Autor |
Wiadomość |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
Życie po habicie
Walczę. Jestem po maturze, muszę znaleźć pracę, mieszkanie, muszę sama się utrzymać. Życie zaczynam od zera. Nie mam dosłownie nic i jestem zdana na siebie. To wszystko mnie przeraża. Mam lęki i obawy, ale wiem, że to jest moja droga. Mam dwadzieścia pięć lat, sześć lat byłam w klasztorze – pisze w przejmującym liście była zakonnica. Myślałam, że będę bliżej Boga, że wejdę w środowisko, z którego wartościami będę się utożsamiać, że po ludzku będę szczęśliwa, że spełnię się jako kobieta, jako człowiek. Tym bardziej byłam rozczarowana, kiedy okazało się, że nic z tych rzeczy – tłumaczy Magdalena. To jednak przede wszystkim rozczarowanie klasztorną codziennością, relacjami panującymi zza murami zakonu, gdzie właściwie wszystko zależało od humoru mistrzyni. To strach przed rekreacją, czyli czasem gdy siostry mogły rozmawiać na forum, nigdy po kątach. Która nic nie mówiła, trafiała na dywanik, bo skoro nie odzywa się, to musi coś ukrywać, musi mieć nieczyste sumienie. To rozczarowanie główną zasadą wpajaną każdego dnia – nie ufaj nikomu, bądź podejrzliwa. Tropienie, śledzenie, podsłuchiwanie, przeglądanie celi, szafki, sprawdzanie, czy pod habitem siostra nosi ciepłe majtki. To pokuty, za wszystko albo za nic, za pomoc innej siostrze, bo przyjaźnie też były zakazane. Najgorsza ta na osła, na środku refektarza. Upokarzająca. Magdalena opowiada, jak wyglądała taka pokuta: - Siostra, bez welonu na głowie, je obiad klęcząc na podłodze, a na szyi ma zawieszony sznur i tym sznurem przywiązana jest do nogi stołowej. Gra rolę osła. Z tego, co wiem, w niewielu klasztorach pozostał zwyczaj tych pokut, w moim - był. I wiedziałam o tym wstępując, tylko nie byłam świadoma, za co pokuty są nakładane. Dziś wiem, że ani w ten sposób nie pozbędziesz się pychy, ani nie dowiesz się prawdy o sobie. http://religia.onet.pl/publicystyka,6/z ... page1.htmlPrzerażające.
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
N kwi 15, 2012 10:44 |
|
|
|
|
kacha7808
Dołączył(a): N sty 22, 2012 16:53 Posty: 4 Lokalizacja: KRC, Opolskie
|
Re: Życie po habicie
Szczerze mówiąc jestem zszokowana, takie postępowanie wobec drugiego człowieka jest nie do przyjęcia wśród osób świeckich a osoby duchowne ? No cóż jak widać habit czy sutanna nie wszystkich zobowiązują!!!!!!!!! Strasznie to smutne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
|
N kwi 15, 2012 13:20 |
|
|
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
Re: Życie po habicie
Klasztory to środowiska zamknięte, a w każdym chyba zamknietym środowisku dochodzi do swego rodzaju patologii, "fali". Naiwnością byłoby sądzić, że wiara w jakiegoś tam boga to zmieni. I, jak widać, nie zmienia. Niestety wiele osób przekonuje się o tym zbyt późno. Za młodu jest pełne ufności i ideałów, które są brutalnie weryfikowane przez życie.
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
N kwi 15, 2012 14:15 |
|
|
|
|
ZycieJestPiekne
Dołączył(a): Cz lut 17, 2011 15:56 Posty: 162
|
Re: Życie po habicie
nie znaczy ze w kazdym Zakonie jest tak samo. Siostry Zakonne to tez ludzie kobiety i nie sa nieomysle czy wogole jakies inne niz zwykly szary czlowiek swiecki. tez maja prawo sie mylic i zle weryfikowac pewne rzeczy. co pozniej wychodzi "w praniu".
_________________ "Bóg zawsze nad nami czuwa, i znajduje rozwiązanie, tam gdzie ludzki umysł już go nie widzi." św. Faustyna Kowalska
http://swietoscwcodziennosci.blogspot.com/
|
N kwi 15, 2012 15:07 |
|
|
CYnick
Dołączył(a): Pt maja 27, 2011 14:46 Posty: 57
|
Re: Życie po habicie
Na sielankowe opisy życia klasztornego zawsze patrzę z podejrzliwością. Czuję, że zgodnie z prawami natury zdrowe silne owoce nie rodzą się w cieplarni. Nowicjat jest miejscem dojrzewania do decyzji, dowiadywania się, czy wiem, czego chcę - dla niektórych bolesnego. Na szczęście dobrowolnego. Nie rozumiem za bardzo dramatyzmu w powyższym opisie. Pani Była Zakonnica może sobie raczej pogratulować. Zachowała w sobie resztkę wolności i może na niej budować. Potłuczenia się zagoją.
Jednostronne komentarze i ckliwe opisy doznanych krzywd świadczą według mnie o niezrozumieniu sytuacji i pielęgnowaniu jakiejś urazy lub braku fachowej pomocy. Nie powinno się tego załatwiać na kolanie lub medialnie. Zawsze się znajdzie "życzliwy", który nagłośni, wyciśnie i porzuci.
|
N kwi 15, 2012 15:51 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Życie po habicie
Jajko napisał(a): [...]Magdalena opowiada, jak wyglądała taka pokuta: - Siostra, bez welonu na głowie, je obiad klęcząc na podłodze, a na szyi ma zawieszony sznur i tym sznurem przywiązana jest do nogi stołowej. Gra rolę osła. Z tego, co wiem, w niewielu klasztorach pozostał zwyczaj tych pokut, w moim - był. I wiedziałam o tym wstępując, tylko nie byłam świadoma, za co pokuty są nakładane. Dziś wiem, że ani w ten sposób nie pozbędziesz się pychy, ani nie dowiesz się prawdy o sobie. http://religia.onet.pl/publicystyka,6/z ... page1.htmlPrzerażające. Szczerze..no tak, przerażające i jakieś takie wstrętne. Ta mistrzyni to postać wyrwana z horroru. Niestety niedoszła zakonnica nie chce podać nazwy Zgromadzenia, co uniemożliwia jakąkolwiek weryfikację tego tekstu.
|
N kwi 15, 2012 16:12 |
|
|
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
Re: Życie po habicie
A gdybyś znała nazwę zgromadzenia, to jak byś to zweryfikowała??
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
N kwi 15, 2012 16:27 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Życie po habicie
Zwyczajnie, nazwa zgromadzenia w wyszukiwarkę. Może podobne historie zdarzały się już wcześniej? Może są inne osoby, które wystąpiły i też o tym mówią? Historia jest na tyle szokująca, zalatuje wręcz klimatem z "Zakonnicy" że dziwne byłoby gdyby jedna tylko osoba po doznaniu takich przykrości zdecydowała się wystąpić, nie sądzisz? No chyba, że są zastraszane, ale to by już śmierdziało kryminałem
|
N kwi 15, 2012 16:36 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Życie po habicie
Jajko napisał(a): A gdybyś znała nazwę zgromadzenia, to jak byś to zweryfikowała?? Uwiarygadnia relację. Zanim bym uwierzyła to musiałabym porozmawiać też z innymi osobami. Lubię zebrać fakty zanim wyrobię sobie opinię. Nie byłaby to jednak opinia o życiu zakonnym, ale o atmosferze panującej w konkretnym domu zakonnym. Mam obok siebie dom zakonny i znajome zakonnice z różnych zgromadzeń. Z blaskiem w oczach opowiadają o swoim życiu. Nie kłamią, ponieważ można to podpatrzeć obserwując człowieka. Jajko- a nie mówiłam, że lubisz babrać się w brudach?
|
N kwi 15, 2012 16:38 |
|
|
CYnick
Dołączył(a): Pt maja 27, 2011 14:46 Posty: 57
|
Re: Życie po habicie
Jajko napisał(a): Siostra, bez welonu na głowie, je obiad klęcząc na podłodze, a na szyi ma zawieszony sznur i tym sznurem przywiązana jest do nogi stołowej. Gra rolę osła. Z tego, co wiem, w niewielu klasztorach pozostał zwyczaj tych pokut, w moim - był. I wiedziałam o tym wstępując, tylko nie byłam świadoma, za co pokuty są nakładane. Dziś wiem, że ani w ten sposób nie pozbędziesz się pychy, ani nie dowiesz się prawdy o sobie. http://religia.onet.pl/publicystyka,6/z ... page1.htmlPrzerażające. inny cytat: ..."Główny celebrans, przeważnie jest to przełożony wspólnoty (biskup, proboszcz, przeor), umywa i całuje stopy dwunastu mężczyznom. Przypomina to gest Chrystusa i wyraża prawdę, że Kościół, tak jak Chrystus, jest nie po to, żeby mu służono, lecz aby służyć"... To nie sensacja z demaskatorskiego artykułu, a opis świadomego zachowania dorosłych ludzi. Ma ono konkretne uzasadnienie. Czy celebrans może odczuwać upokorzenie? Może. I co z tego? Moim zdaniem wynurzenia Magdaleny to materiał dla psychologa, a Jajko, z całym szacunkiem, ale nudzi się i doszukuje sensacji.
|
N kwi 15, 2012 16:53 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Życie po habicie
Jeśli celebrans odczuwałby przy tym upokorzenie to świadczyłoby o jego niezrozumieniu tego pięknego aktu, który raz do roku powtarza też papież. Gest ma swoje uzasadnienie..Co innego przywiązanie kogoś do stołu w charakterze osła, czemu to ma służyć?
|
N kwi 15, 2012 16:58 |
|
|
CYnick
Dołączył(a): Pt maja 27, 2011 14:46 Posty: 57
|
Re: Życie po habicie
MARIEL napisał(a): Jeśli celebrans odczuwałby przy tym upokorzenie to świadczyłoby o jego niezrozumieniu tego pięknego aktu, który raz do roku powtarza też papież. Gest ma swoje uzasadnienie..Co innego przywiązanie kogoś do stołu w charakterze osła, czemu to ma służyć? Sugerujesz, że rozumiesz, co czuł wtedy Chrystus... hm, doprawdy? Papież nie ma tu nic do tego. Setki, tysiące funkcjonariuszy zakonnych, parafialnych co roku wykonuje ten obowiązek niezależnie, czy im się to podoba (nikt nie przeniknie ich duszy) czy nie. Spotkasz tu głębokie przeżycie i "zrozumienie", ale też i rutynę, która niejedno ma imię. Ich samotność w tym momencie zna tylko Pan Bóg. Zostawmy Magdalenę tym, którzy naprawdę mogą jej pomóc. To tylko bicie piany...
|
N kwi 15, 2012 18:02 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Życie po habicie
CYnick napisał(a): Sugerujesz, że rozumiesz, co czuł wtedy Chrystus... hm, doprawdy? Papież nie ma tu nic do tego. Nic nie sugeruję, tylko walę prosto z mostu, prościej już się nie da. Jezus przez gest umycia nóg uczniom pokazał na czym polegać ma ich zadanie, dobitnie wskazał: " Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi." ..że tym zadaniem jest też posługa. I tyle, a o Magdalenie nie roztrząsam, bo nie ma żadnych konkretów.
|
N kwi 15, 2012 18:19 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Życie po habicie
Szczerze to być może szczypta prawdy w tym jest (tyci, tyci) reszta bzdury wyssane i dodane. Mam w swojej rodzinie dwie siostry, a w dalszej rodzinie następne dwie. Nie wspomnę o ich znajomych i o tym ze nie raz tam bylem w rożnych zakonach. Pokorę i posłuszeństwo widać na każdym kroku ale nie poniżanie! Po prostu niektórym nie jest dane takie życie. Powtarzam jeszcze raz, bzdury. Pozdrawiam
|
N kwi 15, 2012 19:27 |
|
|
CYnick
Dołączył(a): Pt maja 27, 2011 14:46 Posty: 57
|
Re: Życie po habicie
MARIEL napisał(a): I tyle, a o Magdalenie nie roztrząsam, bo nie ma żadnych konkretów. ...z "i tyle", to ja się zgadzam. Chodzi mi o to, czy słuszny jest ten cały hałas z jakimś klasztorem (bo nie całym zakonem przecież). Przebrzmiała i raczej nieewangeliczna szkoła pokory i poniżenia szokuje postronnych (zjadaczy mediów) tak samo, jak (być może) i umywanie nóg, bardzo ewangeliczne, ale dla zorientowanych. Wszystko biore w duży cudzysłów. Sugerowanie znęcania się nad młodą adeptką konkretnej duchowości, tej czy innej reguły, przy jednoczesnym abstrahowaniu od niej (nie wiemy, co to za zakon) to czysta MANIPULACJA. Zakon to nie firma, gdzie określają zakres obowiązków i praw, a duchowość to nie Kodeks Pracy. Zaufanie do opiekunów duchowych, to coś co trzeba sobie wyrobić PRZED złożeniem ślubów posłuszeństwa. Z doświadczenia - zgadzam się, że rzeczywistość jest inna niż opisano, poza patologicznymi przypadkami.
|
N kwi 15, 2012 20:56 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|