Cześć. Nie jestem osobą wierzącą chociaż mam chrzest, komunie i bierzmowanie, ale jedno pytanie mnie nurtuje. otóż jak to jest bo tak naprawdę jeśli bóg istnieje to jego logika jest idiotyczna. otóż ktoś kto się urodzi w islamskim kraju nie ma wpływu na to czy będzie islamistą czy katolikiem wszyscy dookoła niego są islamistami więc on też, a i tak nie zostanie zbawiony, a to tak naprawdę nie jego wina więc dlaczego bóg jest taki niesprawiedliwy?

inny przykład. żyje sobie jakiś eskimos na antarktydzie i on nie wie o bogu nie wie co jest dobre, a co złe więc nie może żyć według jego przykazań. słyszałem, że taka osoba nie ponosi moralnej odpowiedzialności czy coś takiego, ale co z tego, że nie ponosi jak i tak nie trafi do nieba, a to nie jego wina. Więc moim zdaniem bóg nie istnieje bo inaczej pokazałby się wszystkim i dał im wybór postępujesz według jego przykazań idziesz do nieba jak nie to do piekła. prosta sprawa wszyscy wszystka rozumieją i nie ma niedomówień, a może ja to wszystko źle rozumiem. Proszę o odpowiedź jak to jest.

Skoro zadałeś to pytanie na tym portalu, bądź co bądź katolickim, domyślam się, że chodzi Ci o Boga wyznawanego przez katolików, a szerzej - o kwestię zbawienia rozumianą przez katolików. Cóż, częściowo sobie sam odpowiedziałeś - źle to wszystko rozumiesz. Poglądy, które zaprezentowałeś, nie mają nic wspólnego z katolicyzmem, ani w ogóle z chrześcijaństwem. Bóg nie zbawia za bycie katolikiem.

My zgodnie z Pismem Świętym (nauką św. Pawła i św. Jakuba) wierzymy, że człowiek osiąga zbawienie przez wiarę, która przejawia się w dobrych uczynkach. A zgodnie z nauczaniem Soboru Watykańskiego II wierzymy, że osoby, które nie poznały jeszcze Boga w sposób pełny i nie wyznają wiary katolickiej, chrześcijańskiej, bądź też w ogóle żadnej, ale z Bożą pomocą starają się dobrze żyć i postępować w zgodzie z własnym sumieniem, mogą osiągnąć zbawienie.

Dobry przykład z eskimosem - nie ma żadnej jego winy w tym, że nie słyszał o Bogu, a więc i tego, że w Niego nie wierzy. Bóg w którego wierzymy nie jest okrutnym tyranem, ale miłującym swe dzieci Ojcem, który "pragnie, aby wszyscy ludzie byli zbawieni" (słowa św. Pawła). Jeśli ten eskimos będzie starał się dobrze żyć w zgodzie z własnym sumieniem - co zawdzięcza pomocy Boga - ma szansę na zbawienie.

Amonowy jak zapewne już zauważyłeś zauważasz brak sensu, tam gdzie go nie ma. Powolujesz się na swoją błędną wiedzę i stawiasz zarzuty. Powiedz mi bo jestem tego ciekaw, z czego to wynika? Czemu tulu ludzi nie rozumie, a zarazem stawia pytania? Nie chodzi o to że nie masz pytać, czy teraz jesteś dla mnie celem do ataku. Chce tylko zrozumieć skąd bierze się tyle nieprawd na temat wiary. Naprawdę ktoś powiedział Ci że poza katolikami absolutnie nikt inny zbawiony nie będzie? Czy sam sobie to wymyśliłeś? Jeśli to pierwsze to czemu nie sprawdziłeś informacji sam u źródła choćby w katechiźmie? A jeśli to drugie to czemu uważasz że to co się Tobie wydaje jest też przedmiotem wiary Kościoła?

Odpowiedzi szukałbym w pierwszym zdaniu:

Nie do końca rozumiem. Przyjęcie tego sakramentu niestety w naszych warunkach nie równa się co najmniej wiedzy, nie mówiąc już o wierze, ale to temat na inną dyskusje. Niestety, po tym co człowiek pisze widać nieraz elementarne braki. Ja nie jestem alfą i omegą, ale albo mwóei co wiem, albo co myślę. A tu ani wiem, ani myślę nie uprawnia do tak elementarnych błędów i przedstawianie ich jako oficjalnej nauki Kociola, co do której ma się jakieś zastrzeżenia. Zabawne jak kiedyś zarzucano nam dziwacznie, że tworzymy sobie jakieś katechizmy. A tu jednak wstarczy sięgnąć i już wszystko wiadomo. Niestety ludzie uważają że lepiej jest do każdej wątpliwości zakladać osobny tylko dla siebie, temat na forum. Chce uświadomić że jest to absurdalne i zapytać skąd się to bierze? Modlę się do Boga o to aby Jego przeciwnicy byli rozumni.

Chyba na Grenlandii.
Wiem o co ci chodzi.
Chcesz zapytać dlaczego nie jeżdżą tam misjonarze nawracać tych ludzi.

Wg mnie z dwóch powodów:
- po pierwsze jest tam zbyt zimno.
- a po drugie nic tam nie ma.
Po prostu się nie opłaca.

Znaczyłoby to, że jednak tamte ludy są niereformowalne

A co powiesz o takich słowach:
Mateusza 24:14
Albo Marka 13:10

Nigdy nie będzie głoszona wszystkim narodom.
Misjonarze w życiu nie pojadą do Eskimosów,
nikomu nie zależy na ich duszach.
Lepiej jechać do ciepłych krajów, gdzie jest lato na okrągło.

Gdyby misjonarze pojechali do Eskimosów, to nie oni Eskimosów -ale Eskimosi musieli by ich nauczać... jak przetrwać.

To jest też inwestycja. Pisałem w innym poście, o tym, że Kościół to firma.
Nie inwestuje się w tereny, gdzie nie będzie w przyszłości zysku!
Eskimosi nigdy nie będą pracować dla kogoś za darmo, a tym bardziej oddawać mu pieniędzy, których tam pewno nigdy nie będzie. Jest to zbyt nieopłacalny interes, żeby opłacało się tam posyłać misjonarzy.

Po drugie religia katolicka nie jest przystosowana do tamtych terenów. Słyszałem o różnych przekrętach, które robią misjonarze. Ale co mają powiedzieć Eskimosom ? Że cały tydzień mają jeść foki, a w piątek śnieg ? Tam jest kiepsko z drzewami, kiepsko z roślinnością, kiepsko z ludnością - a biblia obfituje w te tematy. Jest całkowicie nietrafiona, jeżeli chodzi o Eskimosów.

A to by znaczyło, iż tych rzeczy Bóg nie przewidział.

A może jakaś inna religia?