Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 14:21



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Przerażające miłosierdzie? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4101
Post Przerażające miłosierdzie?
Jonasz, syn marnotrawny( a raczej jego brat)...

Jonasz - gniewa się na Boga, że Ten mógłby okazać miłosierdzie "tak wielkim grzesznikom".

Gdy syn marnotrawny wraca do domu, jego brat ma żal do Ojca, że przyjmuje go on z otwartymi ramionami.

Hmm...ile razy sami mamy taki żal w sobie?Ile razy zamiast mówić o miłosierdziu Boga, o tym, że on wszystko wybacza, że - jak to ktoś powiedział - "Żaden grzech nie jest większy od miłości Boga...", wolimy "straszyć"innych piekłem, że jak się nie nawrócą to czeka ich "ogień piekielny"?
Już nie wspominam, jakie sami mamy problemy z przebaczeniem sobie i innym.
Czy to wynika z braku wiary w Boże Miłosierdzie, czy też z...zazdrości?
Dlaczego...tak łatwo przychodzi nam ocenianie innych typu: "On jest wielkim grzesznikiem, z takim człowiekiem lepiej sie nie zadawać, Bóg go i tak ukarze, za to co robi...i dobrze mu tak..."?
Czy nie powinniśmy się cieszyć z tego, że ktoś(załóżmy)tuż przed śmiercią się nawrócił, że mimo swojego"grzesznego"życia powiedział Jezusowi - TAK?
Tyle się mówi o miłości Boga, o miłosierdziu...ale czy my w to tak naprawde wierzymy?Czy wierzymy w to, że nasze grzechy, z których się wyspowiadamy, które Bog nam przebaczy, "przestają żyć"?Że Bóg o nich...zapomina, że ich już po prostu nie ma?
Może boimy się tego, że on jest nam w stanie tyle wybaczyć...a my nie zawsze umiemy wybaczać...innym i sobie samym.
A może...to, że staramy sie żyć jak nauczał Jezus... że "rezygnujemy z róznych ciekawostek tego świata", że się staramy...traktujemy jak jakąś pokute?Czasami zazdrościmy innym, że mogą robić co tylko chcą, że mogą "używać życia na całego", a przed samą śmiercią...nawracając się dostaną taką samą"nagrode"?

To tylko takie...krótkie rozważania...może ktoś się podzieli też jakimiś ;)?

:)

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Wt sie 03, 2004 13:34
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Czy nie powinniśmy się cieszyć z tego, że ktoś(załóżmy)tuż przed śmiercią się nawrócił, że mimo swojego"grzesznego"życia powiedział Jezusowi - TAK


Dobrze powiedziane.........nawrocil i powiedzial Jezusowi TAK.

To tak prosty i jedynie skuteczny warunek zbawienia.

Co jednak robiz z ludzmi, ktorzy kategorycznie mowia NIE i calkowicie odrzucaja Boze Milosierdzie?
Owszem nad jednymi mozna sie litowac.....ale sa tez tacy, ktorych trzeba zganic.......To tak samo jak z niektorymi dziecmi, jak nie dasz klapsa w pupe, to beda pchaly palce do kontaktu.

Lepsza kara, tutaj, kara w czasie ktorej ma sie nadzieje na ulaskawienie......nizli wieczna kara TAM......bo TAM.....nadzieji juz nie ma...

pozdrowka


Wt sie 03, 2004 14:44
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post Re: Przerażające miłosierdzie?
Asienkka napisał(a):
Tyle się mówi o miłości Boga, o miłosierdziu...ale czy my w to tak naprawde wierzymy?Czy wierzymy w to, że nasze grzechy, z których się wyspowiadamy, które Bog nam przebaczy, "przestają żyć"?Że Bóg o nich...zapomina, że ich już po prostu nie ma?

