Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz maja 16, 2024 18:02



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 
 Powołanie 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr sty 09, 2008 19:06
Posty: 3
Post Powołanie
Witam,
Od dłuższego czasu zastanawiam się nad własnym powołaniem i znaczeniem własnego życia. Obecnie jestem studentem III roku studiów. Ale zastanawiam się nad własnym życiem. Chciałbym spędzić je w sposób wartościowy. Sam widzę ogromną potrzebę jaką niosą dzisiejsze czasy oraz jak ogromną jest potrzeba ewangelizacji. Ogromną radość sprawia mi to, że mogę wspierać innych. Są to rzeczy, które staram się stawiać na pierwszym miejscu. Dlatego od jakiegoś czasu zastanawiam się nad kwestią, czy nie poczynić jakiś kroków w celu realizacji tych pragnień, które bardzo kotłują się we mnie. Ale jak pisałem wcześniej na razie jestem na III roku i chciałbym skończyć te studia i nie chcę spieszyć się z tą decyzją.

Ale moje życie nie było takie przykładne cały czas. W okresie liceum przechodziłem okres swojego buntu młodzieńczego. Wtedy trochę oddaliłem się od Kościoła i nawet przez okres ok. roku przestałem chodzić do Kościoła. Spowodowane to było tym, że spotkałem na swojej drodze nieodpowiednich ludzi, a byli nimi świadkowie jehowy. Przez ten czas robili mi pranie mózgu i chcieli abym zupełnie porzucił Kościół i był jednym z nich. Częściowo się im to udało, ale jestem ogromnie teraz wdzięczny Jezusowi, że pomógł mi zrozumieć swój błąd i że zorientowałem się, że nie jest to religia a sekta, która chce oddzielić ludzi od Jezusa. Ogromnie jest mi wstyd, że mogłem się w taki sposób zachować i postępować. Ale teraz jestem szczęśliwy, że zrozumiałem swój błąd.

W swoim życiu trochę igrałem z Jezusem i swoją wiarą. Ale te wszystkie doświadczenia spowodowały, że zrozumiałem jak ważną osobą jest w naszym życiu Jezus i jak ważny jest inny człowiek. Poprzez to również przybliżyłem się bardziej do Kościoła, który obecnie stanowi dla mnie ważny miejsce w życiu. Od tych wydarzeń minęło parę lat, ale w mojej duszy zrodziła się potrzeba głoszenia Słowa Bożego i czerpię z tego ogromną radość. Chciałbym rozmawiać o tym z ludźmi. Ostatnio dużo zastanawiam się nad tym, czy przypadkiem takie zachowanie jak moje nie wynika z mojej własnej wyobraźni i doświadczeń jakie miały wcześniej miejsce i czy nie jest to wytwór mojego umysłu i czy to jest na pewno szczere. Zastanawiam się nad tym , czy taka osoba jak ja może myśleć o Służbie Bożej?


Śr sty 09, 2008 21:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17
Posty: 1233
Lokalizacja: Nowy Sącz
Post 
Jesteśmy prawie na tej samej półce... Wiesz co Ci poradzę? Że jeśli chcesz coś przemyśleć w samotności i pogadać sobie z Bogiem i własnym sumieniem, wejdź do pustego i cichego kościoła w którym nie ma nikogo - tam najłatwiej o odpowiedź. Ja się przymierzam do kapłaństwa ale u mnie na drodze do tego stoją rodzice (gdyż jestem jedynakiem) a konkretnie moja troska o nich.

Ponoć Bóg najgłośniej przemawia w ciszy - pozwól Mu mówić i spraw, by inni też Jego głos usłyszeli. Wydaje mi się że częste odchodzenie ludzi od Kościoła jest efektem przede wszystkim tego, że się na Boga obrażają a tak naprawdę nawet nigdy nie próbowali z Nim porozmawiać. Uwierz mi, że często modlitwa staję się wyliczeniem próśb, skarg i zażaleń a rzadko staje się po prostu dialogiem- Bogu należy pozwolić mówić.

Rób to, co Ci radzi serce - kontynuuj studia i żyj jak Bóg przykazał a jeśli już podejmiesz decyzję np o zostaniu księdzem to zrób to jeśli czujesz się na siłach i nic nie leży Ci kłodą na drodze. Słuchaj rad innych ludzi ale nigdy nie trać własnego zdania i własnych planów.

Pozdrawiam

_________________
"Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach."
Zenon Ziółkowski

http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)


Cz sty 10, 2008 15:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 09, 2008 19:06
Posty: 3
Post 
Dziękuję za komentarz. Masz tutaj ogromną rację, że z Bogiem najlepiej rozmawia się w ciszy i spokoju.
Najtrudniej jest podjąć tą decyzję, ponieważ od niej będzie zależeć całe nasze życie. Tak jak pisałem studiuje, ale również pracuję podczas studiów. Teraz mam już wszystko poukładane dobrą, stała pracę z dobrymi perspektywami. Ale w mojej duszy zrodziło się pragnienie, aby swoje życie podporządkować Bogu. Od jakiegoś czasu walczę z tym jak mogę staram się odpędzać te myśli ode mnie, ale ciągle wracają. Im więcej się buntuję to coraz bardziej ciągnie mnie do Kościoła. Czasami nie jestem w stanie wytłumaczyć tego w racjonalny sposób.


Cz sty 10, 2008 22:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
lukas00 napisał(a):
Czasami nie jestem w stanie wytłumaczyć tego w racjonalny sposób.

A musisz? Nie wszystko sie da wytlumaczyc, a juz na pewno nie to, dlaczego Pan Bog nam nieraz robi takie psikusy :D

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


Cz sty 10, 2008 23:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17
Posty: 1233
Lokalizacja: Nowy Sącz
Post 
Wiele wielkich rzeczy nie zostało zrealizowanych ponieważ ludzie zaczęli się zastanawiać czy aby na pewno warto. Jednocześnie wielu wielkich rzeczy nie udało się zrealizować gdyż były nieprzemyślane do końca. Troszkę to zagmatwane ale tak to właśnie jest.
Cytuj:
Teraz mam już wszystko poukładane dobrą, stała pracę z dobrymi perspektywami. Ale w mojej duszy zrodziło się pragnienie, aby swoje życie podporządkować Bogu.
w Twoim wypadku możesz spokojnie przemyśleć sprawę oddania się Bogu (jeśli tylko tego chce Twoje serce) ponieważ zawsze masz jakąś odskocznię i masz się czego zahaczyć gdyby plany takie spełzły na niczym.
Cytuj:
Czasami nie jestem w stanie wytłumaczyć tego w racjonalny sposób.
Pan Bóg nie chce abyś Go rozumiał rozumem ale sercem. Wielu już było takich, którzy bez Boga samym tylko rozumem chcieli przewrócić świat i wiesz co? Więcej niż oni wszyscy razem wzięci zrobiła licha zakonnica z Łagiewnik. Chodzi mi naturalnie o Siostrę Faustynę, przez którą na świat spłynęła łaska świadomości i czci dla Bożego Miłosierdzia. Dlatego też czasem przymknij oko i ucho jeśli ksiądz na ambonie wygaduje nieziemskie bzdety będące tylko jego opiniami - skup się przede wszystkim na Bogu a konkretnie to na Jezusie.

Pozdrawiam

_________________
"Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach."
Zenon Ziółkowski

http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)


Pt sty 11, 2008 15:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 09, 2008 19:06
Posty: 3
Post 
U mnie jest tak, że serce pragnie być blisko Boga i czerpać radość z Jego obecności w życiu pomimo wszystko. Pragnie zupełnego poświęcenia i to właśnie nadaje mi sens i radość. Ale rozum mówi mi zupełnie co innego: Co chcesz zrezygnować z tego co zbudowałeś? Przecież jesteś szalony? I tak słyszę często od wielu osób. Myśli ciągle wracają. Chciałbym to uczucie zabić, ale mi się nie udaje, a wręcz jest przeciwnie.


Pt sty 11, 2008 16:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17
Posty: 1233
Lokalizacja: Nowy Sącz
Post 
lukas00 napisał(a):
U mnie jest tak, że serce pragnie być blisko Boga i czerpać radość z Jego obecności w życiu pomimo wszystko. (...) Ale rozum mówi mi zupełnie co innego: Co chcesz zrezygnować z tego co zbudowałeś? Przecież jesteś szalony? I tak słyszę często od wielu osób. Myśli ciągle wracają. Chciałbym to uczucie zabić, ale mi się nie udaje, a wręcz jest przeciwnie.


Jesteś studentem- przede mną dopiero matura więc wybacz jeśli powiem coś źle.

Moje serce także chce być blisko Boga i pragnie służyć Bogu i Kościołowi. Jestem zdecydowany poświęcić to wszystko ale mój problem dotyka całkiem innej płaszczyzny: chcę być księdzem i chce tego moje serce ale rozum mówi "Nie! A co z rodzicami?" - jestem jedynakiem i mój problem jest opisany w innym wątku. Ja także biję się z myślami a świat mówi różnie: jedni życzą mi kapłaństwa (Ci, którym o tym powiedziałem) a inni (reszta z poinformowanych) życzy mi założenia rodziny - tyle że ja tego nie pragnę aż tak jak kapłaństwa. Nie jest to jakieś moje widzimisię bo rozważam ten problem od dłuższego czasu i z własnego doświadczenia powiem Ci tak: nie zabijesz tego uczucia nigdy. Ciężko jest odróżnić głos sumienia od głosu rozumu bo mówią do nas podobnym tonem i gdy pójdziesz za głosem sumienia, czyli np wybierzesz kapłaństwo, to rozsądek będzie Cię prześladował "mogłeś mieć rodzinę, pracę, i tak dalej" - i na odwrót: jak rozsądek to nie sumienie.

Powtórzę Ci jeszcze raz: pogadaj o tym z Panem Bogiem. Ja nieraz pytam Boga co robić w sprawie mojego powołania ale niestety nie otrzymuję odpowiedzi dlatego też odnoszę wrażenie, że Bóg nie chce ingerować i daje mi wolną rękę i czas do namysłu. Zawsze wóz albo przewóz. Musimy (obaj) pamiętać, że od żadnej z decyzji nie będzie już apelacji i nie wycofasz się w pełni ani z małżeństwa, ani z kapłaństwa. Starokawalerstwa Ci nie życzę bo ma ono uzasadnienie jedynie w przypadku kapłaństwa a samotne pędzenie życia bez żadnej wyższej wartości nie ma sensu.

I Tobie i sobie życzę owocnych przemyśleń.

Pozdrawiam

_________________
"Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach."
Zenon Ziółkowski

http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)


Pt sty 11, 2008 17:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
lukas00 napisał(a):
Chciałbym to uczucie zabić, ale mi się nie udaje, a wręcz jest przeciwnie.

Jesli nawet uda Ci sie zdusic uczucie, o ktorym mowisz, to i tak nie uwolnisz sie od niego. Ono przejdzie gdzies do sfery podswiadomosci i w najmniej oczekiwanym momencie wroci do Ciebie z wieksza sila. Musisz stawic mu czola, zaakceptowac, ze ono jest i prosic Boga, by pomogl Ci w tym wszystkim sie odnalezc. Uswiadomienie roznych emocji i zaakceptowanie ich pomaga w pokierowaniu nimi tak, ze przestana byc dla Ciebie stresujace. Zycze laski i wytrwalosci :)

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


So sty 12, 2008 0:41
Zobacz profil
Post 
Powołania nie zobaczysz... nie zważysz... nie zmierzysz.... nie oprawisz w ramki i nie powiesisz nad łóżkiem.
Albo idziesz - albo nie.
W każdej wątpliwości warto nawiązać kontakt z jakimś zgromadzeniem, jechać na rekolekcje powołaniowe, poszukać sobie stałego spowiednika.
Sprawy nie załatwi, ale pomoże w wyborze.


Pt mar 21, 2008 8:55
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 9 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL