się wątpliwości
- mimo starań by je przezwyciężyć wątpliwości się utrzymują
- długo utrzymujące się i pogłębiające wątpliwości prowadzą do utraty wiary.

W którym miejscu dostrzegasz winę?

_________________
„Imagine there's no Heaven
It's easy if you try
No hell below us
Above us only sky”


Śr mar 18, 2009 13:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Wiara jest ciągłym przezwyciężaniem wątpliwości.

Nie da się tak po prostu " utracić wiary ", bez żadnej inicjatywy ze strony człowieka. Tak się wydaje tym, którzy wiarę utożsamiają z jakimś " odczuwaniem ", nad którym człowiek nie ma kontroli. Załóżmy, że kiedyś, gdy przychodziłem do kościoła " czułem " obecność Boga, a teraz już jej nie " czuję ". Czy " straciłem wiarę " ? Nie mogę przecież powiedzieć o sobie czegoś takiego tak, jakby utrata wiary była tożsama np. z utratą włosów. Jeżeli wiara jest zwróceniem całej egzystencji ku Bogu, to ten zwrot nie może ode mnie " sam odpaść " ( nie wiem nawet, jakiego wyrazu tu użyć ). Mogę się tylko sam od Boga odwrócić. I tu jest właśnie moja wina, ponieważ nie powinienem tego robić. Powinienem cały czas być zwróconym ku Bogu, niezależnie od tego, jak się dzisiaj w związku z tym " czuję ", ponieważ moje odczucia nie są mną, a ja mam obowiązek nad nimi panować.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Śr mar 18, 2009 15:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58
Posty: 3079
Post 
Moje odczucia nie są mną? A to zwrócenie ku Bogu czym jest?

_________________
Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html


Cz mar 19, 2009 10:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Zwrócenie się jest aktem, w którym decyduję o całości mojej egzystencji, która nie sprowadza się do " odczuć ".

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Cz mar 19, 2009 11:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 23, 2008 20:16
Posty: 416
Post 
Johnny99 napisał(a):
Nie da się tak po prostu " utracić wiary ", bez żadnej inicjatywy ze strony człowieka. [..] Mogę się tylko sam od Boga odwrócić. I tu jest właśnie moja wina, ponieważ nie powinienem tego robić.

Niezłe, jak trwasz w wierze to łaska boża, jak tracisz wiarę - to twoja wina. Swoją drogą, świetne psychotechniczne zabezpieczenie. Zawsze delikwent ląduje z wyrzutami sumienia i poczuciem własnej znikomości (ja biedny, wiary nie ustrzegłem :placze: )
To mam pytanie, a co jeśli tą własną inicjatywą jest szczere i maksymalnie uczciwe szukanie prawdy jesli doprowadzi ono do utraty "wiary"? Czy taka własna inicjatywna jest dozwolona z chrześcijańskiego punktu widzenia? A co jeśli się okaże, że powiedzenie Galilejczyka "prawda was wyzwoli" ma zastosowanie także do jego samego?
Mnie zastanawia, dlaczego ludzie w takich sytuacjach wątpią w istnienie Boga, a nie w jego dobro? Może problem nie w tym, czy Bóg istnieje, czy nie, ale czy faktycznie jest dobry? Czy ten Bóg jest dobry?

_________________
Niestety - zostałem na tym forum omyłkowo zabanowany i nikt nie potrafi tego cofnąć - dlatego nie odpowiadam na posty.
Jeśli ktoś chce ze mną pogadać niech pyta wujka Google o Rutilius + chrześcijaństwo


So mar 21, 2009 1:17
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Niezłe, jak trwasz w wierze to łaska boża, jak tracisz wiarę - to twoja wina.


I znowu trzeba będzie powtarzać milion razy to samo.. wątpliwości nie zawsze są zawinione. Odejście od wiary jest zawinione, ponieważ wymagana jest do niego wolna decyzja odejścia od wiary.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


So mar 21, 2009 12:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 23, 2008 20:16
Posty: 416
Post 
Ale czy uczicwe wobec siebie jest trwać w wierze, jeśli masz wątpliwości, czyli zmuszać się siłą swej woli w wyznawanie poglądów, których nie jesteś pewien, a może nawet podejrzewasz, że są nieprawdziwe? Czy takie wewnętrzne zakłamanie, to nie jest dopiero grzech?
Arbitralnie oddzielasz sobie odejście od wiary od wątpliwości w wierze, jedno jest dla ciebie wyłącznie aktem woli, drugie - jeszcze nie wiadomo czym. Tymczasem jedno wynika z drugiego - jakim prawem każesz człowiekowi trwać siłą woli w przekonaniach, które nieprzymuszony groźbą kary nie uznawałby dobrowolnie!?
Nawet w świetle nauczania kościoła - jeśli ktoś uczciwie poszukując prawdy dojdzie do wiosków sprzecznych z wiarą, to powinien podążyć za swoim sumieniem. Nie arbitralnym widzi-misię, ale za głosem własnego rozumu.

_________________
Niestety - zostałem na tym forum omyłkowo zabanowany i nikt nie potrafi tego cofnąć - dlatego nie odpowiadam na posty.
Jeśli ktoś chce ze mną pogadać niech pyta wujka Google o Rutilius + chrześcijaństwo


So mar 21, 2009 20:06
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Ale czy uczicwe wobec siebie jest trwać w wierze, jeśli masz wątpliwości, czyli zmuszać się siłą swej woli w wyznawanie poglądów, których nie jesteś pewien, a może nawet podejrzewasz, że są nieprawdziwe? Czy takie wewnętrzne zakłamanie, to nie jest dopiero grzech?


Mamy obecnie modę na gloryfikowanie " uczciwości wobec siebie ", i walkę z " wewnętrznym zakłamaniem ". Po pierwsze: nie ma w ogóle wiary bez wątpliwości. Jeżeli ktoś jest pewien, to już nie wierzy, tylko wie. Kto wierzy, ten nie jest pewien, tylko wierzy. I to też piszę już któryś raz. Po drugie: oczywiście, ważna jest uczciwość wobec siebie. Ale musi być właściwie rozumiana ! Wiele razy nie mamy twardych dowodów na coś, ale wierzymy w to, bo np. mamy zaufanie do osoby, od której się tego dowiadujemy. Czy to jest nieuczciwość ? Nie, to jest relacja zaufania. Bardzo często nie robię czegoś, na co wewnętrznie mam straszną ochotę, bo wiem, że nie powinienem. To jest wewnętrzne zakłamanie ? Nie, to wolność.

Cytuj:
Arbitralnie oddzielasz sobie odejście od wiary od wątpliwości w wierze


Przecież chyba napisałem wyraźnie, jaka jest różnica między wątpliwościami a odejściem ? Mam jeszcze raz to powtórzyć ?

Cytuj:
Tymczasem jedno wynika z drugiego - jakim prawem każesz człowiekowi trwać siłą woli w przekonaniach, które nieprzymuszony groźbą kary nie uznawałby dobrowolnie!?


Ale o co chodzi ? Sam napisałeś, że chodzi o dobrowolność. Dokładnie - chodzi o dobrowolność ! Masz możliwość dobrowolnego zadecydowania, czy trwasz w wierze ( mimo wszelkich wątpliwości, trudności, kryzysów itd. które zawsze nadejdą - człowiek zresztą zmaga się z najróżniejszymi kryzysami innymi od kryzysów wiary, i musi podejmować analogiczne decyzje ), czy " dajesz sobie spokój ". I ponieważ Ty podejmujesz taką decyzję ( i dopóki masz taką możliwość - przy czym utrata tej możliwości również może być zawiniona lub niezawiniona ), odpowiadasz za nią. Tak jest także w wielu innych sytuacjach. Nie rozumiem, dlaczego zdajesz się to demonizować.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


N mar 22, 2009 15:58
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 36 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL