Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 9:09



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 63 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Negatywne nastawienie do Boga. 
Autor Wiadomość
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
Robek napisał(a):
Z jednej strony to masz racje, tyle że zrobienie tych wszystkich kursów kosztuje jak dla mnie całkiem sporo bo pare tysięcy albo i więcej, a przecież to i tak nie ma 100% pewności że te kursy mi w czymkolwiek pomogą.


To może jeden a porządny po którym jest praca. Poza tym można znaleźć pracę i bez kursów. Zarobić trochę grosza i wtedy te kursy zrobić. Albo po prostu wyjechać i spróbować za granicą. Lub wziąć się za gospodarkę tak bardziej na poważnie żeby jakieś dochody przynosiła, bo gospodarka to chyba Twoja domena. Przecież i z tego da się coś zarobić, mógłbyś pokombinować co jest opłacalne w gospodarstwie i na tym bazować. Czasem trzeba nieco zaryzykować.

Praca w sumie ok, na świeżym powietrzu a trochę zapachów przyrody i zwierząt nie zaszkodzi, nie musisz iść na te ileś tam godzin do biura w sztywnym ubranku i tak w kółko każdego dnia, korzystaj z tego co masz i spróbuj to jakoś rozkręcić o ile się da.

Ja na przykład lubię wieś, i sporo wakacyjnych dni tam się spędziło, i dlatego znam pracę na polu i w gospodarstwie, i przy zwierzętach, i z koniem, i drzewo rąbać siekierą też potrafię, i kosą wywijać także.

Cytuj:
Dziewczyny


No tak, dziewczyny mają coś w sobie. Mnie także pociagają. Ale to Ty w takim razie jesteś miejscowy Don Juan. :) A na dziewczyny też kasę potrzeba. I co?

Cytuj:
Skoro ktoś woli narkotyki od Boga, to chyba Bóg powinien takiemu komuś pomóc w tym żeby ten człowiek był szczęśliwy, i zapewnić możliwość korzystania z tych narkotyków.
W końcu jak w innym temacie było mówione, Bóg kocha wszystkich, więc z tej miłości powinien pomóc w kwestii tych narkotyków.


Widzisz Robek, są ludzie którzy mogą doświadczać trudności w życiu ale nie sięgają po narkotyki. Poza tym po narkotyki dość często sięgają ludzie którym dobrze się w życiu powodzi. Najpierw trzeba powierzyć siebie i życie Bogu, dać Bogu to przyzwolenie aby działał bo Bóg na siłę tego nie robi, a wtedy Bóg będzie tak prowadził że narkotyki nie będą potrzebne.

Cytuj:
To twoim zdaniem tak to działa?
Powiesz jakiejś dziewczynie żeby się w tobie zakochała, i ona się zakocha?


No nie, ale załóżmy że poznajesz tę dziewczyne bliżej i zaczynasz odkrywać jaka ona jest niesamowita i piękna to zaczynasz się w niej zakochiwać, a potem ona wydaje się tą naj i jedyną i nie chcesz już żadnej innej bo w tej masz to co chciałbyś mieć i to co ci jest potrzebne do szczęścia. Trzeba w takim razie poprosić Boga o to aby pozwolił się poznać, odkryć, aby nastapił taki duchowy kontakt, spotkanie, przede wszystkim powierzyć się Bogu, poprosić o prowadzenie. Jest taka bardzo krótka i skuteczna modlitwa do Jezusa - Ty się tym zajmij. Można to codziennie sobie powiedzieć, ale tak szczerze. I on się tym zajmie. Po prostu powierzyć siebie i wszystko.


So cze 24, 2017 20:45
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
equuleuss napisał(a):
To może jeden a porządny po którym jest praca. Poza tym można znaleźć pracę i bez kursów. Zarobić trochę grosza i wtedy te kursy zrobić. Albo po prostu wyjechać i spróbować za granicą. Lub wziąć się za gospodarkę tak bardziej na poważnie żeby jakieś dochody przynosiła, bo gospodarka to chyba Twoja domena. Przecież i z tego da się coś zarobić, mógłbyś pokombinować co jest opłacalne w gospodarstwie i na tym bazować. Czasem trzeba nieco zaryzykować.


Gospodarstwo to jest mojego brata.
No i tutaj niepotrzebnie sie związałem z tym rolnictwem, bo mi dali w 2005 roku niecałe 3 hektary pola, no i teraz obowiązkowo jestem w krusie, i przez to nie mogę sie nawet zarejestrować jako bezrobotny, a tam wcześniej czy później pewnie by sie jakaś praca znalazła.
Zle to wszystko wyszło, ale za jakiś czas pozbędę sie tego pola i jakoś to będzie.

equuleuss napisał(a):
Trzeba w takim razie poprosić Boga o to aby pozwolił się poznać, odkryć, aby nastapił taki duchowy kontakt, spotkanie, przede wszystkim powierzyć się Bogu, poprosić o prowadzenie. Jest taka bardzo krótka i skuteczna modlitwa do Jezusa - Ty się tym zajmij. Można to codziennie sobie powiedzieć, ale tak szczerze. I on się tym zajmie. Po prostu powierzyć siebie i wszystko.


A co mi takie powierzanie ma dać?
Dzięki temu zyskam więcej kasy na używki? :D

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


So cze 24, 2017 21:36
Zobacz profil
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
Robek napisał(a):

A co mi takie powierzanie ma dać?
Dzięki temu zyskam więcej kasy na używki? :D


A może znajdziesz lepsze zajęcie w życiu, pracę, może poznasz dziewczynę, zakochasz się, ożenisz się i zmienisz jednak swoją sytuację, a wtedy używki przestaną być potrzebne? A kasę będziesz wolał przeznaczyć na coś innego.

Cytuj:
Zle to wszystko wyszło, ale za jakiś czas pozbędę sie tego pola i jakoś to będzie.


To powodzenia życzę, szczerze. Ogólnie w każdym kraju Unii możesz zarejestrować się jako bezrobotny w urzędzie i przeglądać oferty, w necie też są różne oferty pracy.


N cze 25, 2017 0:03
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
Robek napisał(a):
W tym już się nie dogadamy, bo to jest kwestia tego jak kto podchodzi do życia.
Chodzi o coś innego - skoro jedni przyjmują życie z radością, a inni, mający podobne życie narzekają, to najwyraźniej nie jest to wina Boga, że tym ostatnim coś nie pasi.
Cytuj:
Tutaj nie chodzi jak konkretnie wyglądają zaświaty, tylko według jakich zasad będą funkcjonować.
Czyli nie wiadomo, o co Ci chodzi, a wyjaśnić nie raczysz.
Cytuj:
To według ciebie Bóg nie byłby w stanie tak tego poustawiać, żeby mutacje w 100% zastąpiły taki rodzaj rozmnażania jaki teraz mamy u ludzi?
Jakoś nigdzie nie mamy dużego kladu, który by w ten sposób funkcjonował. Może dostarczysz matematycznego modelu, jak by to miało wyglądać?
Cytuj:
Akurat tutaj to się trochę zapędziłem, i te wszystkie rzeczy jakie można robić w życiu to kwestai wyboru, a nie jakiegoś przymusu czy tam czegokolwiek innego.
Czyli cały Twój tok rozumowania siada. Bo skoro to od Twojego wyboru zależy, czy będziesz siedział w piwnicy u rodziców i ćpał, czy też zrobisz coś konstruktywnego w życiu, to nie możesz oskarżać Boga, że wybrałeś to pierwsze.


N cze 25, 2017 11:18
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
zefciu napisał(a):
Chodzi o coś innego - skoro jedni przyjmują życie z radością, a inni, mający podobne życie narzekają, to najwyraźniej nie jest to wina Boga, że tym ostatnim coś nie pasi.


To według ciebie, ludzie mają obowiązek mieć pozytywne nastawienie do życia?

zefciu napisał(a):
Czyli nie wiadomo, o co Ci chodzi, a wyjaśnić nie raczysz.


Chodzi o to co zwykle.
Mianowicie w tych zaświatach żadnych używek nie będzie, natomiast jedyna atrakcja to jakiś Bóg którego nigdy na oczy nie widziałem.

zefciu napisał(a):
Jakoś nigdzie nie mamy dużego kladu, który by w ten sposób funkcjonował. Może dostarczysz matematycznego modelu, jak by to miało wyglądać?


I jeśli nie jestem w stanie tego matematycznie opisać, to mam rozumieć że Bóg sobie samemu nie poradzi? i nie da rady czegoś takiego stworzyć?

zefciu napisał(a):
Czyli cały Twój tok rozumowania siada. Bo skoro to od Twojego wyboru zależy, czy będziesz siedział w piwnicy u rodziców i ćpał, czy też zrobisz coś konstruktywnego w życiu, to nie możesz oskarżać Boga, że wybrałeś to pierwsze.


O to że wybrałem narkotyki, to Boga oskarżać nie mogę, natomiast mogę go oskarżyć o to że mi to kiedyś zostanie zabrane, w końcu każdy kiedyś umrze.
A nie jest ładnie kulturalnie, żeby coś dawać i później zabierać.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


N cze 25, 2017 13:06
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
Robek napisał(a):
Akurat tutaj to się trochę zapędziłem, i te wszystkie rzeczy jakie można robić w życiu to kwestai wyboru, a nie jakiegoś przymusu czy tam czegokolwiek innego.

Jeżeli coś jest to zależne od ciebie, dlaczego to robisz/nie robisz? Jeżeli od kogoś innego, komu złorzeczysz? Atomom czy bogom? Bierzesz odpowiedzialność zarówno za swoje działania jak i za swoją bezczynność, by móc przypisać sobie sukces oraz przyjąć porażkę.
Jeżeli nie chcesz wziąć odpowiedzialności za własne życie, szukasz protezy Boga, którego obarczysz winą za każdą swoją porażkę czy niezadowolenie z życia. To mechanizmy obronne, które człowiek stosuje by uciec przed prawdą o sobie, a zwłaszcza przed dorosłością. Łatwo żyć z nostalgią za dzieciństwem, które bezpowrotnie minęło, jeszcze prościej ulec pokusie życia etapem dzieciństwa, gdzie mogliśmy cieszyć się dzieciństwem bez odpowiedzialności za siebie.
Robek napisał(a):
Gdybym się urodził w rodzinie jakiś tam milionerów, to wtedy by mi to przypadło do gustu, no ale niestety.

Ależ oczywiście. To powszechne motto ludzi uzależnionych od pomocy społecznej. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że o własny byt należy zadbać samemu. Mają roszczeniowe podejście do życia, nastawione na branie, nie dawanie. Nie są zdolni pojąć, że sami mogą stać się milionerami, jeżeli tylko zmienią postawę wobec świata i zrozumieją, że do zamożności dochodzi się nie przez "daj mi", ale pytaniami "jak to osiągnąć" i konsekwentnym realizowaniem celów życiowych. Fortunę łatwo zaprzepaścić, dowodzą tego liczne badania ludzi, którzy nagle stali się bogaci wskutek zdarzeń losowych. Jeżeli są życiowo niezaradni, nie będą potrafili pomnożyć pieniędzy, szybko wydadzą je na przyjemności, wracają po paru latach do biedy, którą klepali.

Poniżej sam to potwierdzasz:
Cytuj:
Zresztą jakbym był milionerem to też byś mówił, że jeśli bym się urodził w biednej rodzinie to bym zażywał narkotyki czy tam chciał popełnić samobójstwo.
Bo to wszystko jest kwestia charakteru, a nie tego kto ile ma pieniędzy.

Byłbyś taki sam jak dzisiaj. Gdzieś tam z tyłu głowy byłoby poczucie pustki i motto życiowe mówiące o wymyślaniu życia, bo te które masz by Ci się nie podobało. Tak jak teraz, tak wtedy korzystałbyś z używek, ale skoro nie potrafisz być szczęśliwy bez nich dzisiaj, to i w każdym innym życiu nie potrafiłbyś, bo taki "masz charakter", że szukasz szczęścia poza sobą. Szczęście to to stan umysłu, postawy życiowej, nie jest poza nami, lecz w nas.

Cytuj:
Bo jakoś mi się nie podoba to jak ten świat wygląda, jak również moje życie tez za specjalnie mi nie przypadło do gustu,

Tak wygląda świat, w którym człowiek realizuje swoją własną wolę, żyje wedle swoich wyborów. Jeżeli nie chcesz żyć tak jak masz na to ochotę (jedynie wola innego człowieka Cię ogranicza), możesz żyć wedle woli Boga. Masz dość dużą swobodę samorealizacji.

Cytuj:
No i żeby jechać za granice to trzeba tam już mieć załatwioną jakąś prace, bo tak bez niczego to nie mam sensu tam jechać.

Prosta sprawa. Idziesz do agencji pracy, zaznaczasz w formularzu, że szukasz pracy za granicą i czekasz na odpowiedź. Problem w tym, że @Robek sam tam nie pójdzie, bo on chce być wprawdzie milionerem, ale nie ma zamiaru nic robić w tym kierunku.
Cytuj:
Natomiast u mnie to przeważnie tak jest że przez znajomości każdy załatwia sobie prace, a jeśli nie ma znajomości to i roboty nie ma, więc jeśli już nawet robić tą rywalizacje na znajomości, to już to dawno przegrałem :D

Zatem szukaj pracy poza "u mnie", daleko od domu. W Polsce pracują miliony Ukraińców i mogę zapewnić, że nikt z nich nie miał tu wujka/ciotki, którzy im pracę po znajomości załatwili.
Myślę, że Twoim problemem jest to, że chcesz mieć pracę blisko domu, bo wbrew Twoim zapewnieniom dotyczącym sympatii wobec własnej rodziny, jesteś z nimi mocno związany i nie potrafisz ich zostawić. A może chodzi o odpowiedzialność, którą za Ciebie biorą?
Cytuj:
W momencie jak korzystam z używek, to wszystko staje się ok i cool, co najwyżej jest problem gdy skończy się kasa na te używki.
Więc nie wiem skąd pomysł że mnie to niszczy?

Uzależniony nie przyjmuje do wiadomości, że ma problem. Alkoholik wraca pijany do domu, wymiotuje, nie jest w stanie ustać na nogach, ale na drugi dzień twierdzi, że jest OK, przecież chodzi do pracy, przynosi pieniądze, więc skąd myśl, że go to niszczy? Nie ma świadomości, że tkwi w autodestrukcji, ponieważ rodzina tworzy mu komfortowe warunki do picia. Może przepić wszystkie pieniądze, ale ma rodzinę, która zapewnia mu dach nad głową, opłaca rachunki, dba o wyżywienie. Dopiero, gdy zamknie mu drzwi pod nosem, gdy odetnie go od strefy komfortu i musi zadbać o siebie sam, może uświadomić sobie, że nie ma nad sobą kontroli, bo kasa idzie na używki, a potem nie ma na jedzenie, opłacenie rachunków czy czynsz. To jest ta chwila, kiedy może uświadomić sobie, że jest uzależniony bądź pogrążyć się w otchłani piekła uzależnienia. Dziś tego nie rozumiesz, ale wszystko ma swój czas.
Cytuj:
To czy ktoś zostanie w swoim życiu narkomanem, to jest kwestia jego wyboru.

Nie. Zdrowy psychicznie człowiek ma sprawny układ samokontroli i unika sytuacji, które mogą go ściągnąć na dno. Pogrąża się w czeluście uzależnienia, gdy czuje beznadzieję, pustkę. Wszyscy wokół niego widzą, jak się stacza, poza samym zainteresowanym. On zauważa problem ostatni, gdy jest z nim już bardzo źle. Nie jest łatwo uwolnić się z uzależnienia, nie każdy to potrafi.

Cytuj:
Natomiast ja mówie o tym, że ktoś by chciał być narkomanem w nieskończoność, i tutaj jednak pojawia się wina ze strony Boga, bo przecież czegoś takiego, Bóg mu nie jest w stanie zaoferować.

Nie wiem, jak można mieć pretensje do kogoś, że jest dobry i wszystko robi z miłości do człowieka. Bóg nie zaoferuje człowiekowi czegoś co jest złe. Jeżeli ktoś chce zła na wieczność, może zapisać się na listę do Szatana, to jego królestwo. Na pewno się ucieszy. Na tym również polega wolna wola człowieka, że może wybrać wieczne zło.
Cytuj:
Przecież są inne używki które nie doprowadzają do żadnych negatywnych skutków na zdrowiu, i można by w nich funkcjonować w nieskończoność, choćby nawet te 72 dziewice z Islamu, są tutaj dobrym przykładem.
Cytuj:
O to że wybrałem narkotyki, to Boga oskarżać nie mogę, natomiast mogę go oskarżyć o to że mi to kiedyś zostanie zabrane, w końcu każdy kiedyś umrze.
A nie jest ładnie kulturalnie, żeby coś dawać i później zabierać.

Bóg zapyta @Robka co wybiera, jeżeli @Robek z własnej woli wybierze Boga, to jak może @Robek mieć pretensje o własne decyzje? Może w piekle w nieskończoność 24h na dobę będziesz kopulował z kobietami, skoro tylko wtedy czujesz się szczęśliwy?



Są miłośnicy papierosów, którzy zapewniają mnie gorąco, że papierosy nie są szkodliwe bo ktoś tam dożył setki, a palił jak smok. To, że Ty nie widzisz szkodliwości jakiejś używki, nie oznacza jeszcze, że nie może być szkodliwa. Po prostu inaczej definiujesz pewne pojęcia i bagatelizujesz wpływ używek na inne strefy życia poza zdrowotne, takie jak np. funkcjonowanie w społeczeństwie, życiową zaradność, relacje interpersonalne. Zawężasz zakres szkodliwości do tego, co dla Ciebie wygodne, do własnego "ja" nie do tego, co szkodliwe z punktu widzenia społeczeństwa.

Cytuj:
teraz obowiązkowo jestem w krusie, i przez to nie mogę sie nawet zarejestrować jako bezrobotny, a tam wcześniej czy później pewnie by sie jakaś praca znalazła.

Urzędy pracy mają swoje strony internetowe, które są dostępne dla wszystkich, nie tylko dla zarejestrowanych. Na ich stronie są dane kontaktowe do pracodawców. Wystarczy zadzwonić, dla większości pracodawców to bez różnicy, czy zatrudni zarejestrowanego czy niezarejestrowanego bezrobotnego, a pozostałej garstce zależy na bezrobotnym ze względu na staż, ale żeby @Robek zarejestrowany był dla nich interesujący musi być w wieku poniżej 30 lub powyżej 50 lat bądź niepełnosprawny. W pozostałych przypadkach rejestracja nie zwiększy szans na znalezienie pracy, bo ludzie tam się rejestrują głównie po to, by mieć ubezpieczenie, które @Robek na szczęście ma.


A teraz kilka słów na temat wyuczonej bezradności:
W latach '70 ww. pojęcie rozpowszechnił M.Seligman po przeprowadzeniu eksperymentów na psach
umieszczanych w klatkach i rażonych prądem. Po wielu próbach, kiedy odkryły, że cokolwiek zrobią, to i tak tym prądem dostaną, kładły się na podłodze klatki i nie robiły nic. A jeśli drzwi klatki zostały otwarte i pies mógł przejść do innego pomieszczenia, gdzie było bezpiecznie i były inne psy, którym nic złego się nie działo, to pies z wyuczoną bezradnością nie szedł tam sam z siebie. Gdy go przeciągano na siłę do klatki bez prądu, pozostawał tam, ale jeśli przenoszono go z powrotem do tej z prądem, nie uciekał do poznanego przed chwilą bezpiecznego miejsca.
Podobne eksperymenty, ale bez użycia prądu przeprowadzano na ludziach. Okazało się, że ludzie szybko uczą się bezradności, czyli poczucia, że ich kontrola i wpływ na sytuację są nieskuteczne, a jak już się nauczą, to bez specjalnego programu nie jest ich łatwo tego oduczyć. Ale 30 proc. skutecznie przeciwstawia się tym próbom, dostrzega nowe możliwości, szuka niestandardowych wyjść z sytuacji.
Bezradność na ogół chroni nas przed konfrontacją z innymi stanami, których nie chcemy. Ze złością, z frustracją, lękiem. Łatwiej czuć się bezradnym i bezwolnym, niż zebrać się na odwagę i spróbować zmienić rzeczywistość, w której utkwiliśmy. Nawet jeżeli pokaże się nam, że można żyć inaczej, że mamy wpływ na nasze życie, jeżeli uparcie trzymamy się naszego bezradnego widzenia rzeczywistości, żadna rada nam nie pomoże. Jeżeli jesteśmy przekonani, że nie możemy zmienić pewnych cech naszego charakteru, każda próba zmiany okaże się klęską. Tu potrzeba wiary, która przejawia się w czynach, nie narzekania, że mam ciągle pod górkę, że za dużo przeszkód, aby cokolwiek w życiu zmienić. Zawsze mamy wybór, czy chcemy tkwić w pułapce bezradności, chociaż możliwości zmian jest wiele, czy pokazać światu, że choć wszyscy mnie skreślili, ja im pokażę, że co do mnie- mylili się. Ewangelia daje nam jasne przekazy o wierze, odważnej wierze która góry przenosi, która cierpliwie z nadzieją błądzi w mrokach przeciwności szukając światła i dzięki której znajdujemy to, czego szukaliśmy. Bogu wystarczy nasza wiara, aby mógł realizować swoją wolę względem nas i pomóc nam odnaleźć szczęście. Nie wiara w beznadzieję sytuacji, która nas pokonała, lecz w zwycięstwo, które niebawem ujrzymy.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


N cze 25, 2017 13:46
Zobacz profil
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
Robek napisał(a):
To według ciebie, ludzie mają obowiązek mieć pozytywne nastawienie do życia?
A czy ja coś piszę o jakichś obowiązkach? W ogóle czytasz to co ja piszę?
Cytuj:
Chodzi o to co zwykle.
Mianowicie w tych zaświatach żadnych używek nie będzie, natomiast jedyna atrakcja to jakiś Bóg którego nigdy na oczy nie widziałem.
Czyli nie wiesz dokładnie nic na temat tego, jak będą wyglądać owe zaświaty. Ergo - nie masz żadnych podstaw do ich odrzucenia.
Cytuj:
I jeśli nie jestem w stanie tego matematycznie opisać, to mam rozumieć że Bóg sobie samemu nie poradzi? i nie da rady czegoś takiego stworzyć?
Czegoś jakiego? Jak możesz oczekiwać od Boga, że stworzy coś, czego nawet nie potrafisz opisać?
Cytuj:
O to że wybrałem narkotyki, to Boga oskarżać nie mogę, natomiast mogę go oskarżyć o to że mi to kiedyś zostanie zabrane, w końcu każdy kiedyś umrze.
A nie jest ładnie kulturalnie, żeby coś dawać i później zabierać.
Ale jest to rzecz w życiu jak najnormalniejsza. Coś innego cieszy dziecko, a coś innego cieszy osobę dorosłą. Tak jak obecnie nie cieszą Cię dziecięce zabawy, tak też osób zbawionych nie cieszą ziemskie przyjemności.To nie jest tak, że musisz dorosłej osobie zabrać misia, żeby przestała się nim bawić.


N cze 25, 2017 14:08
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
Mrs_Hadley napisał(a):
Nie są zdolni pojąć, że sami mogą stać się milionerami, jeżeli tylko zmienią postawę wobec świata i zrozumieją, że do zamożności dochodzi się nie przez "daj mi", ale pytaniami "jak to osiągnąć" i konsekwentnym realizowaniem celów życiowych.


To się tylko tak łatwo mówi, bo na zrealizowanie jakichkolwiek celów życiowych potrzebne są pieniądze.

Mrs_Hadley napisał(a):
Byłbyś taki sam jak dzisiaj. Gdzieś tam z tyłu głowy byłoby poczucie pustki i motto życiowe mówiące o wymyślaniu życia, bo te które masz by Ci się nie podobało. Tak jak teraz, tak wtedy korzystałbyś z używek, ale skoro nie potrafisz być szczęśliwy bez nich dzisiaj, to i w każdym innym życiu nie potrafiłbyś, bo taki "masz charakter", że szukasz szczęścia poza sobą. Szczęście to to stan umysłu, postawy życiowej, nie jest poza nami, lecz w nas.


I tu się akurat mylisz.
Bo charakter jest charakterem więc podejście do życia bym miał takie jakie mam, tyle że jak korzystam z tych używek to jest wtedy fajnie, jest super, i gorzej się robi jak na te przeróżne używki brakuje pieniędzy, to wtedy pojawia się bardzo kiepski nastrój.
Natomiast jeśli bym miał kase na te wszystkie używki, to bez przerwy by było fajnie :mrgreen:

Mrs_Hadley napisał(a):
Tak wygląda świat, w którym człowiek realizuje swoją własną wolę, żyje wedle swoich wyborów. Jeżeli nie chcesz żyć tak jak masz na to ochotę (jedynie wola innego człowieka Cię ogranicza), możesz żyć wedle woli Boga. Masz dość dużą swobodę samorealizacji.


Jakbym miał 5 lat, to bym może i żył tak jak chce Bóg czy tam ktokolwiek inny.
No ale jestem dorosły więc by wypadało żyć po swojemu.

Mrs_Hadley napisał(a):
Uzależniony nie przyjmuje do wiadomości, że ma problem. Alkoholik wraca pijany do domu, wymiotuje, nie jest w stanie ustać na nogach, ale na drugi dzień twierdzi, że jest OK, przecież chodzi do pracy, przynosi pieniądze, więc skąd myśl, że go to niszczy? Nie ma świadomości, że tkwi w autodestrukcji, ponieważ rodzina tworzy mu komfortowe warunki do picia. Może przepić wszystkie pieniądze, ale ma rodzinę, która zapewnia mu dach nad głową, opłaca rachunki, dba o wyżywienie. Dopiero, gdy zamknie mu drzwi pod nosem, gdy odetnie go od strefy komfortu i musi zadbać o siebie sam, może uświadomić sobie, że nie ma nad sobą kontroli, bo kasa idzie na używki, a potem nie ma na jedzenie, opłacenie rachunków czy czynsz. To jest ta chwila, kiedy może uświadomić sobie, że jest uzależniony bądź pogrążyć się w otchłani piekła uzależnienia. Dziś tego nie rozumiesz, ale wszystko ma swój czas.


Mi to nie grozi, bo w moich używkach jest inaczej :-D
W końcu tego że uprawiałem godzine temu seks, jakoś po mnie specjalnie nie widać :D
A przecież taka dziewczyna jest całkowicie darmowa, więc kasy też na to nie używam, tutaj są same plusy.


Mrs_Hadley napisał(a):
Nie. Zdrowy psychicznie człowiek ma sprawny układ samokontroli i unika sytuacji, które mogą go ściągnąć na dno. Pogrąża się w czeluście uzależnienia, gdy czuje beznadzieję, pustkę. Wszyscy wokół niego widzą, jak się stacza, poza samym zainteresowanym. On zauważa problem ostatni, gdy jest z nim już bardzo źle. Nie jest łatwo uwolnić się z uzależnienia, nie każdy to potrafi.



Moja rodzina, czy nawet znajomi nadal myślą że jestem prawiczkiem :D więc widać że potrafię się opanować i nic nikomu nie mówić o tym co w swoim wolnym czasie wyprawiam :mrgreen:
Czasami mnie tak nachodzi myśl żeby może przywieź do domu jaką dziewczyne i pokazać im że jednak coś tam działam w tym kierunku, no ale to znowu by się zaczęło bo moja konserwatywna rodzina to od razu by gadała, za stara za brzydka za głupia i tak dalej, więc nie ma siły na takie rzeczy.
Więc jak sam widzisz, nikt nie widzi "jak się staczam" więc to co robie jednak nie jest uzależnieniem :-D

Mrs_Hadley napisał(a):
Nie wiem, jak można mieć pretensje do kogoś, że jest dobry i wszystko robi z miłości do człowieka. Bóg nie zaoferuje człowiekowi czegoś co jest złe. Jeżeli ktoś chce zła na wieczność, może zapisać się na listę do Szatana, to jego królestwo. Na pewno się ucieszy. Na tym również polega wolna wola człowieka, że może wybrać wieczne zło.


To bycie bez przerwy pod wpływem alkoholu jest złe?
Oczywiście mam tu na myśli sytuacje kogoś kto już znajduje się w Niebie, i jemu żadna choroba czy inna dolegliwość związana z wiecznym pijaństwem, w żadnej mierze nie grozi.

Mrs_Hadley napisał(a):
Są miłośnicy papierosów, którzy zapewniają mnie gorąco, że papierosy nie są szkodliwe bo ktoś tam dożył setki, a palił jak smok. To, że Ty nie widzisz szkodliwości jakiejś używki, nie oznacza jeszcze, że nie może być szkodliwa. Po prostu inaczej definiujesz pewne pojęcia i bagatelizujesz wpływ używek na inne strefy życia poza zdrowotne, takie jak np. funkcjonowanie w społeczeństwie, życiową zaradność, relacje interpersonalne. Zawężasz zakres szkodliwości do tego, co dla Ciebie wygodne, do własnego "ja" nie do tego, co szkodliwe z punktu widzenia społeczeństwa.


Ty nie rozumiesz o czym tu jest mowa.
Bo dyskusja nie dotyczy tego w jaki sposób palenie papierosów wpływa na życie doczesne.
Tutaj jest kwestia tego że w tym całym Niebie jak ktoś będzie miał już to swoje własne ciało chwalebne, nieśmiertelne i odporne na wszelakie choroby, to przecież wtedy mógłby sobie zapalić papieroska, komu by to szkodziło?
No ale jednak komuś szkodzi, bo Bóg będzie tego zabraniał, a to nie jest sympatyczne zachowanie.

Mrs_Hadley napisał(a):
Urzędy pracy mają swoje strony internetowe, które są dostępne dla wszystkich, nie tylko dla zarejestrowanych. Na ich stronie są dane kontaktowe do pracodawców. Wystarczy zadzwonić, dla większości pracodawców to bez różnicy, czy zatrudni zarejestrowanego czy niezarejestrowanego bezrobotnego, a pozostałej garstce zależy na bezrobotnym ze względu na staż, ale żeby @Robek zarejestrowany był dla nich interesujący musi być w wieku poniżej 30 lub powyżej 50 lat bądź niepełnosprawny. W pozostałych przypadkach rejestracja nie zwiększy szans na znalezienie pracy, bo ludzie tam się rejestrują głównie po to, by mieć ubezpieczenie, które @Robek na szczęście ma.


Widze że znasz się trochę w tym temacie :-D
Ja tu zawsze miałem pecha, bo widzisz mam nieco ponad 30 lat, i w urzędzie pracy powiedzieli mi że mi pracy nie znajdą, bo nie mam tych całych 50 lat.
Ciekawe czy na serio to było mówione i faktycznie jakbym miał 50 lat, to bym jakąś parce od nich dostał?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


N cze 25, 2017 15:24
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
Robek napisał(a):
To się tylko tak łatwo mówi, bo na zrealizowanie jakichkolwiek celów życiowych potrzebne są pieniądze.

Żeby osiągnąć życiowy cel, trzeba działać w tym kierunku, na przykład iść do pracy i zarobić pieniądze. Pełnoletni sprawny mężczyzna nie ma problemu ze znalezieniem pracy, choćby na budowie czy przy remontach, teraz jest pracy w brud, a bezrobocie rekordowo niskie, potrzebne są tylko chęci.
Cytuj:
gorzej się robi jak na te przeróżne używki brakuje pieniędzy, to wtedy pojawia się bardzo kiepski nastrój.

Nie bez powodu jest to jeden z objawów uzależnienia. Całe swoje życie podporządkowałeś używkom, czego efektem jest życiowa nieporadność. Zaprzeczysz, to mechanizm obronny.

Robek napisał(a):
Natomiast jeśli bym miał kase na te wszystkie używki, to bez przerwy by było fajnie :mrgreen:

I wracamy do rozmowy o osiąganiu życiowych celów. @Robek, który dostałby w spadku milion, zaprzepaściłby wszystkie pieniądze w przeciągu max kilku lat. Twój umysł jest zniewolony nałogiem i nie potrafisz myśleć w kategoriach własnej przyszłości, zapewnieniu zabezpieczenia na starość, bezpieczeństwa finansowego czy wykorzystywania własnego potencjału do realizacji talentów.
Cytuj:
No ale jestem dorosły więc by wypadało żyć po swojemu.

Żyjesz więc, realizując własną wolę. Gdzieś tam w otchłani własnych myśli odzywa się głos, który Ci podpowiada, że to bez sensu, pojawia się poczucie pustki, więc @Robek broni się tworząc protezę życia... wymyśliłem swoje życie na nowo.
Cytuj:
Mi to nie grozi, bo w moich używkach jest inaczej :-D
W końcu tego że uprawiałem godzine temu seks, jakoś po mnie specjalnie nie widać :D

Nie widać po ciele, ale widać po destrukcji psychiki, Twoje posty niestety, ale pokazują jak źle już z Tobą jest. Twoje spojrzenie na świat przez krzywe zwierciadło, widać, że sobie nie radzisz z życiem, uciekasz się do wymyślania własnego scenariusza życiowego, czytelnego tylko dla Ciebie, ale kompletnie oderwanego od realiów, w których żyjesz. Rodzina umożliwia Ci życie w sztucznie wykreowanym świecie, tylko dlatego że płaci za Ciebie rachunki, daje Ci jeść i zapewnia dach nad głową. Sam uczyniłeś się niezdolnym do pracy, schorowana psychika wymyśla różne wykręty, byleby pracy nie znaleźć, a własną egzystencję podporządkowujesz uzależnieniu. Nic innego się nie liczy tylko seks co jakiś czas. Ten dramat widzi Twoja rodzina, widzisz również Ty, dlatego nie lubisz swojej rodziny, ona ciągle Ci przypomina kim naprawdę jesteś, wyrywa Cię z własnych iluzji o życiu, a Ty uparcie do nich wracasz. Widzę Twój dramat i ja, lecz na dziś nie jesteś w stanie przyjąć jakiejkolwiek pomocy.

Cytuj:
A przecież taka dziewczyna jest całkowicie darmowa, więc kasy też na to nie używam, tutaj są same plusy.

Dlaczego dziewczyna jest dla Ciebie "używką"? Pisałeś, że na używki są potrzebne pieniądze, teraz się okazuje, że wszystko jest za free, darmowa prostytutka?
Cytuj:
Moja rodzina, czy nawet znajomi nadal myślą że jestem prawiczkiem :D więc widać że potrafię się opanować i nic nikomu nie mówić o tym co w swoim wolnym czasie wyprawiam :mrgreen:

Zdradzana żona też często wie, że mąż ją zdradza, ale z jakichś powodów udaje, że o tym nie wie.
Mieszkasz na wsi, tu wszyscy o wszystkich wiedzą. Nie łudź się.
Cytuj:
moja konserwatywna rodzina to od razu by gadała, za stara za brzydka za głupia i tak dalej, więc nie ma siły na takie rzeczy.

Może masz kiepski gust?

Cytuj:
No ale jednak komuś szkodzi, bo Bóg będzie tego zabraniał, a to nie jest sympatyczne zachowanie.

Bóg to nie złota rybka bez zasad. Na Sądzie Ostatecznym sądzić Cię będzie Słowo. Bóg Cię zapyta, czy chcesz zerwać z grzechem, a to oznacza żal doskonały. Wiesz, że w oczach Boga grzech jest zły i warunkiem zbawienia jest uznanie zła, jakim jest grzech i pragnienie zerwania z nim. Efektem tego pragnienia jest żal za grzechy, nie pretensje, że Bóg po akcie skruchy nie pozwala dalej grzeszyć. Tak więc, jeżeli @Robek nie będzie żałował seksu pozamałżeńskiego, to do nieba się nie dostanie, bo Bóg będzie widział Twoje serce i jeżeli w sercu będziesz pragnął nadal korzystać z używek, to z nieba nici.
Kreatywna logika broniąca własnego przywiązania go grzechu, lecz wymierzona oskarżycielsko przeciwko Bogu prowadzi do otchłani piekieł. Sama deklaracja wiary w Boga w takim przypadku może nie wystarczyć.
Cytuj:
Widze że znasz się trochę w tym temacie :-D
Ja tu zawsze miałem pecha, bo widzisz mam nieco ponad 30 lat, i w urzędzie pracy powiedzieli mi że mi pracy nie znajdą, bo nie mam tych całych 50 lat.
Ciekawe czy na serio to było mówione i faktycznie jakbym miał 50 lat, to bym jakąś parce od nich dostał?

Internety nie kłamią, mówili serio. @Robek nie ma "pecha", tylko ma problem z uzależnieniem od seksu, dlatego utracił racjonalne odbieranie rzeczywistości. W tym wątku godne uwagi są posty @equuleuss, która dobitnie wyjaśniła Ci jak to jest z tym szukaniem pracy i jaką postawę powinien prezentować w tym zakresie mężczyzna. Nie zrozumiałeś, bo osoba zniewolona uzależnieniami nie potrafi przyjąć takiego punktu widzenia świata bowiem jest zagubiona w świecie i nie poradzi sobie bez ciągnięcia za rączkę. Dopóki będziesz trwał w uzależnieniu, dopóty nie znajdziesz pracy. Dopiero podjęcie próby zerwania z nałogiem rozpocznie proces przywracania "trzeźwego" spojrzenia na świat i konstruktywnych działań w kierunku zmiany własnego życia. Dziś nie chcesz pracy, żadnych zmian, więc jest jak jest.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


N cze 25, 2017 17:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
Mrs_Hadley napisał(a):
Żeby osiągnąć życiowy cel, trzeba działać w tym kierunku, na przykład iść do pracy i zarobić pieniądze. Pełnoletni sprawny mężczyzna nie ma problemu ze znalezieniem pracy, choćby na budowie czy przy remontach, teraz jest pracy w brud, a bezrobocie rekordowo niskie, potrzebne są tylko chęci.


To jest jedynie twoje zdanie na ten temat.

Mrs_Hadley napisał(a):
Nie bez powodu jest to jeden z objawów uzależnienia. Całe swoje życie podporządkowałeś używkom, czego efektem jest życiowa nieporadność. Zaprzeczysz, to mechanizm obronny.


W tym momencie to już zaczynasz gadać głupoty.
Bo opowiadanie że brak pieniędzy jest powodem uzależnienia, jest czymś niepoważnym.
Przecież cały problem polega na tym że na to wszystko brakuje kasy, i gdybym miał odpowiednią ilość pieniędzy, to bym to wszystko wydawał na używki, i z tego powodu bym był do samej śmierci szczęśliwy, więc nawet nie byłoby powodu żeby udzielać się na tym forum, bo niby po co?
W końcu zajmowałbym się swoim szczęściem(używki), a nie gadaniem na forum jak mi źle.

Mrs_Hadley napisał(a):
I wracamy do rozmowy o osiąganiu życiowych celów. @Robek, który dostałby w spadku milion, zaprzepaściłby wszystkie pieniądze w przeciągu max kilku lat. Twój umysł jest zniewolony nałogiem i nie potrafisz myśleć w kategoriach własnej przyszłości, zapewnieniu zabezpieczenia na starość, bezpieczeństwa finansowego czy wykorzystywania własnego potencjału do realizacji talentów.


Ja nie jestem tego typu człowiekiem :-D
Gdyby się okazało że z jakiejś przyczyny dostałbym od kogoś choćby ten 1 milion złoty, to przecież nie trzymałbym tego w domu, bo przecież to by była głupota, ja bym to wpłacił do banku, i wtedy dziele tego miliona przez ilość miesięcy które mi zostały do emerytury.
No i nawet ci to policzę :-D tak z grubsza jeszcze mam 30 lat do emerytury, i podzielę to przez 1 milion złoty, to wychodzi że mogę wydawać w okolicach 3 tyś. miesięcznie, no i tyle bym wydawał.
Bo wież że u mnie z kasą nie jest najlepiej, ja to musze rozsądnie gospodarować, bo inaczej bym umarł z głodu :mrgreen:

Mrs_Hadley napisał(a):
Żyjesz więc, realizując własną wolę. Gdzieś tam w otchłani własnych myśli odzywa się głos, który Ci podpowiada, że to bez sensu, pojawia się poczucie pustki, więc @Robek broni się tworząc protezę życia... wymyśliłem swoje życie na nowo.


Żyje realizując własną wole, i jestem z tego powodu szczęśliwy, oczywiście jest problem gdy na realizacje brakuje kasy, no ale to już zupełnie inna historia.
No i jaka proteza!? przecież to jest prawdziwe życie które kosztuje mnie trochę pieniędzy, w końcu używki kosztują :-D

Mrs_Hadley napisał(a):
Nie widać po ciele, ale widać po destrukcji psychiki, Twoje posty niestety, ale pokazują jak źle już z Tobą jest. Twoje spojrzenie na świat przez krzywe zwierciadło, widać, że sobie nie radzisz z życiem, uciekasz się do wymyślania własnego scenariusza życiowego, czytelnego tylko dla Ciebie, ale kompletnie oderwanego od realiów, w których żyjesz. Rodzina umożliwia Ci życie w sztucznie wykreowanym świecie, tylko dlatego że płaci za Ciebie rachunki, daje Ci jeść i zapewnia dach nad głową. Sam uczyniłeś się niezdolnym do pracy, schorowana psychika wymyśla różne wykręty, byleby pracy nie znaleźć, a własną egzystencję podporządkowujesz uzależnieniu. Nic innego się nie liczy tylko seks co jakiś czas. Ten dramat widzi Twoja rodzina, widzisz również Ty, dlatego nie lubisz swojej rodziny, ona ciągle Ci przypomina kim naprawdę jesteś, wyrywa Cię z własnych iluzji o życiu, a Ty uparcie do nich wracasz. Widzę Twój dramat i ja, lecz na dziś nie jesteś w stanie przyjąć jakiejkolwiek pomocy.


Możesz to nazwać destrukcją psychiki, tak czy siak to już jest mój charakter którego się już nie zmieni, więc musze z tym żyć.
No i nawet jeśli podporządkowałem swoje życie używkom, to co z tego? co komu do tego?
A jeśli chodzi o moją rodzine, to jakoś nie sądze żeby było tak jak mówisz, bo ich nastawienie względem mnie, było od samego początku takie samo jak teraz.
Więc albo nasze relacje są jakie są i wynikając z tego jaki kto ma charakter, albo od samego początku widzą mój dramat odnośnie używek.
I tutaj ta druga opcja jest czymś raczej niemożliwym, więc pozostaje kwestia tego jaki kto ma charakter.

Mrs_Hadley napisał(a):
Dlaczego dziewczyna jest dla Ciebie "używką"? Pisałeś, że na używki są potrzebne pieniądze, teraz się okazuje, że wszystko jest za free, darmowa prostytutka?


Nazywaj sobie to jak chcesz, ważne że nie wpływa to negatywnie na moje zdrowie, bo w końcu życie w celibacie może mieć bardziej negatywne skutki niż przelotne romanse.
Przynajmniej ja tak to widzę.

Mrs_Hadley napisał(a):
Zdradzana żona też często wie, że mąż ją zdradza, ale z jakichś powodów udaje, że o tym nie wie.
Mieszkasz na wsi, tu wszyscy o wszystkich wiedzą. Nie łudź się.


W sumei nawet jakby o wszystkim wiedzieli, to i tak to nic nie zmienia.

Mrs_Hadley napisał(a):
Może masz kiepski gust?


No tak! znowu wszystko moja wina!!! :D

Mrs_Hadley napisał(a):
Bóg to nie złota rybka bez zasad. Na Sądzie Ostatecznym sądzić Cię będzie Słowo. Bóg Cię zapyta, czy chcesz zerwać z grzechem, a to oznacza żal doskonały. Wiesz, że w oczach Boga grzech jest zły i warunkiem zbawienia jest uznanie zła, jakim jest grzech i pragnienie zerwania z nim. Efektem tego pragnienia jest żal za grzechy, nie pretensje, że Bóg po akcie skruchy nie pozwala dalej grzeszyć. Tak więc, jeżeli @Robek nie będzie żałował seksu pozamałżeńskiego, to do nieba się nie dostanie, bo Bóg będzie widział Twoje serce i jeżeli w sercu będziesz pragnął nadal korzystać z używek, to z nieba nici.
Kreatywna logika broniąca własnego przywiązania go grzechu, lecz wymierzona oskarżycielsko przeciwko Bogu prowadzi do otchłani piekieł. Sama deklaracja wiary w Boga w takim przypadku może nie wystarczyć.


No i wszystko jasne, Bóg jest kimś kot będzie wszystkiego zabraniał, więc już od razu z tego powodu ma u mnie minusa.

No i tak na marginesie to czy trafie po śmierci do Nieba czy piekła, zależy od tego jak wyglądało moje życie doczesne, a nie od tego co za głupoty będę opowiadał na sądzie ostatecznym.
No chyba że "Mrs_Hadley" twierdzi inaczej.

Mrs_Hadley napisał(a):
Internety nie kłamią, mówili serio. @Robek nie ma "pecha", tylko ma problem z uzależnieniem od seksu, dlatego utracił racjonalne odbieranie rzeczywistości. W tym wątku godne uwagi są posty @equuleuss, która dobitnie wyjaśniła Ci jak to jest z tym szukaniem pracy i jaką postawę powinien prezentować w tym zakresie mężczyzna. Nie zrozumiałeś, bo osoba zniewolona uzależnieniami nie potrafi przyjąć takiego punktu widzenia świata bowiem jest zagubiona w świecie i nie poradzi sobie bez ciągnięcia za rączkę. Dopóki będziesz trwał w uzależnieniu, dopóty nie znajdziesz pracy. Dopiero podjęcie próby zerwania z nałogiem rozpocznie proces przywracania "trzeźwego" spojrzenia na świat i konstruktywnych działań w kierunku zmiany własnego życia. Dziś nie chcesz pracy, żadnych zmian, więc jest jak jest.


To w końcu musze czekać do wieku 50 lat na prace czy jednak nie?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


N cze 25, 2017 23:56
Zobacz profil
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
Robku - bardzo brzydko postępujesz. Odniosłem się do Twojego argumentu "dlaczego w niebie nie będę mógł palić papierosów". A Ty zignorowałeś zupełnie moją wypowiedź i powtarzasz swój durny argument w kółko.

Chciałbym tutaj zaznaczyć jeszcze, że analogia z dojrzewaniem jest nie mojego autorstwa, tylko Ap. Pawła. A gdy Ap. Paweł jej używa, to nie mówi wcale o chlaniu i ćpaniu. Mówi o charyzmatach Ducha Świętego, które uważa za mniej istotne od miłości. Skoro więc w Niebie "wyrośniemy" z prorokowania, to co dopiero z palenia papierosów. Więc znowu - to nie jest tak, że w niebie nie będzie Ci wolno palić. Po prostu palenie nie będzie miało tam sensu.

Natomiast co do pracy - to jeśli nie będziesz pracy szukał, tylko będziesz na nią czekał, to możesz czekać i do 90-tki.


Pn cze 26, 2017 5:26
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
E... no to wyrastajcie, jak sobie chcecie. Bardzo chciałbym zobaczyć, jak zefciu wyrasta ze swojego nawyku do obsobaczania userów za niepisanie po polsku. : PPP

A poważniej, zupełnie się tutaj ze świętym Pawłem nie zgadzam. Tzn. może owszem, człowiek dorosły może i winien wyzbyć się pewnych form zachowania, żeby nie prezentowac się jak skończony idiota. Ale trzeba być skończonym idiotą, żeby wyzbywać się dziecięcej fascynacji światem we wszystkich jego przejawach, nie mówiąc już o dziecięcym poczuciu sprawiedliwości i wynikającej zeń chęci do obrony swojej wolności i własności. Bez tych rzeczy to faktycznie, życie pewnie jest katorgą, a świat padołem. Ale żeby jeszcze wyznawac głośno, że w Niebie będzie tak samo, tylko bardziej metafizycznie i przez wieczność na dodatek? Paradne.

Ludzie, zastanawiajcie się czasem nad tym, w co wy wierzycie.


Pn cze 26, 2017 6:43
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
ErgoProxy napisał(a):
E... no to wyrastajcie, jak sobie chcecie. Bardzo chciałbym zobaczyć, jak zefciu wyrasta ze swojego nawyku do obsobaczania userów za niepisanie po polsku. : PPP
Też bym chciał :)
Cytuj:
A poważniej, zupełnie się tutaj ze świętym Pawłem nie zgadzam. Tzn. może owszem, człowiek dorosły może i winien wyzbyć się pewnych form zachowania, żeby nie prezentowac się jak skończony idiota. Ale trzeba być skończonym idiotą, żeby wyzbywać się dziecięcej fascynacji światem we wszystkich jego przejawach, nie mówiąc już o dziecięcym poczuciu sprawiedliwości i wynikającej zeń chęci do obrony swojej wolności i własności.
A czy w wypowiedzi św. Pawła jest zawarta sugestia, że należy się tego właśnie wyzbyć? Spróbuj obejrzeć odcinek swojej ulubionej kreskówki z dzieciństwa, a potem pogadamy :)

Cytuj:
Ale żeby jeszcze wyznawac głośno, że w Niebie będzie tak samo
No właśnie przecież tłuczemy tutaj Robkowi do głowy, że w niebie będzie zupełnie inaczej.


Pn cze 26, 2017 7:22
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
zefciu napisał(a):
Robku - bardzo brzydko postępujesz. Odniosłem się do Twojego argumentu "dlaczego w niebie nie będę mógł palić papierosów". A Ty zignorowałeś zupełnie moją wypowiedź i powtarzasz swój durny argument w kółko.

Chciałbym tutaj zaznaczyć jeszcze, że analogia z dojrzewaniem jest nie mojego autorstwa, tylko Ap. Pawła. A gdy Ap. Paweł jej używa, to nie mówi wcale o chlaniu i ćpaniu. Mówi o charyzmatach Ducha Świętego, które uważa za mniej istotne od miłości. Skoro więc w Niebie "wyrośniemy" z prorokowania, to co dopiero z palenia papierosów. Więc znowu - to nie jest tak, że w niebie nie będzie Ci wolno palić. Po prostu palenie nie będzie miało tam sensu.

Natomiast co do pracy - to jeśli nie będziesz pracy szukał, tylko będziesz na nią czekał, to możesz czekać i do 90-tki.


Ja wiem o co ci chodzi.
Weźmy choćby te całe papierosy, to według ciebie teraz mam z nich zrezygnować bo są niezdrowe, a po śmierci mam też z nich zrezygnować, bo w tych zaświatach są o wiele fajniejsze rzeczy niż papierosy.
I z twojej strony to jest całkiem logiczne, bo jeśli po śmierci i tak zabiorą mi te papierosy, to przecież już za życia mogę z nich zrezygnować.
Tyle że ja widze to z drugiej strony, i tutaj mam jedyną okazje żeby sobie te papierosy zapalić.
A okazje trzeba przecież wykorzystywać.

ErgoProxy napisał(a):
Ale żeby jeszcze wyznawac głośno, że w Niebie będzie tak samo, tylko bardziej metafizycznie i przez wieczność na dodatek? Paradne.

Ludzie, zastanawiajcie się czasem nad tym, w co wy wierzycie.


Tam nie będzie tam samo jak za życia.
Bo tam będzie jakaś więź z Bogiem, i tyle :D

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Pn cze 26, 2017 22:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Negatywne nastawienie do Boga.
equuleuss napisał(a):
Walka z samym sobą i wyzwania jakie stawiasz sam sobie. W Twoim przypadku to szczególnie byłaby walka z samym sobą. Jednak aby to podjąć potrzebna jest motywacja a chyba nie masz takiej. Tobie chyba jest dobrze tak jak jest, a nawet jeśli nie do końca to próbujesz jak to sam określiłeś, wymyśleć sobie życie. Problem jest w tym że robisz to za pomocą używek, cokolwiek się za tym kryje.


Tutaj bym jednak chciał wyjaśnić, ze nawet jeśli by mi pasowała sytuacja w której się znajduje, to i tak to nie potrwa aż tak długo, bo puki co to ja żyje z oszczędności które zgromadziłem kilka lat temu, i ta kasa powoli się kończy, tutaj już w 2020 może jej braknąć, czy w sumie na pewno jej wtedy braknie, a przecież za coś trzeba żyć, więc sytuacja sama wymusi znalezienie jakiejś pracy.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Wt cze 27, 2017 21:25
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 63 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL