Witam,
po czym w sobie poznać gorące pragnienie wypełniania Woli Bożej w życiu, jak i poczucie tęsknoty za Bogiem (jak to w nas się pobudza?); chodzi mi o czynniki zewnętrzne (czyny, postępowanie), jak i wewnętrzne czynniki (emocje, odczucia) - w jaki sposób w nas się to przejawia? czy dusza potrzebuje jakiejś specjalnej drogi/przygotowania, by to w sobie odczuć, czy wystarczy jakieś postanowienie/chęć/zachęta czy coś w tym stylu?
A co do dusz: kim są tzw. "Dusze wybrane"? Czy to określenie tyczy się tylko i wyłącznie dusz świętych, czy też i nas, zwykłych dusz ludzkich, ziemskich? Czy się charakteryzują te dusze? Czy to one poczuły tą Miłość Bożą - to poczucie radości, szczęścia i teraz nic innego nie pragną, tylko miłować bardziej od innych dusz (i na tym polega ich zadanie?), przyjąc jak najwięcej cierpień Jezusa i odkupić swoje i innych winy i pragną jak najszybciej dostać się do Nieba, by trwać przy Bogu i nic innego je już nie interesuje z tych ziemskich spraw i tylko im na tym zależy? Czy to o to w tym chodzi? Bo nie do końca to rozumiem. Czy każdy z nas będzie taki, jak one w tym życiu ziemskim i bedzie tak czynił na Ziemi(czy tam w czyśćcu dopiero) dzięki tej łasce miłości? Czy da się tego doświadczyć na Ziemi i każdy z nas tego tutaj doświadczy? Czy do tego potrzeba jakiegoś specjalnego podejścia, przygotowania, by to poczuć? Z czym to się wiąże? W nawiązaniu do tekstu:
http://malenkadroga.pl/?id=23&li=4&k=82 - nie wiem, czy poprawny, czy nie, ale zupełnie tego nie ogarniam :')
I odnośnie cierpień: jak należy je ofiarowywać? Czy wystarczą te z naszego, zwykłego życia, czy należy jakieś dodatkowe sobie ustalać, czy sami sobie je narzucimy z własnej potrzeby (poprzez wewnętrzne pragnienie poprzez przemiane)? Czy chodzi tu o konkretne zwrócenie uwagi w danym momencie, że ofiarowuję je Bogu, czy wystarczy sama świadomość ogólna, chęć/zachęta do ofiary, czy może to pragnienie, wynikające z jakiejś przemiany/drogi, występujące na stałe u nas? Od czego to wszystko zależy? Wiem, że to niepotrzebne zawracanie sobie głowy, ale chciałbym wiedzieć, czy dobrze to rozumuję i przekładam na czyny, bo tak się zastanawiam i obawiam się, że mogę źle czynić, i być może czegoś jeszcze nie poczułem w sobie albo źle poczułem i odbieram
etc.
Czy każdy z nas będzie tak czynił na Ziemi, przedzej czy później jak Ci święci, czy nie o to w tym wszystkim chodzi?
Z góry dzięki za odpowiedź i chociaż wyjaśniającą odpowiedź (chociaż w głębi liczę na pełną
)
Pozdrawiam