W Gazecie Wyborczej było
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,142472, ... j_raj.htmlNajciekawsza wypowiedź Tomasza Terlikowskiego:
--------
- Myśląc o raju, przed oczami mam obraz z ostatniej części "Opowieści z Narnii" - mówi Tomasz Terlikowski
- A tak konkretniej?
- Są miejsca, które znam i kocham, na przykład Bieszczady, więc pewnie to będzie tak jak tam, tylko tysiąc razy bardziej.
- Błoto?
- Jak ktoś je lubi, to czemu nie.
- Czyli będzie tak, jak chcemy?
- Tak jak miało być, a nie jest, bo spaczyliśmy tę rzeczywistość naszym grzechem.
Święty Paweł pisał, że natura oczekuje przebóstwienia synów Bożych, żeby wrócić do tego, co jest jej istotą. I tam, w raju, tak właśnie będzie.
- Czyli Bieszczady?
- Dla mnie Bieszczady, a dla kogoś innego Bałtyk, który zresztą też uwielbiam. Ja wierzę w to, że zmartwychwstaniemy cieleśnie, a jak będziemy mieć ciała, to będziemy mieć też rzeczywistość, która tego ciała wymaga.
- A to ciało?
- Jedną rzecz tylko o nim wiemy, bo jest już jeden taki, który zmartwychwstał, Jezus Chrystus, i ono będzie takie, że przenika. "Przeszedł mimo drzwi zamkniętych". Ale to będzie ciało. Fizyczne, a nie jakieś duchowo-eteryczne.
- No i jak je sobie wyobrażasz?
- Pewnie będziemy tam w pełni sił. Czyli tak między trzydziestką a czterdziestką, bo to jest ten czas, gdy jesteśmy już dojrzali, a jednocześnie nie jesteśmy dotknięci starością.
Także ci, którzy umrą jako dzieci, będą w pełni swoich możliwości.
Poza tym wyobrażam sobie, że w raju nie będzie zmęczenia. Nie będzie bólu. Cierpienia. Pewnie, ale nie wiem, jak pomyślimy, to będziemy mogli się przenieść tam, gdzie pomyślimy.
- Będziesz gruby, chudy, umięśniony?
- Będę sobą. W pełni. A czy to znaczy, że będę gruby, to się okaże.
Święty Tomasz z Akwinu kiedy się objawiał jednemu z lekarzy, to nadal był gruby, ale pamiętajmy, że to się zdarzyło jeszcze przed zmartwychwstaniem, które będzie dopiero po Sądzie Ostatecznym.
- A jest coś takiego, co nosisz w sobie i nie chciałbyś, żeby w raju ci towarzyszyło?
- Jest masa takich rzeczy, ale to raczej jest grzech, a nie to, że jestem gruby.
Niebo to jest stan, który przede wszystkim polega na byciu z Panem Bogiem, i tego bym chciał, bo wiem, z kilku przebłysków w swoim życiu, jakie to jest szczęście.
- A te przebłyski?
- Poczucie, kim jestem naprawdę. To znaczy absolutny pokój w sercu i przejmujące doświadczenie Bożej miłości.
To jest takie uczucie, jakbyś był dzieckiem w rękach ojca. Absolutnie bezpieczny. Absolutnie spokojny. Albo inny obraz, bardzo często pojawiający się u mistyków: mąż i żona leżą wtuleni w siebie, napełnieni pokojem, miłością, szczęściem. I tam też tak będzie, że będziemy wtuleni w Boga, tyle że już bez tego kontekstu seksualnego.
- A co seksem?
- "Nie będą się żenić i za mąż wychodzić", mówi Ewangelia.
- Zaraz żenić.
- Moim zdaniem seksu tam nie będzie, a to dlatego, że on jest nam potrzebny tutaj jako znak pełnego zjednoczenia między ludźmi. Tam będzie pełnia szczęścia, więc ten przedsionek, jakim jest niewątpliwie miłość fizyczna, nie będzie już potrzebny.
- Żona, dzieci?
- Wierzę, że tam będą. Tak samo jak moi dziadkowie, pradziadkowie. Modlę się o to.
- A jak się okaże, że ktoś z nich nie zasłużył?
- Nie można sobie zasłużyć na niebo. Ono jest darem od Pana Jezusa. Łaską. Jeden z moich wykładowców mówił, i ja się z nim jakoś głęboko zgadzam, że jeśli byłeś kochany przynajmniej przez jedną osobę, to będziesz zbawiony. Bo nie można zabrać komuś, kto kogoś naprawdę kochał, tej osoby.
Są oczywiście teolodzy, którzy powiedzą: zapomnisz. A są nawet tacy, którzy twierdzą, że będziesz się patrzył z satysfakcją na męki tej osoby w piekle. Nie wierzę w takie niebo. Nie wierzę dlatego, że nie mogę sobie jako ojciec wyobrazić, że mógłbym być szczęśliwy, widząc, że moje dzieci cierpią na wieczność. Albo moja żona.
- Czyli Hitler...
- Nie wiem.
- No, ale skoro Ewa Braun
- Kościół nigdy o nikim nie powiedział, że jest potępiony. Kościół mówi tylko o zbawionych. Ci, którzy zostali kanonizowani czy beatyfikowani, oni na pewno są w niebie, natomiast nigdy na nikim nie przeprowadził operacji upiekielnienia.
- Czyli ateista też ma szansę?
- Wszyscy, którzy szczerze szukali prawdy, w tym ostatnim momencie życia, dostaną szansę. I jeśli naprawdę szczerze szukali, to pójdą za Jezusem. A ci, co tego nie robili, nawet gdy byli działaczami katolickimi, jak ja, do raju się nie dostaną.
- Zwierzęta?
- Na pewno nie zgadzam się z wierszem Herberta, który mówi o tym, że staruszka idzie z kanarkiem do nieba, krzyczy, żeby jej go zostawić, ale aniołowie są na to głusi. Wierzę, że tego kanarka jej zostawią. Nie dlatego, że on jest wieczny, ma duszę nieśmiertelną, ale dlatego, że Bóg chce naszego szczęścia.