Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 13:18



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 998 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23 ... 67  Następna strona
 Całun Turyński 
Autor Wiadomość
Post Re: Całun Turyński
Brehehe. Jak widzimy na załączonym... ten, powyżej załączonego obrazka, nasz Hades nie odróżnia badania atramentu od badania pergaminu, i to pomimo, że sam to cytuje, litera po literze.

U mnie w Krakowie też był kiedyś taki fałszerz-rusznikarz, co od ekipy remontującej Muzeum Czartoryskich wziął za bezcen drewniane drzwi z epoki, a żelazo już nie pomnę skąd. I robił z tego pistolety...

CZY HADES MYŚLI. Bo zwątpiłem.


Śr kwi 11, 2018 19:52
Post Re: Całun Turyński
ErgoProxy napisał(a):
Brehehe. Jak widzimy na załączonym... ten, powyżej załączonego obrazka, nasz Hades nie odróżnia badania atramentu od badania pergaminu, i to pomimo, że sam to cytuje, litera po literze.

U mnie w Krakowie też był kiedyś taki fałszerz-rusznikarz, co od ekipy remontującej Muzeum Czartoryskich wziął za bezcen drewniane drzwi z epoki, a żelazo już nie pomnę skąd. I robił z tego pistolety...

CZY HADES MYŚLI. Bo zwątpiłem.


Oczywiście że myśli. Może nie tak jak ty?
Cytuj:
Brehehe.

:roll:

Standardowo pojawia się znów motyw fałszerstwa.
Będzie troszkę offtopowo ale ręczę że W.McCrone i jego "twórczość" watro tutaj fragmentarycznie chociaż przytoczyć.
Odnośnie Vinland Map - c.d.

(tłum. google translate).

Cytuj:
Kilka osób powątpiewało w konkluzje McCrone'a, w tym George Painter, kurator starożytnych dokumentów British Museum. W 1985 r. fizyk Thomas Cahill z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis przeanalizował mapę za pomocą nowo opracowanego procesu, opartego na detekcji promieniowania rentgenowskiego cząstek, i odkrył jedynie niewielkie ślady anatazu tytanowego, ilości, które zawiera atrament z XV wieku.

Podobnie jak w przypadku całunu, McCrone znalazł substancje, które według niego były. Rzeczywiście mogą tam być, ale w ilościach zbyt małych, aby podtrzymać jego wnioski.

Jednak nadal istnieją mity i wątpliwości dotyczące mapy Vinland. Czemu? Ponieważ naukowiec "udowodnił", że to oszustwo, a telewizja PBS doniosła o wynikach badań McCrone'a. Niewiele było doniesień o późniejszych odkryciach Cahilla w Cal-Davis do 1996 roku.


Co jeszcze warto przytoczyć?

10 lutego 1996 r., Yale University Press zorganizowało sympozjum, aby ogłosić drugie wydanie "The Vinland Map" opublikowane przez Yale University Press i autorstwa R.A. Skelton, T.E. Marston i G.D. Painter. Zaproszono wielu uczonych i dziennikarzy. Wyglądało na to, że wszyscy obecni w Vinland Map byli obecni z wyjątkiem Waltera McCrone. Nie został zaproszony. The New York Times cytował Wilcomba Washburna (Smithsonian): "Myślę, że dowody są wyraźnie po stronie autentyczności." Cahill napisał na sympozjum przez swój instrument do analizy śladów, że atrament VM zawierał tylko śladowe ilości tytanu charakterystyczne dla wszystkich średniowiecznych map - "żadna z ilości nie wystarczała, aby uznać ją za celowo dodany składnik".

Walter McCrone był wściekły. Pisał, "aby przekonać naukowców do wykorzystania właściwej techniki i instrumentów do rozwiązywania dzisiejszych problemów analitycznych."

Czyżby McCrone obawiał się nowej technologii?

Ciekawostka:
Prof. McCrone twierdzi, że jest zaznajomiony "z pigmentami, mediami i obrazami".
On jest prawdziwym ekspertem, w przeciwieństwie do wszystkich innych.
Przypomnijmy zatem takie "coś tam" z końca artykułu (całość w linku):

RoZchodzi się o kradzież z "Isabella Stuart Gardner Museum".
12 dzieł sztuki o szac. wartości około 300 mln. dolarów.

Cytuj:
Podczas gdy Herald zatrudnił własnego eksperta, Waltera C. McCrone'a z Chicago, który powiedział, że farby są prawie na pewno z Rembrandta, główny konserwator Gardnera, Barbara Mangum, doszedł do wniosku, że jest inaczej. Testy wykazały, że wióry farby są "znacząco różne" od autentycznych wiór z Rembrandtów, które znalazło muzeum.


Źródło:http://articles.latimes.com/1997/dec/06/news/mn-61112


Cz kwi 12, 2018 1:53
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Całun Turyński
Hades napisał(a):
ErgoProxy napisał(a):
Brehehe. Jak widzimy na załączonym... ten, powyżej załączonego obrazka, nasz Hades nie odróżnia badania atramentu od badania pergaminu, i to pomimo, że sam to cytuje, litera po literze.

U mnie w Krakowie też był kiedyś taki fałszerz-rusznikarz, co od ekipy remontującej Muzeum Czartoryskich wziął za bezcen drewniane drzwi z epoki, a żelazo już nie pomnę skąd. I robił z tego pistolety...

CZY HADES MYŚLI. Bo zwątpiłem.


Oczywiście że myśli. Może nie tak jak ty?
Cytuj:
Brehehe.

:roll:

Standardowo pojawia się znów motyw fałszerstwa.
Będzie troszkę offtopowo ale ręczę że W.McCrone i jego "twórczość" watro tutaj fragmentarycznie chociaż przytoczyć.
Odnośnie Vinland Map - c.d.

(tłum. google translate).

Cytuj:
Kilka osób powątpiewało w konkluzje McCrone'a, w tym George Painter, kurator starożytnych dokumentów British Museum. W 1985 r. fizyk Thomas Cahill z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis przeanalizował mapę za pomocą nowo opracowanego procesu, opartego na detekcji promieniowania rentgenowskiego cząstek, i odkrył jedynie niewielkie ślady anatazu tytanowego, ilości, które zawiera atrament z XV wieku.

Podobnie jak w przypadku całunu, McCrone znalazł substancje, które według niego były. Rzeczywiście mogą tam być, ale w ilościach zbyt małych, aby podtrzymać jego wnioski.

Jednak nadal istnieją mity i wątpliwości dotyczące mapy Vinland. Czemu? Ponieważ naukowiec "udowodnił", że to oszustwo, a telewizja PBS doniosła o wynikach badań McCrone'a. Niewiele było doniesień o późniejszych odkryciach Cahilla w Cal-Davis do 1996 roku.


Co jeszcze warto przytoczyć?

10 lutego 1996 r., Yale University Press zorganizowało sympozjum, aby ogłosić drugie wydanie "The Vinland Map" opublikowane przez Yale University Press i autorstwa R.A. Skelton, T.E. Marston i G.D. Painter. Zaproszono wielu uczonych i dziennikarzy. Wyglądało na to, że wszyscy obecni w Vinland Map byli obecni z wyjątkiem Waltera McCrone. Nie został zaproszony. The New York Times cytował Wilcomba Washburna (Smithsonian): "Myślę, że dowody są wyraźnie po stronie autentyczności." Cahill napisał na sympozjum przez swój instrument do analizy śladów, że atrament VM zawierał tylko śladowe ilości tytanu charakterystyczne dla wszystkich średniowiecznych map - "żadna z ilości nie wystarczała, aby uznać ją za celowo dodany składnik".

Walter McCrone był wściekły. Pisał, "aby przekonać naukowców do wykorzystania właściwej techniki i instrumentów do rozwiązywania dzisiejszych problemów analitycznych."

Czyżby McCrone obawiał się nowej technologii?

Ciekawostka:
Prof. McCrone twierdzi, że jest zaznajomiony "z pigmentami, mediami i obrazami".
On jest prawdziwym ekspertem, w przeciwieństwie do wszystkich innych.
Przypomnijmy zatem takie "coś tam" z końca artykułu (całość w linku):

RoZchodzi się o kradzież z "Isabella Stuart Gardner Museum".
12 dzieł sztuki o szac. wartości około 300 mln. dolarów.

Cytuj:
Podczas gdy Herald zatrudnił własnego eksperta, Waltera C. McCrone'a z Chicago, który powiedział, że farby są prawie na pewno z Rembrandta, główny konserwator Gardnera, Barbara Mangum, doszedł do wniosku, że jest inaczej. Testy wykazały, że wióry farby są "znacząco różne" od autentycznych wiór z Rembrandtów, które znalazło muzeum.


Źródło:http://articles.latimes.com/1997/dec/06/news/mn-61112


Co to twoje gadanie ma wspólnego z Całunem Turyńskim?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Cz kwi 12, 2018 8:55
Zobacz profil
Post Re: Całun Turyński
Robek jak zwykle jest w temacie aby trolowac.
Co ma wspolnego Walter McCrone z CT. Oto jest pytanie.
;)


Cz kwi 12, 2018 13:11
Post Re: Całun Turyński
akruk napisał(a):
Mówię, że wskazane przez ciebie wyliczenia prawdopodobieństwa są idiotyczne, bo liczby wzięte do tych rachunków (całe to liczenie to prosta arytmetyka) zostały wzięte z głupich założeń albo po prostu z sufitu. Takim idiotycznym założeniem w tych rachunkach jest np.
F.Filas, The dating of the Shroud of Turin from coins of Pontius Pilate napisał(a):
For each individual letter to appear by chance from the other letters in a 24-letter Greek alphabet, multiply by 24 in order to consider this possibility: (not to be, e .g., "B" or "G" or "R" instead of "A" or "I")

Dla każdej pojedynczej litery przypadkowe pojawienie się spomiędzy innych liter 24-literowego alfabetu greckiego, mnożymy przez 24 w celu uwzględnienia tej możliwości (że nie jest to np. "B", "G" lub "R", zamiast "A" lub "I")
Przede wszystkim: a dlaczego w ogóle tu mają być jakieś litery, a w szczególności, czemu muszą to być litery greckie? Przecież rozpatrujemy prawdopodobieństwo losowych kształtów na tkaninie. Po drugie: idiotyzmem jest zakładanie, że litery greckie mają jednakowe szanse (prawdopodobieństwo) pojawienia się. Nie jest tak ani na monetach, ani też w przypadku zwykłych, dłuższych tekstów (w polskich tekstach też pewne litery pojawiają się częściej niż inne). Ani też kiedy rozpatrujemy szanse na podobieństwo losowych kształtów do poszczególnych liter greckich. To założenie zostało z ciemnego zadu wyjęte, podobnie jak reszta tych, pożal się Boże, wyliczeń "teoretycznego prawdopodobieństwa tak wielkiego, że przewyższa wiele praktycznych pewników, którymi kierujemy się w życiu codziennym". Począwszy od pierwszego, zupełnie urojonego założenia, na podstawie którego "policzono prawdopodobieństwo", że rzekomy kształt laski znalazł się akurat na prawym oku, a nie w innym miejscu całunu.


Po pierwsze:
Na stronie 3 (chyba) pisze wyraźnie że ten dokument dotyczy badań
trzech naukowców, John P. Jackson, Eric J. Skoczek i R. W. (Bill) Mottern. Dlatego założenia dotyczą konkretnych liter i konkretnego kształtu - które to badanie wskazało.

Po drugie:Autor przytoczonego dokumentu Z Loyola University pisze tez dalej:


Cytuj:
Z pewnością możliwe jest, że poszczególne kroki (założenia) w tym obliczeniu mogą być obciążone na korzyść innych obliczeń prawdopodobieństwa, ale nie może być rozsądnej
wątpliwości, że szansa wyraża się w astronomicznej liczbie
która oszałamia wyobraźnię, sugerowaną tutaj jako jeden na 6 milionów razy bilion razy
bilion razy trylion.


:| Może zostawmy to badanie.


So kwi 14, 2018 17:56
Post Re: Całun Turyński
Hades napisał(a):
Po pierwsze:
Na stronie 3 (chyba) pisze wyraźnie że ten dokument dotyczy badań
trzech naukowców, John P. Jackson, Eric J. Skoczek i R. W. (Bill) Mottern. Dlatego założenia dotyczą konkretnych liter i konkretnego kształtu - które to badanie wskazało.
Po pierwsze: naucz się czytać. Na stronie 3 wyraża podziękowania trzem wskazanym osobom, które wskazały, że na całunie "mogą" być "ślady monet położonych na oczach" i uznały, że "wymaga to dalszych badań". Dokument przedstawia jego własne badania. Poza tym, czy on się powołuje na czyjeś badania, nie ma znaczenia, bo obliczenia prawdopodobieństwa przedstawia jako wyłącznie własną pracę. Po drugie: wiadomo, że założenia dotyczą konkretnych liter. Mimo że detalicznie wytłumaczyłem, na czym polega głupota rachunku, nadal nie kumasz. Tak samo, jak autor tego, pożal się Boże, "rachunku". Facet albo oszukuje z premedytacją czytelników, albo ma takie pojęcie o liczeniu prawdopodobieństwa, jak świnia o gwiazdach. No to jeszcze raz:

(Przede wszystkim: musiałby najpierw udowodnić, że plamki nie ułożyły się losowo w kształty przypominające te konkretne litery (jeśli zdaje mu się, że tam widzi litery). A nie beztrosko liczyć sobie prawdopodobieństwo wystąpienia liter, tak jakby to z całą pewnością były wykonane ręką ludzką litery. Prawdopodobieństwo czego i po co wtedy liczy? Rzucania w całun garścią metalowych czcionek z literami? Czyli najpierw należy policzyć prawdopodobieństwo losowego pojawienia się określonych kształtów, które odpowiadają konkretnym literom. A to nie to samo).

W swoich idiotycznych rachunkach zakłada, że w przypadku rzekomych liter na całunie wszystkie 24 litery greckiego alfabetu mają identyczne prawdopodobieństwo pojawienia się. To ewidentna brednia, świadcząca o kompletnej bezmyślności. Ani losowe plamki nie mają takiego samego prawdopodobieństwa ułożenia się literę jota ("I"), jak w literę omega ("Ω") lub w literę phi ("Φ"). Po prostu jota ma prostszy kształt. To oczywiste, że w związku z tym jota ma znacznie większe szanse "rozpoznania" w losowych plamkach, a jest wśród liter, które sprzyjają prawdopodobieństwu liczonego zdarzenia, czyli rachunek został zawyżony. Analogicznie jest dla prawdopodobieństwa wystąpienia konkretnej litery w tekście. W greckim, podobnie jak w polskim, samogłoski są generalnie częstsze od spółgłosek (nic dziwnego, bo jest ich mniej, a budują sylaby), np. litera "a" występuje w tekstach 30 razy częściej niż "f". Podobnie w grece alfa (a") jest wielokrotnie częstsza niż phi ("f"). Identycznie jest w angielskim, co wykorzystał E.A. Poe w znanym opowiadaniu "Złoty żuk". Trzeba durniem być, żeby tego nie wiedzieć lub zabierać się do rachunków, nie zastanowiwszy się w ogóle, czy aby wszystkie są jednakowo prawdopodobne.

Nawet elementarny rachunek prawdopodobieństwa, żeby wyniki miały jakikolwiek sens, wymaga przyjęcia sensownych założeń.

Hades napisał(a):
Po drugie:Autor przytoczonego dokumentu Z Loyola University pisze tez dalej
"Loyola University", niech ja skisnę! Facet nie ma zielonego pojęcia o rachunku prawdopodobieństwa. Jego obliczenia to stek bzdur. Nic dziwnego, bo to profesor teologii.

Hades napisał(a):
Cytuj:
Z pewnością możliwe jest, że poszczególne kroki (założenia) w tym obliczeniu mogą być obciążone na korzyść innych obliczeń prawdopodobieństwa, ale nie może być rozsądnej wątpliwości, że szansa wyraża się w astronomicznej liczbie
która oszałamia wyobraźnię, sugerowaną tutaj jako jeden na 6 milionów razy bilion razy
bilion razy trylion.
Poszczególne kroki? Nie może być wątpliwości? Astronomiczna liczba? Jasne, bo podstawy tych wyliczeń są z palca wyssane, po to, żeby otrzymać "astronomiczną liczbę". Bo rachowanie, "rachunek prawdopodobieństwa" i duże liczby robią wrażenie, szczególnie na ludziach ubogich wiedzą i rozumem, którym można taką jak w tym artykule ciemnotę wciskać.

Już pierwsze założenie wzięte do wyliczenia pierwszego kroku tej "astronomicznej liczby" zostało z zadka wzięte. Wygląda ono tak:
Cytuj:
Area of lituus: 12 x 3. 5 mm = 42 mm^2
[...]
Area of Shroud = 14' 3'' x 3' 7'' = 4m 36cm x 1m 10cm = 4,796 ,000 mm^2
[...]
1. For the lituus to fall at random on the right eye:
lituus area : Shroud area = 42: 4,796,000 = 1: 1.1419 x 10^5


[szansa]Powierzchnia "laseczki": 12 x 3. 5 mm = 42 mm^2
[...]
Powierzchnia Całunu = 14' 3'' x 3' 7'' = 4m 36cm x 1m 10cm = 4,796 ,000 mm^2

że "laseczka" wypadnie w losowo na prawym oku:
powierzchnia "laseczki": powierzchnia Całunu = 42: 4,796,000 = 1: 1.1419 x 10^5
A dlaczego facet liczy prawdopodobieństwo, że kształt "laseczki" wypadnie na prawym oku? Czyżby monety kładziono zmarłym wyłącznie na tym oku? Czy może zakłada, że Jezus był jednooki? Nie wiesz czemu? --- To ci powiem: bo facet nie ma pojęcia, jak liczyć choćby taką elementarną rzecz, jak prawdopodobieństwo warunkowe. Jego nazwę podaje w cudzysłowach, a potem próbuje objaśniać, co to takiego (sic!). Ale to jeszcze mały pikuś...

Mianowicie, w tym pierwszym kroku już uzyskał prawdopodobieństwo rzędu 1/100,000 (jedna stutysięczna), mimo że nie żadnych merytorycznych podstaw do przeprowadzenia takiego obliczenia, jakie przeprowadził. Po pierwsze, gdybyśmy mieli w ręce małą metalową laseczkę i rzucali ją losowo na powierzchnię całunu, to prawdopodobieństwo trafienia w obszar prawego oka wcale tyle nie wynosi. Dlaczego? Autor oblicza tak, jakby laseczka miała upaść w dokładnie to miejsce, gdzie ją dostrzega -- a przecież obszar oka jest większy niż powierzchnia laseczki. Mogłaby leżeć po lewej stronie oka, po prawej, u góry, u dołu... Ale to jeszcze nic. Ponieważ autor robi takie założenie, jakbyśmy rzucali jedną laseczką na powierzchnię całunu. A jeśli rzucimy cała garścią takich laseczek? Szanse, że któraś opadnie na obszar oka będą oczywiście większe. A przecież możemy rzucić setką czy tysiącem, dowolną liczbą takich laseczek. Trafienie okazuje się wówczas wcale nie takie trudne. A zaraz, zaraz, skąd on wziął, że kształt laseczki występuje tylko na obszarze prawego oka? Z ciemnego zadka. Cała praca oparta została na "slajdach z fotograficznych negatywów", na których rzekomo widać ślady monety na prawym oku. Autor w ogóle nie badał, czy gdziekolwiek na całunie daje się zauważyć podobne kształty "laseczki" lub nawet całej masy liter! A być może są ich tam setki, jeśli wpatrywać się równie usilnie i tak samo się starać, żeby tam były, jak to zrobiono w tym jednym miejscu.

Za takie kardynalne idiotyzmy w metodzie wylatuje się z laborki na pierwszym roku.


So kwi 14, 2018 22:24
Post Re: Całun Turyński
Uczepiłeś sie tej matematyki.
Zauważ że chodzi nie tylko o "laseczkę" - są tam jeszcze 4 litery (niech bedą już kształty).
Wychodzi nie z założeń, lecz na bazie badań ma już "fakty" tj. konkretne ułożenie 4 liter i laseczki w ściśle określonym miejscu na oku (konkretny też jest kąt laseczki). W gre wchodzi jedno oko - na drugim jest moneta bez identyfikacji (byc może ta sama, byc moze nie - jakas tam jest.)

Garść laseczek daruj!
Mamy podejśc do tego racjonalnie.
Nie chodzi tutaj o absurdy typu jakie jest prawdopodobieństwo ze rzucajac 1000 laseczek na CT jedna padnie na prawe oko i magicznie sie nań odbije.
Skoro uważasz że Loyola sucks to może przedstaw nam twoją wersje rachunku prawdopodobieństwa w tym przypadku, byle z sensem. Tak dla porównania.


N kwi 15, 2018 3:13
Post Re: Całun Turyński
Hades napisał(a):
Uczepiłeś sie tej matematyki.
Matematyka to konkret. Jeśli ktoś robi elementarne błędy w rozumowaniach (rozumowaniach?) użytych do liczenia prawdopodobieństwa, to nie ma nawet co mówić o tym, ile są warte o jego fantazje o kształtach rzekomo utrwalonych na płótnie całunu.

Hades napisał(a):
Zauważ że chodzi nie tylko o "laseczkę" - są tam jeszcze 4 litery (niech bedą już kształty).
Nadal nie kumasz, że facet wylicza prawdopodobieństwo tych liter na podstawie bzdurnych założeń. Przyjmuje, że "A" ma takie samo prawdopodobieństwo jak np. "F" lub dowolna inna grecka litera, równe 1/24. Podczas gdy "A" jest w grece 20 razy częstsze niż "F" i prawdopodobieństwo wystąpienia tej litery w tekście wynosi 1/8, czyli 4 razy więcej niż 1/24. "A" trafia się częściej. Podobnie inne są częstości pozostałych czterech liter. Dlatego w tym jednym tylko kroku zamiast P(U,C,A,I) = 24*24*24*24 = 300.000, powinno być 25*15*8*11 = 33.000, czyli 10 razy mniej.

Co więcej, taki wynik otrzymuje się przy założeniu, że losujemy litery, tak jakby na płótno całunu rozsypano litery z jakiegoś tekstu. Przy założeniu, że nie ma tu mowy o losowo ułożonych plamkach, lecz o celowo użytych literach, literach konkretnego alfabetu. A tymczasem zamiast prawdopodobieństwa liter należy rozpatrywać prawdopodobieństwo losowo utworzonych kształtów. To nie jest to samo. Nikt tu literami w całun nie rzucał. Takie założenie jest idiotyczne.

Hades napisał(a):
tj. konkretne ułożenie 4 liter i laseczki w ściśle określonym miejscu na oku (konkretny też jest kąt laseczki)
Konkretny kąt laseczki służy facetowi tylko do jednego: użycia kolejnego mnożnika. Ponieważ laseczka jest rzekomo wypukłością na monecie położonej na oku, więc mogłaby być obrócona o dowolny kąt (bo moneta może być obrócona). A on liczy tak, jakby musiała być pod jednym i tylko jednym konkretnym kątem.

Hades napisał(a):
W gre wchodzi jedno oko - na drugim jest moneta bez identyfikacji (byc może ta sama, byc moze nie - jakas tam jest.)
Istnienia drugiego oka w ogóle nie uwzględnia w rachunkach. Bo ma takie pojęcie o rachunku prawdopodobieństwa jak świnia o gwiazdach.

Hades napisał(a):
Garść laseczek daruj!
Mamy podejśc do tego racjonalnie.
Nie chodzi tutaj o absurdy typu jakie jest prawdopodobieństwo ze rzucajac 1000 laseczek na CT jedna padnie na prawe oko i magicznie sie nań odbije.
Wcale nie absurdy, drogie dziecko. Właśnie tak się racjonalnie podchodzi do liczenia prawdopodobieństwa. Bo skąd wziął założenie, że na całunie wystąpi jeden i dokładnie jeden kształt laseczki i dokładnie w miejscu prawego oka? Z ciemnego zadka. W ogóle nie uwzględniał, że laseczki mogą "się pojawiać" częściej niż jedna na całą powierzchnię. Nie mówiąc już o tym, że nawet na podstawie tego założenia liczy źle, bo bierze do mianownika nie tę powierzchnię co trzeba. Na kasę do "Biedronki" by go nie wzięli, bo klientowi zamiast za szynkę będzie liczył za bułkę. Ale coś policzył, nie?

A punkt d) tych wyliczeń w nawiązaniu do c) to już w ogóle odjazd na całego. Facet w tym, co nazywa "szczegółowym matematycznym obliczeniem prawdopodobieństw" różne liczby dzieli, mnoży, potęguje. Nic, że bez ładu i składu, ważne, że wynik imponujący.

Hades napisał(a):
Skoro uważasz że Loyola sucks to może przedstaw nam twoją wersje rachunku prawdopodobieństwa w tym przypadku, byle z sensem. Tak dla porównania.
Mam sensowniejsze rzeczy do roboty niż liczenie prawdopodobieństw cudzych zwidów i fantazji.


N kwi 15, 2018 9:47
Post Re: Całun Turyński
akruk napisał(a):
Nadal nie kumasz, że facet wylicza prawdopodobieństwo tych liter na podstawie bzdurnych założeń. Przyjmuje, że "A" ma takie samo prawdopodobieństwo jak np. "F" lub dowolna inna grecka litera, równe 1/24. Podczas gdy "A" jest w grece 20 razy częstsze niż "F" i prawdopodobieństwo wystąpienia tej litery w tekście wynosi 1/8, czyli 4 razy więcej niż 1/24. "A" trafia się częściej. Podobnie inne są częstości pozostałych czterech liter. Dlatego w tym jednym tylko kroku zamiast P(U,C,A,I) = 24*24*24*24 = 300.000, powinno być 25*15*8*11 = 33.000, czyli 10 razy mniej.

Nie rób ze mnie idioty. Robisz to odpoczątku naszej dyskusji, zresztą w stosunku do innych rozmówców często robisz dokładnie to samo(analizując co nieco).Może na pozór wydawać sie że to działa, w istocie świadczy jedynie o tobie.
Wcześniej usiłowałes mi wytłumaczyc co to jest "prywatna grupa ludzi" - serio??
Nie stosuje takich "zagryw" mimo tego ze też zdarza ci sie wypisywac bzdury i mógłbym spokojnie.
Zamiast pisać idiotyczne założenia - można napisac przecież "błędne". Brzmi lepiej.
Powracając do tematu mylisz 2 rzeczy.
Ten prof. Teologii wychodzi z założeń na bazie konkretnych badań - ty wychodzisz z własnych, opartych na fakcie że uznajesz je za "cudze zwidy i fantazję".
W związku z pow. twoje badanie prawdopodobieństwa to zupełnie inna bajka.
Nie ma w nim liter sa kształty, nie ma w nim monet (o zgrozo - koła jednak widać).
Posługujesz się zbiorem liter greckich "wysypanych" z jakiegos tekstu na CT zamiast liter z konkretnych monet itd.
Nie ma tu między nami płaszczyzny do dyskusji. Odrzuciłeś to badanie całkowicie jak STURP (ciekawostka) - ja nie.
Nie uwazam go za podstawę czy dowód do czegokolwiek w obecnej postaci - jednocześnie nie wykluczam że jest prawdziwe aczkolwiek wymaga dodatkowej pracy zwłaszcza fotografii i skanów 3d dużej rozdzielczości te z lat 70 mnie również nie przekonały.

Cytuj:
Wcale nie absurdy, drogie dziecko. Właśnie tak się racjonalnie podchodzi do liczenia prawdopodobieństwa. Bo skąd wziął założenie, że na całunie wystąpi jeden i dokładnie jeden kształt laseczki i dokładnie w miejscu prawego oka? Z ciemnego zadka.


Nie z ciemnego zadka lecz z konkretnego badania.
Jeśli je pomijasz to rachunek będzie kosmiczny i żeby cokolwiek zakładac trzeba by wpierw zrobic analize całości pod kątem ile razy pojawia sie na całości laseczka z 4 literami czy kształtami (nie ma takiego). Mozna by rozbic to jeszcze drobniej pod katem analizy plam osobno na laseczke i osobno na każdy kształt (przypominający litery). Jeśli pojawia sie tylko raz (w postaci laseczki i 4 liter) to powracamy do square one.

To wyliczenie zrobił dla przykładu - osobiście widzę w nim jeszcze inne luki - nie w tym rzecz.
Nawet po twoich korekcjach dzieląc to na 10 czy nawet 1000 wynik nadal jest astronomiczny.

Zostawny to - nie jestem matematykiem - autor wyliczeń też.
Pisze przeciez w tym dokumencie że jego rachowanie doskonałe nie jest.
Poza tym nie mam zamiaru przekonywac kogokolwiek do badania do którego sam nie jestem przekonany. Jest masa innych - bardziej "na czasie" które wartało by tu przytoczyć.


N kwi 15, 2018 17:50
Post Re: Całun Turyński
Hades napisał(a):
Zamiast pisać idiotyczne założenia - można napisac przecież "błędne". Brzmi lepiej.
Założenia, które w oczywisty sposób odbiegają od sensownych, nazywam idiotycznymi. W przeciwnym razie niczego nie można by było nazwać idiotyzmem. A do czegoś to słowo służy...

Hades napisał(a):
Powracając do tematu mylisz 2 rzeczy.
Ten prof. Teologii wychodzi z założeń na bazie konkretnych badań - ty wychodzisz z własnych, opartych na fakcie że uznajesz je za "cudze zwidy i fantazję".
Na bazie "badań", które się opierają na zwidach i fantazjach.

Hades napisał(a):
W związku z pow. twoje badanie prawdopodobieństwa to zupełnie inna bajka.
Nie, nie zupełnie inna, bo facet w liczeniu robi idiotyzmy, nawet jeśli przyjąć, że tam rzeczywiście występuje laseczka i cztery konkretne litery.

Hades napisał(a):
Posługujesz się zbiorem liter greckich "wysypanych" z jakiegos tekstu na CT zamiast liter z konkretnych monet itd.
Bredzisz od rzeczy. Liczenie prawdopodobieństwa na tym polega, że nie możesz brać jako zbioru "liter z konkretnych monet" do policzenia szans z niego uzyskania tego samego zbioru. Facet też tak nie robi. Zbiorem, z którego losuje, są litery greckie w ogóle, a zrealizowaną możliwością - konkretna sekwencja czterech z nich. Ale on zakłada, że szanse każdej litery na wylosowanie są takie same -- to właśnie autor tego dokumentu liczy prawdopodobieństwo tak, jakby wysypał greckie litery na CT! A potem sprawdzał szanse, że z losowo wysypanych liter powstał konkretny napis. I liczy to ŹLE. Po pierwsze, w języku greckim czyli w warunkach rzeczywistych -- także na monetach! -- nie wszystkie litery mają tę samą częstość występowania. Po drugie, punkty d) i e) kroku nr 4 świadczą o tym, że nie ma pojęcia, co robi. A skoro poleciłeś to źródło "wyliczeń", to ty też nie masz. W połączeniu z c) punkty d) i e) to JAWNE BREDNIE. Jeśli ktoś przeczytał te, pożal się Boże, "wyliczenia prawdopodobieństwa" i je poleca, to tak samo kompletnie nie kuma. Łyka w ciemno głupoty, bez śladu zrozumienia. Stosowanie podstaw kombinatoryki do liczenia prostych prawdopodobieństw to poziom szkoły średniej. Taki to poziom profesora teologii Loyola University, że matury by nie zdał.

Hades napisał(a):
Cytuj:
Wcale nie absurdy, drogie dziecko. Właśnie tak się racjonalnie podchodzi do liczenia prawdopodobieństwa. Bo skąd wziął założenie, że na całunie wystąpi jeden i dokładnie jeden kształt laseczki i dokładnie w miejscu prawego oka? Z ciemnego zadka.
Nie z ciemnego zadka lecz z konkretnego badania.
Kto wykonał to "konkretne badanie" i w jakiej pracy opublikował oraz gdzie w tej pracy konkretnie znajduje się stwierdzenie, że na całunie kształt laseczki występuje wyłącznie na prawym oku? Bezczelnie zmyślasz.

Hades napisał(a):
Jeśli je pomijasz to rachunek będzie kosmiczny i żeby cokolwiek zakładac trzeba by wpierw zrobic analize całości pod kątem ile razy pojawia sie na całości laseczka z 4 literami czy kształtami (nie ma takiego).
Sam nie wiesz, co pleciesz. Dopiero co, w poprzednim zdaniu, napisałeś, że takie badanie jest. A skoro takiej analizy całości nie ma, to zakładanie, że takowa laseczka, przynajmniej tylko ona, pojawia się wyłącznie raz, jest z ciemnego zadka wzięte. Tak jak napisałem.

Hades napisał(a):
To wyliczenie zrobił dla przykładu - osobiście widzę w nim jeszcze inne luki - nie w tym rzecz.
Dla sradu, a nie przykładu. To "liczenie" to kupa bredni. Jest usiane błędami i idiotyzmami na poziomie elementarnym.

Hades napisał(a):
Nawet po twoich korekcjach dzieląc to na 10 czy nawet 1000 wynik nadal jest astronomiczny.
Nie chce mi się detalicznie analizować każdego kroku tych rachunków, ale "astronomiczny" wynik też potrafię uzyskać mnożąc i potęgując liczby bez ładu i składu. Każda małpa z kalkulatorem to potrafi. W punktach d) i e) kroku 4 facet uzyskuje łącznie zmianę mianownika o mnożnik ok. 5*10^27 (cyfra "5" z dwudziestoma siedmioma zerami po niej), czyli pięć tysięcy kwadrylionów razy. Tylko że punkty d) i e) to jawne, oczywiste brednie, te operacje nie powinny być wykonane w ogóle. Tak uzyskuje astronomiczne wyniki.

Hades napisał(a):
Zostawny to - nie jestem matematykiem - autor wyliczeń też.
To trzymajcie się -- obaj -- starego przysłowia: pilnuj szewcze kopyta!

Hades napisał(a):
Pisze przeciez w tym dokumencie że jego rachowanie doskonałe nie jest.
Pisze, że to są "szczegółowe matematyczne" obliczenia, a wrzeczywistości to kupa bzdur, świadczących o tym, że nie opanował liczenia prostych prawdopodobieństw, na poziomie szkolnym.


N kwi 15, 2018 20:10
Post Re: Całun Turyński
akruk napisał(a):
Pisze, że to są "szczegółowe matematyczne" obliczenia, a wrzeczywistości to kupa bzdur, świadczących o tym, że nie opanował liczenia prostych prawdopodobieństw, na poziomie szkolnym.


Tia.
Pisze mniej więcej tak:
Jest to szczegółowa odpowiedź (nie szczegółowe matematyczne obliczenie) na zarzut, że omawiane kształty (litery i lituus)
na Całunie mogą być przypadkiem.
Jest to obliczenie w przybliżeniu!!!
matematycznego prawdopodobieństwa przypadkowego pojawienia się na CT
"lituus" i liter "UCAI" w łuku od 9:30 do 11:30 (chodzi o kąt) , zamiast zarysu reprezentującego monetę z czasów P. Piłata na prawym oku martwego Człowieka z Całunu.

Objaśnia ponadto że:
Analiza nie uwzględnia "warunkowego prawdopodobieństwa".

Ktos tu kłamie albo nie doczytał.

Cytuj:
Liczenie prawdopodobieństwa na tym polega, że nie możesz brać jako zbioru "liter z konkretnych monet" do policzenia szans z niego uzyskania tego samego zbioru. Facet też tak nie robi. Zbiorem, z którego losuje, są litery greckie w ogóle, a zrealizowaną możliwością - konkretna sekwencja czterech z nich. Ale on zakłada, że szanse każdej litery na wylosowanie są takie same -- to właśnie autor tego dokumentu liczy prawdopodobieństwo tak, jakby wysypał greckie litery na CT!


Tu muszę przyznac ci rację. Faktycznie napisałem bzdurę i faktycznie "facet" tego nie robi.
Rozumiem też że uwzględnienie faktu że prawdopodobieństwo wystąpienia niektórych liter jest wieksze czy mniejsze (załapałem juz za 1 razem pisałeś o tym juz chyba ze 3 razy). Natomiast nie wiem i nie chce mi sie grzebać jakie. Zatem uwierzę ci tu na słowo. Faktycznie gdyby to uwzględnił jego wynik byłby bardziej precyzyjny. Dziesięciokroć mniejszy - nadal jednak "astronomiczny".

Ciekawostka:
Filas zatrudnił profesora matematyki, aby określić prawdopodobieństwo przypadku które tak krytykujesz, zatem bredzenie że to jego wiliczanie jest idiotyzmem nie jest na miejscu.
Szkoda że nie potrafię odnaleść w tej chwili jego nazwiska. Nieszkodzi - z odrobina czasu kiedyś znajdę i z miłą chęcia ci przypomnę.


Pn kwi 16, 2018 2:55
Post Re: Całun Turyński
Ha-ha-ha!

Francis L. Filas, S.J., prof teologii na Uniwersytecie Loyoli w Chicago, The Dating of the Shroud of Turin from Coins of Pontius Pilate, s. 6 napisał(a):
For the "UCAI," each of these four letters first would have to appear at random from the other 23 (or even in antiquity , possibly 25, if the archaic letters, stigna and digarrrna, were in use) letters of the Greek alphabet. Thus, there is one chance in eight million merely for this selection of ''UCAI" to have occurred by accident instead of having been caused by an actual inscription.
tamże, s. 9 napisał(a):
To have one letter appear by chance from the Greek alphabet would thus arround to one chance in 24 or 26. To have four letters so appear, would arrount to one chance in eight million, if the "UCAI" order was included.


Pan profesor teologii nie potrafi wykonać poprawnie prostych mnożeń i wyciąga nie wiedzieć skąd "jedną szansę na osiem milionów", bo:
24*24*24*24 = 331.776
26*26*26*26 = 456.976
Żadna z tych liczb zdecydowanie nie wygląda na osiem milionów.


Pn kwi 16, 2018 3:06
Post Re: Całun Turyński
Hades napisał(a):
Objaśnia ponadto że:
Analiza nie uwzględnia "warunkowego prawdopodobieństwa".

Ktos tu kłamie albo nie doczytał.
Tak, ktoś tu kłamie albo nie doczytał. Bo komentowałem już, że pan teolog w swoich wypocinach zaznaczył, że nie będzie używał prawdopodobieństwa warunkowego. Komentowałem również, na przykładzie, dlaczego tego nie zrobił -- bo najwyraźniej nie umiał. Ktoś kto prosty pojęciowo termin matematyczny umieszcza w cudzysłowach w swojej "monografii", a potem jeszcze próbuje objaśniać znaczenie, ewidentnie sam go dobrze nie rozumie.

Hades napisał(a):
Ciekawostka:
Filas zatrudnił profesora matematyki, aby określić prawdopodobieństwo przypadku które tak krytykujesz, zatem bredzenie że to jego wiliczanie jest idiotyzmem nie jest na miejscu.
Takiego "profesora", który nie potrafi mnożyć i zamiast trzysta tysięcy wyszło mu osiem milionów? Który zamiast wziąć do mianownika powierzchnię oczodołu, bierze powierzchnię laseczki, czyli w ogóle nie tę daną co trzeba, znacznie mniejszą? Takiego, który zakłada, ze laseczka musi być odpowiednio obrócona, więc trzeba uwzględnić szanse na taki konkretnie obrót, mimo że jej obrót faktycznie może być dowolny? Świetny fachowiec.


Pn kwi 16, 2018 3:16
Post Re: Całun Turyński
.


Pn kwi 16, 2018 3:23
Post Re: Całun Turyński
.


Pn kwi 16, 2018 3:43
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 998 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23 ... 67  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL