Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 5:15



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 chrześcijanin we wspólczesnym świecie - jak żyć wiarą ? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 15:39
Posty: 59
Post chrześcijanin we wspólczesnym świecie - jak żyć wiarą ?
Coraz trudniej przychodzi mi przystosować się do warunków współczesnego świata. Przeraża mnie tempo życia i wieczny brak czasu. Coraz rzadziej zatrzymuję się w biegu, coraz mniej zastanawiam nad sobą... i coraz rzadziej się modlę. Tzn. często rozmawiam z Panem Bogiem (to też modlitwa), ale zbyt rzadko słucham... A najgorsze, że przestaję rozumieć współczesnych ludzi...


N lip 05, 2009 20:59
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Dzisiejsze czasy są faktycznie wyzwaniem dla człowieka wiary, choć nie tylko, bo to dotyka takich spraw jak rodzina, rozwój osobisty, szacunek dla drugiego człowieka. Te sprawy oczywiście są ważne dla nas i patrzymy na nie przez pryzmat religii. Praca i codzienne stresy nie sprzyjają życiu rodzinnemu, ani małżonków, ani w kontaktach z dziećmi. Nawet modlitwa bywa czymś trudnym, choć to może być spokojnie 30 minut w ciągu dnia, a co to jest 30 minut dla Boga, gdy na inne rzeczy poświęcamy godziny? Skąd ta dysproporcja?
Natomiast co do tego rozumienia drugiego człowieka, to też mam wrażenie że coraz trudniej jest się dogadać.

_________________
Pozdrawiam
WIST


N lip 05, 2009 21:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 15:39
Posty: 59
Post 
Widząc kompletny brak zainteresowania tematem dochodzę do wniosku, że to nieprzystosowanie do współczesnych czasów, do warunków życia, to tylko moja bolączka. Wypada się więc cieszyć. Żałuję, że do końca nie jestem o tym jednak przekonana. Pozdrawiam.


So lip 11, 2009 21:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Obawiam się że choć jedynie ja się tu wypowiedziałem problem jest o wiele szerszy. Moja refleksja jest podobna, brak nam czasu na wszystko co ważne jak praca, prawo jazdy, nauka języka, na rzecz tego co ważne, ale za co nikt nie płaci, co nie przynosi wymiernych korzyści jak np. rodzina. Sądzę jednak że to też kwestia tego że nie umiemy sobie tego czasu rozplanować. Jeden zrobi o wiele więcej mając 8 godzin, a inny wstanie wcześniej, będzie siedział do późna i nie ledwo ledwo zdąży. Problem może nie w tym że świat przyspiesza, ale że to my nie umiemy przyspieszyć, tak aby lepiej wykorzystać czas, zamiast pouczać, posłuchać, zamiast martwić się jutrem cieszyć dniem dzisiejszym.

_________________
Pozdrawiam
WIST


So lip 11, 2009 22:09
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Jedyne wyjście to planowanie sobie czasu i dyscyplina. Proste, ale trudne.
To ile czasu poświęcamy na praktykę religijną lub rozmyślania zależy też od tego jaką mamy pracę i jak bardzo wymaga ona od nas umysłowego skupienia. Jeśli ma się pracę, w której trzeba być cały czas skupionym i szukać błędów (np. jest się programistą) to po pracy można nie mieć sił na żadne wymagające wysiłku myślenie.
Innych ludzi zawsze było trudno zrozumieć, tyle że nikt się o to nie stara jeśli zachowują się tak samo jak my.


N lip 12, 2009 8:37
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 15:39
Posty: 59
Post 
Moja praca polega na ustawicznym wysiłku umysłowym i stałej dyspozycyjności, ale to nie ona wpływa na nieprzystosowanie do obecnych realiów. To raczej, typowe dla naszych czasów, zmaterializowanie życia, zanik wrażliwości na drugiego człowieka, porzucenie ponadczasowych, uniwersalnych wartości na korzyść tzw."nowoczesności", postępu ... Wraz z kapitalistyczną gospodarką wchłonęliśmy również niekorzystne cechy kultury zachodu. Przynajmniej na razie nie zdołaliśmy uchronić się przed niekorzystnym wpływem na naszą kulturę, obyczajowość... Mnie to nie odpowiada, chciałabym żyć w kraju o tradycyjnych wartościach, w którym byłaby określona właściwa hierarchia wartości, w którym istniałyby autorytety, wzorce postępowania. Nie da się bez nich żyć, stąd problemy.


N lip 12, 2009 23:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 13, 2007 15:14
Posty: 71
Post 
Tylko, że nie jest to możliwe. Ale tak naprawdę świat nie jest w stanie zmienić Twojego systemu wartości i myślenia. Jezus powiedział: "na świecie doznacie ucisku..." coś w tym jest... bo przecież świat pędzi niewiadomo gdzie... byle do przodu. Coraz większą rolę odgrywa konsumpcjonizm... hedonizm... coraz mniej uwagi skupia się na moralnośći... wszędzie tylko gada się o pseudowolności... bo trudno nazwać wolnością coś co zniewala...
Najważniejsze by się nie zagubić... by do końca pozostać człowiekiem... bez względu na wszystko kochać. I zło dobrem zwyciężać - nie odwrotnie. Miłość ma wielką moc. I tak naprawdę mimo wielu przeciwności i braku czasu... nadal można być człowiekiem... człowiekiem wierzącym... kochającym... być uczniem.

_________________
Panie, naucz nas się modlić.
Łk 11,1


Nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi.
Apokalipsa wg św. Jana 3,17


Pn lip 13, 2009 12:04
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
teresa.maria napisał(a):
Mnie to nie odpowiada, chciałabym żyć w kraju o tradycyjnych wartościach, w którym byłaby określona właściwa hierarchia wartości, w którym istniałyby autorytety, wzorce postępowania.

Nie ma takiego kraju, dlatego jedyne co możesz zrobić to budować swój kawałek świata, kultywować w nim to co szlachetne, z czasem i w miarę możliwości powiększać, oraz nie wpuszczać do niego hołoty. Jeśli będzie się próbowało zmienić cały świat, to tylko zmarnuje się czas i siły - to tak jakby się rozsmarowało jedną kostkę masła na kilometrze kwadratowym chleba - nawet nie będzie śladu, że jest czymś posmarowany.


Pn lip 13, 2009 18:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 15:39
Posty: 59
Post 
Zencognito, nie masz pojęcia, jak bardzo przekonały mnie Twoje słowa. Tak, będę budować swój kawałek świata i, jak piszesz, postaram się nie wpuszczać do niego hołoty. Pewnie do tej pory żyłam w taki sposób, ale Twoje podsumowanie było tak proste i oczywiste, że aż genialne! Dziękuję.


Pn lip 13, 2009 21:42
Zobacz profil

Dołączył(a): N lip 12, 2009 6:19
Posty: 314
Post 
Cytuj:
nie wpuszczać do niego hołoty


Szanuję wasze zdanie jednak sądzę, że to trochę nie po chrześcijańsku. Klasyfikowanie ludzi na hołotę i pozostałych nie ma moim zdaniem nic wspólnego z nauką naszego Pana. On sam zresztą nie przyszedł szukać sprawiedliwych, lecz grzeszników: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają
Może czepiam się niepotrzebnie, ale nazywanie ludzi "hołotą" jest trochę nie w porządku. Właśnie głównie wśród grzeszników powinniśmy być "znakiem sprzeciwu". Takim znakiem był Jezus w myśl słów proroka Symeona: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą."
Sądzę więc, że powinniśmy wpuszczać do naszego świata grzeszników i starać się o ich poprawę, natomiast my sami nie powinniśmy przejmować żadnych ich złych cech. I w tym postępowaniu na pewno odnajdziemy szczęście.


Wt lip 14, 2009 10:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Cristof, jestem mieszkańcem Szczecina. Przed II Wojną Światową bogata niemiecka rodzina wybudowała w jednej ze szczecińskich dzielnic piękny, neoklasycystyczny Pałac Henningsholm, widoczny na poniższym obrazku.
Obrazek
Pałac ani trochę nie ucierpiał w czasie wojny, ale po 45 roku przyszli sowieci, wynieśli całe wyposażenie wnętrz, a budynek rozebrali na materiał budowlany z którego część pojechała od Warszawy, a część poszła na domki dla osadników.

Ostatnio też było w wiadomościach o tym jak brytyjska królowa zaprosiła do namiotu 50 ludzi żeby się schronili przed deszczem, a oni jej ukradli bezcenne zabytkowe elementy zastawy i porcelany.

Codzień jeżdżę tramwajami w których pomazano siedzenia markerami lub wyryto na szybach jakieś bazgroły cyrklem. Na ulicach porozwalane śmietniki, zdemolowane przystanki, na miejskich klombach skradzione kwiaty.


Do czego zmierzam? Do tego, że nie wszystko jest dla wszystkich. Do wartościowych rzeczy nie należy dopuszczać hołoty, bo ona tego nie uszanuje, zniszczy a sama nie odniesie z tego żadnego pożytku. W chrześcijaństwie nazywa się to nierzucaniem pereł przed wieprze.
Do wypracowanych dóbr należy dopuszczać tych, którzy są w stanie je docenić i uszanować, a przez to odnieść pożytek z kontaku z tymi dobrami. Jeśli dopuścisz hołotę, to ona z tego żadnego pożytku nie odniesie a Ty stracisz to co miałeś.
Jeśli zaś ktoś pasuje do definicji słowa hołota, to nie widzę powodu aby go nim nie określić i robić z szamba perfumerię.


Wt lip 14, 2009 19:18
Zobacz profil

Dołączył(a): N lip 12, 2009 6:19
Posty: 314
Post 
Zawsze jednak ta hołota, jak ją zwiesz, może zrozumieć swoje błędy i się poprawić. A jakże się poprawi skoro nie nauczy się jej właściwie postępować? Poza tym zakwalifikowanie ludzi (bo to mimo wszystko są ludzie a nie zwierzęta) do jakiejś hołoty (do jakiejś kasty?) przeczy chrześcijańskiemu nauczaniu o godności osoby ludzkiej.


Wt lip 14, 2009 20:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 15:39
Posty: 59
Post 
Przyznaję, słowo "hołota" w ustach chrześcijanina brzmi nieciekawie, razi i budzi negatywne odczucia. Ale w tym kontekście nie odnoszę go wprost do ludzi, choć argumenty Zencognito nadal do mnie przemawiają. Pisząc, że do swego kawałka świata nie wpuszczę hołoty, mam na myśli kontakt tylko z dobrymi ludźmi, którzy mogą wnieść do mego świata pozytywne wartości, a izolowanie się od zła w różnych postaciach - w zachowaniach chuliganów, bandytów, ale także w powszechnym fałszu i hipokryzji, w kombinatorstwie, cwaniactwie, obmowie itp. Te cechy przypisane są do konkretnych ludzi, którzy deprawują, demoralizują, wykorzystują, ośmieszają itp. ludzi starających się żyć uczciwie, wg norm moralnych, zdrowych zasad, dlatego nie waham się w stosunku do tych ludzi, ze względu na ich nieprzyzwoite zachowania, używać określeń pejoratywnych, w tym "hołota". Jednak gardzę nie tymi ludźmi,lecz ich uczynkami. Izolowanie się od nich jest dla mnie konieczne dla zachowania własnego porządku, systemów wartości, dla zachowania własnego człowieczeństwa. Ale nikomu nie odmawiam pomocy w rzeczywistej potrzebie, nikogo nie lekceważę, w miarę swych skromnych możliwości. Wydaje mi się, że czasem należy nazywać rzeczy po imieniu. Chrześcijanin nie musi być tylko łagodny, cierpliwy i wyrozumiały, powinien też reagować krytycznie, reagować na zło i umieć to zło nazywać po imieniu.


Wt lip 14, 2009 20:46
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Cristof napisał(a):
Zawsze jednak ta hołota, jak ją zwiesz, może zrozumieć swoje błędy i się poprawić. A jakże się poprawi skoro nie nauczy się jej właściwie postępować?

Kontakt z cennymi rzeczami lub określonymi warunkami nie jest im do tego potrzebny i stwarza jedynie bezsensowne zagrożenie dla dóbr.
Cristof napisał(a):
Poza tym zakwalifikowanie ludzi (bo to mimo wszystko są ludzie a nie zwierzęta) do jakiejś hołoty (do jakiejś kasty?) przeczy chrześcijańskiemu nauczaniu o godności osoby ludzkiej.

Czy elementami tej nauki jest, że między człowiekiem szlachetnym a łajdakiem nie ma różnicy? Nie wydaje mi się.


Wt lip 14, 2009 20:49
Zobacz profil

Dołączył(a): N lip 12, 2009 6:19
Posty: 314
Post 
teresa.maria napisał(a):
Jednak gardzę nie tymi ludźmi,lecz ich uczynkami. Izolowanie się od nich jest dla mnie konieczne dla zachowania własnego porządku, systemów wartości, dla zachowania własnego człowieczeństwa.


Izoluj się od ich złych uczynków, lecz nie od nich samych. Właśnie do takich ludzi wszyscy (jako chrześcijanie) jesteśmy posłani, aby głosić wśród nich dobrą nowinę i wzywać do nawrócenia. tak jak nasz Pan.
Rzekł on: ""Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak, będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie" i dalej: "Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski"
Nie jest to proste, ale do tego powinniśmy dążyć.

[quote = 'Zencognito'] Czy elementami tej nauki jest, że między człowiekiem szlachetnym a łajdakiem nie ma różnicy? Nie wydaje mi się. [/quote]

Tutaj się różnimy, ponieważ ja twierdzę, że pomiędzy człowiekiem szlachetnym a łajdakiem nie ma różnicy jeśli chodzi o ich godność. Różnią się tylko swoimi postępkami. Każdy z ludzi (czy to sprawiedliwy czy to łajdak) został odkupiony zbawczą ofiarą Jezusa Chrystusa, co KAŻDEMU człowiekowi nadaje olbrzymią wręcz godność w oczach bożych. On sam powiedział: "A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych." A zatem można stwierdzić, że Bóg nie czyni różnicy w GODNOŚCI pomiędzy swymi dziećmi.
Polecam pierwszą encyklikę papieża Jana Pawła II - Redemptor Hominis.


Śr lip 15, 2009 7:32
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL