Autor |
Wiadomość |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
Duchowość singli
Jak singiel może realizować swoje powołanie do świętości, wzrastać w miłości Bożej i codziennie kroczyć w swym życiu za Jezusem?
|
Wt gru 16, 2008 19:56 |
|
|
|
|
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
Myślę, że przede wszystkim przez oddanie się na służbę innym. Nie ma rodziny, której się poświęca, niech pomaga biednym, chorym i wszystkim innym którzy tego potrzebują (nie jakoby małżonkowie tego czynić nie musieli ).
Działa chrześcijańskiej miłości- tak może się realizować
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Wt gru 16, 2008 20:15 |
|
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
Re: Duchowość singli
akacja napisał(a): Jak singiel może realizować swoje powołanie do świętości, wzrastać w miłości Bożej i codziennie kroczyć w swym życiu za Jezusem? Myślę, że tak samo, jak nie-singiel czyli szczerze wypełniając przykazania miłości Boga i bliźniego (ze szczególnym uwzględnieniem siebie samego)
_________________ "Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?
|
Cz gru 18, 2008 7:24 |
|
|
|
|
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
Szumi, to jednak uważasz, że singiel może realizować swoją świętość? Bo wydawało mi się, że jesteś zdania iż świętość można realizowac tylko w małzeństwie, że to jedyna słuszna droga.
A jak wyobrażasz sobie chrześcijańskie dzieła miłości czynione przez singla? Czy widzisz jak codziennie człowiek przeciążony jest pracą zawodową i w natłoku spraw może nie mieć już czasu i siły na angażowanie się w jakimś wolontoriacie. Jest singlem, bo cieżko pogodzić mu pracę z czymkolwiek. Jak więc może realizować swoją świętość?
Mateola, tak jest, kiedyś na rekolekcjach ignacjańskich było mówione, że jesli prawdziwie kochamy Chrystusa to będziemy kochać siebie i na odwót.
|
Cz lut 12, 2009 21:44 |
|
|
saxon
Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00 Posty: 5103
|
|
Cz lut 12, 2009 22:22 |
|
|
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Akacjo, z wczorajszej rozmowy z młodym ojcem:
- pracuje na etacie (tam się nie kończy po 8 godzinach) i dorabia, bo utrzymuje rodzinę
- opiekuje się dzieckiem, m.in. wstając do niego w nocy --> śpi max 4 h/ dobę (to już jest dobrze)
i pewnie jeszcze realizuje kilka zadań.
Cytuj: Czy widzisz jak codziennie człowiek przeciążony jest pracą zawodową i w natłoku spraw może nie mieć już czasu i siły na angażowanie się w jakimś wolontoriacie. Jest singlem, bo cieżko pogodzić mu pracę z czymkolwiek.
Cóż - jeśli tak jest, a praca nie jest miejscem realizowania powołania, radziłabym ją zmienić. Jeśli jest to niemożliwe - proponowałabym rozejrzeć się wokół. Nie żyjemy w próżni, ale we wspólnocie...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz lut 12, 2009 22:28 |
|
|
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
Jotko, człowiek tak przeciążony jest pracą że nie ma już siły na cokolwiek, trudno nawet wtedy trwać w modliwie, a praca to nic innego jak walka o byt.
Obecnie nie potrafię z pracą pogodzić zobowiązań w mojej wspólnocie jakimi jest codzienna Eucharystia i modlitwa Słowem Bożym ani regularnych spotkań wspólnoty, a dopiero nie potrafiłabym pogodzić tego z dodatkową formą zaangażowania w służbę bliźnim w jakimś wolontariacie.
|
Cz lut 12, 2009 22:34 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
To masz dwa wyjścia: albo odnaleźć swoje powołanie w wykonywanej pracy, albo ją zmienić. Zmęczenie pracą czasem wynika nie tyle z jej ilości co z obciążenia psychicznego lub niechęci do niej.
I w życiu codziennym nie pomijać innych ludzi (rodziny, znajomych, przyjaciół, ludzi w autobusie, sklepie i na ulicy). Mieć oczy i serce otwarte.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz lut 12, 2009 22:39 |
|
|
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
jo_tka napisał(a): To masz dwa wyjścia: albo odnaleźć swoje powołanie w wykonywanej pracy, albo ją zmienić.. Już się nie da zmienić charakteru wykonywanej pracy. To konieczność życiowa, bo coś trzeba w życiu robić, choć praca wiąże się ze stresem. jo_tka napisał(a): I w życiu codziennym nie pomijać innych ludzi (rodziny, znajomych, przyjaciół, ludzi w autobusie, sklepie i na ulicy). Mieć oczy i serce otwarte.
A modlitwa w życiu codziennym?
|
Cz lut 12, 2009 22:41 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Przepraszam - nie masz 100 lat. Do emerytury jeszcze Ci daleko. Można zmienić i miejsce i rodzaj pracy - zawsze. Trzeba tylko wystarczająco tego chcieć.
Co: modlitwa? Modlitwa jako droga do świętości? Owszem, jeśli obejmiesz nią - jak zakony kontemplacyjne - wspólnotę Kościoła, zapewne tak.
Problem w tym, że jeśli jadąc do pracy nie będziesz zauważać ludzi obok siebie, rodziny obok siebie itd., bo zajmiesz się modlitwą za świat, to postawisz wszystko na głowie.
Najpierw bliscy, sąsiedzi, ludzie obok. Potem cały świat.
Osoba żyjąca w świecie jest za ten świat i innych ludzi odpowiedzialna. Skoro ludzi spotykasz, są ci zadani. Jeśli znajdziesz się za klauzurą, wystarczy modlitwa.
Zauważ: ja nie określam ilości poświęcanego czasu i wysiłku. Ja mówię o nastawieniu do ludzi i do świata.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz lut 12, 2009 22:47 |
|
|
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
Każdy codzień biegnie do swojej pracy i dlatego nie zauważa obok siebie innych. Codziennie żyjemy w tym samym pośpiechu i bólu życia.
Ale każdy cieszy się że ma pracę. Bo w każdej chwili może jej nie mieć. Trzyma się jej, bo może nie mieć jej wcale. Pomimo różnych niedogodności z nią związanych. Musi tę pracę zaakceptować.
A modlitwa? Jest oddechem pośród tej trudnej rzeczywistości. Z życia zakonnego czerpię pogłębione życie modlitwy. Dlatego chcę żyć według duchowości zakonnej by wprowadzić w życie ład przez harmonijny rytm modlitwy. Ale da się tylko tak w weekendy w czasie wolnym. Trudno jest w codzienności żyć taką pogłębioną modlitwą jaką żyją w zakonach.
|
Cz lut 12, 2009 22:56 |
|
|
Owieczka_in_black
Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41 Posty: 1728
|
Cytuj: Jotko, człowiek tak przeciążony jest pracą że nie ma już siły na cokolwiek, trudno nawet wtedy trwać w modliwie, a praca to nic innego jak walka o byt. Obecnie nie potrafię z pracą pogodzić zobowiązań w mojej wspólnocie jakimi jest codzienna Eucharystia i modlitwa Słowem Bożym ani regularnych spotkań wspólnoty, a dopiero nie potrafiłabym pogodzić tego z dodatkową formą zaangażowania w służbę bliźnim w jakimś wolontariacie.
A co, gdybyś miała jeszcze na głowie dzieci, którym nie powiesz, że nie masz siły ani czasu. Czy kiedy są chore, to je obchodzi, że się nie wyśpisz? Nie wybierają sobie czasu choroby, chorują czasem wtedy gdy masz załóżmy grypę jelitową i sama ledwo sie na nogach trzymasz.
Ale fakt, nie masz dzieci, jesli praca pochłania cały Twoj czas, to moze tą pracę choćby uczyń modlitwą, wykonuj ją jak najlepiej, najgorliwiej, choćby to byly najprostsze czynności.
_________________ Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/
|
Cz lut 12, 2009 23:02 |
|
|
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
Owieczka_in_black napisał(a): A co, gdybyś miała jeszcze na głowie dzieci, którym nie powiesz, że nie masz siły ani czasu. .
Nie planuję już obecnie mieć dzieci ani rodziny. Chcę zostać singlem i będąc singlem realizować swoje powołanie do świętości.
|
Cz lut 12, 2009 23:04 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Akacjo kochana
Jeśli wybierasz życie świeckie, żyj życiem świeckim. Jeśli chcesz żyć życiem zakonnym, idź do zakonu.
Jeśli z powodu modlitwy zaniedbujesz bliskich ci ludzi, nie zauważasz potrzeb tych obok siebie, to - moim zdaniem - trzeba się zastanowić nad ograniczeniem czasu poświęcanego na modlitwę.
Poświęcanie czasu na modlitwę kosztem zaniedbań podstawowych obowiązków wobec innych ludzi jest złem i na pewno do pogłębienia relacji z Bogiem się nie przyczynia. Już nie mówiąc o tym że gorszy (taka "święta", tylko się modli, a nigdy nie pomoże...).
Cytuj: Każdy codzień biegnie do swojej pracy i dlatego nie zauważa obok siebie innych. Codziennie żyjemy w tym samym pośpiechu i bólu życia.
Przykro mi, ale "każdy" (to zresztą zbytnie uogólnienie) nie jest dla chrześcijanina żadnym usprawiedliwieniem popełnianego zła. Bo niezauważanie ludzi obok siebie jest złem.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pt lut 13, 2009 7:42 |
|
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
akacja napisał(a): Każdy codzień biegnie do swojej pracy i dlatego nie zauważa obok siebie innych. Codziennie żyjemy w tym samym pośpiechu i bólu życia. To akurat można (i warto) zmienić.
Dla mnie ważna jest postawa wynikająca ze słów: "nieustannie się módlcie". Skoro "nieustannie" to także podczas biegu do pracy, podczas tej pracy, łącznie z jej niedogodnościami i stresem. Tak, jak napisała Owieczka - uczyń pracę modlitwą... i nie tylko pracę - także odpoczynek, rozrywkę, sen...
Ucząc się takiej postawy człowiek przekonuje się, że całe jego życie jest zanurzone w Bogu, nie tylko ten czas, gdy klękamy. A to z kolei uczy dystansu do tego nieuniknionego "bólu życia", bo daje inną perspektywę - widzimy siebie jako ukochane dziecko Boże pośród innych, tak samo kochanych... i rodzi się spokój.
"Panie, Ty znasz mnie i przenikasz..."
_________________ "Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?
|
Pt lut 13, 2009 8:35 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|