Inaczej mówiąc, ew. wzrost odsetka ateistów w społeczeństwie nie ma żadnego związku z ew. jednoczesnym wzrostem poziomu życia, edukacji, racjonalizmu czy ogólnie "postępu" i nawet gdyby się okazało, że obydwa zjawiska występują jednocześnie w tym samym społeczeństwie, to i tak należy je traktować jako niezależne od siebie?

Żadne "inaczej mówiąc". Ty twierdzisz coś innego niż ja. Nie wiem jak z moich słów wysnułeś swój wniosek.

No jak to. Napisałeś, że racjonalizm jest cechą niezależną od ateizmu - nie ma żadnych przeszkód, by ateista był irracjonalistą. Ja tylko wyciągnąłem z tego wniosek.

A zakładając, że liczba ateistów rośnie to co miałoby z tego wynikać?

Że społeczeństwo staje się coraz bardziej ciemne, zacofane, zabobonne, przesądne i prymitywne?

Wniosek zupełnie nieuprawniony. Bycie racjonalistą nie warunkuje bycia ateistą i odwrotnie. Nawet jeśli większość ateistów to racjonaliści.

A jeśli w danym społeczeństwie rośnie jednocześnie liczba ateistów i wegetarian to o czym to według Was świadczy? Że ateiści mają wrodzoną skłonność do zieleniny?

Jakich Was? Ja żadnych tez nie stawiam, pytam się o czym ten rzekomy czy faktyczny (wstawić sobie co komu pasuje) wzrost liczby ateistów miałby świadczyć?
Chyba, że temat służyć ma wyłącznie wykazaniu tego wzrostu to nie ma problemu wycofuję pytanie.

No to pytanie jest tylko do pilastra.

Pilaster zdaje się twierdzić , że w Szwecji tak naprawdę nie rośnie liczba ateistów (nawet jeśli rośnie odsetek osób deklarujących ateizm) bo jednocześnie rośnie liczba usług wróżbiarstwa, astrologii, feng shui itp. Tylko skąd wiadomo, że to właśnie ateiści korzystają z tych usług? Może to pozostali teiści zaniepokojeni wzrostem liczby ateistów i niepewni o przyszłość częściej chodzą do wróżek?
Ale, mówiąc poważnie, twierdzę po prostu, że w pojęciu ateizmu (i teizmu) nie jest zawarta ani wiara ani niewiara we wróżki czy tarota, podobnie jak to czy ktoś jest demokratą czy monarchistą nie warunkuje tego że jest wegetarianinem lub mięsożercą. Zawsze wydawało mi się to proste i oczywiste ale jak widać trzeba to nadal łopatologicznie niektórym tłumaczyć.

O tym samym. Że społeczeństwo staje się coraz bardziej ciemne, zacofane, zabobonne, przesądne i prymitywne. A tym samym podatne na szerzenie się jakiś idiotycznych idei

A to wegenazizmu, a to proroctw oriona, a to przepowiedni sybilli, etc..

Jak sam widzisz, wyłania sie wniosek absurdalny, a więc został popełniony błąd w rozumowaniu lub w załozeniach. Należałoby zacząć od tego, że wcale nie wiadomo czy jest to jedyne źródło utrzymania tych osób czy tylko sobie dorabiają. Zaznaczam też, ze nie sprawdzałem czy jest ich istotnie 2000, wierzę na słowo.
Za bardzo sie rozpędzasz, są to wyłacznie pobozne życzenia, nie wynikające z zadnych udowodnionych tez.
Trzeba przyjąć, ze gdy publikuje się dane dotyczące ateistów, to dotyczą one istotnie ateistów a nie kogoś innego. Przy Twoim podejsciu mozna by podważać wszelkie wyniki badan statystycznych.
A dlaczego? Bo ktos ma inne odczucia.

No to w czym właściwie się ze mną nie zgadzasz?

Moje zdanie, od któego rozpoczęła sie dyskusja na ten temat, brzmiało:
"ogólnie można powiedzieć, ze odsetek ateistów wciaz wzrasta i spektakularne przejscia nie mają
większego znaczenia" Chodziło o to, ze inny dyskutant wytolbrzymiał zdarzające sie przejscia od ateizmu do teizmu. Tak więc nie miało o niczym świadczyć, chodziło o trend.
Oczywiscie nie ma przeszkód aby dyskutować, o czym to miałoby swiadczyć.

Jak żeś na to wpadł? Bo, jak dotąd, te określenia wiązano akurat z religiami, zatem - zupełnie odwrotnie.