No i tutaj jest problem :( Jeśli mam mówić o sobie, to nie zawsze mam łatwość wiary w owo Boże Miłosierdzie. Przeszkadza mi tu zapewne egoizm i takie ludzkie patrzenie na Pana Boga. Istnieje niebezpieczeństwo patrzenia na Boga tylko jak na człowieka i dlatego można tu się zagubić. Bo tak logicznie patrząc, który człowiek wybacza wszystko drugiemu, który zapomina, który przebacza zanim nawet się go przeprosi? Nie znam żadnego takiego. Zazwyczaj jest tak, że chowa się urazy i bardzo ciężko zapomnieć, zwłaszcza jakąś ciężką winę. A Pan Bóg jest inny... :) Wykracza jakby poza wszelkie schematy :) Kiedyś sobie nawet myślałam, że Pan Bóg jest naiwny w tej Swej dobroci. Przykłady z życia mi pokazywały, że nie wszystko da się zdobyć dobrem i ciepłem. Czasem trzeba po prostu huknąć, wstrząsnąć człowiekiem, nawet krzyknąć. Jednak miłość zawsze wygrywa :)
Nie można też zapominać o tym, że Pan Bóg jest też nieskończenie sprawiedliwy. Ale miłosierdzie jest na pierwszym miejscu :) I całe szczęście ;)

Asienkka napisał(a):
Może boimy się tego, że on jest nam w stanie tyle wybaczyć...

Ja bym powiedziała, że obawiamy się tego iż jesteśmy niegodni Jego Miłości. A więc na człowieka przeniosłabym tutaj punkt ciężkości. Taka postawa wynika właśnie z braku wiary w Boże Miłosierdzie i jest dość powszechna. Trzeba też dodać, że jest to grzech.


Zawsze poruszała mnie przypowieść o Synu Marnotrawnym. Uderzała mnie postawa Ojca, ale odnajdywałam siebie w postaci starszego syna. Nie będę się wdawać w szczegóły ;) Jednak zaczęcam do zastanowienia się nad tym, w którym miejscu tej przypowieści ja się znajduję, a może w której osobie? Czy może właśnie zabrałem swoją część majątku i go roztrwaniam? Czy jestem w momencie poniżenia i jem razem ze świniami? A może jestem w chwili podjęcia decyzji o powrocie?

Ojciec w przypowieści jest miłujący bez granic. Gdy syn żąda swojej części majątku Ojciec mu ją daje. Gdy syn odchodzi Ojciec za nim nie biegnie, nie prosi, by został - szanuje jego decyzję. Jednak przez cały czas go oczekuje. Na pewno też cierpi martwiąc się o syna, o to czy nic złego się z nim nie dzieje. Ale szanuje jego decyzje i do niczego go nie zmusza.
Jaka wielka radość następuje, gdy syn powraca. Ojciec jakby od razu zapomina. Daje mu najlepsze szaty i wyprawia ucztę. Radość :) I o tym momencie trzeba nam pamiętać za każdym razem, gdy zbłądzimy, gdy czeka nas powrót do domu Ojca :)

"Jeśli o Nim w oddaleniu wspominamy, to tylko dlatego, że On pamięta o nas.
Kiedy powstajemy, to tylko dlatego, że On nas podnosi.
A kiedy do Niego wracamy z pobłądzenia, to tylko dlatego, że O nas z tego oddalenia przyciąga i prowadzi."


Pozdrawiam :)

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Śr sie 04, 2004 10:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Nie na temat, ale jednak... Z tekstu o Qumran na wierze ;)
Cytuj:
"Tam w dole, w owym klasztorze nad Morzem Martwym, mała armia ascetów, świętych Boga, milicja Najwyższego, prowadzi życie wypełnione najsurowszą pokutą. Dążąc do doskonałej czystości, angażując się w najściślejsze przestrzeganie Prawa, nienawidzą oni bezlitośnie wrogów Boga, trzymając się z dala od zatwardziałych grzeszników, wykluczając nawet ze swego grona chorych i ślepych. Tu zaś Jezus zwiastuje ubogim, nieszczęśliwym, pozbawionym Boga Jahwe niepojętą, nieskończoną miłość Boga, świt tych radosnych czasów, kiedy to ślepi widzą, chromi chodzą, a ubogim głoszona jest dobra nowina."

Czy my czasem nie zapędzamy się w stronę tych pierwszych?

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr sie 04, 2004 11:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4101
Post 
jo_tka napisał(a):

Czy my czasem nie zapędzamy się w stronę tych pierwszych?


W jakim sensie "zapędzamy" ;) ?

Wracając do syna marnotrawnego...syn - wracając do domu, nie wierzy w miłosierdzie, w to, że jego ojciec, kocha go bez wzgledu na wszystko, że i tak przyjmie go z otwartymi ramionami.Chce sie pogodzić z ojcem, ale...sam wiedząc jak się zachował, wmawia sobie, że nie zasługuje na to, aby żyć, tak jak zył przed "ucieczką"(w sensie takim, że ojciec o wszystkim zapomni i wybaczy, że nadal będzie jego synem, takim samym jak przed roztrwonieniem majatku).Jakże się zdziwił...nie oczekiwał takiego przyjęcia :).
Ile razy zdarza się nam, "wracając do Boga", mieć problemy z przyjęciem jego miłosierdzia?Wydaje się nam, że nie ma tak łatwo, że ten powrót zmienia naszą relacje, że Bog nas już nie kocha tak jak wcześniej.W końcu sami sobie jesteśmy winni...

Drugi syn - według niego, Ojciec przesadza z przyjęciem brata.W końcu to on zawsze był przy boku Ojca, wciąż starał się zasłużyć na Jego miłość.
A Ojciec to chyba go jednak nie kocha...
Jego serce jest...za bardzo zamknięte, nie zauważa, że miłość Taty cały czas puka, że nie musi na nią pracować.Jest zazdrosny o brata, ciekawe czy zdecydował się wejść na uczte...?To wejście byłoby...oznaką przyjęcia miłości Ojca... i pojednaniem się z bratem :).
Taka postawa...chyba jest tym pierwszym przykładem jaki jo_tka podała w swoim poscie.

Z jednej strony, nie umiemy przyjmować miłosierdzia Boga...z drugiej jesteśmy zbyt zachłanni na Jego miłość...powrót troszeczke nas przeraża, ale nie zawsze pomagamy innym wracać - zazdrość? Nie wiem...

Trochę to skomplikowane..., może tylko dla mnie samej ;).

:)

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Śr sie 04, 2004 15:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
W jakim sensie? W przepisy, prawa i ograniczenia ;) W ucieczkę od wszystkiego co ma ślad pozoru że może być pokusą. Więc od ludzi, którzy potrzebują swiadectwa - pomocy - bycia...

Bo ja muszę się ocalić, swoją siłą być bez skazy, więc odetnę się od wszsytkiego co być może mogłoby...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr sie 04, 2004 15:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06
Posty: 968
Post 
jo_tka napisał(a):
Bo ja muszę się ocalić, swoją siłą być bez skazy, więc odetnę się od wszsytkiego co być może mogłoby...
...mnie osłabić.
A potem odetnę się od wszystkiego, co być może mogłoby mnie zranić...
A potem odetnę się... i będzie już mój duch spotykał się z Bogiem sam na sam!
Wreszcie!
Tylko co tak pusto?

Halo! Halo, Boże!... :?:

Głos: (z oddali?) Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5,3)

A ja na to?... Jak to Spidy - "hartuj się! twardym z muchą trzeba być!" - zabijam muchy grzechu. Oczywiście, że ze zdrowej miłości do siebie ;) i Boga.
Dokładny jestem z natury, więc łatwo ulegam przekonaniu, iż precyzyjnie punktuję robactwo. Taką szczerbatą, starą łapką na muchy. Oczyszczam powietrze, zabijam te coraz mniejsze, zdaje się - zabijam coraz doskonalej... Tak!!

Tamdaradej! Przecież stanę się kiedyś walecznym rycerzem! Będę miał wielki topór na muchy i zwinny cios w mojej kutej złotem zbroi.
Jednym machnięciem rękawicy zmiotę z duszy każdy rój muszy! A jak już będę duchowy Rambo, na rumaku i w pełnym rynsztunku będę wypatrywał heretyckiej szarańczy na horyzoncie i owocówek w kompocie Mieszka.
I wtedy stanie przed moim szalonym rumakiem Boże dziecko i zapyta:

- Panie Rycerzu, wyjmiesz mi muszkę z oka? Bo mnie boli.

_________________
Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)


Cz gru 01, 2005 23:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: Przerażające miłosierdzie?
Asienkka napisał(a):
Gdy syn marnotrawny wraca do domu, jego brat ma żal do Ojca, że przyjmuje go on z otwartymi ramionami.


Dodałbym jeszcze przypowieść o robotnikach w winnicy. Dla mnie długi czas niezrozumiała, wręcz nawołująca do niesprawiedliwości, jeśli rozpartywać ją ziemskimi kryteriami. Ale jakże budująca, optymistyczna gdy patrzeć przez pryzmat Królestwa Bożego.

Asienkka napisał(a):
Tyle się mówi o miłości Boga, o miłosierdziu...ale czy my w to tak naprawde wierzymy?Czy wierzymy w to, że nasze grzechy, z których się wyspowiadamy, które Bog nam przebaczy, "przestają żyć"?Że Bóg o nich...zapomina, że ich już po prostu nie ma?


Ja z kolei obawiam się, że aż za bardzo ufam w Miłosierdzie Boże. W Miłość, która jest ponad Prawem i Sprawiedliwością (podobieństwo polityczne niezamierzone ;-) ). To jest dla mnie Dobra Nowina, pozostaje jednak wątpliwość, czy aby dobrze pojmuję to Miłosierdzie... Czy taka jest Prawda, czy też tylko moje wyobrażenia.

Asienkka napisał(a):
A może...to, że staramy sie żyć jak nauczał Jezus... że "rezygnujemy z róznych ciekawostek tego świata", że się staramy...traktujemy jak jakąś pokute?Czasami zazdrościmy innym, że mogą robić co tylko chcą, że mogą "używać życia na całego", a przed samą śmiercią...nawracając się dostaną taką samą"nagrode"?


Tak, to jest problem syna, który jest przy Ojcu nie z miłości, ale z obowiązku. Inaczej patrzyłby na sprawę z pozycji "ja i tak miałem lepiej, bo mogłem (nie musiałem) byc razem z Ojcem. Ja byłem przez te kilka lat prawdziwie szczęśliwy, a ten biedak musiał wiele wycierpieć, stracić te kilka lat szczęścia, aby to zrozumieć". Czego mu więc zazdrościć?

Perspektywa zmienia się, gdy nie traktujemy przykazań jako ograniczeń dla uzyskania późniejszej nagrody, a jako przepis na osiągnięcie szczęścia już teraz. Wówczas niejako naturalnie przychodzi miłowanie Boga, jako naszego Dobrodzieja.

Wszystko oczywiście teoretycznie, ale może kiedyś dostąpię łaski i takie stanie sie moje życie... Niech żywi nie tracą nadziei ;-)


Pt gru 02, 2005 13:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 31, 2005 20:11
Posty: 145
Post 
Nawiązując do wcześniejszego postu zastanawiam się czy to jest tylko problem starszego syna - i nie jestem absolutnie tego taka pewna. Już tłumaczę dlaczego ( to frag z książki "Niewygodne Ewangelie" Allessandro Pronzato, pod którym podpisuje się "dwoma rękami")

Żyjemy, a może bardziej staramy się "żyć" każdego dnia. Praktykujemy cnoty, choć niekiedy sposób ich praktykowania rodzi bariely. Są przecież takie zachowania - zimne, zgryźliwe, legalistyczne, ciasne - które prawie nieuchronnie pchają innych do grzechu. Trwonimy marzenia, śmiałe ideały, smak przygody, wyzbuwamy się entuzjazmu, pomniejszamy rozległe horyzonty. Stwarzamy świat na miarę własnychprzeciętności i małoduszności, w którym wypełniamy kodeks moralny i gorszymy się pomysłowością innych lub co gorsza błędami innych, bo przecież my, niczym starszy syn możemy powiedzieć: oto tyle lat Ci służe i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu. Jakże podobnie brzmią tu słowa faryzeusza Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy (...) Zachowuje post dwa razy w tygodniu, daje dziesięcine ze wszystkiego, co nabywam...Łk 18,11-12
Gorszymy się ludźmi innymi od nas, dlatego też nie rzadko nie szczędzimy im kwiecistych kazań i rad. Malujemy brzydotę grzechu i jego konsekwencje, zapomonając jednak swoim zachowaniem, swoimi czynami, swoją postawą, ukazywać jak piękna jest łaska. Świadczyć, że więcej radości daje czynienie dobra niż grzeszenie, że więcej szczęścia daje pójście za wskazówkami Chrystusa niż za szczęściem, które daje świat, że lepiej jest dawać siebie, niż żyć tylko dla siebie. Że istnieją wartości większe i godniejsze nas niż pieniądze, przyjemności i żądza kariery...
Błąd starszego brata i nasz polega na tym, iż nie potrafimy konkretnie ukazać tego wszystkiego, przyjąć postawy radości, chrześcijańskiej radości i nie sprowadzać wiary tylko i wyłącznie do praktykowania regulaminu prawa, obąwiązków i zakazów ( bezwarunkowe przestrzeganie dekalogu i praw kościelnych).
Starszy syn sądzi, że aby być w porządku w domu Ojca, wystarczy skrupulatnie przestrzegać zarządzeń: nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu . Traktuje swoje stosunki z Ojcem jak liste należności, które należy rejestrować z buchalteryjną drobiazgowością. Jest zgorszony, bo w momencie powrotu syna marnotrawnego jego arytmetyka zawodzi. Ojciec wszystko pomieszał. Dlatego przeżywa kryzys. Oto oszalały z radości Ojciec nagle rzuca na księgę rachunkową ciężar własnego serca. Następuje katastrofa. Liczby się plączą. Pozycje "ma" i "winien" ulegają przestawieniu. Działania ie zgadzają się, a on przeciez tyle się trudził. To niesprawiedliwe. Odkrywa ze zdziwieniem i pogardą, że istoty Domu nie stanowi regulamin, ale serce Ojca.
Starszy syn też by sobie pofolgował, gdyby nie bał się utraty swoich dóbr, gdyby nie był uzależniany od osądów innych. Unika grzechu nie dlatego, że boi się śmiertelnie obrazić inne istnienie, czy zabrudzić w sobie obraz Ojca, a jedynie dlatego, że boi się popsuć sobie duchową reputacje. Nie tyle więc chodzi o Boga, ile o spokój sumienia. I cierpi widząc pokutę brata. Bo pokutą tą jest zabawa, która szaleje w całym domu. Pokutą zaś jego, jest świadomość, że został "wyprzedzony" przez tego marnotrawnego syna. I nie tylko przez niego: celnicy i grzesznicy wchodzą przez wami do Królestwa MT 21.31

To szczyt wszystkiego.
Nie ma już religii.
Słusznie.
Nie ma religii - bez miłości!

.................................................................
"Łaska to odczuwanie większej przyjemności z nie grzeszenia niż z grzeszenia" L.Santucci

:)


So gru 03, 2005 16:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 04, 2005 2:06
Posty: 899
Post 
Asienkka

My ludzie jestesmy niedoskonali a natura nasza domaga sie zaraz sprawiedliwosci w stosunku do grzeszacych.Wielokrotnie sam sie na tym lapie stwierdzajac, ze musze nad soba stale pracowac.

Reakcja Jonasza na Boze przebaczenie potwierdza niedoskonalosc ludzka.Przypowiesc o synu marnotrawnym ukazauje nam nieskonczona dobroc Boga, ktory nie pamieta przeszlosci kiedy do Niego wracamy.

Pozdrawiam :)

_________________
Duchu Swiety daj zasluge mestwa, daj wieniec zwyciestwa, daj szczescie bez miary.

Pozdrawiam :)


N gru 04, 2005 17:37
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45
Posty: 3638
Post 
wiele sie mówi ostatnio o tym, że Szatan nie lubi miłosierdzia

ja myśle, ze Bóg jednak nie ma sklerozy i o wszystkim pamięta
my też powinniśmy pamiętać o swoich grzechach choćby po to by wiedzieć co nas w nie wepchało i jak z tym walczyć
choćby po to by w przyszości błędów tych samych nie popełnic


to jest trudne ale do zrobienia


Beli ma rację tutaj na ziemi trzeba skarcić
nie tylko po to by wiedzieli,ze źle robią
ale też po to by by inni przez tą profilaktykę nie weszli sobie na taką drogę
popatrzcie jak sięrozzuchwalili złodzieje by kraść torebki albo okradać samochody
a to tylko dlatego, że po dwóch tygodniach następuje umorzenie sprawy
to standardowe zachowanie policji
za to bezpieczeństwo na drogach jest przestrzegane do obrzydzenia
ścigać będą nawet rowerzystę który przejedzie przez pasy na zielonym w poprzek drogi
na to nie szkoda im benzyny!!


milość domaga sie miłosierdzia lecz w prawdzie
gdy jest kłamstwo to nie ma mowy o miłosierdziu bo osoba żyjąca w kłamstwie nie wie nawet że ktos chce jej przebaczyc np Bóg
nawet sie sprzeciwi temu "bo jak to za co ?"...
takie "święte" diabelki :?

miłosierdzie musi zostać przyjęte...
syn marnotrawny przyjmuje miłosierdzie ojca
a syn drugi nie chce o miłosierdziu słyszeć
bo skoro on jest sprwiedliwy to ma szansę być najlepszy...
by to osiągnać pozbędzie sie konkurencji w ten sposób

_________________
Niech żyje cywilizacja łacińska !!!

więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...


N gru 04, 2005 19:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 18, 2006 19:33
Posty: 2
Post 
Mam dylemat, który może zburzyć wasze postrzeganie miłosierdzia, ale ten dylemat nurtuje mnie bardzo od kąd dowiedziałem się o pewnej prawdzie wiary. Mianowicie pewien ksiądz (doktor z resztą) powiedział mi, że Bóg jest wszechmocny, jest początkiem i końcem, czyli zna nasze życie od początku, aż do końca. Ale to nie koniec... Wszystko to wiedziałem od dawna, ale nie myślałem nad tym, że Bóg daje nam łaskę i obdarza miłosierdziem wiedząc, że i tak z nich nie skorzystamy. Czy to nie jest tragiczne? Dlaczego Bóg, wiedząc, że popełnimy ten grzech w tej chwili i w tym czasie nie odmieni tego i nie sprawi że nie zgrzeszymy? Czy nie jest to podważenie Bożego miłosierdzia, Bożej nieskończonej miłości względem każdego człowieka? Co Judasz był winny, że musiał zdradzić swojego Mistrza, skoro tak właśnie musiało się stać, aby dokonało się zbawienie świata? Mało to- Judasz powiesił się! Popełniając czyn samobójstwa skazał się tym samym na potępienie wieczne, co nie musiało nastąpić, gdyby żałował za swój grzech... Wszak o tym co stanie się z człowiekiem po jego śmierci decyduje właśnie ostatni moment jego życia! Gdzie pójdą ludzie, których zaskoczyła śmierć podczas ich snu, którzy byli w stanie grzechu ciężkiego, a którzy w gruncie rzeczy byli w swoim życiu dobrymi ludźmi?? Jest to sprawa bardzo dla mnie ważna i bardzo byłbym wdzięczny gdyby ktoś kompetentny zdołałby wyjaśnić i rozwiązać mój problem :-)

_________________
There is some good in this world and it is worth fight it for!!!


N lut 19, 2006 14:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
lewy napisał(a):
Dlaczego Bóg, wiedząc, że popełnimy ten grzech w tej chwili i w tym czasie nie odmieni tego i nie sprawi że nie zgrzeszymy?

Bo musiałby pozbawić nas wolnej woli, a zresztą to że w takim przypadku byśmy nie popełnili grzechu nie świadczy w żaden sposób o naszej dobroci, bo nie zdecydowaliśmy się postąpić słusznie sami, lecz pod wpływem nacisku.
lewy napisał(a):
Co Judasz był winny, że musiał zdradzić swojego Mistrza, skoro tak właśnie musiało się stać, aby dokonało się zbawienie świata?

Judasz nie musiał zdradzić Chrystusa. To, że Bóg w swojej mocy i wszechwiedzy wiedział, że tak się stanie, nie znaczy że wymusił na Judaszu tą decyzję. Judasz zdradził ze swojej własnej woli.
lewy napisał(a):
Mało to- Judasz powiesił się! Popełniając czyn samobójstwa skazał się tym samym na potępienie wieczne, co nie musiało nastąpić, gdyby żałował za swój grzech...

Nie możemy mieć do Pana Boga pretensji o to, że Judasz nie żałował lub nie wierzył w przebaczenie - przecież on słyszał dokładnie te same nauki Jezusa co Piotr, który uwierzył w miłosierdzie i żałował.
lewy napisał(a):
Wszak o tym co stanie się z człowiekiem po jego śmierci decyduje właśnie ostatni moment jego życia! Gdzie pójdą ludzie, których zaskoczyła śmierć podczas ich snu, którzy byli w stanie grzechu ciężkiego, a którzy w gruncie rzeczy byli w swoim życiu dobrymi ludźmi??

Nie wiem - jeszcze nie byłem po drugiej stronie. Jednak warto mieć na uwadze to, że nie wiemy kiedy Bóg przyjdzie i starać się żyć w stanie Łaski Uświęcającej.

_________________
Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj


N lut 19, 2006 14:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
lewy napisał(a):
Mało to- Judasz powiesił się! Popełniając czyn samobójstwa skazał się tym samym na potępienie wieczne, co nie musiało nastąpić, gdyby żałował za swój grzech...


Fakt samobójstwa nie oznacza we współczesnej nauce KK automatycznego potępienia i Judasz sam też nie jest ważany prze Kościół za auomatycznie potępionego.

Cytuj:
Wszak o tym co stanie się z człowiekiem po jego śmierci decyduje właśnie ostatni moment jego życia! Gdzie pójdą ludzie, których zaskoczyła śmierć podczas ich snu, którzy byli w stanie grzechu ciężkiego, a którzy w gruncie rzeczy byli w swoim życiu dobrymi ludźmi??


W twoim podejściu do nauczania KK jest wiele automatyzmu, które ze wspomnianą nauką ma niewiele wspólnego. Kościół wierzy, że Bóg jest zarówno miłosierny jak i wszechwiedzący. Dlatego na pewno jeżeli zabiera kogoś z tej ziemi kto ma na koncie jeden "upadek" przy dobrym życiu takiej osoby nie potępi, gdyż mimo swego pojedyńczego upadku taka osoba ma zachowaną pewną liskość i zrozumienie Boga przez swoje dobre życie.

_________________
www.onephoto.net


N lut 19, 2006 14:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Nie można przejść do porządku dziennego nad swoiją grzesznością. Trzeba się nawrócić - a przecież nawrócenie to nie tyle moment, co proces. Nie można osiąść na laurach i grzeszyć ile wlezie - "bo przecież Bóg jest miłosierny i mi przebaczy". Wierzyć w miłosierdzie - ale też pracować nad sobą :)

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


N lut 19, 2006 15:26
Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL