Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So maja 18, 2024 1:01



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 114 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
 Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo 
Autor Wiadomość
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
Jeszcze raz wrócę do użytego w omawianym fragm. μεριμνάω - martwić się, niepokoić się o coś; zajmować się czymś, dbać o coś.
Niektórzy uważają, że dosłownie czasownik ten można przełożyć - być podzielonym, rozproszonym (!)

W związku z powyższym ja bym ten fragment z Mateusza odczytała jeszcze inaczej. Oczywiście żadnego "zbytnio" czy "zanadto" dosłownie w grece nie znajdziemy, ale zwróciłabym baczniejszą uwagę na to troszczenie się o dobra doczesne.
Być może dziś mówiąc "troszczyć się o coś/kogoś" rozumiemy to jako przykładanie wagi do czegoś, szczególne starania o coś/kogoś.
"Zatroszcz się o swoją przyszłość" jako "zadbaj o swoją przyszłość"

Tymczasem słowo troska niesie przecież ze sobą dużą dozę niepokoju, co łatwiej zauważyć w zwrocie "mieć wiele trosk" = mieć wiele zmartwień.
Nie wiem dlaczego mam wrażenie, że dużo lepiej oddaje ten niepokój zwrot TROSKAĆ się...

Niewątpliwie troszczenie się o to co będziemy jeść, pić i w co się przyodziewać zostało przeciwstawione szukaniu Królestwa Niebieskiego. Ta troska, zamartwianie się wg. mnie jest dlatego czymś złym, bo nas rozprasza i dzieli, podczas gdy powinniśmy być cali ukierunkowani na szukanie Królestwa.

Moim zdaniem nie ma tu absolutnie mowy o tym, że nie powinniśmy pracować(bo i takie wnioski bywają wysuwane), zarabiać, zajmować się zaspokojeniem także tych codziennych ludzkich potrzeb.
Jest tylko mowa o tym, aby zaspokojenie tych potrzeb nie stało się obiektem naszej troski, nie powinno nas zabieganie o nie martwić, rozpraszać, (łatwo powiedzieć ;) ).
Naszą troską powinny być objęte starania o Niebo. O to jedynie warto się TROSKAĆ, od tego zależy nasze życie wieczne.

Niemal literalny przekład BG ujmuje to tak:
"Nie troszczcie się tedy, mówiąc: Cóż będziemy jeść? albo co będziemy pić? albo czym się będziemy przodziewać?"

Jezus zwraca nam uwagę, że troskamy się nie o to, nie tym czym powinniśmy.
Dlatego - pracujmy, ale nie zamartwiajmy się dniem jutrzejszym.

"Przetoż nie troszczcie się o jutrzejszy dzień: albowiem jutrzejszy dzień troskać się będzie o swoje potrzeby."


Pn kwi 29, 2013 21:17
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
akruk napisał(a):
Cytuj:
Dlatego nie troszczcie się, mówiąc: co będziemy jeść? albo co będziemy pić? albo w co się odziejemy?
Napisane jest po prostu "martwić się, przejmować się, troszczyć się, dbać o coś" -- bez osłabiająco-zastrzegającego "zbytnio" czy "zanadto".

MARIEL napisał(a):
Oczywiście żadnego "zbytnio" czy "zanadto" dosłownie w grece nie znajdziemy
[...]
Niemal literalny przekład BG ujmuje to tak:
"Nie troszczcie się tedy, mówiąc: Cóż będziemy jeść? albo co będziemy pić? albo czym się będziemy przodziewać?"

No ale Qwerty2011 wie lepiej, bo przecież tłumacz Biblii Tysiąclecia dołączył do niej bibliografię. Szkoda, że w żadnym z wydań, które miałem w rękach, jej nie zamieszczono. Bo przecież Qwerty2011 nie wierzy ślepo tłumaczom, prawda?
Qwerty2011 napisał(a):
Podsuwasz mi pod oczy grecką wersją bez opisu bibliograficznego [...] Nawet gdybyś był autorytetem biblistą, nie przyjałbym tego bez zająknięcia.


Wt kwi 30, 2013 7:02
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
Cytuj:
Ha-ha-ha! Jezus zapłacił podatek na odczepnego - a przy tym jednoznacznie zanegował płacenie podatku na rzecz świątyni przez wierzących w Boga. Błogosławieni, którzy czytali i zrozumieli. Nie każdemu bowiem jest dane - umiejętność czytania ze zrozumieniem.

Na odczepnego nie zaprzestał uzdrawiać w szabat, ba nawet zbeształ faryzeuszy dobitnie wskazując, że szabat został stworzony dla człowieka a nie odwrotnie.
Podatek zapłacił bez polemiki.


Wt kwi 30, 2013 7:59
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
Alus napisał(a):
Cytuj:
Ha-ha-ha! Jezus zapłacił podatek na odczepnego - a przy tym jednoznacznie zanegował płacenie podatku na rzecz świątyni przez wierzących w Boga. Błogosławieni, którzy czytali i zrozumieli. Nie każdemu bowiem jest dane - umiejętność czytania ze zrozumieniem.
Podatek zapłacił bez polemiki.
Jak grochem o ścianę.
Cytuj:
Gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy dwudrachmy z zapytaniem:
Wasz Nauczyciel nie płaci dwudrachmy?
Odpowiedział:
Owszem.
A gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc:
— Jak ci się zdaje, Szymonie? Od kogo królowie ziemi pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?
Gdy powiedział:
Od obcych.
Jezus mu rzekł:
— A zatem synowie są wolni [zwolnieni od obowiązku]. Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za mnie i za siebie!
Krótko mówiąc: Jezus nie tylko płacił podatku (zapłacił dopiero, kiedy naszli go poborcy podatkowi), ale wręcz uważał i głosił, że nie powinni płacić podatku świątynnego.

Po przybyciu do miasteczka Jezusa z grupą wędrujących z nim uczniów, poborcy podatkowi kierując się uzasadnionym domniemaniem, zwrócili się do Szymona-Piotra, który akurat był przed budynkiem, o wyjaśnienia, czy płacą podatek. Grupa mężczyzn włócząca się od dawna po kraju, bez stałego miejsca pobytu i stałego źródła dochodów, automatycznie stawała się podejrzana o niepłacenie podatku. Zapytano o "nauczyciela", ponieważ reprezentował grupę i był jej przywódcą. Jeśli on nie płaci, inni też zapewne nie płacą. Szymon przyznał, że ich przywódca nie płaci podatku i wszedł do domu, żeby porozmawiać o kłopocie z Jezusem.

Jezus uprzedził go, natychmiast argumentując, że "królowie ziemi" (tacy jak rzymski cesarz) w swoich państwach nakładają daniny i podatki na obcych, a nie na własnych ludzi. Rzymianie obłożyli mieszkańców prowincji podatkiem od osób (tributum capitis), który nie obowiązywał w samej Italii. A zatem podobnie podatkiem świątynnym powinni być obciążeni tylko "obcy", poganie. Jezus nie mógł odpowiedzieć inaczej, skoro gromadził wokół siebie ludność biedną, prostą, nierozumiejącą świata, zmęczoną uciskiem podatkowym i oczekującą nadejścia mesjasza, który pokona złych "onych" i zaprowadzi żydowskie panowanie i dostatek. Nikt nie lubi płacić podatków, a już na pewno nie uciskani biedacy z zabitej dechami Galilei. Dlatego "synowie" nie powinni płacić podatku.

Z drugiej strony: nie potrzeba być geniuszem, żeby zauważyć, że w każdym państwie odmowa płacenia podatków jest przestępstwem. Tak samo było wówczas i z pewnością nie puszczono by tego płazem. Jezus, żeby z jednej strony nie stać się jawnym przestępcą, a z drugiej - żeby uniknąć utraty twarzy przed Szymonem, wykręca się przed nim, jakoby nie powinni dawać "powodu do zgorszenia", więc tylko dlatego zapłacą. Nakazuje mu znalezioną monetą zapłacić podatek za siebie i za niego. Co swoją drogą wskazuje, że Szymon również nie kwapił się do wypełnienia obowiązku i nie płacił podatku. Zapewne pozostali uczniowie również, ale akurat nie było ich w pobliżu, kiedy przyszli poborcy.


Wt kwi 30, 2013 10:48
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 21, 2011 22:52
Posty: 1365
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
Tutaj chodzi o coś innego.
Podatek o którym mowa był płacony przez dorosłych Izraelitów wg nakazu Mojżesza na utrzymanie Świątyni (początkowo na służbę w Namiocie Spotkania).
Jezus stwierdził, że jako Syn Boży jest zwolniony z płacenia tego podatku, bo Świątynia będąca przybytkiem Boga, była i Jego własnością (dziedzictwem, ojcowizną).
A zatem On jest od tego świadczenia wolny ("A zatem synowie są wolni.")
akruk napisał(a):
Grupa mężczyzn włócząca się od dawna po kraju,

Oni się nie włóczyli, tylko nauczali i prowadzili działalność dobroczynną.
Ponieważ rozdawali wszystko, co otrzymywali, to też i nie mieli wtedy w Kafarnaum żadnych pieniędzy. Znalazły się w sposób cudowny.
Określenie "włóczyć się" wskazuje na nieróbstwo, gnuśność, lenistwo. Jest w tym miejscu niewłaściwe. Jezus z uczniami wykonywali tytaniczną pracę, poruszając się przede wszystkim pieszo (ew. łodzią) i pokonując w ten sposób setki kilometrów i to bez względu na porę roku.

_________________
"Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas"
(2 Kor 4)


Wt kwi 30, 2013 11:20
Zobacz profil
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
Właśnie...nie jak groch o ścianę, ale tak jak prawi Qwerty, Bóg nie jest objęty żadnym obowiązkiem podatkowym.
Skoro jednak przyjął postać człowieka, to jako człowiek uiścił podatek


Wt kwi 30, 2013 13:47
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
Mojżesz a podatek świątynny
Qwerty2011 napisał(a):
Podatek o którym mowa był płacony przez dorosłych Izraelitów wg nakazu Mojżesza na utrzymanie Świątyni
A skąd! Mojżesz nawet nie postawił stopy w Kanaanie. Izraelici podbili Kanaan po jego śmierci. Jerozolima była jednym z ostatnich zdobytych miast, a do zbudowania świątyni przez Salomona to jeszcze ho, ho! To pierwszy powód.

Oprócz tego, podatek świątynny był formą zwykłego corocznego podatku pogłównego na utrzymanie kultu w świątyni, zaś Mojżesz nakazał Izraelitom złożenie jednorazowej ofiary przebłagalnej, żeby powstrzymać gniew Jahwe, z powodu przeprowadzenia spisu ludności (por. Lb 1). Spisywanie ludności skutkowało gniewem Boga (por. 2 Sm 24:1-25), a ofiara miała osłabiać te skutki.
Wj 30:11-16 napisał(a):
I tak powiedział Pan do Mojżesza: "Gdy będziesz liczyć Izraelitów, by dokonać spisu, każdy przy spisie złoży za swe życie okup Panu, aby nie spadło na nich nieszczęście. To zaś winni dać podlegli spisowi: pół sykla, według wagi przybytku, czyli dwadzieścia ger za jeden sykl; pół sykla na ofiarę Panu. Każdy podległy spisowi z synów Izraela, mający dwadzieścia i więcej lat, złoży tę ofiarę Panu. Bogaty nie będzie zwiększał, a ubogi nie będzie zmniejszał wagi pół sykla, aby złożyć ofiarę Panu na przebłaganie za swe życie. A wziąwszy te pieniądze jako przebłaganie od Izraelitów, obrócisz je na służbę w Namiocie Spotkania, i będą one na pamiątkę Izraelitom przed Panem jako ofiara zadośćuczynienia za ich życie".
Co więcej, srebro z ofiary przebłagalnej nie zostało przeznaczone na utrzymanie miejsca kultu, lecz na budowę i ozdobienie przybytku:
Wj 38:21n napisał(a):
Oto obliczenie wydatków na przybytek: na Przybytek Świadectwa, który na rozkaz Mojżesza wybudowali lewici pod nadzorem Itamara, syna Aarona kapłana. [...[ A srebra od spisanych w zgromadzeniu było sto talentów i tysiąc siedemset siedemdziesiąt pięć syklów według wagi sykla przybytku. Jeden beka, czyli na głowę pół sykla według wagi sykla przybytku pobierano od wszystkich, którzy podlegali spisowi, począwszy od lat dwudziestu i wzwyż, czyli od sześciuset trzech tysięcy pięciuset pięćdziesięciu mężczyzn. Sto talentów srebra zużyto na odlanie podstaw do przybytku i podstaw do zasłon, sto talentów na sto podstaw, czyli po talencie na jedną podstawę. Z tysiąca siedmiuset siedemdziesięciu pięciu zrobiono haczyki do słupów i pokrycie na ich głowice i opatrzono je klamrami...
Podobnie potem w historii Izraela, poza wpływami ze składanych ofiar, bieżące utrzymanie późniejszej świątyni jerozolimskiej zapewniali władcy z własnego skarbu, a tylko od czasu do czasu organizowano powszechną zbiórkę: w przypadku odnowy, odbudowy lub rozbudowy. Finansowanie i dofinansowywanie świątyń przez królów było normalną praktyką w świecie starożytnym. Dopiero w czasach Nehemiasza, który sprowadził Żydów z wygnania do Jerozolimy i z łaski perskiego władcy został jej gubernatorem, pojawia się jako coś nowego stały coroczny obowiązek uiszczania opłaty na utrzymanie kultu:
Ne 10:33-34 napisał(a):
Niniejszym podejmujemy też zobowiązania, że rocznie dawać będziemy jedną trzecią sykla na [potrzeby] kultu w domu Boga naszego, na chleb pokładny, na ustawiczną ofiarę pokarmową, na ustawiczne całopalenie, na szabaty, na dni nowiu, święta, na uczty święte i na ofiary przebłagalne, by uzyskać pojednanie dla Izraela, słowem, na wszelką posługę w domu Boga naszego.
Poświadczone podpisami starszyzny żydowskiej oficjalne zobowiązanie do finansowania kosztów kultu było o tyle istotne, że król perski wykładał pieniądze na odbudowanie świątyni, mimo że grupa żydowskich repatriantów z Mezopotamii nie sprawowała podczas wygania kultu świątynnego, więc nie było pewności, na ile warto inwestować.


Ostatnio edytowano N maja 05, 2013 11:57 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 3 razy



N maja 05, 2013 11:41
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
Jezus a podatek świątynny
Qwerty2011 napisał(a):
Jezus stwierdził, że jako Syn Boży jest zwolniony z płacenia tego podatku, bo Świątynia będąca przybytkiem Boga, była i Jego własnością (dziedzictwe, ojcowizną).
A zatem On jest od tego świadczenia wolny ("A zatem synowie są wolni.")
Jako "syn Boży", owszem, ale nie w sensie trynitarnym. Bo czyżby Jezus się rozmnożył, że stał się synami? W tekście określenie "synowie" odnosi się co najmniej do Jezusa oraz Szymona, który również nie płacił podatku świątynnego:
Cytuj:
Jezus mu [Szymonowi] rzekł:
— A zatem synowie [liczba mnoga] są wolni. Żebyśmy jednak nie dali [liczba mnoga] im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za mnie i za siebie!


Włóczędzy i liczby
Qwerty2011 napisał(a):
akruk napisał(a):
Grupa mężczyzn włócząca się od dawna po kraju,
Oni się nie włóczyli, tylko nauczali i prowadzili działalność dobroczynną.
Włóczyli się. Przemieszczali się po okolicy bez żadnego określonego punktu docelowego, bez celu podróży. Nie pracowali, nie podróżowali nigdzie, tylko wałęsali się tu i tam.

Qwerty2011 napisał(a):
Określenie "włóczyć się" wskazuje na nieróbstwo, gnuśność, lenistwo.
Przecież nie pracowali!

Qwerty2011 napisał(a):
Jezus z uczniami wykonywali tytaniczną pracę, poruszając się przede wszystkim pieszo (ew. łodzią) i pokonując w ten sposób setki kilometrów i to bez względu na porę roku.
No rzeczywiście! Chodzili pieszo, a to jest praca, takie chodzenie na własnych nogach. Wręcz nadludzka, "tytaniczna praca" dla człowieka starożytnego - poruszać się pieszo! Niesłuchane po prostu. I jeszcze "bez względu na porę roku" -- no, no! Człowieku, przecież tam zimą śnieg nie padał, ani jesienią zimne wichry nie waliły ulewami! Pory roku w Palestynie nie różnią się tak od siebie jak w naszym klimacie. Pokonywali "setki kilometrów"? w trzy lata? Cała Galilea mierzy jakieś 50x80 kilometrów. Wałęsanie się dorosłych, zdrowych mężczyzn po takim obszarze przez trzy lata z pewnością nie stanowi szczególnego wyczynu. Choćby w porównaniu z przemarszami oddziałów wojskowych podczas kampanii wojennych. Legioniści dźwigali na sobie po trzydzieści kilo ekwipunku i przemierzali od dwudziestu kilku do nawet kilkudziesięciu kilometrów dziennie.


N maja 05, 2013 11:43
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
akruk napisał(a):
Włóczyli się. Przemieszczali się po okolicy bez żadnego określonego punktu docelowego, bez celu podróży. Nie pracowali, nie podróżowali nigdzie, tylko wałęsali się tu i tam.

Qwerty2011 napisał(a):
Określenie "włóczyć się" wskazuje na nieróbstwo, gnuśność, lenistwo.
Przecież nie pracowali!


A nauczyciel albo profesor wyzszej uczelni pracuje? Przeciez nic konkretnego nie robi, tylko sobie gada...

Do profesora mozna przyjsc, albo profesor przemiesci sie gdziec z odczytem. Walesa sie, czy tylko sie wloczy? A ci, ktorzy jezdza po swiecie, zeby pomoc innym, uczac ich jak moga lepiej uprawiac ziemie, badz dbac o swoje zdrowie? Pracuja, czy sie wlocza?
A praca to tylko w kamieniolomach? Czy lekarz i inzynier moze tez pracuja?

akruk napisał(a):
Wałęsanie się dorosłych, zdrowych mężczyzn po takim obszarze przez trzy lata z pewnością nie stanowi szczególnego wyczynu. Choćby w porównaniu z przemarszami oddziałów wojskowych podczas kampanii wojennych. Legioniści dźwigali na sobie po trzydzieści kilo ekwipunku i przemierzali od dwudziestu kilku do nawet kilkudziesięciu kilometrów dziennie.

A zolnierze to tez sie walesali z tym ekwipunkiem, czy tylko wloczyli? A moze ciezko pracowali, bo zabijanie ludzi to ciezka praca, a tlumaczenie ludziom, jak mogliby lepiej zyc, to zadna pracy, tylko walesanie sie?


N maja 05, 2013 12:17
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
Kael napisał(a):
A nauczyciel albo profesor wyzszej uczelni pracuje? Przeciez nic konkretnego nie robi, tylko sobie gada...
Do profesora mozna przyjsc, albo profesor przemiesci sie gdziec z odczytem. Walesa sie, czy tylko sie wloczy?
Jedzie w konkretne docelowe miejsce w konkretnym celu. I owszem, pracuje, zarabiając na siebie. Uczniowie Jezusa nie mieli stałego miejsca pobytu, nie mieli docelowego punktu łazęgi, celu podróży, nie pracowali i nie zarabiali na swoje utrzymanie, licząc na to, że inni coś im dadzą. Dla funkcjonariusza służb porządku wewnętrznego, dla poborcy podatków, dla wszelakich państwowych urzędników nazywa się to krótko: włóczęgostwo.

Kael napisał(a):
akruk napisał(a):
Wałęsanie się dorosłych, zdrowych mężczyzn po takim obszarze przez trzy lata z pewnością nie stanowi szczególnego wyczynu. Choćby w porównaniu z przemarszami oddziałów wojskowych podczas kampanii wojennych. Legioniści dźwigali na sobie po trzydzieści kilo ekwipunku i przemierzali od dwudziestu kilku do nawet kilkudziesięciu kilometrów dziennie.
A zolnierze to tez sie walesali z tym ekwipunkiem, czy tylko wloczyli? A moze ciezko pracowali
A może jesteś w stanie czytać ze zrozumieniem?

Qwerty2011 utrzymuje, że wykonywali tytaniczną pracę -- czyli pracę ponad zwykłe ludzkie siły -- co polegało na..."poruszaniu się pieszo" i "pokonywaniu setek kilometrów":
Qwerty2011 napisał(a):
Jezus z uczniami wykonywali tytaniczną pracę, poruszając się przede wszystkim pieszo (ew. łodzią) i pokonując w ten sposób setki kilometrów i to bez względu na porę roku.
Doprawdy, nie trzeba mieć wielkiej wyobraźni ani wiedzy jak na chrześcijanina, żeby wiedzieć, że nie ma w tym absolutnie nic nadzwyczajnego. Ani nawet nic godnego uwagi.

Po pierwsze, cała Galilea mierzy jakieś 50x80 kilometrów. Porównajmy to z "setkami kilometrów", jakie przemierzył Jezus z grupką uczniów... Ale przede wszystkim mamy tu rzecz bardziej elementarną, nie wymagającą żadnej znajomości geografii, bijącą po oczach oczywistość. Wałęsanie się dorosłych, zdrowych mężczyzn w wieku produkcyjnym, niezmęczonych pracą fizyczną (bo nie pracowali), nieobciążonych bagażem - spacerowanie po takim obszarze przez trzy lata z pewnością nie stanowi szczególnego wyczynu. Powinien to zauważyć nawet uczeń podstawówki. Odległość 500 metrów między domem a szkołą jest na tyle mała, że uczniowie mogą swobodnie chodzić do szkoły pieszo. Przejście spacerem dystansu pół kilometra zajmuje około kwadransa. W ciągu dnia dziecko pokonuje tę trasę dwa razy, co daje kilometr dziennie, nie licząc wyjść do sklepu, na spacer i tak dalej. Czy uznalibyśmy przejście jednego kilometra dziennie za jakiś "tytaniczny" wysiłek? Jeden rok liczy 365 dni. Pomijając przeciętnie 52 szabaty w roku, pozostaje 313 dni na podróże, co w ciągu trzech lat daje 939 dni. Jeden kilometr dziennie przez trzy lata to ponad 900 kilometrów. Tytaniczna praca? Być może dla Qwerty2011 i Kaela.


N maja 05, 2013 15:26

Dołączył(a): N sty 15, 2012 20:52
Posty: 646
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
Krok marszowy 8km/h


N maja 05, 2013 16:58
Zobacz profil
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
akruk napisał(a):
Kael napisał(a):
A nauczyciel albo profesor wyzszej uczelni pracuje? Przeciez nic konkretnego nie robi, tylko sobie gada...
Do profesora mozna przyjsc, albo profesor przemiesci sie gdziec z odczytem. Walesa sie, czy tylko sie wloczy?
Jedzie w konkretne docelowe miejsce w konkretnym celu. I owszem, pracuje, zarabiając na siebie. Uczniowie Jezusa nie mieli stałego miejsca pobytu, nie mieli docelowego punktu łazęgi, celu podróży, nie pracowali i nie zarabiali na swoje utrzymanie, licząc na to, że inni coś im dadzą. Dla funkcjonariusza służb porządku wewnętrznego, dla poborcy podatków, dla wszelakich państwowych urzędników nazywa się to krótko: włóczęgostwo.


Szczegolnie dla poborcy podatkowego...
akruk, jaki widze zna doskonale warunki zycia w Izraelu 2000 lat temu, oczywiscie w swietle zdobyczy 2000 lat cywilizacji europejskiej, tak jak my ja dzis rozumiemy. Samo przez sie rozumie, ze 2000 lat temu rozumiano to TAK SAMO.

Jezus nie wloczyl sie bez celu, ale "obchodzil miasta i wsie w Izraelu", zahaczajac z koniecznosci geograficznej takze o miejscowosci po drodze. A obchodzil nie turystycznie, ale zeby glosic Dobra Nowine o zbawieniu danym przez Boga, ktory wtedy w Izraelu nie byl tematem pobocznym, ale jak najbardziej centralnym, a na Mesjasza czekano naprawde.

Zarabiali na zycie wlasnie gloszeniem. Oplata za wyklad byle jakiego profesora tez jest tak samo "zaplata za prace" jak gloszenie innych wykladow dla osob nimi zainteresowanych. Ze ciebie akurat ten temat nie interesuje, nie oznacza to, ze jest on niegodzien zaplaty.

Obchodzenie Izraela samo w sobie nie jest praca, co nie znaczy, ze czasami nie lowili oni np ryb, badz w inny sposob nie dorabiali. W ogole pojecie pracy wedlug akruka wydaje mi sie skopiowane z podrecznikow "filozofii marksistowskiej", badz IV RP (ta czesc o wyksztalciuchach).


N maja 05, 2013 17:25
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
Kael napisał(a):
Szczegolnie dla poborcy podatkowego...
Przecie od początku to piszę. Oczywiście, że dla poborcy podatków grupka mężczyzn w sile wieku, którzy nie mają stałego miejsca zamieszkania ani nie zarabiają, tylko łażą od wsi do wsi to są włóczędzy, podejrzani o niepłacenie podatków.

Kael napisał(a):
akruk, jaki widze zna doskonale warunki zycia w Izraelu 2000 lat temu
Jak się okazuje, znam lepiej niż różne Qwerty i Kaele, którym się wydaje, że pory roku miały jakiś straszny wpływ na wędrówki po Palestynie i że "setki kilometrów" pieszego łazikowania przez trzy lata to była TYTANICZNA PRACA.

Kael napisał(a):
Jezus nie wloczyl sie bez celu, ale "obchodzil miasta i wsie w Izraelu", zahaczajac z koniecznosci geograficznej takze o miejscowosci po drodze.
Bo te "po drodze" to już nie były "w Izraelu". Logika jest taką samą waszą mocną stroną jak historia, geografia i zwykłe, codzienne możliwości ludzkie.
Kael napisał(a):
Zarabiali na zycie wlasnie gloszeniem.
Uczniowie, którzy TOWARZYSZYLI Jezusowi -- zarabiali głoszeniem? Coś nowego. Wydawało mi się, że to Jezus głosił, a oni chodzili za nim i słuchali. Ale może to właśnie oni nauczali, a Jezus ich słuchał i potakiwał?
Kael napisał(a):
Obchodzenie Izraela samo w sobie nie jest praca
No jakże? Może uzgodnij zeznania z człowiekiem, którego CYTATU bronisz. Bo on twierdzi, że to praca, i to TYTANICZNA praca, takie chodzenie.

To NA CZYM KONKRETNIE polegała TYTANICZNA praca uczniów, którzy łazili z Jezusem, możesz mi objaśnić?

Kael napisał(a):
co nie znaczy, ze czasami nie lowili oni np ryb, badz w inny sposob nie dorabiali
Ta, pewnie, dorabiali sobie czasem łowieniem ryb -- gołymi rękami. Bo przecież łodzie i sieci porzucili na żądanie Jezusa.


Ostatnio edytowano N maja 05, 2013 18:57 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz



N maja 05, 2013 18:49
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
@tredje
Słusznie. Wybrałem wartość dla swobodnego, powolnego spaceru -- kilometr w ciągu pół godziny -- żeby wyraźniej było widać, że nawet dla dziecka z podstawówki setki kilometrów przebytych w ciągu trzech lat to żaden wysiłek.


N maja 05, 2013 18:54
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 21, 2011 22:52
Posty: 1365
Post Re: Krytyczne pytania o Chrześcijaństwo
Akruk
Może najpierw poczytaj Pismo (ze zrozumieniem) i unikniemy jałowej dysputy na temat powszechnie znanych faktów.
akruk napisał(a):
Po pierwsze, cała Galilea mierzy jakieś 50x80 kilometrów. Porównajmy to z "setkami kilometrów", jakie przemierzył Jezus z grupką uczniów...

No tak, tylko, że trzeba by wcześniej wiedzieć, że Jezus z uczniami nie chodził tylko po Galilei.

W NT jest wzmianka, że na północy doszedł do Tyru i Sydonu (Fenicja) a na południu obchodził tereny Jerozolimy. Nawet gdyby wyznaczyć ten teren minimum w linii prostej (!) to jest to 230 km (bez meandrowania i chodzenia na boki :) ) Do tego przechodzono tę trasę wielokrotnie - nie było to jednorazowe przejście z punktu A (np Nazaret) do punktu B (np Jerozolimy)
I podaję tylko to, co wyraźnie jest napisane w NT a poszlaki wskazują na to, że teren ten należałoby znacznie rozszerzyć (ale nie rozwijam - żeby nie było)

Co do argumentu, że nauczanie i działalność dobroczynna to nie praca tylko "włóczenie się" - bez komentarza. Jak rozumiem "dla tonącego... każdy argument jest dobry".
akruk napisał(a):
Człowieku, przecież tam zimą śnieg nie padał, ani jesienią zimne wichry nie waliły ulewami! Pory roku w Palestynie nie różnią się tak od siebie jak w naszym klimacie.

Hmmm...
Zalecam powrót do podstawówki w celu powtórzenia sobie nauki o strefach klimatycznych.
Ewentualnie (szybciej i taniej) - ustaw sobie jakąś internetową pogodę na Jerozolimę lub Nazaret i śledź ją na bieżąco.
W skrócie więc - zimą zimne wichry walą ulewami, temperatura lubi spadać poniżej zera, starożytna droga zamienia się w błotne bagnisko.
Latem zaś potworne upały (często da się podróżować tylko w nocy) i gigantyczny kurz na drogach.

No, ale przecież to nie problem, prawda? Szczególnie jeżdżąc terenówką w kurtce znanej firmy na A... i nocując w ciepłym (zimą) lub klimatyzowanym (latem) hotelu. :D
akruk napisał(a):
A skąd! Mojżesz nawet nie postawił stopy w Kanaanie. Izraelici podbili Kanaan po jego śmierci. Jerozolima była jednym z ostatnich zdobytych miast, a do zbudowania świątyni przez Salomona to jeszcze ho, ho! To pierwszy powód.

A czy ktoś temu przeczy?

Natrudziłeś się wyszukując szczegóły na temat tego podatku a wystarczyłoby gdybyś doczytał (ze zrozumieniem) to, co napisałem:
Cytuj:
Podatek o którym mowa był płacony przez dorosłych Izraelitów wg nakazu Mojżesza na utrzymanie Świątyni (początkowo na służbę w Namiocie Spotkania).


akruk napisał(a):
Jako "syn Boży", owszem, ale nie w sensie trynitarnym. Bo czyżby Jezus się rozmnożył, że stał się synami? W tekście określenie "synowie" odnosi się co najmniej do Jezusa oraz Szymona, który również nie płacił podatku świątynnego:

Znów popadasz w swój nałóg literalnego odczytywania treści. Naprawdę tego nie rozumiesz?

"— Szymonie, jak ci się zdaje? Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?
Gdy powiedział:
— Od obcych.
Jezus mu rzekł:
— A zatem synowie są wolni. Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie!"

Liczba mnoga jest konsekwencją wcześniejszego zdania mówiącego o królach ziemskich. Liczba została analogicznie przeniesiona na sprawę Syna Człowieczego.
A co do Szymona - nim się poborcy szczególnie nie zainteresowali, bo zależało im przede wszystkim na "przyłapaniu" Jezusa ("Wasz Nauczyciel nie płaci dwudrachmy?"). Nie miał grosza przy sobie - pewnie by nie płacił, gdyby nie Jezus, który uznał to za niewłaściwe postępowanie.

_________________
"Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas"
(2 Kor 4)


N maja 05, 2013 18:58
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 114 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL