Może z owych zapisków rzeczywiście tak wynika a może nie ;p
Jakoś nie widzę, że to działa w praktyce... może kiedyś działało ;p
Cóż raczej wątpię, że zostanę wyklęta, a jeśli nawet...
to i tak niewiele mnie to obchodzi, bo ważniejsza jest dla mnie prawda w moim sercu
niż to co zrobi Kościół ;p

Jest jeszcze jedna rzecz ...
czasem zastanawiam się czy w ogóle istnieje coś takiego jak "nauka Kościoła"
Czy nie jest to w gruncie rzeczy swego rodzaju mit
jak np. "wola tłumu" czy "wiara ogółu"
przecież każdy człowiek sam osobno wierzy, odpowiada za siebie
i swoje postępowanie w stosunku do innych
wspólnota to zbiór jednostek...
indywidualnych jednostek, z których każda ma indywidualny kontakt z Bogiem...
a przynajmniej powinna
inaczej jak nazwać to wiarą ?
czy wiara tłumu jest w ogóle wiarą?
Czy w ogóle istnieje coś takiego...

Światopogląd katolicki opiera się na schemacie, który został ustalony dawno temu i który ma być niezmienny oraz bezwzględnie przestrzegany. W KK ideologia nie jest dla ludzi, tylko ludzie dla ideologii. Jeśli nie potrafisz się dostosować do “świętego” schematu, to znaczy, że albo jesteś pozerem, albo heretykiem. To nie Ty uczestniczysz w budowaniu światopoglądu, tylko światopogląd buduje Ciebie i wymusza na Tobie odpowiednie postawy.
Musisz popierać A, a potępiać B. To wolno Ci czytać, a tego nie

Ja bym tego tak nie uogólniała...
w KK są różni ludzie,
większość z nich myśli niewiele
wielu błądzi lub daje się zniewolić
ale są też ludzie mądrzy, którzy mają relację z Bogiem i prawdziwą wiarę...
Tacy papieże jak Jan Paweł 2 czy też obecny papież
po pierwsze zmieniają Kościół K. na lepsze
Co sprawia że jest całkiem znośny
no i trzeba jeszcze trafić na Księdza, co gada do rzeczy...
a nie jakieś ogólniki sypie ze składnią nazbyt złożoną
na szczęście znalazłam całkiem sporo fajnych księży
konkretnych, życiowych i do tego mądrych
więc nie zamierzam opuszczać KK
poczekam, aż sami mnie wyrzucą ;p
jeśli to kiedyś nastąpi

Ja sam też nie odszedłem z KK.Ale własnie z tego powodu że samodzielnie myśle i w wielu sprawach nie zgadzam się z tym co mówią ksieża i biskupi przestalem uważać się za katolika i członka Kościoła rzymskokatolickiego. Jestem chrześcijaninem "pozakościelnym", "bezdenominacyjnym"

Mam podobne podejście
Cóż jestem osobą oczekującą pozytywnych zmian w Kościele
ale też doceniam to co jest w nim dobrego
czyli przede wszystkim część jego członków
Pozytywnie nastawioną do życia Boga i ludzi

Ja nie twierdzę że wszyscy katolicy są źli. Wielkim błędem byłoby wrzucanie wszystkich do jednego worka.
Są katolicy,którzy swoją wiare traktuja poważnie,budują swoje relacje z Bogiem a nie tacy dla których wiara są rytuałami tradycji, którzy na pytanie "dlaczego chodze do Kościoła" odpowiadają "bo tak trzeba,bo księża każą"

Odszedłeś kolego dlatego, że przestałeś wierzyć, a najprawdopodobniej nigdy nie wierzyłeś że Kościół katolicki zbawia, a odejście od niego jest śmiertelnym grzechem. Teraz wymyślasz dla siebie usprawiedliwienia, bo w głębi serca wiesz że nie podążasz już drogą do świętości, a więc drogą na której pragnie cię widzieć Chrystus.

Powiadasz ImreKiss, że "Kościół katolicki zbawia". Naprawdę, bardzo interesująca koncepcja. Oświeć nas jeszcze od kiedy to w Pater Noster modlimy się do KK, a nie Boga o zbawienie?

Ojcze nasz, któryś jest w niebie
święć się imię Twoje;
przyjdź królestwo Twoje;
bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi;
chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;
i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy;
naszym winowajcom;
i nie wódź nas na pokuszenie;
ale nas zbaw ode Złego.
[Albowiem Twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków.]
Amen.

Dziecięciem będąc uczono mnie tak, ale chyba nie nadążam za zmianami .

Ehhh... Bóg zbawia... a nie Kościół katolicki

Z resztą wg. mnie jest 1 Kościół Chrystusowy
jedynie ludzie sądzą , że są różne Kościoły ;p
Bo sobie je tak nazywają ...
nie wiedzieć czemu tworzą jakieś dziwne zasady,
które nie mają odniesienia do rzeczywistości duchowej
i tylko niepotrzebnie dzielą ludzi...

Ów prawdziwy Kościół stanowią ludzie, którzy wierzą prawdziwie
nie mnie oceniać, którzy to są ;p
Ludzie ci prawdopodobnie występują nie tylko w katolickim Kościele, ale w innych też ;p
Nie wiem kto i gdzie, nie mnie oceniać, kto dostąpi zbawiania. ;p

A i co jeszcze niepotrzebnie dzieli ludzi, to nadmiar rzekomej "wiedzy"
"dookreślanie" prawdy
a tymczasem prawda i rzeczywistość duchowa, rzeczywistość wiary i miłości
nie są czymś co można ubrać sobie w regułki i podać ludziom do wierzenia...
Są Drogą, którą się odkrywa... z resztą pewnie wielu "mądrych" katolików
by się ze mną zgodziło...

A więc twierdzisz, że Kościół katolicki nie zbawia? Hmm, ciekawa koncepcja.
Sięgnijmy do Biblii: "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony" (Mk 16,16) "Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym". (J 6, 53-54)

O ile mi wiadomo, zarówno chrzest jak i Eucharystia, o których mowa w powyższych fragmentach, mają jednak coś wspólnego z Kościołem katolickim

A mówić, że zbawia Bóg, a nie Kościół, to trochę tak jakby powiedzieć, nie ratuje koło ratunkowe, tylko ratownik który je rzuca. W sumie racja; ważne tylko by pamiętać że koło jest tylko jedno i jest widzialne.

Są, oraz są potrzebne, niezbędne
przynajmniej ja tak wierzę ,
z tym że nie tylko w KK są

Ja jednak nadal uważam, że Kościół katolicki nie zbawia, lecz wskazuje/a ułatwia/a prowadzi swoich wiernych, drogą ku osiągnięciu zbawienia.
Gdyby było jak utrzymujesz, wówczas oznaczałoby to, że wyznawcy pozostałych denominacji chrześcijańskich i innych religii, nie dostąpią nigdy zbawienia, trwając w swojej wierze. A przecież Magisterium Nauczycielskie tak nie naucza. Czy chcesz zaprzeczyć idei ekumenizmu, propagowanej przez kilku ostatnich papieży?
(Nawet niebo byłoby ponure z takim monokulturowym, rzymskokatolickim towarzystwem wzajemnej adoracji ).

W niebie nie będzie dyskusji nad prawdziwościami religii i koncepcjami Boga. I pewnie zapomnimy o etykietowaniu ludzi ze względu na wyznawaną religię oraz ateistach.
Szukając swej drogi na oślep postępujemy jak włóczędzy. Póki co wędrówka z papieżem jest pielgrzymką. Cel jest widoczny. Czy można trafić do tarczy strzelając i z dala i na oślep?

Co tam inni wyznawcy.
Niebo byłoby nudne bez ateistów. No trudno, nie wiem, jak On to zrobi, ale niech
jakoś kombinuje.

Ciężko będzie, ale parafrazując...człowiek strzela a Pan Bóg strzały nosi.