Witam,
Otóż nurtuje mnie kwiestia czegoś takiego, iż ktoś na przykład pisze zdanie (muszę chyba zacytować), że ktoś np. to "bóg seksu" - i teraz mam pytanie, czy jest to grzech i czy Katolik musi zwrócić uwagę takiej osobie?
Dziękuję za pomoc

A dlaczego ma to byc grzech? To tylko taka figura językowa. Przeciez nikt wtedy nie uważa, że to Bóg, który kieruje/odpowiada za seks.
To tak jak z relkamą "zimny Lech". To tylko reklama piwa, a nadgorliwcy widza w tym nie wiadomo co.

Tylko, że Lechów jest wiele, bo to imię, a Bóg jest tylko jeden. Dlatego się zastanawiam, jak to wszystko wygląda, czy można sobie w ten sposób żartować czy nie.

Bóg jest tylko jeden, ale bogów - obiektów kultu w religiach politeistycznych jest wielu. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś posługując się określeniem "bóg seksu" miał na myśli tego Boga. Niemal z całą pewnością chodzi w tym przypadku o "boga" - czyli bezkrytycznie uwielbianego człowieka, obiekt westchnień płci przeciwnej.

Jesli sumienie Ci wyrzuca to zwroc uwagę. Ja nie moge sie przemoc do zwrocenia uwagi gdy wiele osob naduzywa imienia Bożego - czesto sie zdarza ze w nerwach albo gdy zupa kipi ktos ryczy "Jezus" albo inne;

Dodam jeszcze, że niektórzy kierują słowa do drugiej osoby "Chyba Cię Bóg opuścil..."