Nie możesz stwierdzać, że byłeś "w pełni katolikiem" i zarazem "przyjmowałeś wszystko, jak leci" - jedno przeczy, niestety, drugiemu.
Nie nazwałabym religii wyrazem "narzędzie", a prędzej drogą, ścieżką. A co do zestawienia wiary katolickiej lub ogólnie chrześcijańskiej z innymi religiami świata - gdybyś wgłębił się trochę w te tematy, porównał wiarę chrześcijańską z wyznaniami innymi, dostrzegłbyś, że jednak są aspekty, które tylko do naszej wiary przynależą. Na przykład to, że tylko w naszej wierze ktoś, kto jest najistotniejszą postacią (w innych wyznaniach jak Mahomet albo Budda) nazywała siebie Bogiem. Tylko w naszej wierze ta główna postać mówi, że to ona właśnie jest "drogą, prawdą i życiem" i tylko w naszej wierze możemy spożywać Ciało tejże "osoby". Jedynie w naszej wierze Bóg zstąpił na ziemię, do człowieka, żeby go zbawić. Nasza wiara, jeśli nie jedyna, to najistotniej nakazuje kochać drugiego człowieka i odpłacać mu dobrem. I jeszcze - że tak to określę - filozoficznie się do tego odniosę - wiara katolicka najszczególniej, ale chrześcijańska w ogóle jest najbardziej atakowaną ze wszystkich innych wyznań, a chrześcijanie najbardziej prześladowaną i dyskryminowaną wspólnotą na świecie. Wszystko to, co Chrystus przepowiedział, sprawdzało się i nadal się sprawdza.

A co mają mohery do katolicyzmu?

Czyli według Ciebie Bóg nie będzie działał w Twoim życiu ani pomagał Tobie, dopóki nie zainstalujesz w swojej głowie odpowiedniego systemu przekonań?

Nie zainstalujesz tego "odpowiedniego systemu przekonań" jeśli Bóg Tobie nie pomoże, innymi słowy łaska Boża poprzedza każdy Twój dobry uczynek; łaska Boga wyzwala z niewoli grzechu i tylko z jej pomocą jesteśmy w stanie czynić dobro.

@ Travis

Nie rozumiem do końca, co masz na myśli. Co to jest "odpowiedni system przekonań"? Bóg zawsze działa z pożytkiem dla wszystkich ludzi i im pomaga, bez względu na to, jaką wiarę wyznają. Prawdę mówiąc, bez względu na cokolwiek.

Właśnie.
A powiedziałeś, że "nie da się prowadzić godnego i prawego życia bez wiary w Boga (Trójcę Świętą), ponieważ jest On jedynym źródłem wszelkiego dobra.". Czemu jednak Bóg nie miałby pomóc Ci wieść godnego i prawego życia tylko dlatego, że w niego nie wierzysz? Chyba nie sądzisz, że powie: "Nie wierzysz we mnie? To radź sobie sam."?

Ok, ale co ma do tego wiara w Boga? (patrz wyżej) Czymże jest wiara, jeśli nie zapisem przekonań w umyśle? A chyba nie o umysł tu chodzi, lecz o serce?

Bóg oferuje pomoc każdemu, ale nie każdy ją przyjmuje. Kto nie chce przyjąć tej pomocy, nie otrzyma jej (ponieważ Bóg nikomu jej nie wciska w ręce, a to dlatego że szanuje On naszą wolną wolę) i nie będzie w stanie żyć uczciwie.

Ok. Ale kto powiedział, że trzeba wierzyć w Boga, aby chcieć przyjąć jego pomoc? Możesz chyba poczuć w sobie delikatny głos, który pomaga Ci podejmować właściwe wybory i posłuchać się tego głosu, nawet jeśli w Twoim umyśle nie ma zapisanego intelektualnego przekonania odnośnie Trójcy Świętej?

Nie wiem, jaka jest Twoja definicja wyrażenia "wierzyć w Boga", ale ja pojmuję je w ten sposób: wierzyć w Boga znaczy przyjąć założenie, że On istnieje i wszystko, co mówi, jest prawdziwe. Wierzyć znaczy uznać, że Bóg ma wobec nas dobre zamiary i można Mu ufać. Kto nie uwierzy w Niego, nie będzie Mu ufał. Kto nie zaufa, ten będzie przekonany, że Bóg chce mu zaszkodzić, bo nie będzie Go znał. Nie będzie wiedział, jaki Bóg ma plan. Nie rozpozna Jego głosu.

Zatem musisz być przekonany, że Latający Potwór Spaghetti chce Ci zaszkodzić....



z logiką to Kolega jest na bakier trochę....

No dobra, można to, co napisałem, ująć inaczej: "kto nie uwierzy w Boga, będzie przekonany, że wiara w Niego jest szkodliwa".

A to niby czemu? Znam osoby, którym wiara (której nie podzielam) pomogła i najwyraźniej jest dla nich dobra.

Akurat tu się muszę z szanownymi ateistami zgodzić. Ponadto:

Może nie zdawać sobie sprawy, że ten głos to Bóg. Może nawet nazywać ten głos inaczej. Ale może mimo wszystko mu zaufać. Dlaczego? Ponieważ może spróbować i potem może się okazać, że wyszło to na dobre. Może to ocenić "po owocach". Może wówczas twierdzić, że kieruje się nadświadomością, intuicją, głosem serca, głosem z głębi duszy, czy nazywać to jeszcze jakoś inaczej.
Co więcej - to właśnie ten głos może (ale nie wiem, czy musi) poprowadzić go w stronę wiary.

MIXer

Ja wierzylam, przekonalam sie, ze jest to szkodliwe.

Czyli przyznajesz przedmówcy rację. Napisałaś wierzyłam, zatem już nie wierzysz. Jesteś przekonana, że to jest szkodliwe. Zatem: kto nie uwierzy w Boga, będzie przekonany, że wiara w Niego jest szkodliwa.

I wszystko się zgadza.

A czy można by poznać powody dlaczego wiara Twoim zdaniem jest szkodliwa? John Locke, Blaise Pascal i inni filozofowie reprezentowali zupełnie odmienny pogląd, mianowicie, że ateizm jest niebezpieczny i szkodliwy. Wielkie systemy ateistyczne jak nazizm i komunizm kończyły się ludobójstwami. Jak to wyjaśnisz? Człowiek prawdziwej wiary nigdy nie dopuścił by się takich rzeczy, ponieważ obowiązują go zasady prawa naturalnego z którego Bóg go rozliczy. Ateista jest przekonany, że nikt go nie rozliczy, bo nie ma życia po śmierci w żadnej formie.