Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 15:12



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 10 ] 
 Teologia a technologia - szanse i wymagania 
Autor Wiadomość
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post Teologia a technologia - szanse i wymagania
Zwracam się do ateistów... czy nie wydawało wam się kiedykolwiek, że przez wiele wieków stosunek "wiara-technika" można było przedstawić na modelu "pasożyt-karmiciel"?

Jeśli tak, to następuje teraz bardzo ważne pytanie: na ile teologia może być niezależna od technologii i czy w takim razie jest autentyczna?

Mówiąc o stosunku teologii do technologii nie mam na myśli bynajmniej relacji ksiądz-komputer czy Biblia-Internet, lecz raczej zbiór przedwcześnie ustalonych reguł gry, które muszą się zmierzyć ze społeczeństwem o wysokim stopniu elektronizacji i informatyzacji.

Wiadomo, że Panu Jezusowi nawet rower nie był potrzebny. Tak, ale teologia na szczęście ma w sobie niewiele z nauki Pana Jezusa, lecz sama wyrasta ze społeczeństwa.

Zróbmy porównanie teologii i technologii:

Teologia - jest to nauka o Bogu, gdzie głównym źródłem jest Objawienie i Tradycja, no chyba że mówimy o tomizmie - wówczas w grę wchodzą także fakty namacalne. Teologia jest tylko zbiorem pewnych definicji, które w sposób ohydny atakują człowieka szczególnie w katolicyzmie, gdzie definicja jest często zastępowana rytuałem typu spowiedź czy Msza. Spójrzmy tylko, jak wiele te rytuały mają z azteckich, indiańskich a może i inkowskich zwyczajów składania ofiary z ludzi żywych... różnica jest tylko ta, że "rozwinięta cywilizacja" europejska woli za grzechy składać w ofierze urojonego Syna Bożego i codziennie daje temu smak w omawianiu tzw. cudów eucharystycznych.

Technologia - jest to nauka, ale przede wszystkim dziedzina życia społecznego, polegająca na świadomym realizowaniu instynktu twórczego w gatunkach, w naszym przypadku chodzi o gatunek Homo Sapiens. Technologia zmienia świat i środowisko poprzez zastosowanie logicznych implikacji ze świata przyrody. Aby była stworzona jakaś technologia, społeczeństwo musi dysponować ogromną wiedzą matematyczną, fizyczną i dalej zgodnie z zapotrzebowaniem. Najczęściej jednak matematyka i fizyka są podstawą prosperowania jakiejkolwiek technologii. Nawet Michael Jackson musiał się do nich odnieść (co skurczybykowi się udało z powodzeniem) przy patentowaniu anty-grawitacyjnych butków. Cwaniaczek z tego pomyleńca, co nie? I jeszcze jedna ważna rzecz... nie teologia, lecz technologia ma wpływ na ludzką świadomość. Teologia może być w każdym momencie wycofana zgodnie z zachciankami papieży i biskupów. Technika ma wpływ organiczny, realny, zmysłowy, funkcjonalny i motoryczny. Tak jak Biocybernetyczny szkielet człowieka (coś na zasadzie Zealota z gry Starcraft... ta rzecz nie daje mi spać!)

Wobec tego uczyńmy z nauki i techniki religię, a nie odwrotnie. Religia nigdy nie była pracą. Czas, aby te dwie dziedziny - nauka i technika - również przestały być pracą, lecz esencją życia społecznego. Długa jest droga do tej reformy, jednakże najpierw znieśmy system edukacyjny w obecnym, prze-teizowanym i prze-egzystencjalizowanym stanie. To ma być nasza religia!

Popęd seksualny i te inne frustracje pójdą w cień z teologią, gdy tylko noworodki będą od małego uczone pasji odkrywczej. Zresztą tu nie chodzi o wychowanie... tu chodzi o pielęgnowanie pasji odkrywczej. Przecz ze szkołą! To ostatni bunkier dla księży! Precz! Niech zastąpią ją spontaniczne zrzeszenia dzieci i młodzieży... precz z ocenami... precz z samobójstwami szkolnymi... precz z wymyśloną transcendencją...

Musimy dojrzeć do Nowej Cywilizacji... Noosfera przed nami...


Cz paź 02, 2008 7:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 14, 2008 14:00
Posty: 1909
Post 
Cytuj:
Wobec tego uczyńmy z nauki i techniki religię, a nie odwrotnie.


Nauka juz teraz dla niektórych jest religią.
Skoro odrzuca sie istnienie Boga który w końcu ma zaprowadzić raj i powszechną szczęśliwośc, więc pozostaje wiara w to że ludzie sami zbudują sobie raj i zapewnią wieczną szczęśliwość. A za pomocą jakiego narzędzia mieliby to uczynić? Oczywiście za pomoca Nauki. Nauka to jedyna religia dla tych którzy odrzucają religie transcendentną.


Cz paź 02, 2008 11:34
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post 
Bóg dobrze wie co robi... codziennie daje nam księży klepiących w kółko o raju, szczęściu i moralności... gdyby nie oni pewnie nie poznalibyśmy ukrytej strony naszych możliwości. Lecz Bóg już dawno zszedł z nieboskłonu i teraz czeka na nas przed nami... to szmat drogi, wiem...

...ale faceci zwykle lubią ryzyko... ja na pewno do nich należę...


Cz paź 02, 2008 15:00
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post 
Jeśli ktoś by spytał, co to za ryzyko, niech najpierw przypomni sobie algorytm powstawania wydarzenia. Dla ścisłości:

Marzenie -> Myśl -> Kartka -> Słowo -> Czyn -> Wydarzenie

Pierwsze trzy mam już za sobą... czas na coś więcej. Koła studenckie? Spotkania przy piwie? Nic z tych rzeczy... kusi mnie coś mocniejszego. Propaganda. I dopiero wówczas Stowarzyszenie, które z pewnością stanie się sektą. Strona www, gazetka, spektakl, który mam już w głowie. A wszystko by obudzić w ludziach wiarę.

A propos technologii... widzieliście egzoszkielet HAL? Moja koncepcja jest lepsza: chodzi mi o egzoszkielet połączony ze zdalnym sterowaniem biochemicznym. To tak, jak gdyby nasz szkielet był zasilany wstrzykiwaną wodą, która napędzana wewnętrzną turbiną mieszała by się z odpowiednią zasadą w kształcie kostki, bielutkiej jak śnieg. I następnie prosto do żyły.

Teraz chodzi o to, aby sprawdzić, jakie substancje wchodzą w grę, jakie należy zastosować środki higieniczne, a także jak to wszystko połączyć z układem komórkowo-przyciskowym.

A to wszystko miałoby się dziać na dwóch częściach zakładanych jak rękawice na obydwa przedramienia. Odpowiednia znajomość anatomii i fizjologii pozwoli na rozbudowanie tych bajerów.

Mówiłem już, że chciałbym się wzorować na koncepcji Zealota firmy Blizzard? Tak... to musi być ekscytujące.


Cz paź 02, 2008 15:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42
Posty: 4717
Post 
Zergowie to fajna rasa i w ogóle ale poco właściwie tworzyć jakieś ciała? To bardzo niepraktyczne...


Cz paź 02, 2008 19:05
Zobacz profil
Post 
Przede wszystkim nie bardzo rozumiem celu tego tematu.

PS: Skad wziąłeś te definicje :-D ?


Cz paź 02, 2008 19:07
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Musimy dojrzeć do Nowej Cywilizacji...


Uwielbiam te wszystkie Wielkie Projekty. Bo zawsze kończą się klęską i tragedią.


Pt paź 03, 2008 7:37
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post 
:-D no tak...


Pt paź 03, 2008 7:49
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post 
Kilka ważnych refleksji...

Weszliśmy w fazę cyberprzestrzeni. Nasza atmosfera to już nie tylko powietrze, ale miliony sygnałów i strumieni elektromagnetycznych. Informatyka dała nam przynajmniej podświadomie poczucie nieograniczoności naszego pola działania - wiemy, że należymy do Ziemi. Jesteśmy Ziemianami. I wspaniale. Możemy teraz bez problemu włączyć się w fazę kompresji totalnej, o której wspominał O. Teilhard - fazę polegającą na ujednolicaniu się świadomości globalnej. Kto tego nie widzi ten jest ślepy. Polityka to działalność wtórna - to "kropka nad i" działalności naukowo-technologicznej.

Skoro tak, to idźmy dalej. Dysponujemy ogromną wiedzą. Zastanówmy się, co tak naprawdę jest dzisiaj źródłem frustracji społecznej? Ja mam odpowiedź dość ciekawą - otóż nasza kondycja nie może dogonić tej cyberprzestrzeni. Czujemy się ograniczeni naszymi ciałami w rzeczywistości która tym ograniczeniom nie podlega. Świadomość zbiorowa nie jest współmierna z tym, co odczuwamy jako "moje ja". Jak wybrnąć z tego chwilowego zaduszenia się cywilizacją?

Myślę, że nadzieja tkwi w bionice. Bionika to nauka o technicznym odzwierciedlaniu przyrody. W szerszej perspektywie powinniśmy się zastanowić, co należy zrobić, aby sprytnie wyeliminować to, co jest naszym największym powodem smutku.

Połączmy ciało ludzkie z najnowszymi technologiami. Konstruujmy cyberszkielety dla przyspieszenia naszych reakcji fizjologicznych, przede wszystkim tych związanych z układem nerwowym. Tam jest siedlisko naszych "uczuć duchowych". Jestem tego pewien. Wzmocnijmy dzięki technice produkcję tych hormonów, które są odpowiedzialne za nasze pozytywne stany. Skonstruujmy układ, który opóźni starzenie się. To jest w naszym zasięgu, a jeśli nie, to tylko z braku odpowiedniej wiedzy.

Ja sam jestem dyletantem. Ale marzenia i nadzieja mnie pocieszają. Tak powinno być z każdym człowiekiem. Nie dyskutujmy już o Bogu - raczej twórzmy to, co jest dobre dla nas jako dla ludzkości. Bóg i tak jest po naszej stronie. Nie ma wyboru. Gdyby chciał już dawno by nas zniszczył.

Ale Bóg jest jak Xel'Naga. Pomaga nam w ewolucji. W każdym czasie Jego Słowo programuje narodziny ludzi o odpowiednim charakterze, aby dać nam nadzieję.


Pt paź 03, 2008 10:17
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post 
tekst powinien dać wiele do myślenia...

Spekulacje na temat możliwości traktowania mediów jako ekstensji ludzkiego ciała są tak stare, jak stara jest refleksja dotycząca tzw. nowych mediów. Od Marshalla McLuhana ("Wszystkie media są przedłużeniem jakichś ludzkich zdolności psychicznych bądź fizycznych. [...] Środowisko elektroniczne jest przedłużeniem centralnego systemu nerwowego"1 ) do Derricka de Kerckhove`a w różnych kontekstach pojawia się idea wspomagania ciała za pomocą zewnętrznej technologii, a także wykorzystania jej w celu nawiązywania kontaktu pomiędzy rozdzielonymi fizycznie ciałami, które za pośrednictwem technologii mogą się połączyć. Uczeń i następca Mc Luhana proklamując czas "zbiorowej inteligencji", inaczej zwanej "webness"2 , przekonuje, iż nie należy rozpaczać nad utratą tożsamości jednostkowej w procesie sieciowej "wymiany", a raczej zastanawiać się nad tym, co my sami możemy sieci zaoferować. Oddając bowiem cząstkę samych siebie - otrzymujemy coś w zamian. Wymiana taka dokonuje się za pośrednictwem przedmiotów wirtualnych, ale my sami pozostajemy realni.
"Cały świat może być postrzegany jako środowisko input-output. Stale projektujemy siebie w świat via wszystkie nasze zmysły i elektroniczne przedłużenia naszych rąk, oczu, uszu i głosu, zdobywamy zdolność do rzutowania siebie daleko poza ograniczenia naszego ciała i odbierania sygnałów od innych tak, jakbyśmy "nosili" ich na sobie. Nasza nowa skóra jest bardzo wrażliwa; wykonana jest z miliona komputerowych interakcji dokonujących się na całej planecie. To jest świat taktylny. W istocie świat nie jest "gdzieś tam", ale jest właśnie "tutaj", pod skórą każdego z nas. Obecnie jesteśmy przedłużeni poza ograniczenia naszego biologicznego bycia" [...]3 .
Konstytuowanie się "somatycznego społeczeństwa"4 negującego dychotomię umysłu i ciała ludzkiego, zbiegło się w czasie z rozwojem sieciowej cyberprzestrzeni, która stała się nowym środowiskiem uobecniania się fizycznych ciał, jednocześnie nowa sytuacja "podwojenia świata" zmusza do przemyślenia kwestii stosunku ciała do maszyn i szerzej technologii. Charakterystyczne jest to, iż obecnie, w odróżnieniu od lat poprzednich, refleksji filozoficznej, socjologicznej, estetycznej na temat stosunku do ludzkiego ciała - towarzyszą działania artystów, które są byc może o wiele bardziej zaawansowana formą eksploracji ograniczeń i możliwości zarazem, jakie napotyka ciało w spotkaniu z nowymi technologiami. Eksperymenty myślowe są ważne i potrzebne, wydaje się jednak, że w odniesieniu do ciała najważniejsze są praktyczne działania podejmowane w imię przyszłości. Działalność Stelarca, australijskiego performera i artysty medialnego, jest być może najważniejszym głosem w dyskusji dotyczącej przełamywania starego, kartezjańskiego paradygmatu pojmowania ciała, jako organizmu dychotomicznego, rozpadającego się na somę i psyche i konieczności ponownego "zaprojektowania" (re-designu) ciała, postrzeganego nie jako Freudowski obiekt pożądania, ale jako struktura poddająca się ingerencji zewnętrznej i niejako domagająca się takiej interwencji przekształcającej ciało. "Nie interesują mnie akademickie dywagacje czy teoretyczne roztrząsania wokół idei interfejsu. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest podłączanie się, przedłużanie ciała poprzez cybersystemy i obserwacja, co ciało może w takiej sytuacji robić"5 - mówi Stelarc.
Badaniu wnętrza i zewnętrza ludzkiego ciała Stelarc poświęcił właściwie całą swoją, ponad trzydziestoletnią już, działalność artystyczną. W tym miejscu chciałbym zając się jego realizacjami z lat ostatnich, w których twórca skupił się na badaniu możliwości, stwarzanych przez Internet, jako medium pozwalającego na faktyczne, a nie tylko metaforyczne, "udostępnianie" własnego ciała w przestrzeni publicznej. Szereg eksperymentów, wystąpień, performance`ów, koncertów i instalacji, jakie miały miejsce od roku 1995, zostało podsumowane w interaktywnym CD-ROM-ie nazwanym Metabody: From Cyborg to Symborg6 , który stanowi nie tylko dokumentację ostatnich lat pracy artysty, ale i rozwinięcie pewnych koncepcji, jak i odautorski komentarz do własnej działalności. Kolejnymi fazami odchodzenia od idei cyborga - w znaczeniu, jakie nadała mu Donna Haraway, a zatem pojedynczej "hybrydy maszyny i organizmu"7 , i dochodzenia do konceptu symborga, jako ciała zwielokrotnionego, składającego się z wielu ciał fizycznie rozdzielonych, ale elektronicznie połączonych - były następujące realizacje interaktywne wykorzystujące możliwość usieciowienia ciała artysty: Fractal Flesh - Internet Body Upload Event (1995), Ping-Body - Internet Actuated Event (1995/96), Parasite - Event for Invaded and Involuntary Body (1997). Wymieniam oczywiście tylko te najważniejsze projekty, które w znaczący sposób rozwijały zasadniczą ideę ciała wystawianego na operacyjne działania za pomocą Internetu.
Ich cechą wspólną jest podstawowe przekonanie, że ciało biologiczne jest niekompletne, sztucznie przy tym podzielone na to, co stanowi o jego fizjologii, i to, co dotyczy procesów myślowych, a przecież, jak mówi Stelarc ciało nie może być traktowane wyłącznie jako pojemnik na jaźń, bowiem "myślenie jest procesem ciała", "umysł nie jest przeciwieństwem fizyczności", "ciało nie jest już czymś ograniczoną powierzchnią skóry, ciało jest ruchomą, przekazywaną inteligencją"8 . W aspekcie filozoficznym negatywnym punktem odniesienia dla poszukiwań Stelarca, jawi się zatem Kartezjański dualizm, który zdeterminował na długie lata pojmowanie psychosomatycznej struktury, jaką jest ludzka istota. Takie pojmowanie człowieka jest przestarzałe w kontekście nowych technologii medialnych, tak jak przestarzałe jest nasze ciało, które w nowych czasach domaga się technologicznego przedłużenia, technicznej implementacji ustanawiającej postać symborga, czyli gotowego na interakcje z innymi ciałami konstruktu - symulowanego, symbiotycznego i symbolicznego9 .
"Jedyna ewolucyjna strategia jaką należy dziś zastosować, to jest odrzucenie dialektyki ewolucyjnej i włączenie technologii w obręb ciała. Technologia symbiotycznie złączona i implementowana w ciało tworzy nową ewolucyjną syntezę, nową ludzką hybrydę - organiczne i syntetyczne elementy współdziałają w tworzeniu nowego rodzaju ewolucyjnej energii"10 - tak mówił Stelarc w roku 1984, po jednym z kolejnych performace`ów polegających na podwieszaniu swego ciała. Od momentu, w którym artysta zaczął wykorzystywać możliwości telematycznego kontaktu z osobami "zdalnie" kontrolującymi jego ciało na odległość, sposób wykorzystania technologii w jego akcjach uległ znacznej modyfikacji. To, co wydaje się dla niego dziś najważniejsze, to badanie już nie sposobu "egzystowania" wspomaganego przez technologię ciała, ale proces bycia operacyjnie aktywowanym za pośrednictwem sieci symborgiem. W pierwszym z tego cyklu eksperymentów (Fractal Flesh) połączone były ze sobą tylko dwa ciała (nadawcze i odbiorcze) za pośrednictwem sieci i systemu STIMBOD, opierającego się na aktywnym interfejsie w postaci reagującego na dotyk monitora. Ciało nadawcze było w stanie programować ruchy ciała odbiorczego, poprzez dotyk powierzchni aktywnego monitora, na którym w schematycznej postaci zobrazowany był model ciała i punkty wirtualnego styku z oddalonym ciałem. Dotykając konkretny punkt na monitorze, tym samym "nadawca" pobudzał do ruchu (uruchamiając sygnał elektryczny) odpowiadającą mu część ciała odbiorczego. Po raz pierwszy, być może, pojawia się w tej sieciowej instalacji wykorzystującej aktywowane ludzkie ciało, możliwość przekazania na odległość woli i sygnału do działania pochodzącego od jednego ciała - innemu ciału. Jest to stymulowanie działania fizycznego zapośredniczone poprzez wirtualną przestrzeń, która jednakowoż nie jest traktowana wyłącznie jako medium, przekaźnik informacji, ale jako obszar dla działania.
W Ping-Body dochodzi do przekształcenia sytuacji z poprzedniego projektu, opierającego się na idei interakcji dwóch ciał, w układ rozszerzony. Performance ten został przygotowany dla Telepolis: artysta znajdował się w Luksemburgu, zaś interaktorzy mogli przy pomocy podobnego interfejsu jak w poprzednim projekcie stymulować pracę jego ciała z trzech różnych miejsc - było to Centre Pompidou w Paryżu, Media Lab w Helsinkach i Amsterdam, gdzie odbywała się Konferencja The Doors of Perception. Dodatkowo widzami całego przedsięwzięcia mogli być Internauci śledzący całe zdarzenie w sieci. Ciało artysty podzielone było na dwa ośrodki: jeden (prawy) sterowany był lokalną świadomością, drugi zaś stymulowany był sygnałami elektronicznymi przesyłanymi za pośrednictwem łączy ISDN. Programiści mogli obserwować w jaki sposób oddalone ciało reaguje na ich komendy, zaś artysta mógł widzieć twarz osoby, która nim porusza. Oczywiście ciało pobudzane impulsami elektrycznymi (od 0 do 60 wolt) wykonywało pewne sekwencje ruchów, jednakże ruchy te nie mogły być zaprojektowane bardzo precyzyjnie. Jednocześnie ciało pobudzane mogło wysyłać pewne impulsy, co powodowało powstawanie sprzężenia zwrotnego. Towarzyszyły temu naturalne dźwięki, jakie produkuje ludzkie ciało (elektronicznie amplifikowane i wzmacniane), sekwencje wideo. A zatem ciało nie tylko aktywowane jest przez obce ciała, ale i wysyłając określone sygnały do sieci modyfikuje stymulacje, które wracają do niego, ale w zmienionej postaci. "Zamiast wielu ciał determinujących działanie Internetu, kolektywny Internet pobudza do ruchu ciało"11 . Działa ono nie tylko w zgodzie z własnym metabolizmem i rytmem wewnętrznym, ale także w symbiozie z siecią połączonych ze sobą ciał tworzących system zwielokrotnionej, zbiorowej tożsamości. Trzeba po raz kolejny podkreślić, iż nie chodzi w tym przypadku o przepływ prostej informacji, ale o aktywną wymianę fizycznej i fizjologicznej energii (której nośnikiem jest samo ciało) zamienianej na energię telematyczną.
W kolejnym projekcie ParaSite korzystającym zapewne z koncepcji techno-pasożytów, rozwijanej przez Erika Hobijna i Andreasa Broeckmanna12 , ciało wchodzi w symbiotyczną a zarazem pasożytniczą relację z obrazami i dźwiękami czerpanymi z Internetu, które rzutowane na ciało aktywują jego system mięśniowy, który z kolei przesyła swoje sygnały, na zasadzie pętli do sieci, tworząc w ten sposób zamknięty obwód, który Stelarc nazywa "wirtualnym systemem nerwowym" (VNS). Jego zwizualizowaną postać obserwować można za pośrednictwem VRML (Virtual Reality Modeling Language) na monitorze komputera i w miejscu, w którym odbywa się performance, a jednocześnie stanowi ona potencjalne źródło sygnałów mogących ponownie pobudzać ciało. W tym projekcie "Ciało już nie widzi ani nie słyszy rzeczywistego świata: zamiast tego odbiera strony WWW. Pasożytnicze ciało, które porusza się i optycznie reaguje na zewnętrzne, poszerzone widmo zmysłów..."13 .
W intencji australijskiego performera eksperymenty te pokazują zupełnie nową sytuację, w jakiej znaleźliśmy się, jako użytkownicy nowych technologii, które wnikać mogą bezpośrednio w nasze ciała i nimi kierować. Wielokrotnie powracająca idea konieczności przekształcenia ciała za pośrednictwem technologii, jest w gruncie rzeczy ciągle ponawianym pytaniem o to, czym w istocie ono jest w kontekście, jaki ustanawiają nowe technologie, które stają się naszym naturalnym środowiskiem i wyposażeniem zarazem. Dziś bowiem, to "technologia definiuje ludzkie bycie. Nie jest ona antagonistycznym i wyalienowanym zestawem obiektów, ale częścią ludzkiej natury"14 . Słuszne są wątpliwości, co do używania w odniesieniu do projektów Stelarca formuły człowieka-cyborga, w istocie bowiem nie chodzi o tworzenie strukturalnie i fizycznie ukonstytuowanej mutacji, czy też hybrydy maszynowo-ludzkiej, co raczej o stworzenie projektu nowego ciała zmultiplikowanego i poszerzonego o cechy innych ciał, które go wspomagają w sieciowej interakcji. Chodzi zatem o model cyberciała, które inkorporując zbiorowe aktywa, polepsza swoją strukturę, czyniąc ją doskonalszą, bo wzmocnioną kolektywną siłą wspomagających się elektronicznie ciał. Czy można więc zgodzić się z artystą, gdy ten mówi: "Internet nie wymaga znikania ciała ani rozpłynięcia się świadomości, raczej wywołuje nowe poczucie kolektywnej fizyczności i telematycznie przesyła naszą podmiotowość"15 ?
Do tej pory Internet służył wyłącznie porozumiewaniu się ciał za pośrednictwem środowiska tekstowego (z możliwością hipermedialnych rozszerzeń), albo tworzeniu cyfrowych form reprezentacji nieobecnego ciała w postaci na przykład awatarów, które jednakowoż bardziej służyły ucieczce od własnej cielesności i podmiotowości. Były to w mniejszym, bądź większym stopniu zabiegi konstruowania symulakrów naszej obecności w zamian za empiryczną obecność. Teleobecność polegała zatem na unieważnieniu naszej fizyczności i konstytuowaniu bycia zapośredniczonego poprzez medium, "bycia ekranowego"16 . Oddzielenie fizycznego ciała od własnego obrazu nosiło znamiona schizofrenicznego rozszczepienia wirtualnego i rzeczywistego bycia. Ale wydaje się, że bycie w cyberprzestrzeni, jest nade wszystko obcowaniem z dwoma porządkami, albo inaczej mówiąc istnieniem w dwóch porządkach: wirtualnym i rzeczywistym. Ów "międzybyt" projektuje stałą interakcję i przenikanie się dwóch światów.17 W przypadku rozbitej świadomości mamy do czynienia z sytuacją patologiczną, w przypadku zaś podzielonego, "fraktalnego" ciała rozpiętego pomiędzy sygnałami płynącymi z lokalnych impulsów sterujących ciałem i zewnętrznych stymulacji przesyłanych siecią - jak twierdzi Stelarc - nie dochodzi do stanu patologicznego. Czy tak jest w rzeczywistości? Nie sposób prawdopodobnie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bez "własnocielesnych" eksperymentów. Warto jednak w tym miejscu przywołać sceptyczne uwagi Stanisława Lema, który w sprzeczności i konfuzji, do jakiej dochodzi w każdej sytuacji, w której spotykają się ze sobą wszelkie zewnętrzne symulacje/stymulacje naszego organizmu i wewnętrzne sygnały płynące z naszego mózgu, upatruje podstawowej niedoskonałości wszelkich systemów tworzących środowisko wirtualnej rzeczywistości. Dopóki nie jesteśmy w stanie przezwyciężyć tej aporii, dopóty wirtualizowanie naszego bycia musi prowadzić do różnego rodzaju efektów ubocznych (na przykład choroby lokomocyjnej). Chodziłoby zatem o stworzenie takich programów symulacyjnych, "ażeby w nich nie dochodziło do <zderzeń> bodźców płynących z zewnątrz organizmu (od komputerowego programu) z bodźcami pochodzącymi z wnętrza (nie tylko, ale przede wszystkim z narządu zawiadującego równowagą i efektami zmian sprowadzalnych do przyspieszenia lub deceleracji)"18 .
Czemu zatem służą eksperymenty Stelarca? Czy są jedynie wyrazem jego chorobliwego zafascynowania najnowocześniejszymi technologiami, czy też praktyczną próbą przetestowania pewnych konceptów filozoficznych, które wyrażane w formie dyskursu teoretycznego mogą pobudzać do myślenia, przełożone jednak na język praktycznych działań szokują swym heretyckim, neo-pogańskim i technoszamanistycznym wyrazem. Na przykład w odniesieniu do chrześcijańskiego wymogu i nakazu nie ingerowania w boską mocą ustanowione, a zatem doskonałe, ludzkie ciało. Stelarc ciągle podkreśla, że jego działalność nie wynika z fascynacji technologią, a jest wyłącznie konsekwencją jej rozwoju. "Nie jestem techno-nerdem, nie jestem nawet techno-entuzjastą w ścisłym znaczeniu tego słowa"19 - mówi Stelarc. Jednocześnie jednak wielokrotnie podkreśla, iż ludzie tworzą maszyny, które są o wiele doskonalsze od swych twórców i już ten fakt musi skłaniać do myślenia i do prób wzbogacenia ciała za pośrednictwem najrozmaitszych technologii implementacyjnych, nanotechnologicznych, mikromaszyn, chipów, protez służących generalnie ulepszeniu ciała. Ciało zatem staje się już nie owym pojemnikiem na jaźń, ale pojemnikiem na technologię, a być może w niedługiej przyszłości "ciało człowieka, jak i inne organizmy żywe staną się żywicielami dla rozmaitych biomechanicznych immonokuł protezowych i patalokuł, do których dołączą nanofagi wspomagające makrofagi oraz inne twory opisywane hybrydami słownymi, których wymagać będą nowi, biomechaniczni meszkańcy form żywych, Brak struktur nanotechnicznych w ciele można by nazwać nanemią"20 .
Wydawać by się mogło, że ciało organiczne, traktowane jako pewna struktura, która może łączyć się z innymi strukturami za pośrednictwem sieci zyskuje zupełnie nowe możliwości. I chociaż wirtualnie jest zawłaszczane przez inne ciała, to jednak samo też z nich czerpie. Czy jednak nie płaci za to zbyt wielkiej ceny? Jeśli zgodzimy się nawet z tym, że nasze ciało może być poprawiane fizycznie, to narzuca się pytanie, czy jednocześnie czegoś nie traci? Czy nie jesteśmy świadkami faktycznego formowania się społeczeństwa składającego się z istot transludzkich, a być może w niedalekiej przyszłości postludzkich? W takim kontekście dwuznacznie mogą zabrzmieć słowa Stelarca, mówiącego, iż "Może w byciu człowiekiem chodzi o zatracenie człowieczeństwa..."21 .


Pt paź 03, 2008 12:54
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 10 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL