Trannsseksualizm, problem będący ostatnio na tapecie. Jak oceniacie transseksualistów z punktu widzenia etyki katolickiej?
Czytałem ostatnio artykuł z wywiadem, podczas którego Anna Grodzka (posłanka-transseksualistka)
wyzywała dziennikarza od psychicznie chorych i "tępych pisiorów", gdy ten spytał się jej o selekcję embrionalną:

http://radiosar.pl/index.php/artykuly/3 ... psychiatry



Czy operacja zmiany płci jest grzechem?

Dlaczego mialaby byc grzechem? Nie, nie jest grzechem.

Dyskutuje sie wprawdzie w kregach koscielnych o transseksualizmie w kontekscie oceny moralnej i granicy chirurgicznej interwencji.

W przypadku jak ktos zmienil plec, zmienia sie imie tej osoby we wszystkich dokumentach a takze wpisuje sie nowe imie do ksiegi chrztow.

A jak się ma to do tego, że pozbawienie się mozliwości płodzenia jest grzechem ciężkim.
(np. ubezplodnienie przez kastracje, sterylizację, podwiązanie jajowodów, nasieniowodów
ubezpłodnienie na drodze chemicznej)

To zupelnie inna rzeczywistosc.

Masz prawo jako osoba ludzka do wlasnej plci, wlasnego ciala jako kobieta lub mezczyzna.
Trans oznacza cos poza, z tamtej strony, osoba transseksualna jest poza wlasna plcia, z roznych przyczyn przez siebie niezawinionych.

Ale skąd pewność, że to nie jest po prostu odrębne zaburzenie psychiczne?
Poza tym, argument o ubezpłodnieniu wydaje mi się bardzo trafiony.

Zapytaj się equuleussa, on jest transseksualistą, a przynajmniej tak się przedstawia.

No wlasnie. Czy jest pewnosc czy jej nie ma osobe taka kieruje sie na badania psychologiczne, hormonalne itd.

Bywa tak, ze osoba ta poddaje sie roznym operacjom plastycznym (np.chirurgia twarzy, klatki piersiowej) ale rezygnuje ze wzgledu na ryzyko powiklan z operacji na narzadach plciowych.

Nie mieszajmy tu znowu tych dwoch rzeczy, dobrowolnego ubezplodnienia ze zmiana plci.

bramin, chyba sam widzisz że to nie jest tak do końca jak mówisz... Przecież zmiana płci to właśnie jest dobrowolne ubezpłodnienie...

Niestety dla mnie osobiście to jest totalnie nieetyczne, żeby nie powiedzieć - odrażające. Myślę że w wielu przypadkach to jest mimo wszystko zbyt pochopna decyzja. Nie wierzę, że taka zmiana nie oddziałuje negatywnie na psychikę nawet po wielu, wielu latach. Zdaję sobię sprawę, że taka decyzja jest podyktowana często wieloletnim niepogodzeniem się z własnym ciałem, ale uważam że to tak naprawdę tylko wymysł, próba ucieczki i brak pomysłu na samego siebie, oznaka słabości.

A czy to grzech? Żadnego oficjalnego dokumentu na ten temat nie czytałem, ale wydaje mi się oczywiste, że takie inwazyjne "poprawianie" Pana Boga i jednocześnie niszczenie samego siebie nie pozostawia wątpliwości co do oceny moralnej...

A uwięzienie w ciele przeciwnej płci to dla psychiki sam miód i frukta? Uprasza się o odrobinę wyobraźni.

A przyczyna uwięzienia? Ważna czy nie ważna? Znana czy nie znana? Badana czy nie badana? Poszukiwana czy nie poszukiwana?

Ostatnio zaczęli spekulować, że diabeł siedzi w epigenetyce. W skrócie, dziecko dziedziczy markery po jednym z rodziców zamiast nałożyć je sobie samodzielnie. Jeśli płeć się nie zgadza, ma się rozwijać ekscentryczna seksualność, aż do zaburzeń tożsamości płciowej.

To raz. A dwa - podejrzewam że zdajesz sobie sprawę, że gdyby nie szeroko rozumiane media, główny nurt myślowy ludzkości, czy wyśmiewanie przez inne osoby, to prawdopodobnie zdecydowanej większości dzisiejszych transseksualistów w ogóle by nie przyszło do głowy że "lepiej bym się czuł jako kobieta", czy nawet żeby zmieniać płeć. Absurd.

Jesteś w mylnym błędzie. Transseksualistom nic nie przychodzi do głowy - oni to wiedzą sami z siebie. Taka jest ich natura.

@Lurker Co to jest mylny błąd? Transseksualista myli się, sądząc, że jego płeć jest błędem?

Mylny błąd to są dwa grzybki w barszczu - to samo co błąd, tylko gorzej. : ) Transseksualista nic nie myli - on wie. Swoje. Oczywiście można mu tłumaczyć, że inni wiedzą lepiej. ^_^