Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 9:42



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Gdzie jest prawda? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 16, 2004 18:39
Posty: 22
Post Gdzie jest prawda?
witajcie... postanowilam cos napisac, bo ostatnio tak sie zastanawiam nad tym, która "opcja" jest najbliższa prawdy...czy ta katolicka, czy ta protestancka...
i tak z jednej strony mam filoprotestanckie spojrzenie na wątek maryjny i modlitwy do świętych oraz cały "pakiet" objawień...
kult Maryjny jest dla mnie kontrowersyjny, obawiam się, że przez to ludzie bardziej skupiają sie na relacji z nią niż na relacji z Bogiem samym.... no, ale na szczęście to nie jest obowiązkowe i osobiście staram sie nie rozdrabniać i ograniczyc do rozmowy z Bogiem tylko...inna sprawa to tzw."nieomylność" KK...też mam mieszane uczucia w tym temacie...szczególnie, że calkiem logiczne jest dla mnie to, że Bóg daje dużą wolność człowiekowi i może wyprowadzac dobro z jego błędnych dzialań...a wiec może przecież dopuszczac nawet nietrafione wybory i przepisy...no i tez ta zgoda na wolnosc a jednoczesnie Jego miłośc może sie przejawiac w tym, że działa i błogosławi nie tylko w jednej grupie - opcji wierzących...może też dlatego tak trudno określić, która jest najbliższa prawdy....przynajmniej mi..no a z drugiej strony mamy Eucharystię...
ostatnio dostalam taką stronę o krwi i ciele Jezusa:

http://kiosk.onet.pl/1181772,1,3,240,druk.html
chociaż też nie wiem na ile moge ufac takim artykułom ?
co o tym myślicie?
i gdzie tak właściwie jest ta prawda?

pozdrawiam, Ewa :)

poniżej zamieszczam też fragment, który ostatnio dal mi troche do myślenia i uważam, że jest tu wiele racji:
">(1) Nauka ta zasługuje na wiarę. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pożąda dobrego zadania. (2) Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, (3) nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, (4) dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. (5) Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? (6) Nie [może być] świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie. (7) Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie. (8) Diakonami tak samo winni być ludzie godni, w mowie nieobłudni, nienadużywający wina, niechciwi brudnego zysku, (9) [lecz] utrzymujący tajemnicę wiary w czystym sumieniu. (10) I oni niech będą najpierw poddawani próbie, i dopiero wtedy niech spełniają
posługę, jeśli są bez zarzutu. (11) Kobiety również - czyste, nieskłonne do oczerniania, trzeźwe, wierne we wszystkim. (12) Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami. (13) Ci bowiem, skoro dobrze spełnili czynności diakońskie, zdobywają sobie zaszczytny stopień i ufną śmiałość w wierze, która jest w Chrystusie Jezusie.
>
>(1 List do Tymoteusza 3:1-11, Biblia Tysiąclecia)
>(23) Przeto obrazy rzeczy niebieskich w taki sposób musiały być oczyszczone, same zaś rzeczy niebieskie potrzebowały o wiele doskonalszych ofiar od tamtych. (24) Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej /świątyni/, ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga, (25) nie po to, aby się często miał ofiarować jak arcykapłan, który co roku wchodzi do świątyni z krwią cudzą. (26) Inaczej musiałby cierpieć wiele razy od stworzenia świata. A tymczasem raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie. (27) A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd, (28) tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują.
>
>(List do Hebrajczyków 9:23-28, Biblia Tysiąclecia)
>
>Prawdziwy charakter systemu religii rzymskiej
>
>True Character of Romanism
>
>John Nelson Darby – rok ~1863
>
>Pewne rzeczy, takie jak sposób oddawania czci Bogu, jak religijne zachowania, mogą być postrzegane przez jako prawdziwe, mimo tego, że są przeciwieństwem prawdziwej ufności ku Bogu i odwrotnością wiary raz na zawsze przekazanej w Biblii i dlatego, w istocie rzeczy są dla tej ufności i dla tej wiary niszczące.
>
>Ktoś może myśleć, że jest szczery w swym przekonaniu, może wyobrażać sobie, że Bóg nauczył go takiego a nie innego zachowania, lecz jeśli to nie jest jego osobista wiara oparta na Bożym świadectwie, to znaczy na Osobie Pana Jezusa Chrystusa znanej nam ze spisanego Słowa Bożego – to nie jest to wiara, i nie ma to nic wspólnego z wierzeniem Bogu.
>
>Chciałbym w tym krótkim opracowaniu pokazać, że system religii rzymskiej jest rzeczywiście, w swych głównych doktrynach i praktykach, niewierny we wszystkim co dotyczy gruntu naszej, jako ludzi, społeczności z Bogiem. Modlę się o to, aby czytelnik w ciszy i z uwagą rozpatrzył moje rozważania, zanim odrzuci ich osąd.
>
>Chrześcijaństwo jest objawieniem, a nie zwykłym Bożym prawem, czy Bożą wolą, lecz Samym Bogiem. A Bóg jest Miłością. Stąd znajdujemy w nim doskonałe objawienie Jego miłości w darze Jego Błogosławionego Syna – Pana Jezusa Chrystusa. Tak więc wierząca dusza, jakkolwiek plugawa i winna, powinna poznać takiego Boga i to takiego w stosunku do nas: grzech w sposób doskonały i na wieki odsunięty od wierzącego, tak aby mógł przystąpić do Boga bez strachu. Ponieważ strach drży przed dręczeniem, przed karą, a miłość usuwa wszelkie dręczenie. Jednak Bóg nie może znieść w Swej obecności grzechu, jak również prawdziwie odnowiona, pokutująca i nawrócona dusza nie może go znieść. Dlatego Bóg miłości oddalił grzech od nas przez Chrystusa Pana, aby móc przyjąć nas do Swej obecności. Tak więc Bóg pojednał nas ze Sobą, abyśmy radowali się Jego doskonałą i pełną łaski miłością. Ta sama miłość zapewnia całą potrzebną nam, w naszych słabościach, łaskę. Łaska ta konieczna jest do utrzymywania więzi
z Bogiem. Skutkiem tego, nawet owe słabości powinny stać się źródłem naszego pełnego łaski poznania całej Jego dobroci i Jego zainteresowania jakie przejawia w błogosławieniu nas. Ponieważ Jan Apostoł w taki sposób pisze o chrześcijaninie "A myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas" (1 Jana 4:16), chrześcijańska wiara wierzy więc w miłość. Zatem wszystko co jest wkładane między nami a Bogiem. Wszystko co stara się nam pokazać, że dostęp do tronu łaski nie jest tak całkiem darmowy i doskonały. Wszystko co staje na przeszkodzie pełnego, doskonałego odsunięcia grzechu przez Błogosławionego Zbawiciela. Wszystko co zaciemnia doskonałą Bożą miłość spójną z Jego absolutną Świętością. To wszystko jest zaprzeczeniem objawienia chrześcijaństwa. Jest zaprzeczeniem tego czym i Kim Bóg rzeczywiście jest wobec nas. Jest to niewierność.
>
>Jest Jeden między nami grzesznikami, a Bogiem. To jest Chrystus Jezus Pan. On jest objawieniem tej miłości i Zdobywcą tego, co, przez pozbycie się grzechu, udostępnia nam radość. On jest Wstawiennikiem. Przez Niego codziennie odbieramy potrzebną nam łaskę, aby móc radować się Nim. To w Nim, Który, gdy był najbardziej uniżonym, łaskawym i dostępnym dla wszystkich Człowiekiem, Bóg objawił się w ciele, Bóg błogosławiony na wieki. To w Nim, powiadam, znamy Boga.
>
>Wszystko co przysłania Bożą miłość, czy doskonałą skuteczność dzieła Chrystusa, jest niewiernością w stosunku do Bożej pełni objawienia Siebie.
>
>Między zwolennikami religii rzymskiej a wierzącymi Biblii chrześcijanami, którzy wierzą, że system religii rzymskiej nie jest z Prawdziwego Boga, lecz że jest błędny, że jest systemem odstępczego i ostrego obłędu, powstają dwa pytania: Czy doktryna której naucza religia rzymska jest prawdziwa? Oraz: Jaki jest autorytet, któremu człowiek może zaufać, aby wiedzieć, że zna prawdę? W obu przypadkach system religii rzymskiej pozostaje niewierny. Powiedziałem „system”, ponieważ nie odrzucam tego, że jakaś biedna nieświadoma dusza może wierzyć Prawdziwemu Chrystusowi pomimo systemu, choć jej wiara będzie przesączona błędami systemu. Ludzka istota może, dzięki łasce, opierać się truciźnie, lecz to nie mówi, że podany środek, którego efektów udało się jej uniknąć, nie jest trujący.
>
>Gdyby Pismo Święte było traktowane jako autorytatywne Słowo Boże, jako inspirowane przez Niego, co każdy prawdziwie wierzący chrześcijanin przyznaje, rzymski system doktryn nie byłby stanie utrzymać się nawet przez najmniejszą chwilę. Moim celem teraz nie jest wytykanie błędów, lecz niewierności w nich znalezionych.
>
>Przystępuję do wykazania tego. Biblia Święta uczy, że Chrystus Jezus, nasz Pan, jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni (Hebrajczyków 10:14). Cały system rzymskiej religii jest oparty na, i identyczny z doktryną, że we mszy jest ofiara za grzechy żywych i umarłych. Pismo Święte uczy nas, że jedynym gruntem, na którym możemy stanąć w obecności Bożej, jest krew Pana Jezusa Chrystusa, która oczyszcza nas od wszelkich grzechów. Zwolennicy poglądów religii rzymskiej nauczeni są, że potrzebny jest do dokończenia tego oczyszczenia z grzechów czyściec, z wyjątkiem nielicznych dusz znajdujących się w szczególnym stanie uświęcenia. Te dwie rzymskie doktryny są prawdziwą niewiernością w stosunku do tego, czego nauczył nas Bóg, dla pokoju naszych dusz.
>
>Bóg powiedział, że ofiarowanie Samego Siebie przez Chrystusa Pana było dziełem tak doskonałym i skutecznym, że nie ma potrzeby powtarzania go. W rzeczy samej nie może być powtórzona, ponieważ, dla osiągnięcia tej skuteczności, musiał cierpieć Sam Chrystus Jezus – Nasz Pan. On ogłosił, że bez przelania krwi nie ma odpuszczenia, a stąd wynika, że jeśli by ta ofiara Chrystusa musiała być powtarzana, Chrystus musiałby cierpieć często. Jednakże skuteczność Jego jednej ofiary z Siebie Samego jest taka, że nie musi być powtarzana. Teraz więc, jeśli ktoś udaje składanie tej ofiary ponownie i głosi, że jest niezbędna, odrzuca skuteczność jednorazowej ofiary Chrystusa na krzyżu Golgoty. Oznacza to, że taka osoba jest niewierna, lub niewierząca, jeśli chodzi o skuteczność osiągniętą przez ofiarę Chrystusa na krzyżu raz na zawsze. Jest to tym bardziej widoczne i jasne, że Paweł Apostoł w Liście do Hebrajczyków, do którego się odnoszę, dokonuje kontrastu między powtarzanymi stale ofiarami
składanymi przez Żydów, a wynikających z niezdolności tych ofiar do doprowadzenie sumienia do doskonałości, a Chrystusem ofiarowanym raz i to raz na zawsze, ponieważ Jego ofiara czyni doskonałymi tych, którzy są uświęceni (Hebrajczyków 10:14).
>
>Co więcej, przez przyjęcie rzymskiej doktryny ofiary we mszy, człowiek staje się niewierny w stosunku do autorytetu Bożego Słowa, które ogłasza, że w konsekwencji nie ma już ofiary za grzech. Zwolennik systemu religii rzymskiej twierdzi, że nadal jest ofiara za grzech. Twierdzi on, że jest taka ofiara we mszy. Znaczy to, że pozostaje niewierny wobec tego, co jest fundamentem chrześcijaństwa. Fundamentem chrześcijaństwa jest ofiara Chrystusa na krzyżu. Zdaję sobie w pełni sprawę z tego, że system rzymski naucza iż msza jest ofiarą bezkrwawą, lecz ta wymówka jest bezużyteczna, ponieważ deklaracja Słowa Bożego jest taka, że nie ma już więcej ofiary za grzech. Nie tylko jest bezużyteczna, lecz czyni nawet rzecz gorszą, ponieważ rzymska doktryna głosi, że bezkrwawa ofiara jest skuteczna do odpuszczenia grzechów, podczas gdy Pismo Święte mówi, że bez przelania krwi nie ma odpuszczenia (Hebrajczyków 9:22), tak więc rzymska doktryna sprzeciwia się Słowu Bożemu wyraźnie. Zauważ, że owa
doktryna o bezkrwawej ofierze jest również niewiernością w stosunku do natury grzechu. Bóg głosi, że natura grzechu jest taka, że nic mniejszego od ofiary Chrystusa nie może go wyprzeć, podczas gdy oni przekonują, że ta bezkrwawa ofiara, w której Chrystus nie cierpi, może grzech usunąć.
>
>Ponownie w nauczaniu Słowa Bożego widzimy, że: "Krew Jezusa Chrystusa Jego Syna oczyszcza nas od grzechu" (1 Jana 1:7). Błogosławiona prawda! To jest to, czego potrzebuje nasze sumienie, aby z odwagą stanąć przed Bogiem i wejść do Jego obecności i poznać Go jako łaskawego i miłującego Ojca. Doktryna o czyśćcu uczy, że krew Jezusa nie oczyszcza mnie tak: że muszę iść i trochę cierpieć w ogniu, który sam w sobie niewiele może uczynić w sprawie oczyszczenia mnie przed przystąpieniem do Boga. Zwróć uwagę na ów ogień, że to dotyczy wiernych, czyli tych, którzy dostępują tych wszystkich przywilejów, które, jak twierdzą, religia rzymska ma do dyspozycji dla dobra dusz. Dobry katolik, jak go nazywają, który wyznał grzechy księdzu, otrzymał rozgrzeszenie, wiatyk i ostatnie namaszczenie - wszystko co może dla niego zrobić, to co nazywają „kościołem” - po tym wszystkim, idzie do czyśćca, i może mieć (w przypadku, gdy może) msze w intencji swej duszy, choć religia rzymska zrobiła
to, co mogła najlepszego, gdy jeszcze żył. To, co jest jeszcze dziwniejsze to fakt, że sami głoszą, iż szczere przekonanie (pokuta) usuwa wszelkie pozostałości grzechu, "abstergit peccati reliquias." To dziwne, że po rozgrzeszeniu, wiatyku i ostatnim namaszczeniu - wszystko co jest głoszone jako skuteczne do oczyszczenia z grzechu - wierny, po tym wszystkim, musi przejść przez cierpienia czyśćca. Czy to jest cała skuteczność przynależna działaniom rzymskiego systemu - że po wykonaniu wszystkiego co może, aby dokonać oczyszczenia, pozwala duszy iść do miejsca ognia, gdzie skuteczność religii rzymskiej jest żadna? Zwróć uwagę tutaj jeszcze, że przedstawiciele religii rzymskiej często składają ofiary mszy, aby wydobyć duszę z czyśćca, do którego, jak mówią, Bóg ją posłał, z którego ona nie jest w stanie wydostać się przez to wszystko, co czyniła jeszcze za życia. Czy to jest sposób działania Pana Jezusa Chrystusa, czy jest to podobne do Jego mocy? Mogę zrozumieć, że sumienie trapione
przez grzech, strach przed gniewem, kieruje się ku czemukolwiek co da wytchnienie, tam gdzie prawdziwa skuteczność drogocennej krwi Chrystusa, która oczyszcza je i napełnia pokojem nie jest znana. Lecz po co te wszystkie wysiłki i środki do uwolnienia i wyciszenia zaniepokojonej duszy - doktryna o ogniu czyśćcowym do oczyszczenia i dopasowania duszy do Bożej obecności? Ponieważ nie wierzy się w prawdziwą i drogocenną prawdę, że krew Chrystusa Jezusa oczyszcza od wszelkich grzechów. Bo gdyby tak było, to dlaczego iść do czyśćca (to jest, właściwe miejsce do oczyszczania, ponieważ takie jest znaczenie tego słowa), aby zostać oczyszczonym? System religii rzymskiej pozostaje niewierny w stosunku do tej wielkiej, drogocennej prawdy, jak i w stosunku do Słowa Bożego. Lecz w tym wszystkim jest coś znacznie więcej niż niewierność prawdzie. Jest to również niewierność Bożej miłości. Jaki jest tekst stale cytowany, na podwaliny czyśćca? "Pogódź się z przeciwnikiem, gdy jesteś z nim w drodze,
aby przeciwnik nie przekazał cię sędziemu, a sędzia słudze, i abyś nie został wtrącony do więzienia. Zaprawdę powiadam ci, że nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni grosz" (Mateusza 5:25). Czy w taki sposób spotyka się z nami Bóg w Ewangelii? To, że niepokutujący grzesznik spotka się z gniewem Boga, odpowiednim do jego grzechów, każdy prawdziwy chrześcijanin wie, lecz takie wykorzystanie tego wiersza jest w rzeczywistości odrzuceniem skuteczności dzieła Chrystusa. „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jedynego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, lecz miał życie wieczne” (Jana 3:16). Po to, abyśmy mogli otrzymać przebaczenie, Chrystus umarł na krzyżu. Lecz doktryna systemu rzymskiego uczy, że musimy płacić aż do ostatniej chwili, że Bóg tego od nas wymaga. Jest to niewierność w stosunku do łaski, przez którą Jezus Chrystus poniósł nasze grzechy na Swym ciele na drzewo, tak aby każdy pokutujący grzesznik wiedział, że Bóg umiłował go, tak, że nie oszczędził
Swego Jedynego Syna, lecz dał Go jako zadośćuczynienie za grzechy wszystkich wierzących Bogu ludzi; i że Pan Jezus Chrystus, przez ofiarowanie Samego Siebie, usunął wszelki grzech, który tak niepokoił sumienie wierzącego Bogu człowieka, lub, jak to wyraża Pismo: On sam „dokonał oczyszczenia z grzechów” (Hebrajczyków 1:3). Doktryna systemu rzymskiego jest w rzeczywistości niewiarą w skuteczność krwi Chrystusa; ponieważ, jeśli krew Chrystusa, oczyszcza prawdziwego chrześcijanina ze wszystkich grzechów, to on już nie potrzebuje czyśćca, aby to oczyszczenie uskutecznić. Jest to niewiara w autorytet Słowa Bożego, które ogłasza, że krew Chrystusa oczyszcza nas z wszelkich grzechów; gdy więc Oczyścił nas od wszelkich grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach; jest to niewiara w drogocenną miłość Bożą, którą dał Synowi, aby to wykonał i abyśmy mogli mieć pokój w naszych duszach przez Jego imię.
>
>Znowu, doktryna o pośrednictwie Dziewicy Marii i świętych jest również rzeczywistą niewiarą. Pismo ogłasza, że nie ma innego Pośrednika między Bogiem a ludźmi, jak tylko Człowiek Chrystus Jezus (1 Tymoteusza 2:5). Tego uczy nas Pismo, jeśli chodzi o doktrynę o wstawiennictwie Chrystusa. Pismo uczy nas także, że ta Boska i wspaniała Osoba, Wieczny Syn Boży - Który jest jedno z Ojcem; Który jest Bogiem wszystkich i nad wszystkim, Bogiem błogosławionym na wieki - zszedł na dół w tak wielkiej łasce, że nawet najgorsi i najbardziej podli grzesznicy, których serca zostały do Niego pociągnięte, znajdują wolny do Niego dostęp i nigdy nie zostają odrzuceni. Raz była to niewiasta z miasta, która była grzesznicą. Gdy Pan Jezus był w mieszkaniu, wolno jej było wejść i liczyć na tą łagodną dobroć, która inspirowała przekonanie w jej sercu, budząc sumienie w najgłębszy sposób ukazując obrzydliwość jej grzechu. Jesteśmy w ten sposób uczeni, że tak łagodność, w Panu Jezusie Chrystusie, jest cechą
Świętego, który stał się podobny we wszystkim do swych braci, aby mógł być miłosiernym i wiernym Arcykapłanem, który zniżył się do wszystkich naszych słabości, współczuje z naszymi troskami, wchodząc w nie tak, jak nikt inny nie mógłby i z takim sercem, jakiego nikt inny nie miał. Uczymy się, że Cierpiał, był kuszony we wszystkim i pozostał bez grzechu, tak abyśmy mieli miłosiernego i wiernego Arcykapłana, którego dotykają nasze słabości. A więc możemy z odwagą przyjść do tronu łaski wiedząc, że On żyje na zawsze, aby wstawiać się za nami. Tego właśnie może nauczyć się moje serce patrząc na Błogosławionego Pana Jezusa Chrystusa w Piśmie, że ten, który może odczuwać nasze słabości, żyje, aby wstawiać się za nami.
>
>Lecz czego uczą w systemie rzymskim? Że nie mogę taki przyjść przed Niego: że nie mogę liczyć na Jego łagodność; że On jest zbyt wysoki, zbyt odległy: że Maria ma łagodne serce, jako kobieta; że muszę iść do Niego poprzez nią, tak jak w przypadku jakiegoś króla lub wielkiego człowieka, który może być dla mnie zbyt wielki, aby wolno mi było przed nim stanąć; lub, że muszę zwrócić się do świętych. Czy mają oni, zatem, serca bardzie łagodne, uniżone, niż Ten, który przyszedł na tą ziemię po to, aby zapewnić nas o Swej miłości? Czy Maria, jakkolwiek błogosławiona, przyszła z nieba, aby szukać mnie w moich troskach i nędzy? Czy też Pan Jezus Chrystus zmienił się i Jego serce stwardniało od czasu Jego wstąpienia na wysokości? Nie. Doktryna o wielu pośrednikach i o Dziewicy Marii jako tej, przez której serce mam przystępować do serca Jezusa jest niewiarą w łaskę Chrystusa Jezusa, odrzuca Jego chwałę, jako współczującego Arcykapłana. Zstąpił z nieba i cierpiał na tej ziemi, abyśmy mogli
wiedzieć, że możemy przyjść do Boga przez Niego; jak również, że On może odczuwać wszelkie nasze słabości Sam i może być przez nie dotykany. Rzymska doktryna mówi mi, że nie wolno odważyć mi się tego robić, że, aby przyjść do Niego, muszę zbliżyć się do bliższych i bardziej czułych serc. O! Wolę Jego własne. Zobaczyłem i nauczyłem się jakie ono jest z tego, jakie było jego życie tu, na dole. Mogę na nie liczyć, bardziej niż jakiekolwiek inne, jakie by ono nie było. To jest jedyne serce, którego krew została wylana za mnie. Ufam Jego dobroci bardziej niż wszystkim Mariom i świętym, jacy istnieli, błogosławionym w miejscach, w których się znajdowali. To rzymskie nauczanie jest również niewiarą w drogocenną doktrynę Słowa Bożego – niewiarą w całe objawienie chrześcijaństwa.
>
>Wspominam tu tylko te przypadki, w których doktryna rzymska, w sposób widoczny dla każdego dodaje różne doktryny na bazie autorytetu, tak zwanego „kościoła”. W rzeczywistości umniejsza prawdę, i jest odzieraniem prawdy z całej wartości, jest rzeczywistą niewiarą w najcenniejsze prawdy Ewangelii. Nawołuje cię do wiary w co innego niż w Piśmie Świętym, lecz czyniąc w ten sposób, powoduje, że stajesz się niewierzącym w prawdę tam przez Boga objawioną. I zwróć uwagę - nie jest to otwarta niewiara w historyczny fakt chrześcijaństwa, ani nie sprzeciwia się doktrynom, które obejmują wielkie prawdy, na których chrześcijaństwo jest zbudowane.
>
>Są dwie rzeczy, na których wiara musi się skupiać, aby uzyskać ukojenie duszy.
>
>
>
>Pierwsza: Wielkie, objawione doktrynalne fakty Słowa Bożego
>
>i
>
>Druga: wartość tych faktów dla duszy i zastosowanie tych wartości dla duszy.
>
>
>
>Jeśli to drugie zostanie odebrane, dusza nie korzysta z tego więcej, niż gdyby były nieprawdziwe.
>
>Gdyby bogactwa świata zostały przede mną ułożone w stosie, a nie mógłbym ich posiadać - nie byłyby dla mnie dostępne z powodu moich długów, to, jeśli chodzi o mnie, mogło by ich nie być w ogóle.
>
>Tak samo rzymski system, nie odrzuca faktów, lecz ich dostępność dla mego pokoju. Nie odrzuca zadośćuczynienia za grzechy na krzyżu, nie odrzuca Trójjedyności Boga; nie odrzuca wcielenia ani Boskości Chrystusa, trzyma się mocno tych prawd, tak że na pierwszy rzut oka nie można go było podejrzewać o niewiarę. To zniszczenie wiary w aktualną wartość i zastosowanie tych prawd dla grzesznika, odebrało drogę pokoju dla duszy.
>
>Bóg mówi, że przez jedną ofiarę Chrystus uczynił doskonałymi tych, którzy są uświęceni (Hebrajczyków 10:14). Rzymska doktryna mówi, że On musi być ofiarowywany stale i że wierzący nie jest uczyniony doskonałym przez jedną ofiarę Chrystusa na krzyżu. Odrzuca nie ofiarę, lecz jej wartość i wystarczalność dla pokoju wierzącego.
>
>Bóg mówi, że krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas od wszelkiego grzechu, że On Sam oczyścił nas od naszych grzechów. 1 Jana 1:7 oraz Hebrajczyków 1:3.
>
>Rzym mówi: On nie oczyścił; ludzie muszą być oczyszczani w czyśćcu.
>
>Bóg mówi, że Chrystus jest miłosiernym Arcykapłanem, który potrafi współczuć ze słabościami naszymi. Hebrajczyków 4:15.
>
>Rzym powiada, że możemy znaleźć bardziej odpowiednie osoby, do których możemy się zwrócić, łatwiej dostępne, o miększych sercach, w osobach świętych i Marii. Odrzuca się w ten sposób nie fakt kapłaństwa Chrystusowego, lecz rzeczywistą jego wartość dla mnie. Na próżno zatem jest to doktryna ortodoksyjna wśród nauk chrześcijaństwa. Ponieważ staje się zupełnie bezużyteczna dla duszy i zastępuje w to miejsce innymi.
>
>To są przykłady rzeczywistej niewierności rzymskiej religii wobec prawd Ewangelii, które są najcenniejszymi dla pokoju duszy.
>
>Lecz jeśli chodzi o punkt drugi: wspomniałem o tym na początku; tj. że autorytet, na którym nasza dusza może odpocząć, aby mieć pewność, że posiedliśmy prawdę, to niewiara dotycząca tego punktu jest jeszcze bardziej oślepiająca.
>
>Zakładałem już w poprzednich słowach, że autorytet inspirowanego Słowa Bożego jest przyznany, jak przyzna każdy prawdziwy wierzący.
>
>Lecz Rzym się z tym nie zgadza.
>
>Uwaga: nie przyznanie tego jest niewiarą. Ktoś kto nie przyznaje autorytetu Bożemu inspirowanemu Słowu jest niewiernym.
>
>Jeśli Bóg napisał księgę i przeznaczył ją w ogólności dla człowieka, lub dla tych, którzy zwą się chrześcijanami, to postępując w ten sposób, nałożył na nich odpowiedzialność za przyjęcie i poddanie się temu, z czym On się w ten sposób zwrócił. To z czym Bóg się do nich zwrócił, obliguje ich sumienia. Jeśli tak nie jest, to On chybił celu, do którego się zwrócił. Nie był w stanie tych, do których zwrócił się, obłożyć odpowiedzialnością przyjęcia tego, co powiedział, jeśli, jak powiada system religii rzymskiej, zwykły wierny nie może poznać Słowa Bożego, i że nie jest on w stanie przyjąć go jako takiego. Z dwóch jedna rzecz jest prawdziwa: ten, kto tak twierdzi sam odrzuca go jako objawione Słowo Boże, albo zdecydowanie stwierdza, że Słowo Boże nie jest samo w sobie wiążące tych, do których zostało przeznaczone: Bóg więc zawiódł pisząc w ten sposób, że nie umożliwił jego przyjęcia jako obowiązujące przez sumienie czytającego.
>
>Oba przypadki są niewiarą i wspólnym gruntem zajętym przez niewiarę. A ten ostatni, że Bóg zawiódł, jest szczególnie bluźnierczym rodzajem niewiary. Niemniej jest to właśnie stanowisko zawsze przyjmowane przez rzymską naukę i jest to czyste stanowisko niewiary. Jeśli autorytet systemu rzymskiego jest rekwizytem przeznaczonym po to, aby ludzie uwierzyli Biblii i przyjęli ją jako Słowo Boże, to Bóg nie przemawiał w taki sposób, aby związać sumienie i zobowiązać do wiary, bez kogoś dodającego czegoś do Jego autorytetu tak, aby to zostało przyjęte. Jakiż może to być system, który nadaje Bożemu Słowu autorytet nad sumieniem i obliguje go do wiary w nie, czego nie może zrobić samo Słowo, choć wypowiedział je Bóg? Pozostawiam to do rozważenia, człowiekowi czczącemu Boga.
>
>Jeśli Bóg wydaje o Sobie świadectwo, to człowiek jest zobowiązany wierzyć w to. Jeśli nie, winien jest odrzucenia świadectwa Bożego, i z całą pewnością dzień sądu Bożego pokaże, że to nie Bóg zawiódł dając świadectwo mogące związać sumienie i zobligować do wiary, lecz, że to ludzkie grzeszne serca zwiodły ludzi.
>
>Gdy objawił się błogosławiony Pan, mogło być, i było, wiele wymówek powstałych w niewiernych sercach, lecz On mógł powiedzieć: „Jeśli nie uwierzycie, że to Ja Jestem, w grzechach swych pomrzecie” (Jana 8:24).
>
>Tak więc Jan - jeśli chodzi o świadectwo Boże ewangelii w ogóle - pisze: „kto nie wierzy w Boga, uczynił Go kłamcą, gdyż nie uwierzył świadectwu, które Bóg złożył o Synu Swoim.” (1 Jana 5:10). Taka osoba była winna, winna niewiary. Tak więc w Słowie Bożym jest świadectwo i obowiązkiem człowieka jest uwierzyć.
>
>Wątpliwości, wymówki i trudności mogą budzić się w niewiernym umyśle, lecz Boże świadectwo o Nim Samym jest w każdym przypadku wystarczające, aby zobowiązać człowieka do wiary w nie i do poddania Bogu swego sumienia.
>
>Jeśli człowiek nie wierzy Bogu, czyni, używając uroczystej ekspresji Apostoła, Boga kłamcą, ponieważ nie uwierzył Jego świadectwu o Jego Synu. Jest w rzeczywistości niewiernym (a co najmniej, jego podstawy są) bez względu na to, ku jakiemu systemowi religijnemu skłania się.
>
>A teraz, co mówi na ten temat system religii rzymskiej? Powiada, że nie możesz wierzyć Pismu bez przydzielonego systemowi religii rzymskiej autorytetu, tzn. że Boże świadectwo nie związuje sumienia, nie zobowiązuje do wiary, bez dodania do niego czegoś. Jest to niewiara i straszliwy dyshonor uczyniony Bogu. Jest to ogłoszenie, że Boże świadectwo nie wystarcza, nie jest samo kompetentne, aby związać człowieka, zobligować go do uwierzenia i ugięcia się przed nim. Oznacza to, że to, co dał Bóg jako świadectwo, jest niewystarczające, tak więc jeśli się przed nim nie ugnę, tzn. pozostanę niewiernym, to pozostaję w ten sposób usprawiedliwiony! Jest to najwyższa zdrada Boga i Jego prawdy. Nie odważają się powiedzieć, że nie jest to Boże Słowo, ponieważ czyniąc w ten sposób, sami przyznaliby się do niewierności. Lecz oni odważają się twierdzić, że, w konsekwencji, pomimo, że jest to Boże Słowo, ono nie związuje sumienia ludzkiego i że jest coś jeszcze koniecznego aby ten autorytet nad
sumieniem nadać. Bez względu na to, co to jest - mogą to zwać „kościołem”, czy papieżem, radą generalną, reprezentująca „kościół” - jest to coś poza Słowem, bez czego Boże własne Słowo nie wiąże sumienia.
>
>Słowo Boże jest świadectwem wobec ludzkiego sumienia, świadectwem, które niesie Boży autorytet samo w sobie.
>
>Jeśli człowiek nie ugnie się przed Nim, gdy jest udzielane w łasce jako świadectwo ku zbawieniu, będzie zmuszony do ugięcia się przed Nim, gdy będzie od niego żądane na sądzie. W świecie, religia rzymska ogłasza, że bez tego, co jest nazywane autorytetem „kościoła”, Boże Słowo nie zobowiązuje mnie do wiary w nie.
>
>Ta doktryna jest niewiernością, wobec prawdziwego autorytetu Słowa Bożego. I coś więcej: jeśli nie wierzę w to, co mówi Słowo Boże, bez autorytetu systemu rzymskiego, to nie wierzę Bogu wcale. To nie jest wiara w Boga. To może być wiara w „kościół”, lecz nie jest to wiara w Boga. Ponieważ, gdybym miał tylko to, co Bóg powiedział, nie uwierzył bym temu. Gdy system religii rzymskiej mówi mi, aby wierzyć, wierzę. Lecz to jest wiara w system, a nie wiara Bogu.
>
>Wiara, gdy jest wyłącznie autorytet Boży, jest wiarą Bogu. Nic innego nie jest tą wiarą.
>
>Wymaganie świadectwa systemu rzymskiego, do zatwierdzenia świadectwa Bożego jest dyshonorem wobec Niego i niewiarą. Rzym, jako taki, nie ma prawdziwej wiary wcale, ponieważ nie wierzy Bogu w oparciu o Jego własny autorytet, lecz o autorytet systemu religijnego. Gdy niewolnicy tego systemu czytają lub słyszą Słowo Boże, Bóg może niektórym spośród nich dać wiarę, pomimo niewierności doktryny ich organizacji.
>
>Pamiętajmy, że prawdziwa wiara jest wiarą w to, co Bóg powiedział, ponieważ Bóg to powiedział. Jeśli wymagasz od jakiegoś systemu usankcjonowania tego, nie masz wiary w Boga. Nie uginasz się przed Jego Słowem, dopóki nie jest to usankcjonowane przez kogoś innego. Łatwowierność przesądom nauczanym przez ludzi, nie jest wiarą w Boga. Wiara w Boga, wierzy w Jego Słowo, bez jakiegokolwiek innego autorytetu, jak tylko samo spisane Słowo Boże - Biblia.
>
>Znaczy to, że system religii rzymskiej jest niewiernością wobec najbardziej drogocennych i fundamentalnych prawd chrześcijaństwa, jest również niewiernością wobec autorytetu samego Bożego Słowa.
>
>
>
> RZYMSKOKATOLICKIE INWENCJE
>
>
>1. Prezbiterzy [starsi) nazwani "kapłanami" przez Lucjana II w.
>2. Msza kapłańska ustanowiona przez Cypriana III w.
>3. Modlitwy za zmarłych zaczęły się około 300 AD
>4. Czynienie znaku krzyża 300 AD
>5. Woskowe świece około 320 AD
>6. Oddawanie czci aniołom, zmarłym świętym i obrazom 375 AD
>7. Codzienna celebracja mszy 394 AD
>8. Początek wywyższania Marii, określenie matka Boża" użyte po raz pierwszy przez Synod Efeski 431 AD
>9. Kapłani zaczynają ubierać się odmiennie od świeckich 500 AD
>10. Ostatnie namaszczenie 526 AD
>11. Doktryna czyśćca wprowadzona przez Grzegorza 593 AD
>12. Język łaciński używany w modlitwie i kulcie 600 AD
>13. Modlitwy kierowane do Marii, świętych i aniołów około 600 AD
>14. Pierwszy człowiek nazwany "papieżem" (Bonifacy III) 607 AD
>15. Całowanie stóp papieża 709 AD
>16. Król Franków Pepin nadaje doczesną władzę papieżom 750 AD
>17. Kult krzyża, obrazów i relikwii 786 AD
>18. Woda święcona z solą błogosławiona przez kapłana 850 AD
>19. Kult świętego Józefa 890 AD
>20. Ustanowienie kolegium kardynałów 927 AD
>21. Chrzest dzwonów wprowadzony przez papieża Jana XIII 965 AD
>22. Kanonizacja zmarłych świętych przez papieża Jana XV 995 AD
>23. Post w piątki i podczas Wielkiego Postu 998 AD
>24. Msza kształtująca się stopniowo jako ofiara, w której uczestnictwo zostało uznane za obowiązkowe XI w.
>25. Celibat duchowieństwa 1079 AD
>26. Różaniec przejęty (z pogaństwa) przez Piotra Pustelnika 1090 AD
>27. Inkwizycja ustanowiona przez Synod Weroński 1184 AD
>28. Sprzedaż odpustów 1190 AD
>29. Siedem sakramentów zdefiniowane przez Piotra Lombarda XlI w.
>30. Transubstancjacja zdefiniowana przez Innocentego III 1215 AD
>31. Spowiedź uszna (ryt pojednania) jako wyznanie grzechów kapłanowi zamiast Bogu wprowadzona przez Innocentego III 1215 AD
>32. Adoracja hostii wprowadzona przez Honoriusza III 1220 AD
>33. Biblia zabroniona ludziom świeckim, umieszczona na indeksie Ksiąg Zakazanych przez Synod w Walencji 1229 AD
>34. Angielski mnich Szymon Stock wprowadza szkaplerz 1251 AD
>35. Sobór w Konstancji odbiera kielich ludowi przy komunii 1414AD
>36. Czyściec ogłoszony dogmatem przez Sobór Florencki 1439 AD
>37. Równy autorytet tradycji i Biblii (Sobór Trydencki) 1545 AD
>38. Księgi apokryficzne dodane do Biblii (Sobór Trydencki) 1546 AD
>39. Credo Piusa IV narzucone jako oficjalne wyznanie wiary 1560 AD
>40. Niepokalane poczęcie dziewicy Marii (nie to samo, co narodzenie Jezusa z dziewicy) proklamowane przez papieża Piusa IX 1854 AD
>41. Sylabus Błędów proklamowany przez Piusa IX, ratyfikowany przez Sobór Watykański, potępiający wolność religijną, wolność sumienia, wolność słowa, wolność prasy, wolność odkryć naukowych, które są nieaprobowane przez kościół rzymski, ogłaszający naukę o doczesnej władzy papieża nad wszelką władzą cywilną i państwową 1864 AD
>42. Nieomylność papieża w sprawach wiary i moralności proklamowana przez Sobór Watykański 1870 AD
>43. Wniebowzięcie Marii (cielesne wzięcie do nieba wkrótce po jej śmierci) proklamowanie przez papieża Piusa XII 1950 AD
>44. Maria ogłoszona "Matką Kościoła" przez papieża Pawła VI 1965 Kardynał Newman w książce "The Development of The Christian Religion" przyznaje, że "świątynie, kadzidło, lampy oliwne, ofiary wotywne, woda święcona, święta, szczególne okresy pobożności, procesje, błogosławienie pól, szaty kapłańskie, tonsura [księży zakonnych i zakonników], obrazy (...) są pochodzenia pogańskiego" (s. 359).
>W Biblii czytamy jednak, że praktykowanie tych tradycji jest przekreślaniem słowa Bożego (Mt 15,16) i oddawaniem czci na próżno (Mt 15,9); patrz także 2 J 9-10. Biblia sama stwierdza, że droga zbawienia jest tak prosta, że "nawet głupi na niej nie zbłądzi" (Iz 35,8; Biblia Brytyjska). "Gdy ślepy prowadzi ślepego, obaj upadną" (Mt 14,15). Pilną potrzebą naszych czasów jest badanie niezmiennej Biblii, aby zobaczyć, czy to, co mówią nam papieże, kardynałowie, biskupi, kapłani i nauczyciele jest prawdą, czy też nie. Tak czyniono w czasach apostolskich: "Ci [mieszkańcy Berei] byli szlachetniejsi od Tesaloniczan, przyjęli naukę z całą gorliwością i codziennie badali Pisma, czy istotnie tak jest". (Dz 17,11). Ci, którzy inaczej głoszą ewangelię, niż jest ona zapisana w Biblii, znajdują się pod Bożym przekleństwem: "Ale gdybyśrny nawet my lub anioł z nieba głosił wam ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty!" (Ga 1,8). Nie daj się oszukać przez fałszywych
nauczycieli. Spójrz do Listu do Kolosan 2,8. Sprawdzaj wszystko! (1 Tes 5,21).

_________________
żadne teorie nie przebiją doświadczenia Miłości....


Wt sie 31, 2004 10:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4101
Post 
:)

Według mnie, najbliższa prawdy jest "opcja" katolicka.
Katolicy od początku trwają "razem", jedność jest bardzo ważna.
To szatan zeruje na rozłamach, podziałach, bo wtedy nie robimy nic wspólnego tylko każdy "ciągnie" w swoją stronę. Zanim dojdziemy do jakiegoś kompromisu(o ile w ogóle będziemy chcieli dojść), minie sporo czasu... sądze, że Boga bardziej cieszy to, że nawet dochodzi się latami do prawdy, ale razem, nie sądze, że rozłamy Go cieszą... Kościoł Katolicki popelniał i popełnia błędy( jesteśmy tylko ludźmi), ale caly czas się nawraca. Kościół dosyć długo bada jakieś "nowości" stara się rozpoznawać to po owocach, jeżeli budzi to rozłam w kościele, to chyba to nie jest dobre(to tylko taki teoretyczny przykład). Często to trwa dziesiątki lat.
Pan Bóg kazał być posłusznym swoim przełożonym.
Jeżeli mam być szczera, jest kilka rzeczy, które tez w jakiś sposób mi się "nie podobają". Jest to, jak już wspomniałaś"wątek maryjny", "modlitwa do świętych". Ale czy to ma być powód mojego odejścia z Kościoła, w którym jest Bóg? W każdym Kościele chrześcijańskim są jakieś rzeczy(?), na temat których można długo polemizować. Jeżeli z czymś się nie zgadzam, moge rozmawiać na ten temat z moimi "przełozonymi", modlić się o prawdę (może ja sama racji nie mam), ale to nie powód do tego, aby odchodzić czy też zakładać własny Kościół.
Jak już mówiłam, dla mnie bardzo ważna jest jedność, jeżeli będzie tam Bóg, on nas wyprowadzi z naszych błędów, może to długo potrwać...
Jednak On wie jak nam otwierać oczy, pokazywać błędy, nawracać.

:)

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Wt sie 31, 2004 11:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 06, 2004 19:08
Posty: 105
Post 
Mysle ze zadałaś pytanie, na które nie znajdziesz odpowiedzi. Ci którzy wierzą w TO będą mowic TO, a ci co w TAMTO bedą mowić TAMTO.
Sama musisz zdobyć swoje przekonanie i na nim się oprzeć. Słowa które piszemy jedynie mogą pomoc podjac ci decyzje a nie odkryć prawde.

Osobiście uważam, że bezpieczniej jest wierzyć tylko w zbawienie w CHrystusie, zeby na sądzie nie okazało się, że modlitwa przez swietych, nie jest tak czasem oddalaniem relacji z samym Bogiem. Nikt w Biblii nie stwierdził, że można to robić, a nawet powinno, ale tez nikt nie stwierdził dosłownie ze cos takiego jest grzechem. Powinnismy wystrzegac sie nawet pozoru zła.

_________________
Jezus umarł za nas jako za grzesznikow, gdysmy byli bezsilni


Wt sie 31, 2004 12:37
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): N maja 02, 2004 11:43
Posty: 166
Post 
1. Co do pakietu objawień - jeśli nie ma ich w protestantyzmie to nie znaczy że jest to coś nierealnego. Aby Kościół uznał objawienie za prawdziwe to nie taka prosta sprawa. Naprawdę to bardzo długa procedura. Swoja drogą udowodnij że Fatima to bzdury, cud wirującego słońca widziało kilkadziesiąt tys. ludzi - wg. Ciebie wszyscy naraz mieli schizofrenię? Tajemnice fatimske też się sprawdziły. Zresztą w objawienia prywatne nikt nie musi wierzyć. Ja sam mam wątpliwości do licznych kwestii związanych z objawieniami.
2. Kult maryjny w innych krajach nie jest aż taki "kłujący w oczy", zresztą nikt nie musi odmawiać litaniii loretańskiej, można modlić się "bezpośrednio" do Boga aby nie popełniać.... "bałwochwalstwa" - jak to mówią protestanci. Jeśli chodzi o świętych to prosi się ich o modlitwę ora pro nobis a nie o miłosierdzie.
3. Protestantyzm traktuje Biblię jak jakiś fetysz magiczny, a korzysta z dorobku tradycji. Przecież zanim stopniowo rozpowszechnily sie przepisywane ewangelie istniala ustna tradycja, poza tym to tradycja okreslila jakie księgi są kannoniczne a jakie nie. Protestancka doktryna opiera sie na doslownej interpretacji Starego Testamentu, katolicyzm podchodzi do tego bardziej rozsądnie.
4. Protestantyzm stosunkowo pózno się wyodrębnil od katolicyzmu a obecnie sie rozpadl ( W samych USA jest ok. 2 tys. kosciolow - i każdy jest niby prawdziwy), niektóre wyznania toleruja homoseksualizm, rozwody - to jest niby ten prawdziwy Kościol Chrystusa? Np. genezą kosciola anglikanskiego jest nic inego jak cudzołóstwo i rozpusta Henryka VIII
Jeśli już to katolicyzm, Pan Jezus powiedział poznacie ich po owocach, jakie sa owoce protestantyzmu - pozostawiam to ocenie forumowiczów.


Wt sie 31, 2004 21:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 27, 2003 22:40
Posty: 1707
Post 
Rafi pisze
Cytuj:
Jeśli już to katolicyzm, Pan Jezus powiedział poznacie ich po owocach, jakie sa owoce protestantyzmu - pozostawiam to ocenie forumowiczów.


Jakie masz owoce na myśli . Jak np., swego czasu papież Aleksander VI i im podobni..
Faktycznie piękne owoce..!!
Piszesz dalej
Cytuj:
3. Protestantyzm traktuje Biblię jak jakiś fetysz magiczny, a korzysta z dorobku tradycji. Przecież zanim stopniowo rozpowszechnily sie przepisywane ewangelie istniala ustna tradycja, poza tym to tradycja okreslila jakie księgi są kannoniczne a jakie nie. Protestancka doktryna opiera sie na doslownej interpretacji Starego Testamentu, katolicyzm podchodzi do tego bardziej rozsądnie.



To nie Kościół Rzymsko Katolicki ustalił kanon Pisma Świętego . A Sobór Nicea ! 325 roku gdzie też na tym Soborze uznano równość między kościołami Wschodu I Zachodu..!
A co katolicy dowolnie Interpretują Stary Testament ?
Według mojej wiedzy na szczęście nie wszyscy katolicy rozsądnie interpretują Stary Testament.. Jak to ująłes..!!!
Tak jak im pasuje..? ZĘ Biblia Jest Fetyszem..?? To czymże dla Ciebie Jest Biblia ? Zapewne Tekstem do rozsądnej interpretacji..? Podobnie jak Stary Testament..???
Piszesz dalej
Cytuj:
. Protestantyzm stosunkowo pózno się wyodrębnil od katolicyzmu a obecnie sie rozpadl ( W samych USA jest ok. 2 tys. kosciolow - i każdy jest niby prawdziwy),

Faktycznie nie ma jedności co do osoby to Fakt.!!
Ale dla Zielonoświątkowca Baptysta jest chrześcijaninem. I odwrotnie . Dla wielu Katolików są to heretycy jak też sami katolicy Np. na Lefebrystów katolicy używają określenia heretycy.
Piszesz też
Cytuj:
Np. genezą kosciola anglikanskiego jest nic inego jak cudzołóstwo i rozpusta Henryka VIII

Faktycznie masz racje.!! Ale to temu kościołowi doktrynalnie dużo bliżej do Kościoła Rzymsko- katolickiego niż do protestantyzmu. I zaliczyłbym ten kościół jako jedna z wielu odmian Katolicyzmu..
POzdrówka


Śr wrz 01, 2004 8:55
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Ale dla Zielonoświątkowca Baptysta jest chrześcijaninem. I odwrotnie . Dla wielu Katolików są to heretycy jak też sami katolicy Np. na Lefebrystów katolicy używają określenia heretycy.


Gdzie ty slyszales by KK uzywal oficjalnie okreslenia "heretycy" w stosunku do niekatolikow?. Chyba tylko we wlasnej wyobrazni.

Owszem dawniej tak bywalo......ale chcialbym ci przypomniec, ze dla Lutra heretykami byli wlasnie ANABAPTYSCI - z ktorych powstali baptysci..

Tak wiec nie przygaduj katolikom, skoro nawet protestanci maja rozne zapatrywania na te sprawe......i nie wmawiaj nam nieprawdziwych rzeczy.

Jezeli chodzi o lefebvrystow......tutaj sprawa ma sie zgola inaczej. To sa ludzie oblozenii ekskomunika, to jest bunt wewnatrz KK. Bunt bezmyslny, poniewaz ludzie uznajacy dogmat o nieomylnosci papieza......zbuntowali sie przeciw niemu.


pozdrowka


Śr wrz 01, 2004 9:34
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 16, 2004 18:39
Posty: 22
Post 
co do objawień...to przecież szatan też potrafi urządzać podobne przedstawienia...kiedys czytałam o teorii..całkiem uzasadnionej, że wszelkie sprawy dotyczące tzw. spotkań z UFO i niezidentyfikowanych obiektów latających to jego sprawka...a stwierdzono to po pierwsze na podstawie tego, ze "niebo" w rozumieniu przestrzeni powietrznej jest miejscem jego dzialalności..to chyba nawet jest w Biblii...a po drugie poparto to badaniami nad osobami przyznającymi sie do tzw. kontaktów z "obcymi"..bo skutki były podobne jak przy opętaniu..pojawialy sie zaburzenia osobowości...indywidualności...różne dewiacje...jednym słowem- degradacja człowieka psychiczna i fizyczna...
żeby zaraz ktos nie pomyślał, że twierdze, że Fatima to taki przykład, ale uzasadnianie objawienia cudem "wirującego słońca" jest dla mnie mało przekonujące...

racja, że można ale nie trzeba zwracać sie do świętych i Maryji....cchoc pomijając modlitwę osobistą to nie zawsze takie łatwe (trzebaby "poprawiać" w myślach to co mówi ksiądz)
jeżeli jednak istnieje nazwijmy to "wspólnota religijna" która jest najbliżej prawdy, to chyba najlepiej być właśnie tam ?
chyba, żeby założyc, że tak jest w KK a wszelkie "wątpliwe" sprawy trzeba położyć na kard tego, że człowiek , kimkolwiek by nie był, ma prawo do błędów i je popełnia...i przyjmować wszystko na zasadzie uległości przełożonym..o której jest mowa w Biblii...

_________________
żadne teorie nie przebiją doświadczenia Miłości....


Śr wrz 01, 2004 15:05
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
kiedys czytałam o teorii


Gdzie, Kiedy i czego to konkretnie dotyczylo?

Twierdzenie "czytalam gdzies..." jest stwierdzeniem smiesznym...powiedz gdzie i kto tak stwierdzil?
Jestem na sto procent pewny, ze nie jest to uzasadnione ZADNYM nauczaniem Kosciola....gdyz Kosciol nie zajmuje sie takimi idiotyzmami.

Dopoki nie udowodnisz swoich "rewelacji" to nie ma o czym dyskutowac....no chyba ze na Forum o fantazjach...tam mozesz rozwinac swoje "fantazje".

pozdrowka


Śr wrz 01, 2004 15:45
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Mam wrażenie, że Ewa wcale nie miała zamiary dyskutować o reformacji, stosach i polowaniu na czarownice, ani nawet o postawach tych czy innych członków którejkolwiek denominacji.

Mam prośbę o w miarę merytoryczny powrót do głownego tematu, jeśli ktoś w tym temacie ma coś do powiedzenia.


Ponieważ wątek inkwizycji sie rozwinął - znajduje się w oddzielnym temacie, w tym miejscu: viewtopic.php?p=25750#25750

I prośba do Ewy (klapciuszka) - wklejony artykuł jest długi, gdybyś mogła sprecyzować kwestie, które Cię niepokoją, byłoby może łatwiej rozmawiać.

Pozdrawiam :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt wrz 03, 2004 10:51
Zobacz profil
Post 
No wlasnie

klapciuszku...sprecyzuj dokladniej Twoje slowa:
Cytuj:
poniżej zamieszczam też fragment, który ostatnio dal mi troche do myślenia i uważam, że jest tu wiele racji:


Gdzie i w ktorym miejscu znajduje sie owa "prawda"

Uscislijmy, kto to jest John Nelson Darby.
To jeden z zalozycieli "Kosciola Wolnych Chrzescijan" - nie dziwi mnie wiec jego niechec do KrK........przeciez zakladal nowe wyznanie, to nie mogl sie zgadzac ze starym....baaa zanegowal nawet wczesniejsze wyznania protestanckie.

Prorok?

pozdrowka


Pt wrz 03, 2004 17:10
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 16, 2004 18:39
Posty: 22
Post 
musiałabym poszukać tamtej książki...
ale nawet i bez książki to dowody które opierają sie o takie "widowiska" nie sa dla mnie osobiście wiarygodne, skoro wiadomo - z Biblii nawet, że szatan też umie "cudaczyć"...

fragment który zamieściłam sama dostałam od kogoś w takiej formie, wiec nie mam konkretnego adresu, tylko-czy to ważne? problem sam w sobie mnie zaintrygował..
może okroje troche zagadienie - zastanawia mnie np. gdzie ma być granica w modlitwach do świętych, żeby nie okazało sie, że poświęcamy więcej czasu im a nie Bogu..bo siłą rzeczy - kiedy rozmawiamy na modlitwie z tym kims-mówimy cos jemu..oczekujemy pomocy - to budujemy z nim relacje...czasem to widac np. u osób, dla których Maryja jest "najukochańszą mamusią" do tego stopnia, że ta specyficzna "miłość" przysłania miłość do bliżniego, który jej nie podziela...
inna sprawa - osobiście lubię spowiedź...nie mam specjalnych trudności, choc ostatnio zrobiłam sobie takie małe porównanie, jak to wygląda "u nas" a jak u protestantów...i wyszło mi na korzyśc tych ostatnich w efekcie,
a mianowicie - w jednym i w drugim przypadku chodzi o wyznanie grzechów i stawanie w prawdzie przed Bogiem...ok...tylko moje wrażenie jest takie, że "my" straciliśmy taką "spontaniczność" żeby nie powiedzieć szczerośc tego...chodzi mi o to, że kiedy obowiązują pewne "formuły" i trzeba je wypowiadać przed drugim człowiekiem a nie w ciszy przed Bogiem to łatwo o sztuczność, nieumiejętność wypowiedzenia wszystkiego...o tzw. "odchaczanie" tematu- zarówno u spowiadających sie jak i u spowiednika...ludzie mając "przepisy" co do spowiedzi nie wiedzą, czy sie "nadają" żeby do niej przystąpić, zwlekają...często pojawia sie flustracja, że "ksiądz nie zrozumiał" ...albo poczucie, że się coś nie do końca powiedziało...no i to , że spowiedź jest czyms co jest dla nas samych niedostępne bez drugiej osoby- a konkretnie bez księdza...czyli, gdyby katolik nie mający "dostępu" do księdza jest w nieciekawej sytuacji - i tu a propo tez inny problem- takie uzależnienie od instytucji..ze jak nie ma księdza, to juz klapa..juz ani nie mozna w pełni wyznać grzechów przed Bogiem...albo niebezpieczeństwo o którym juz wspomniałam - bardzo łatwo upadać coraz dalej w grzech, bo nie ma "nawyku" oddawania tego wszyskiego Bogu od razu albo nawet w trakcie upadku, tylko trzeba sie specjalnie "przygotować" , skorzystać z pośrednictwa kapłana, i nagle coś, co jest na wyciągnięcie ręki staje sie zbyt odległe i skomplikowane..
nie wiem, chyba zrozumieliście o co mi chodzi ?[/list][/code]

_________________
żadne teorie nie przebiją doświadczenia Miłości....


Wt wrz 07, 2004 15:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Owszem - tylko mam wrażenie że to co mówisz wynika raczej z niezrozumienia czym jest ten Sakrament...

Formułki przy spowiedzi... No dobrze, ja w zasadzie nie mam tego problemu, bo w którymś momencie "udało mi się" większości zapomnieć... Spowiedź nie musi być ubrana w fomułki, chodzi o pewien fakt - o uznanie i wyznanie winy, żal i postanowienie poprawy - nie o słowa, którymi sie to wyraża...

Przepisy, "nadawanie się"... A ktoś się "nie nadaje"? Chyba tylko ten kto nie chce lub nie żałuje - ale wtedy też nie ma problemu chyba? W końcu nie chodzi o to by sie później zastanawiać, czy aby na pewno ksiądz dokładnie zrozumiał (nawiasem mówiąc, myślę że na ogół rozumie, tez żyje na tym świecie ;) ), jeśli się zamierzało i próbowało powiedzieć całą prawdę - w końcu Bóg wie i tak najlepiej, a mówimy o Sakramencie - spotkaniu z Bogiem...

Dlaczego nie można żałować, jak się nie ma "dostępu" do księdza? Zdecydowanie można. Również oddać to Bogu... I dlaczego jest się w "nieciekawej sytuacji"? O ile pamiętam, to nikt nie mówi, że Bóg nie może odpuścić grzechów człowiekowi, który żałuje, jeśli nie zdążył - nie miał jak się wyspowiadać, a np umiera. Wręcz przeciwnie - mam wrażenie że żal doskonały w takiej sytuacji gładzi nawet grzech śmiertelny...

Myślisz że wtedy, gdy nie ma formułek, gdy wszystko "załatwia się" bezpośrednio, w sobie z Bogiem - jest lepiej? I tu i tu można nie rozumieć o co chodzi...

Poświęcania więcej czasu świętym niż Bogu nie rozumiem... Przecież to nie jest konkurencja między nimi a Bogiem na liczbę odmówionych modlitw, tak czy inaczej modlitwa jest skierowana do Boga...

A przesłanianie ludzi... "Jak możesz kochać Boga, którego nie widzisz, jeśli nie kochasz brata którego widzisz?" Jakoś tak to było z grubsza... Tyle że wierzę, że jeśli ktoś szuka Boga, to Bóg taką postawę potrafi skorygować :) Więc może lepiej tak niż na odwrót? Co nie znaczy że taka postawa jest dobra...

Żaden z dogmatów nie jest oparty o objawienie prywatne - nie musisz w nie wierzyć. Żadne objawienie prywatne - choć może potwierdzać pewną prawdę wiary - nie wnosi nic nowego, jedynie uwidacznia, podkreśla, zwraca uwagę. Więc jeśli Cię to nie przekonuje - nie musi.

Poruszano w tym artykule kwestię czyśćca, Mszy Św jako Ofiary, nie tylko pamiatki i kultu maryjnego chyba? Co to ma do objawień prywatnych - jakichkolwiek? :)

Pozdrawiam :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Wt wrz 07, 2004 15:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 16, 2004 18:39
Posty: 22
Post 
a czy ja coś mówię o prywatnych ?

Cytuj:
Dlaczego nie można żałować, jak się nie ma "dostępu" do księdza? Zdecydowanie można. Również oddać to Bogu... I dlaczego jest się w "nieciekawej sytuacji"? O ile pamiętam, to nikt nie mówi, że Bóg nie może odpuścić grzechów człowiekowi, który żałuje, jeśli nie zdążył - nie miał jak się wyspowiadać, a np umiera. Wręcz przeciwnie - mam wrażenie że żal doskonały w takiej sytuacji gładzi nawet grzech śmiertelny...


czyli sama przyznajesz, że ksiądz nie jest niezbędny?

jeśli w spowiedzi chodzi o uznanie i przyznanie sie do winy..to dlaczego nie można bezpośrednio przed Bogiem ? owszem - inna kwestia, że można założyć, że wersja z kapłanem ma większą moc jako tzw. "sakrament", ale ostatnio dwa razy mi sie zdarzyło coś takiego, że najpierw jeden ojciec dominikanin stwierdził, że może lepiej niz na taka "zwykłą" spowiedź żebym chodziła do stałego spowiednika...bo tak to ani kiadz mnie do konca nie zrozumie, ani ja nie bede usadysfakcjonowana...czyli tak, jakby taka "zwykła spowiedź" nie miala mocy, tylko trzeba postarac sie bardziej? ...po czym tego samego dnia rozmawialismy o czyms z liderem mojej wspolnoty a on stwierdzil cos podobnego...
pomyślalam tylko, na jakiej podstawie spowiedx w KK ma byc "lepsza" od takiej protestanckiej skoro tutaj mi radzą szukać jakiejs "poszerzonej opcji "? czyżby taka zwyczajna nie miala mocy w tym przypadku ?

_________________
żadne teorie nie przebiją doświadczenia Miłości....


Śr wrz 08, 2004 14:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Cytuj:
dowody które opierają sie o takie "widowiska" nie sa dla mnie osobiście wiarygodne
a wcześniej
Cytuj:
żeby zaraz ktos nie pomyślał, że twierdze, że Fatima to taki przykład, ale uzasadnianie objawienia cudem "wirującego słońca" jest dla mnie mało przekonujące...

Może Cię źle zrozumiałam - przepraszam :) Ale Fatima to jest objawienie prywatne...

Co do "nie-niezbędności". Zaznaczyłam sytuację - nie ma faktycznej możliwości spowiedzi, człowiek umiera. Bóg nie jest ograniczony w Swoim Miłosierdziu i zna serce człowieka - zna jego żal i sytuację w końcu :)

Spowiedź sakramentalna ma swoje chyba podstawowe uzasadnienie w zdaniu "którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, którym zatrzymacie, są im zatrzymane".

A co do stałego spowiednika - to nie ma zwiazku z mocą Sakramentu, z Łaską. Sakrament jest Sakramentem niezależnie od tego, kto go udziela. Rzecz - myślę - leży w tym, że stały spowiednik ma szansę Cię poznać i "wyłapać" problemy, również lepiej doradzić i ukierunkować. Jest to po prostu forma prowadzenia w rozwoju duchowym. Moc Sakramentu jest taka sama - niezależnie od osoby spowiednika, udzielonej nauki itp.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr wrz 08, 2004 15:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sie 02, 2004 12:42
Posty: 9
Post Prawda
"Bracia moi!

Przypatrując się robotom ludzkim, wielki smutek i żal wielki ogarnia serce. Człowiek żyje prawdą; ale lada jaka prawda zaspokoić go nie może. Przede wszystkim potrzeba mu pewności, bezpieczeństwa. Prawda, nauka jakaś, która nie nosi na sobie tego piętna pewności, nie może mu wystarczyć. Nie tylko ciało ludzkie nie żyje bez pokarmu, nie żyje bez niego i umysł; kiedy go nie ma, sam siebie trawi i umiera. Pokarmem dla umysłu jest prawda, prawda Boża, prawda o Bogu, prawda o człowieku, prawda o jego początku, celu i przeznaczeniu; ale ta tylko, która jest pewna. Inna nasycić go nie może. Bo i jakaż to prawda, która może być nieprawdą? Zaiste, wolno mi się śmiać z takiej prawdy, i tylko przed taką mam ukłonić czoła, tylko taką przyjąć, chcący czy niechcący, która nie może być nieprawdą.

Robota ludzka długo krążyła około tego i krąży jeszcze. Mądrość ludzka pobudowała wspaniałe systemata o Bogu, o człowieku, o jego początku i końcu, i dziwić się nieraz wypada układowi ich części i wystawnej całości. Ale brakuje im wszystkim jednej rzeczy: bezpieczeństwa, pewności. Bez tego kamienia węgielnego wszystkie owe budowy są tylko projektami, zarysami, lecz rzeczywistości nie mają. Bo, jeśli o rzeczywistość chodzi, a nie o zabawkę budowania sobie urojeń, winien każdy z tych twórców systematów przekonać nas, że tak jest, jak on mówi, a nie inaczej. Co mi po tym, żeby to tak było pięknie i dobrze; chodzi o to, czy tak jest? Cały mój umysł tego jednego wymaga, o to jedno pyta: Czy tak jest? Czy tak jest doprawdy? Cała moja istota potrzebuje pewności, wielkim wołaniem pewności pragnie, a pewności nie da żadne prawdopodobieństwo; tylko muszę wiedzieć, że tak jest, że doprawdy tak jest, że inaczej być nie może.

Czy nam dają tę pewność? To tylko pewna, że każdy twórca systematu lub szkoła jego poprawiała, co raz było powiedzianym, każdy system zawierał w sobie rzeczy sprzeczne ze sobą; w końcu zamilkł, aby ustąpić miejsca drugiemu. To wszystko, doprawdy, nie dowodzi tej pewności.

Ale jest głos na tym świecie, który nigdy nie poprawił, co raz powiedział, głos, który nigdy rzeczy sprzecznych z sobą nie wyrzekł, głos, który dotychczas nie zamilkł ani nie ustąpił miejsca nikomu, i tym sposobem nosi w sobie wszystkie nieomylności, pewności cechy. Ten głos, Bracia moi, jest to głos Kościoła (Kościoła Rzymsko-Katolickiego - przyp. Reuel). Daje on sam świadectwo o sobie, bo nieomylnemu nikt świadectwa dać nie może, tylko nieomylny. Jednakże Was na ślepą wiarę nie wyzywa, przyniesie Wam dowody twierdzenia swego, i tylko Was upomina, abyście prosili Boga, Źródła wszelkiej nieomylności, by Wam dał poznać potęgę Swojej prawdy i łaskę pójść za nią, przez przyczynę Najświętszej Panny. Zdrowaś Maryjo."

Ks. Piotr Semenenko CR (fragment kazania z 1843r.)

_________________
Veritas est adequatio rei et intellectus - sanctus Thomas Aquinas


Cz wrz 09, 2004 16:53
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL