Dziewczyny, które wystąpiły z zakonu a faceci
Autor |
Wiadomość |
nomines
Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17 Posty: 1233 Lokalizacja: Nowy Sącz
|
Przepraszam, że się wtrącę, ale z własnego doświadczenia wiem, że im kobieta "piękniejsza" tym większy z niej pustak. Z chłopakami jest to samo: ładne opakowanie, ale w środku wióry i mysie bobki.
Myniu - nie czarujmy się, że seksualność jest częścią ludzkiego życia i nie da się jej tak po prostu zamknąć w szafie i o niej zapomnieć. Prawdziwą oznaką miłości nie jest jednak to, że się leci od razu z parterem/ką do łóżka ale to, że się potrafi z tego dla tej drugiej osoby zrezygnować.
Bert ma rację: chłopy to takie dziwne cuś, co musi sobie wszystko poukładać w głowie na spokojnie a że myślenie, to złożony proces to inna sprawa
_________________ "Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach." Zenon Ziółkowski
http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)
|
Pn lis 02, 2009 20:45 |
|
|
|
|
bert04
Dołączył(a): Pt wrz 18, 2009 9:51 Posty: 3963
|
nomines napisał(a): Bert ma rację: chłopy to takie dziwne cuś, co musi sobie wszystko poukładać w głowie na spokojnie a że myślenie, to złożony proces to inna sprawa
Po prostu chłopy nie czują potrzeby, żeby całe otoczenie było świadkiem procesów myślowych zachodzących w głowie. Facet jak mówi to już skończył przemyślenia, a jak myśli to przestaje mówić. U kobiet to są "procesy równoległe".
Problem facetów jest taki, że oni czasem biorą takie kobiece monologi za konwersację - bo też pozory konwersacji to ma, ale kobieta tylko "myśli na głos". Wszelkie komentarze poza "Mhm", "Aha", "No popatrz popatrz", "To niesłychane" są zbędne. Wszelkie rady absolutnie niemile widziane - a i tak będą pominięte. Jeżeli chłop trzyma się tych wytycznych, może być naocznym świadkiem tych "złożonych procesów myślowych".
Sorry za offtop
|
Pn lis 02, 2009 21:02 |
|
|
nomines
Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17 Posty: 1233 Lokalizacja: Nowy Sącz
|
bert04 napisał(a): nomines napisał(a): Bert ma rację: chłopy to takie dziwne cuś, co musi sobie wszystko poukładać w głowie na spokojnie a że myślenie, to złożony proces to inna sprawa Po prostu chłopy nie czują potrzeby, żeby całe otoczenie było świadkiem procesów myślowych zachodzących w głowie. Facet jak mówi to już skończył przemyślenia, a jak myśli to przestaje mówić. U kobiet to są "procesy równoległe". Problem facetów jest taki, że oni czasem biorą takie kobiece monologi za konwersację - bo też pozory konwersacji to ma, ale kobieta tylko "myśli na głos". Wszelkie komentarze poza "Mhm", "Aha", "No popatrz popatrz", "To niesłychane" są zbędne. Wszelkie rady absolutnie niemile widziane - a i tak będą pominięte. Jeżeli chłop trzyma się tych wytycznych, może być naocznym świadkiem tych "złożonych procesów myślowych". Sorry za offtop
A mnie się wydaje, że nie masz za co przepraszać, bo Twój, bądź co bądź, mądry wywód ma swoje oparcie w temacie: pokazuje różnice między mężczyznami a "pcią" przeciwną.
_________________ "Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach." Zenon Ziółkowski
http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)
|
Pn lis 02, 2009 21:07 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
a to nie jest tak, że faceci się najzwyczajniej w świecie nudzą z wierzącymi dziewczynami ...
|
Pn lis 02, 2009 22:54 |
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
nomines napisał(a): Przepraszam, że się wtrącę, ale z własnego doświadczenia wiem, że im kobieta "piękniejsza" tym większy z niej pustak. Z chłopakami jest to samo: ładne opakowanie, ale w środku wióry i mysie bobki.
współczuję doświadczenia i niech żyją stereotypy
myniu - a czemu mieliby się z nimi nudzić? chrześcijanka to kobieta pełna radości, zachwytu nad światem, nad człowiekiem, pełna pasji - a na dodatek jeszcze wie, co jest dobre a co złe - ma moralny kompas w swoim sercu i głowie
tzn powinna mieć
nudzimy się z drugim człowiekiem nie ze względu na wiarę czy jej brak, ale ze względu na to, czy ten człowiek może nam coś "zaoferować" czy nie, czy może nas swoją osobą i swoim światem ubogacić - no chyba że dla Ciebie bycie z drugim człowiekiem to tylko mówienie o Bogu i rozważanie dylematów teologicznych - to może nudzić kogoś, kto się tym nie interesuje - wtedy polecam studia teologiczne
a czy są ludzie, którzy nudzą Ciebie? nudzą Cię tylko niewierzący?
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Wt lis 03, 2009 7:34 |
|
|
|
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
elka napisał(a): nomines napisał(a): Przepraszam, że się wtrącę, ale z własnego doświadczenia wiem, że im kobieta "piękniejsza" tym większy z niej pustak. Z chłopakami jest to samo: ładne opakowanie, ale w środku wióry i mysie bobki. współczuję doświadczenia i niech żyją stereotypy
Piękniejsza jest w cudzysłowie, więc tak do końca nie wiadomo, co autor miał na myśli. Jeśliby interpretować to jako " przesadnie dbająca o swój wygląd" to gotów byłbym się zgodzić, że taką prawidłowość można zaobserwować, ale w żadnym wypadku nie jest to reguła
|
Wt lis 03, 2009 9:54 |
|
|
nomines
Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17 Posty: 1233 Lokalizacja: Nowy Sącz
|
SweetChild napisał(a): elka napisał(a): nomines napisał(a): Przepraszam, że się wtrącę, ale z własnego doświadczenia wiem, że im kobieta "piękniejsza" tym większy z niej pustak. Z chłopakami jest to samo: ładne opakowanie, ale w środku wióry i mysie bobki. współczuję doświadczenia i niech żyją stereotypy Piękniejsza jest w cudzysłowie, więc tak do końca nie wiadomo, co autor miał na myśli. Jeśliby interpretować to jako " przesadnie dbająca o swój wygląd" to gotów byłbym się zgodzić, że taką prawidłowość można zaobserwować, ale w żadnym wypadku nie jest to reguła
Miałem na myśli przesadnie upudrowane kobiety (z których makijaż można by zdrapywać szpachelką), w spódniczkach tak krótkich, że ledwie to tyłek zakrywa i ogólnie zachowujących się tak, jakby to na każde mrugnięcie ich powiek leciał na nie każdy przechodzący akurat obok mężczyzna. Nie powiem- święty nie jestem w tym temacie i czasem się za taką obejrzę na ulicy, ale nigdy w życiu nie starałbym się z nią umówić ani tym bardziej nie chciałbym się z taką wiązać na dłużej.
W sumie to każdy chłopak/mężczyzna ma swoje takie a nie inne gusta (kobiety zresztą też)
Elko- opierałem się nie na, jak to ujęłaś, stereotypach tylko na własnych doświadczeniach i obserwacjach. A że Wernyhorą nie jestem więc naturalnie mogę się mylić
_________________ "Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach." Zenon Ziółkowski
http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)
|
Wt lis 03, 2009 13:07 |
|
|
Joanna_Magdalena
Dołączył(a): Pn cze 22, 2009 19:40 Posty: 11
|
Ufam, że będzie się to trzymało jeszcze tematu, ale ostatnimi czasy byłam świadkiem takiej sytuacji-
Moja serdeczna koleżanka jawiła się wszystkim jako osoba głęboko wierząca, chodziła często do kościoła, interesowała się sprawami wiary... Nie była jakąś "dewotką", po prostu- jak pewnie każdy z nas- wesoły i wspaniały chrześcijanin Wiadomo o co chodzi I tak wszystko było w porządku. Do czasu.
Od kilku miesięcy nie chodzi do kościoła, omija szerokim łukiem konfesjonały, unika tematów dot. wiary i temu podobne. Wzięłam ją kiedyś na bok na rozmowę i szczerze zapytałam, co się dzieje. Okzazało się, że jakiś czas temu poznała chłopaka, starszego od siebie o 6 lat. Stwierdziłam, że to przecież normalne, ale starałam się dociec, dlaczego tak odsunęła się od kościoła.
Odpowiedź mnie przeraziła... Dziewczyna wyznała, że ów chłopak jest ateistą, o kościele ma "wyrobione" zdanie, dlatego musiała się DOSTOSOWAĆ do jego życia, bo za bardzo go kocha... co jednak najgorsze- Koleżanka gorąco oponowała przeciwko współżyciu przedmałżeńskiemu. I ta zasada "padła". Współżyją od początku znajomości.
"Bo on kocha". "Bo ona nie chce go stracić". To są nasze współczesne dowody miłości.
Nie chcę tu wyrokować, nie mnie osądzać, ale- szczególnie dziewczyny- już nie jest istotne, czy chcecie wstępować do zakonu czy nie, nie pozwólcie sobą manipulować i nie dostosowujcie się do tej drugiej strony, zwłaszcza, gdyy sprzeciwia się ona Waszemu patrzeniu na świat. Przecież zasad życiowych nie zmienia się ot, tak.
Wiem, że pewnie dużo piszę (to moja domena zresztą ), ale żyjemy w czasach, kiedy nie ma już podziału na białe i czarne. W takich właśnie czasach żył chociażby ks. Popiełuszko, który miał do wyboru albo uciec, albo niemal "oddać się" w ręce oprawców i pójść przecież na pewną śmierć, którą przeczuwał. Dla Jezusa.
Dziś między białym i czarnym jest tak wiele odcieni szarości, którymi łatwo nam usprawiedliwiać własne błędy i niedociągnięcia. A wobec Chrystusa albo jesteś na kolanach, albo odwracasz się plecami.
Wierzę, że zrozumieliście, co miałam do przekazania
NAJWIĘKSZYM DOWODEM MIŁOŚCI JEST NIEOCZEKIWANIE TYCH DOWODÓW!!!!
A Bóg z pewnością odda nam stosownie do tego, jakie owoce własnego wytrwania i poświęcenia się osiągnęliśmy przez miłość do Niego
_________________ W Tobie, Panie, zaufałam.
Nie zawstydzę się na wieki!
|
Wt lis 03, 2009 13:10 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Joanno_Magdaleno, pozwol ze sie wtrace. Nie zyjemy w innych czasach niz 25 lat temu. Wtedy bylo tak samo. I 25 lat wczesniej tez.
Po prostu ludzie sa slabi i latwiej wierza, ze osiagna "szczescie" na ziemi, kiedy nie beda sie wyrozniac i miec zbyt wysokich wymagan. Ze tak nie jest, przekonuja sie 5, 10, lat pozniej, ale nie zawsze potrafia sie do tego swojego bledu przyznac i przekazac to swoim dzieciom. I tak to sie powiela.
|
Wt lis 03, 2009 14:24 |
|
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Joanna_Magdalena napisał(a): A Bóg z pewnością odda nam stosownie do tego, jakie owoce własnego wytrwania i poświęcenia się osiągnęliśmy przez miłość do Niego Moim zdaniem siła tego przekonania weryfikowana jest właśnie w sytuacjach, w których mamy postawić na tę kartę jakaś sprawę życiowej wagi. W rzeczywistości bowiem rzadko kto ma pewność, co, jak, komu i za co Bóg będzie wynagradzał. Kamala napisał(a): Ze tak nie jest, przekonuja sie 5, 10, lat pozniej, ale nie zawsze potrafia sie do tego swojego bledu przyznac i przekazac to swoim dzieciom. I tak to sie powiela.
Jak się powiela, to możemy mówić o sukcesie ewolucyjnym. A jak się nie powiela, to wymiera
|
Wt lis 03, 2009 14:34 |
|
|
bert04
Dołączył(a): Pt wrz 18, 2009 9:51 Posty: 3963
|
Joanna_Magdalena napisał(a): Odpowiedź mnie przeraziła... Dziewczyna wyznała, że ów chłopak jest ateistą, o kościele ma "wyrobione" zdanie, dlatego musiała się DOSTOSOWAĆ do jego życia, bo za bardzo go kocha... co jednak najgorsze- Koleżanka gorąco oponowała przeciwko współżyciu przedmałżeńskiemu. I ta zasada "padła". Współżyją od początku znajomości. "Bo on kocha". "Bo ona nie chce go stracić". To są nasze współczesne dowody miłości.
Pozwolę sobie na małą dosadność. Czasem nie wiem, co jest gorsze: nikczemność facetów czy głupota kobiet. Wybaczcie mi moje panie, ale jak inaczej ocenić tego typu sytuacje, kiedy kobieta tak leci na faceta, że "leci" cały jej dotychczasowy system wartości? Kiedy uzasadnieniem własnej durnoty jest takie kiczowate "No bo on kocha"? Jeszcze zaraz zanuci "Miłość Ci wszystko wybaczy?" czy coś w tym stylu.
Jak to świadczy o poczuciu wartości takiej dziewczyny / kobiety? Czyżby jeszcze ciągle w XXI wieku kobieta definiowała siebie przez mężczyznę? Jeżeli ta dziewczyna nie ma poczucia własnej wartości, to jak ten mężczyzna ma ją szanować? Jak ona potem ma siebie samą szanować?
I tak sobie czasem myślę, czy taki facet nie jest tylko pretekstem dla wyzwolenia się z pewnych konwenansów. Na ile rzeczywiście jest przymusu w tym "przymusie", a na ile to jest wygodna wymówka przed samym sobą, przed własnym sumieniem i przed otoczeniem.
W każdym związku dochodzi do pewnych kompromisów, dwoje ludzi wychodzi naprzeciw sobie, starają się zrozumieć, uzupełnić, dostosować. Ale na zasadzie wolnego i świadomego wyboru. To coś zupełnie innego, niż taka totalna kapitulacja.
|
Wt lis 03, 2009 14:50 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
SweetChild napisał(a): Kamala napisał(a): Ze tak nie jest, przekonuja sie 5, 10, lat pozniej, ale nie zawsze potrafia sie do tego swojego bledu przyznac i przekazac to swoim dzieciom. I tak to sie powiela. Jak się powiela, to możemy mówić o sukcesie ewolucyjnym. A jak się nie powiela, to wymiera
No to juz wiem, dlaczego dzisiaj to o czym piszecie w tym temacie jest takie powszechne: ta postawa odniosla "sukces ewolucyjny". Czyli nalezy sie z tym pogodzic?
|
Wt lis 03, 2009 14:58 |
|
|
nomines
Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17 Posty: 1233 Lokalizacja: Nowy Sącz
|
Kamala napisał(a): No to juz wiem, dlaczego dzisiaj to o czym piszecie w tym temacie jest takie powszechne: ta postawa odniosla "sukces ewolucyjny". Czyli nalezy sie z tym pogodzic?
Jeśli ewolucję traktuje się w ten sposób, to raczej powinniśmy się schować pod najbliższy kamień niż się do tego przyznawać Wydaje mi się, że co jak co, ale pewne zachowania (a na pewno systemy wartości) powinny się rozwijać a nie cofać, lub, o zgrozo, zamierać! Tymczasem jak popatrzymy na współczesnego (młodego) człowieka, to jego zasady przypominają zachowanie neandertalczyka bez zasad: zjeść, por...chać, pobawić się i iść spać. Przepraszam za mocne słowa.
Miłość to nie tylko seks. Ale choćby nie wiem ile jeszcze razy powtórzono to zdanie, to i tak część ludzi popatrzy się na nas z politowaniem ("ej człowieku, człowieku... XXI wiek a u ciebie nadal średniowiecze"). I to jest najgorsze, bo sprowadza człowieka do roli bezmyślnego zwierzęcia, które w życiu kieruje się tylko instynktem.
_________________ "Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach." Zenon Ziółkowski
http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)
|
Wt lis 03, 2009 15:19 |
|
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Kamala napisał(a): SweetChild napisał(a): Kamala napisał(a): Ze tak nie jest, przekonuja sie 5, 10, lat pozniej, ale nie zawsze potrafia sie do tego swojego bledu przyznac i przekazac to swoim dzieciom. I tak to sie powiela. Jak się powiela, to możemy mówić o sukcesie ewolucyjnym. A jak się nie powiela, to wymiera No to juz wiem, dlaczego dzisiaj to o czym piszecie w tym temacie jest takie powszechne: ta postawa odniosla "sukces ewolucyjny". Czyli nalezy sie z tym pogodzic?
To miało być pół-żartem, stąd emotka na końcu
Na pytanie nie potrafię odpowiedzieć, bo nie bardzo wiem, co masz na myśli pisząc "to o czym piszecie w tym temacie" czy "z tym pogodzić".
Napiszę tyle, że nie należy się godzić z tym, co uważamy za głęboko niesłuszne. Ale czy trwać przy czymś dlatego, że inni uważają to za niesłuszne? Albo dlatego, że do tej pory tak było? Albo dlatego, że kiedyś uważaliśmy to za niesłuszne?
|
Wt lis 03, 2009 16:38 |
|
|
nomines
Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17 Posty: 1233 Lokalizacja: Nowy Sącz
|
Zanim się moderacja nie doczepi: wróćmy do tematu, bo póki co to krążymy wokół niego jak mucha nad kompotem
_________________ "Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach." Zenon Ziółkowski
http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)
|
Wt lis 03, 2009 16:43 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|