Majkel ze Stalowej
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23 Posty: 246
|
tekst powinien dać wiele do myślenia...
Spekulacje na temat możliwości traktowania mediów jako ekstensji ludzkiego ciała są tak stare, jak stara jest refleksja dotycząca tzw. nowych mediów. Od Marshalla McLuhana ("Wszystkie media są przedłużeniem jakichś ludzkich zdolności psychicznych bądź fizycznych. [...] Środowisko elektroniczne jest przedłużeniem centralnego systemu nerwowego"1 ) do Derricka de Kerckhove`a w różnych kontekstach pojawia się idea wspomagania ciała za pomocą zewnętrznej technologii, a także wykorzystania jej w celu nawiązywania kontaktu pomiędzy rozdzielonymi fizycznie ciałami, które za pośrednictwem technologii mogą się połączyć. Uczeń i następca Mc Luhana proklamując czas "zbiorowej inteligencji", inaczej zwanej "webness"2 , przekonuje, iż nie należy rozpaczać nad utratą tożsamości jednostkowej w procesie sieciowej "wymiany", a raczej zastanawiać się nad tym, co my sami możemy sieci zaoferować. Oddając bowiem cząstkę samych siebie - otrzymujemy coś w zamian. Wymiana taka dokonuje się za pośrednictwem przedmiotów wirtualnych, ale my sami pozostajemy realni. "Cały świat może być postrzegany jako środowisko input-output. Stale projektujemy siebie w świat via wszystkie nasze zmysły i elektroniczne przedłużenia naszych rąk, oczu, uszu i głosu, zdobywamy zdolność do rzutowania siebie daleko poza ograniczenia naszego ciała i odbierania sygnałów od innych tak, jakbyśmy "nosili" ich na sobie. Nasza nowa skóra jest bardzo wrażliwa; wykonana jest z miliona komputerowych interakcji dokonujących się na całej planecie. To jest świat taktylny. W istocie świat nie jest "gdzieś tam", ale jest właśnie "tutaj", pod skórą każdego z nas. Obecnie jesteśmy przedłużeni poza ograniczenia naszego biologicznego bycia" [...]3 . Konstytuowanie się "somatycznego społeczeństwa"4 negującego dychotomię umysłu i ciała ludzkiego, zbiegło się w czasie z rozwojem sieciowej cyberprzestrzeni, która stała się nowym środowiskiem uobecniania się fizycznych ciał, jednocześnie nowa sytuacja "podwojenia świata" zmusza do przemyślenia kwestii stosunku ciała do maszyn i szerzej technologii. Charakterystyczne jest to, iż obecnie, w odróżnieniu od lat poprzednich, refleksji filozoficznej, socjologicznej, estetycznej na temat stosunku do ludzkiego ciała - towarzyszą działania artystów, które są byc może o wiele bardziej zaawansowana formą eksploracji ograniczeń i możliwości zarazem, jakie napotyka ciało w spotkaniu z nowymi technologiami. Eksperymenty myślowe są ważne i potrzebne, wydaje się jednak, że w odniesieniu do ciała najważniejsze są praktyczne działania podejmowane w imię przyszłości. Działalność Stelarca, australijskiego performera i artysty medialnego, jest być może najważniejszym głosem w dyskusji dotyczącej przełamywania starego, kartezjańskiego paradygmatu pojmowania ciała, jako organizmu dychotomicznego, rozpadającego się na somę i psyche i konieczności ponownego "zaprojektowania" (re-designu) ciała, postrzeganego nie jako Freudowski obiekt pożądania, ale jako struktura poddająca się ingerencji zewnętrznej i niejako domagająca się takiej interwencji przekształcającej ciało. "Nie interesują mnie akademickie dywagacje czy teoretyczne roztrząsania wokół idei interfejsu. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest podłączanie się, przedłużanie ciała poprzez cybersystemy i obserwacja, co ciało może w takiej sytuacji robić"5 - mówi Stelarc. Badaniu wnętrza i zewnętrza ludzkiego ciała Stelarc poświęcił właściwie całą swoją, ponad trzydziestoletnią już, działalność artystyczną. W tym miejscu chciałbym zając się jego realizacjami z lat ostatnich, w których twórca skupił się na badaniu możliwości, stwarzanych przez Internet, jako medium pozwalającego na faktyczne, a nie tylko metaforyczne, "udostępnianie" własnego ciała w przestrzeni publicznej. Szereg eksperymentów, wystąpień, performance`ów, koncertów i instalacji, jakie miały miejsce od roku 1995, zostało podsumowane w interaktywnym CD-ROM-ie nazwanym Metabody: From Cyborg to Symborg6 , który stanowi nie tylko dokumentację ostatnich lat pracy artysty, ale i rozwinięcie pewnych koncepcji, jak i odautorski komentarz do własnej działalności. Kolejnymi fazami odchodzenia od idei cyborga - w znaczeniu, jakie nadała mu Donna Haraway, a zatem pojedynczej "hybrydy maszyny i organizmu"7 , i dochodzenia do konceptu symborga, jako ciała zwielokrotnionego, składającego się z wielu ciał fizycznie rozdzielonych, ale elektronicznie połączonych - były następujące realizacje interaktywne wykorzystujące możliwość usieciowienia ciała artysty: Fractal Flesh - Internet Body Upload Event (1995), Ping-Body - Internet Actuated Event (1995/96), Parasite - Event for Invaded and Involuntary Body (1997). Wymieniam oczywiście tylko te najważniejsze projekty, które w znaczący sposób rozwijały zasadniczą ideę ciała wystawianego na operacyjne działania za pomocą Internetu. Ich cechą wspólną jest podstawowe przekonanie, że ciało biologiczne jest niekompletne, sztucznie przy tym podzielone na to, co stanowi o jego fizjologii, i to, co dotyczy procesów myślowych, a przecież, jak mówi Stelarc ciało nie może być traktowane wyłącznie jako pojemnik na jaźń, bowiem "myślenie jest procesem ciała", "umysł nie jest przeciwieństwem fizyczności", "ciało nie jest już czymś ograniczoną powierzchnią skóry, ciało jest ruchomą, przekazywaną inteligencją"8 . W aspekcie filozoficznym negatywnym punktem odniesienia dla poszukiwań Stelarca, jawi się zatem Kartezjański dualizm, który zdeterminował na długie lata pojmowanie psychosomatycznej struktury, jaką jest ludzka istota. Takie pojmowanie człowieka jest przestarzałe w kontekście nowych technologii medialnych, tak jak przestarzałe jest nasze ciało, które w nowych czasach domaga się technologicznego przedłużenia, technicznej implementacji ustanawiającej postać symborga, czyli gotowego na interakcje z innymi ciałami konstruktu - symulowanego, symbiotycznego i symbolicznego9 . "Jedyna ewolucyjna strategia jaką należy dziś zastosować, to jest odrzucenie dialektyki ewolucyjnej i włączenie technologii w obręb ciała. Technologia symbiotycznie złączona i implementowana w ciało tworzy nową ewolucyjną syntezę, nową ludzką hybrydę - organiczne i syntetyczne elementy współdziałają w tworzeniu nowego rodzaju ewolucyjnej energii"10 - tak mówił Stelarc w roku 1984, po jednym z kolejnych performace`ów polegających na podwieszaniu swego ciała. Od momentu, w którym artysta zaczął wykorzystywać możliwości telematycznego kontaktu z osobami "zdalnie" kontrolującymi jego ciało na odległość, sposób wykorzystania technologii w jego akcjach uległ znacznej modyfikacji. To, co wydaje się dla niego dziś najważniejsze, to badanie już nie sposobu "egzystowania" wspomaganego przez technologię ciała, ale proces bycia operacyjnie aktywowanym za pośrednictwem sieci symborgiem. W pierwszym z tego cyklu eksperymentów (Fractal Flesh) połączone były ze sobą tylko dwa ciała (nadawcze i odbiorcze) za pośrednictwem sieci i systemu STIMBOD, opierającego się na aktywnym interfejsie w postaci reagującego na dotyk monitora. Ciało nadawcze było w stanie programować ruchy ciała odbiorczego, poprzez dotyk powierzchni aktywnego monitora, na którym w schematycznej postaci zobrazowany był model ciała i punkty wirtualnego styku z oddalonym ciałem. Dotykając konkretny punkt na monitorze, tym samym "nadawca" pobudzał do ruchu (uruchamiając sygnał elektryczny) odpowiadającą mu część ciała odbiorczego. Po raz pierwszy, być może, pojawia się w tej sieciowej instalacji wykorzystującej aktywowane ludzkie ciało, możliwość przekazania na odległość woli i sygnału do działania pochodzącego od jednego ciała - innemu ciału. Jest to stymulowanie działania fizycznego zapośredniczone poprzez wirtualną przestrzeń, która jednakowoż nie jest traktowana wyłącznie jako medium, przekaźnik informacji, ale jako obszar dla działania. W Ping-Body dochodzi do przekształcenia sytuacji z poprzedniego projektu, opierającego się na idei interakcji dwóch ciał, w układ rozszerzony. Performance ten został przygotowany dla Telepolis: artysta znajdował się w Luksemburgu, zaś interaktorzy mogli przy pomocy podobnego interfejsu jak w poprzednim projekcie stymulować pracę jego ciała z trzech różnych miejsc - było to Centre Pompidou w Paryżu, Media Lab w Helsinkach i Amsterdam, gdzie odbywała się Konferencja The Doors of Perception. Dodatkowo widzami całego przedsięwzięcia mogli być Internauci śledzący całe zdarzenie w sieci. Ciało artysty podzielone było na dwa ośrodki: jeden (prawy) sterowany był lokalną świadomością, drugi zaś stymulowany był sygnałami elektronicznymi przesyłanymi za pośrednictwem łączy ISDN. Programiści mogli obserwować w jaki sposób oddalone ciało reaguje na ich komendy, zaś artysta mógł widzieć twarz osoby, która nim porusza. Oczywiście ciało pobudzane impulsami elektrycznymi (od 0 do 60 wolt) wykonywało pewne sekwencje ruchów, jednakże ruchy te nie mogły być zaprojektowane bardzo precyzyjnie. Jednocześnie ciało pobudzane mogło wysyłać pewne impulsy, co powodowało powstawanie sprzężenia zwrotnego. Towarzyszyły temu naturalne dźwięki, jakie produkuje ludzkie ciało (elektronicznie amplifikowane i wzmacniane), sekwencje wideo. A zatem ciało nie tylko aktywowane jest przez obce ciała, ale i wysyłając określone sygnały do sieci modyfikuje stymulacje, które wracają do niego, ale w zmienionej postaci. "Zamiast wielu ciał determinujących działanie Internetu, kolektywny Internet pobudza do ruchu ciało"11 . Działa ono nie tylko w zgodzie z własnym metabolizmem i rytmem wewnętrznym, ale także w symbiozie z siecią połączonych ze sobą ciał tworzących system zwielokrotnionej, zbiorowej tożsamości. Trzeba po raz kolejny podkreślić, iż nie chodzi w tym przypadku o przepływ prostej informacji, ale o aktywną wymianę fizycznej i fizjologicznej energii (której nośnikiem jest samo ciało) zamienianej na energię telematyczną. W kolejnym projekcie ParaSite korzystającym zapewne z koncepcji techno-pasożytów, rozwijanej przez Erika Hobijna i Andreasa Broeckmanna12 , ciało wchodzi w symbiotyczną a zarazem pasożytniczą relację z obrazami i dźwiękami czerpanymi z Internetu, które rzutowane na ciało aktywują jego system mięśniowy, który z kolei przesyła swoje sygnały, na zasadzie pętli do sieci, tworząc w ten sposób zamknięty obwód, który Stelarc nazywa "wirtualnym systemem nerwowym" (VNS). Jego zwizualizowaną postać obserwować można za pośrednictwem VRML (Virtual Reality Modeling Language) na monitorze komputera i w miejscu, w którym odbywa się performance, a jednocześnie stanowi ona potencjalne źródło sygnałów mogących ponownie pobudzać ciało. W tym projekcie "Ciało już nie widzi ani nie słyszy rzeczywistego świata: zamiast tego odbiera strony WWW. Pasożytnicze ciało, które porusza się i optycznie reaguje na zewnętrzne, poszerzone widmo zmysłów..."13 . W intencji australijskiego performera eksperymenty te pokazują zupełnie nową sytuację, w jakiej znaleźliśmy się, jako użytkownicy nowych technologii, które wnikać mogą bezpośrednio w nasze ciała i nimi kierować. Wielokrotnie powracająca idea konieczności przekształcenia ciała za pośrednictwem technologii, jest w gruncie rzeczy ciągle ponawianym pytaniem o to, czym w istocie ono jest w kontekście, jaki ustanawiają nowe technologie, które stają się naszym naturalnym środowiskiem i wyposażeniem zarazem. Dziś bowiem, to "technologia definiuje ludzkie bycie. Nie jest ona antagonistycznym i wyalienowanym zestawem obiektów, ale częścią ludzkiej natury"14 . Słuszne są wątpliwości, co do używania w odniesieniu do projektów Stelarca formuły człowieka-cyborga, w istocie bowiem nie chodzi o tworzenie strukturalnie i fizycznie ukonstytuowanej mutacji, czy też hybrydy maszynowo-ludzkiej, co raczej o stworzenie projektu nowego ciała zmultiplikowanego i poszerzonego o cechy innych ciał, które go wspomagają w sieciowej interakcji. Chodzi zatem o model cyberciała, które inkorporując zbiorowe aktywa, polepsza swoją strukturę, czyniąc ją doskonalszą, bo wzmocnioną kolektywną siłą wspomagających się elektronicznie ciał. Czy można więc zgodzić się z artystą, gdy ten mówi: "Internet nie wymaga znikania ciała ani rozpłynięcia się świadomości, raczej wywołuje nowe poczucie kolektywnej fizyczności i telematycznie przesyła naszą podmiotowość"15 ? Do tej pory Internet służył wyłącznie porozumiewaniu się ciał za pośrednictwem środowiska tekstowego (z możliwością hipermedialnych rozszerzeń), albo tworzeniu cyfrowych form reprezentacji nieobecnego ciała w postaci na przykład awatarów, które jednakowoż bardziej służyły ucieczce od własnej cielesności i podmiotowości. Były to w mniejszym, bądź większym stopniu zabiegi konstruowania symulakrów naszej obecności w zamian za empiryczną obecność. Teleobecność polegała zatem na unieważnieniu naszej fizyczności i konstytuowaniu bycia zapośredniczonego poprzez medium, "bycia ekranowego"16 . Oddzielenie fizycznego ciała od własnego obrazu nosiło znamiona schizofrenicznego rozszczepienia wirtualnego i rzeczywistego bycia. Ale wydaje się, że bycie w cyberprzestrzeni, jest nade wszystko obcowaniem z dwoma porządkami, albo inaczej mówiąc istnieniem w dwóch porządkach: wirtualnym i rzeczywistym. Ów "międzybyt" projektuje stałą interakcję i przenikanie się dwóch światów.17 W przypadku rozbitej świadomości mamy do czynienia z sytuacją patologiczną, w przypadku zaś podzielonego, "fraktalnego" ciała rozpiętego pomiędzy sygnałami płynącymi z lokalnych impulsów sterujących ciałem i zewnętrznych stymulacji przesyłanych siecią - jak twierdzi Stelarc - nie dochodzi do stanu patologicznego. Czy tak jest w rzeczywistości? Nie sposób prawdopodobnie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bez "własnocielesnych" eksperymentów. Warto jednak w tym miejscu przywołać sceptyczne uwagi Stanisława Lema, który w sprzeczności i konfuzji, do jakiej dochodzi w każdej sytuacji, w której spotykają się ze sobą wszelkie zewnętrzne symulacje/stymulacje naszego organizmu i wewnętrzne sygnały płynące z naszego mózgu, upatruje podstawowej niedoskonałości wszelkich systemów tworzących środowisko wirtualnej rzeczywistości. Dopóki nie jesteśmy w stanie przezwyciężyć tej aporii, dopóty wirtualizowanie naszego bycia musi prowadzić do różnego rodzaju efektów ubocznych (na przykład choroby lokomocyjnej). Chodziłoby zatem o stworzenie takich programów symulacyjnych, "ażeby w nich nie dochodziło do <zderzeń> bodźców płynących z zewnątrz organizmu (od komputerowego programu) z bodźcami pochodzącymi z wnętrza (nie tylko, ale przede wszystkim z narządu zawiadującego równowagą i efektami zmian sprowadzalnych do przyspieszenia lub deceleracji)"18 . Czemu zatem służą eksperymenty Stelarca? Czy są jedynie wyrazem jego chorobliwego zafascynowania najnowocześniejszymi technologiami, czy też praktyczną próbą przetestowania pewnych konceptów filozoficznych, które wyrażane w formie dyskursu teoretycznego mogą pobudzać do myślenia, przełożone jednak na język praktycznych działań szokują swym heretyckim, neo-pogańskim i technoszamanistycznym wyrazem. Na przykład w odniesieniu do chrześcijańskiego wymogu i nakazu nie ingerowania w boską mocą ustanowione, a zatem doskonałe, ludzkie ciało. Stelarc ciągle podkreśla, że jego działalność nie wynika z fascynacji technologią, a jest wyłącznie konsekwencją jej rozwoju. "Nie jestem techno-nerdem, nie jestem nawet techno-entuzjastą w ścisłym znaczeniu tego słowa"19 - mówi Stelarc. Jednocześnie jednak wielokrotnie podkreśla, iż ludzie tworzą maszyny, które są o wiele doskonalsze od swych twórców i już ten fakt musi skłaniać do myślenia i do prób wzbogacenia ciała za pośrednictwem najrozmaitszych technologii implementacyjnych, nanotechnologicznych, mikromaszyn, chipów, protez służących generalnie ulepszeniu ciała. Ciało zatem staje się już nie owym pojemnikiem na jaźń, ale pojemnikiem na technologię, a być może w niedługiej przyszłości "ciało człowieka, jak i inne organizmy żywe staną się żywicielami dla rozmaitych biomechanicznych immonokuł protezowych i patalokuł, do których dołączą nanofagi wspomagające makrofagi oraz inne twory opisywane hybrydami słownymi, których wymagać będą nowi, biomechaniczni meszkańcy form żywych, Brak struktur nanotechnicznych w ciele można by nazwać nanemią"20 . Wydawać by się mogło, że ciało organiczne, traktowane jako pewna struktura, która może łączyć się z innymi strukturami za pośrednictwem sieci zyskuje zupełnie nowe możliwości. I chociaż wirtualnie jest zawłaszczane przez inne ciała, to jednak samo też z nich czerpie. Czy jednak nie płaci za to zbyt wielkiej ceny? Jeśli zgodzimy się nawet z tym, że nasze ciało może być poprawiane fizycznie, to narzuca się pytanie, czy jednocześnie czegoś nie traci? Czy nie jesteśmy świadkami faktycznego formowania się społeczeństwa składającego się z istot transludzkich, a być może w niedalekiej przyszłości postludzkich? W takim kontekście dwuznacznie mogą zabrzmieć słowa Stelarca, mówiącego, iż "Może w byciu człowiekiem chodzi o zatracenie człowieczeństwa..."21 .
|