Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz kwi 18, 2024 15:41



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 177 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 12  Następna strona
 Byłam zakonnicą 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 03, 2004 5:59
Posty: 175
Post Re: Byłam zakonnicą
masz rację, jest jednak różnica między odejściem z zakonu a np. rozwodem. Małżeństwo to Sakrament a śluby nawet wieczyste- nie.

_________________
Cieszmy się z małych radości


So sty 23, 2010 16:45
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sty 08, 2010 16:26
Posty: 166
Post Re: Byłam zakonnicą
Masz rację, pomyliłem śluby wieczyste z sakramentem kapłaństwa, idę się dokształcić:)

_________________
To już nie polowanie, nie obława, nie łów!
To planowe niszczenie gatunku!


So sty 23, 2010 17:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 18, 2010 11:33
Posty: 18
Post Re: Byłam zakonnicą
z własnego podwórka mogę tylko w tym temacie dodać, że każde odejście z zakonu miało swój początek w braku czasu na modlitwę lub unikaniu modlitw. Każde powołanie wówczas "siada". Pan Bóg nie zabiera nikomu powołania.Jeśli jest ono od Boga, to osoba powołana otrzymuje siły do przezwyciężenia każdego kryzysu, nawet kryzysu wiary czy modlitwy.

_________________
Deus providebit!
www.siostryzorlika.pl


So kwi 24, 2010 12:38
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 03, 2004 5:59
Posty: 175
Post Re: Byłam zakonnicą
a co z tymi osobami, które nie zaniedbały modlitwy, życia z Bogiem i odczuły po pewnym czasie, że są szczęśliwe w zakonie, ale Bóg jednak wzywa je do czegoś innego, sama znam siostrę, która poczuła, że ma wystąpić i zacząć robić coś dla dzieci, coś konkretnego - otworzyła fundację, nadal jest blisko Kościoła i kocha zakon w którym była, ale czuła, że ta droga to było przygotowanie ją właśnie do tego dzieła które prowadzi teraz. Bóg różnie prowadzi i oczywiście są przypadki, tak jak pisze Siostra ( wywnioskowałam z nicku:-)) powyżej, ale nie możemy wrzucać wszystkich do jednej szuflady. Co do utraty powołania to oczywiście nie traci się go, ale czasami ludzie źle rozeznają i stąd też odejścia, co nie znaczy, że to czas zmarnowany- nie! Może są osoby rozgoryczone wystąpieniem, ale myślę, że po latach odkryją owoce któte przyniosło im to doświadczenie. Ja mam to szczęście, że rozeznałam powrót, ale nawet gdyby tak nie było to nie żałowałabym wcześniejszego wstąpienia, bo wiele się nauczyłam i odkryłam Boga na nowo, tak prawdziwie.

_________________
Cieszmy się z małych radości


So kwi 24, 2010 14:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 18, 2010 11:33
Posty: 18
Post Re: Byłam zakonnicą
jest dokładnie tak jak piszesz. Znamy przypadki, że osoby zakonne występują z jednego zakonu by założyć inne zgromadzenie. Zdarzają się też przypadki, ze osoby podjęły decyzję o wstąpieniu do zakonu bez odpowiedniego rozeznania, czasami pod wpływem chwili emocji itp.Każde powołanie jest inne. Miałam na myśli te osoby, które były rzeczywiście powołane przez Boga, i po pewnym czasie odchodzą, szukając swego szczęścia gdzie indziej.

_________________
Deus providebit!
www.siostryzorlika.pl


Śr kwi 28, 2010 12:44
Zobacz profil WWW
Post Re: Byłam zakonnicą
franciszkanka napisał(a):
z własnego podwórka mogę tylko w tym temacie dodać, że każde odejście z zakonu miało swój początek w braku czasu na modlitwę lub unikaniu modlitw. Każde powołanie wówczas "siada". Pan Bóg nie zabiera nikomu powołania.Jeśli jest ono od Boga, to osoba powołana otrzymuje siły do przezwyciężenia każdego kryzysu, nawet kryzysu wiary czy modlitwy.


Ja myślę, że też w graniu kogoś kim się nie jest.

Ile można ciągnąć takie udawanie- 10, 20 lat...


Cz kwi 29, 2010 12:25

Dołączył(a): Pn lis 01, 2010 22:53
Posty: 1
Post Re: Byłam zakonnicą
Byłam w zakonie kontemplacyjno-czynnym 3,5 roku. Wystąpiłam z powodu choroby przed pierwszymi ślubami. To była moja dezycja, aczkolwiek "lekko wymuszona" przez Przełożoną. Lata spędzone w Zgromadzeniu były dla mnie najszczęsliwszymi w życiu. Były chwile ciężkie ale wiele dobrych, wspaniałych...choroba i wystąpienie było koszmarem. Uważam, że w takich przypadkach osoba powinna mieć zapewniona pomoc psychologiczną, oczywiście jeśli będzie jej potrzebować. Dla mnie wystąpienie to był jak "koniec świata", ale tego mojego dotychczasowego. Powrót "do świata" był okupiony wielkim cierpieniem. Dużo było plotek na mój temat, ale po mnie było widać chorobę, więc jakoś może nie były zbytnio straszne. Przez 1,5 roku podnosiłam się z choroby i depresji w jaką wpadłam po wystąpieniu. Mogłam/mogę zawsze wrócić do Zgromadzenia. Utrzymuję stały kontakt z siostrami, choć od mojego wystąpienia minęło 7 lat. Pracuję w jednej z ich placówek jako nauczycielka. Jestem panią świecką, niczego mi nie brakuje, ale...na zawsze radość życia i szczęście, które płonęło w moim sercu zgasło wraz z opuszczeniem zgromadzenia.


Cz lis 04, 2010 9:49
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 27, 2008 10:36
Posty: 84
Post Re: Byłam zakonnicą
kara_81 napisał(a):
Byłam w zakonie kontemplacyjno-czynnym 3,5 roku. Wystąpiłam z powodu choroby przed pierwszymi ślubami. To była moja dezycja, aczkolwiek "lekko wymuszona" przez Przełożoną. Lata spędzone w Zgromadzeniu były dla mnie najszczęsliwszymi w życiu. Były chwile ciężkie ale wiele dobrych, wspaniałych...choroba i wystąpienie było koszmarem. Uważam, że w takich przypadkach osoba powinna mieć zapewniona pomoc psychologiczną, oczywiście jeśli będzie jej potrzebować. Dla mnie wystąpienie to był jak "koniec świata", ale tego mojego dotychczasowego. Powrót "do świata" był okupiony wielkim cierpieniem. Dużo było plotek na mój temat, ale po mnie było widać chorobę, więc jakoś może nie były zbytnio straszne. Przez 1,5 roku podnosiłam się z choroby i depresji w jaką wpadłam po wystąpieniu. Mogłam/mogę zawsze wrócić do Zgromadzenia. Utrzymuję stały kontakt z siostrami, choć od mojego wystąpienia minęło 7 lat. Pracuję w jednej z ich placówek jako nauczycielka. Jestem panią świecką, niczego mi nie brakuje, ale...na zawsze radość życia i szczęście, które płonęło w moim sercu zgasło wraz z opuszczeniem zgromadzenia.


Cześć kara.
Nie poddawaj się, bo też przez to przeszedłem. Nie łam się, nie jesteś sama z swoim problemem. Nie rozumiem dlaczego wyrzuca się ludzi z zakonu tylko dlatego że na coś chorują - przecież misją wspólnoty jest wspieranie się nawzajem i w chorobie i w cierpieniu. Według mnie, powinnaś darować sobie pracę w ICH ośrodku a zatrudnić się o ile to możliwe w świeckim, pozbawionym ludzi Kościoła. Szybciej wrócisz do świata i będzie mniej bolało.

Cytuj:
To była moja dezycja, aczkolwiek "lekko wymuszona" przez Przełożoną.


Mobbing, jak również inne patologiczne zjawiska należy zgłaszać do odpowiednich służb zwłaszcza jeśli piszesz, że nie możesz się pozbierać, cierpisz nawet na depresję i twoja psychika jest zniszczona.

Pozdrawiam,
Karol.


Cz lis 04, 2010 20:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 17, 2011 7:19
Posty: 12
Post Re: Byłam zakonnicą
Nie byłam w podobnej sytuacji, ale w moim życiu na mojej drodze Bóg postawił wspaniałą kobietę i przyjaciółkę, a wcześniej nauczycielkę, która nauczyła mnie cieszyć się z tego, co robię. Nie mogła realizować powołania z powodu choroby, ale realizuje dalej powołanie głoszenia Miłości Boga, trwa i trwała przy nim nie poddając się ciężkiej chorobie, świadczy o Jego miłości i jest wspaniała. Czasami wiem, że może chciałaby być w klasztorze, ale to Opiekun WInnicy wytycza swoim robotnikom zadania i niektóre z nich są trudniejsze od innych.


N sty 23, 2011 23:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt mar 11, 2011 14:06
Posty: 9
Post Re: Byłam zakonnicą
Witajcie jestem siostrą bezhabitową jesli ktoś z was myśli o zakonie bezhabitowym, albo chciałby kolejny raz spróbować słuzyć Chrystusowi to zapraszam na mojego meila monika161285@wp.pl. Odwagi nie bujcie sie, ja znam siostry, które były w jednym zakonie, odeszły a teraz są szczęśliwe w innym zgromadzeniu. Jesli sie czuje powołanie do zakonu to nie wolno tego głosu zagłuszać, bo potem mozna być nieszczęsliwym do końca życia


Cz mar 17, 2011 11:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 27, 2011 11:20
Posty: 1
Post Re: Byłam zakonnicą
Witam wszystkich. Ja chciałam się podzielić na świeżo moimi doświadczeniami z pobytu za klauzurą. Nie mam intencji nikomu szkodzić ale chcę pokazać co mnie doprowadziło do odejścia po 4 latach bycia mniszką klauzurową.
Od zawsze trwała we mnie myśl o powołaniu był czas że ją oddalałam i mówiłam że to nie dla mnie. Kiedyś gdy się podzieliłam że chcę wstąpić do klauzury moje koleżanki powiedziały że rozniosę zakon swoją energią.
Wstąpiłam najpierw były 3 miesiące próby który nazwałam teatrem bo siostry były tak dobre i słodkie że aż nie naturalnie po pobycie w postulacie prysł czas słodkości i udawania.
Poszłam bo czułam że Bóg mnie woła. To co przeżyłam w zakonie bardzo mocno złamało mnie duchowo mogę powiedzieć że jestem inwalidą duchowym 1grupy i choć minęło trochę czasu rany zostają i to nie jest prawda że czas leczy rany. Czas sprawia że się trochę mniej pamięta ale ból jednak pozostaje.
Powiem też że czas jaki mi było dane przeżyć we wspólnocie był cenny i niezapomniany. Wspólnota była dla mnie wszystkim, kochałam i nadal kocham siostry nawet wobec tego że się bardzo zawiodłam i zostałam zraniona.
Najtrudniejsze było dla mnie to że czułam się nieakceptowana, jakbym była z innej bajki. Człowiek młody który przychodzi za klauzurę wnosi ze sobą całe swe bogactwo uczuciowo-emocjonalne i wszystko co z tym się wiąże. Wchodzi w już utarte schematy i struktury i dlatego po pewnym czasie traktowany jest jako zagrożenie dla tego co zastał. Siostry próbują wtedy wtłoczyć człowieka w ciasne ramy zasad i sztywnych reguł nie patrząc co człowiek przeżywa.
Nikt nie patrzył na to czy jestem w tym co robię autentyczna i prawdziwa najważniejsze było zewnętrzne dostosowanie się czyli rasowe pozoranctwo. Być cicho kiwać pokornie główką, grzecznie odpowiadać jednym słowem nie narażać się. Po pewnym czasie dochodzi się do wniosku że wchodzi się w pozoranctwo i samozakłamanie i jak żyć w tym momencie w prawdzie?
A jak człowiek wykazywał inicjatywę, chęć działania czy miał swoje zdanie to mówiono że się nie da uformować. Bardzo bolesny jest brak siostrzanych przyjacielskich relacji i zasłanianie się tym że jedyna relacja jaka jest w zakonie dozwolona to z Bogiem. Jestem z zawodu terapeutą i powiem jedno że wiele razy się powtarzało że relacja z Bogiem i jej autentyzm okazuje się w relacji z drugim człowiekiem.
Odeszłam bo nie miałam sił trwać we wspólnocie gdzie żyje się tylko zewnętrzną doskonałością, i w ciągłym lęku że jak nie będę się zachowywać tak jak siostrzyczki sobie tego życzą to nie zostanę dopuszczona do profesji czy też odnowienia. To jest terror ciągłe życie w lęku i by się nie narazić przed dopuszczeniem jakiejś mateczce. To Bóg ma ostateczne słowo we wszystkim a nie człowiek a ja na sobie doświadczyłam tego lęku i do tej pory nie potrafię sobie dać z tym rady.
Jak odchodziłam to też różne słowa padały że będę nieszczęśliwa, że będę potępiona, że nic mi się nie będzie układać po prostu koszmar i to mówią ludzie wierzący - siostry zakonne.
Powiem jedno siostry na wszystko maja gotową odpowiedź jak ktoś odchodzi - więc dyskusje są niepotrzebne. Każdy ma swoją historię i własny styl przeżywania ja to tak przeżyłam. I dziękuję Bogu że dał mi siłę i odwagę odejść.
Módlcie się za mnie abym wróciła mi wiara i sens życia.
Pozdrawiam was Anavim

PESTKA bardzo bym chciała abyś mi przysłała twoje opowiadanie o którym mówiłaś że możesz wysłać na e-meila. Proszę o kontakt Anavim


Śr kwi 27, 2011 14:19
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 22, 2012 13:01
Posty: 1
Post Re: Byłam zakonnicą
Witajcie.
Bardzo zależy mi na rozmowie -chociażby na czacie lub przez maile, z kobietami, które odeszły ze zgromadzenia zakonnego. Jeżeli któraś z Was wyraziłaby taką chęć bardzo proszę o kontakt np.mailowy:
hippisiatko@interia.pl


Śr lut 22, 2012 13:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 19, 2012 11:32
Posty: 2
Post Re: Byłam zakonnicą
Każdy szuka swojego miejsca na ziemi i drogi, którą może do niego dotrzeć


Pn mar 19, 2012 11:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn paź 29, 2012 13:29
Posty: 1
Post Re: Byłam zakonnicą
Witajcie!
Ja również, tak jak "Lina", poszukuję kontaktu z kobietami, które odeszły ze zgromadzenia zakonnego. Będę bardzo wdzięczny za każdy kontakt (najchętniej w ciągu najbliższego tygodnia): gdg6@wp.pl.


Pn paź 29, 2012 14:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: Byłam zakonnicą
@anawim

Ja byłam króciutko w zakonie klauzurowym.
Widziałam zagrożenie tym o czym piszesz,
ale w związku z tym, że było tam dużo młodych sióstr
wyglądalo to dużo mniej drastycznie niż to co opisujesz.

Być może ze względu na to, że byłam krótko
nie miałam czasu pewnych rzeczy zobaczyć.

Siostry mnie namówiły bym skończyła studia i dopiero potem
nich wróciła, więc w pewien sposób zostałam "wypchnięta z klasztoru".

Rozumiem, że wystąpiłaś po nowicjaci
bo chyba slubów czasowych nie zdążyłaś złożyć.

Możesz napisać na priv w jakim zakonie byłaś?

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


Pn paź 29, 2012 15:44
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 177 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 12  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL