Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 14:07



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 
 Problem maturzysty 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So paź 10, 2009 7:28
Posty: 3
Post Problem maturzysty
Witam,
W tym roku szkolnym będę pisał maturę. Najwyższy czas wybrać drogę swojego życia. W moim przypadku nie jest to jednak takie łatwe. Zmagam się z tym od dłuższego czasu i nie mogę nic konkretnego podjąć.

Mam swoje plany, które chciałbym w życiu zrealizować. Tym największym jest szczęście. Chciałbym być człowiekiem szczęśliwym.

Bardzo dużo czasu spędzam o rozmyślaniu nad swoim powołaniem. Do czego Bóg mnie powołał? Tak naprawdę nie mogę jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. W głowie pojawiają się myśli o życiu w małżeństwie, ale również o życiu konsekrowanym. I choć nie można połączyć tych obu sfer, trzeba podjąć jedną słuszną decyzję.
Z jednej strony chciałbym być księdzem. Żyć miłością Boga, ofiarować życie Bogu, pomagać drugiemu człowiekowi. Jednak jestem człowiekiem o słabej woli i często ulegam różnym złym pokusom. Choć bardzo się staram, nie zawsze udaje mi się z nimi wygrać.
Z drugiej strony chciałbym mieć kogoś kto by mnie kochał, z kim mógłbym dzielić życie. Jednak gdy o tym myślę, czuję się źle. To tak jakbym zdradzał Pana Boga. Coś w środku mówi mi, że mam zostać księdzem. Bardzo ciężko jest mi się jednoznacznie określić.

Proszę o szczere słowa, które pomogą mi w tym trudnym dla mnie czasie. Proszę o pomoc.
Pozdrawiam.


Wt lis 10, 2009 13:31
Zobacz profil
Post 
Uważam,że powinieneś pojechać na rekolekcje powołaniowe.
Wiem,że dobre rekolekcje prowadzą Księża Marianie.

Podaję link:

http://www.marianie.pl/

Jeśli zechcesz możesz jeszcze w tym miesiącu pojechać.

Mogę napisać na priva coś więcej.


Wt lis 10, 2009 14:12
Post 
Cytuj:
Z drugiej strony chciałbym mieć kogoś kto by mnie kochał, z kim mógłbym dzielić życie. Jednak gdy o tym myślę, czuję się źle. To tak jakbym zdradzał Pana Boga. Coś w środku mówi mi, że mam zostać księdzem. Bardzo ciężko jest mi się jednoznacznie określić.


Powiem Ci, że każdy ma takie pragnienia...To nie jest tak, że ksiądz czuje wstręt do małżeństwa...

Jeśli tak jest to znaczy, że masz jakieś nierozwiązane problemy/ traumy i patrzą na Ciebie podejrzanie :-)

Ale poszukam jeszcze czegoś dla Ciebie... :)


Wt lis 10, 2009 14:20

Dołączył(a): So paź 10, 2009 7:28
Posty: 3
Post 
Wojciech_74 napisał(a):
Uważam,że powinieneś pojechać na rekolekcje powołaniowe.

Owszem, wybieram się na takowe. Tylko trochę bliżej niż do Bukowiny Tatrzańskiej :-)


Teresse napisał(a):
Jeśli tak jest to znaczy, że masz jakieś nierozwiązane problemy/ traumy i patrzą na Ciebie podejrzanie :-)

Raczej nie mam takich problemów :-)

Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Czekam na więcej :)


Wt lis 10, 2009 16:58
Zobacz profil
Post 
zorro.pl napisał(a):
Wojciech_74 napisał(a):
Uważam,że powinieneś pojechać na rekolekcje powołaniowe.

Owszem, wybieram się na takowe. Tylko trochę bliżej niż do Bukowiny Tatrzańskiej :-)


Marianie organizują rekolekcje przez cały rok i w różnych miejscach w Polsce.
Polecam ich ponieważ nie "kaperują",że się tak wyrażę,ale pomagają rozeznać.
Znam osoby,które po rekolekcjach mariańskich wstąpiło do różnych zgromadzeń czy seminariów diecezjalnych.

Ale oczywiście nie musisz skorzystać,to była tylko propozycja.

Pozdrawiam!

P.S.Sam kiedyś byłem na takich rekolekcjach.


Wt lis 10, 2009 17:51
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17
Posty: 1233
Lokalizacja: Nowy Sącz
Post Re: Problem maturzysty
Prosisz o szczere słowa? Do usług :D
zorro.pl napisał(a):
Witam,

Siema :)

zorro.pl napisał(a):
W tym roku szkolnym będę pisał maturę. Najwyższy czas wybrać drogę swojego życia. W moim przypadku nie jest to jednak takie łatwe. Zmagam się z tym od dłuższego czasu i nie mogę nic konkretnego podjąć.

Powiem Ci szczerze, że to raczej normalne. W sumie mało który maturzysta ma konkretny plan działania na potem. Owszem- są niedobitki, które już na początku LO/technikum wiedzą, co chcą robić, ale uwierz mi: reszta idzie "na żywioł".

zorro.pl napisał(a):
Mam swoje plany, które chciałbym w życiu zrealizować. Tym największym jest szczęście. Chciałbym być człowiekiem szczęśliwym.

To też raczej normalne. Znajdź mi człowieka, który nie ma planów na przyszłość i nie chciałby być szczęśliwy :P

zorro.pl napisał(a):
Bardzo dużo czasu spędzam o rozmyślaniu nad swoim powołaniem. Do czego Bóg mnie powołał?

Spędzaj go mniej i po prostu daj się Bogu prowadzić. To nie jest proste, bo wola Boga często koliduje z naszymi planami, ale niestety inaczej się nie dowiesz czego On od Ciebie chce. Albo dowiesz się w bardzo brutalny sposób ("Panie Boże- ja chciałem żyć tak, gdybałem czego ode mnie chcesz a Ty pokierowałeś mnie inaczej niż sobie to zaplanowałem". Niestety tak jest w moim przypadku: za dużo gdybania, za dużo działania, za mało zaufania).
zorro.pl napisał(a):
Tak naprawdę nie mogę jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. W głowie pojawiają się myśli o życiu w małżeństwie, ale również o życiu konsekrowanym. I choć nie można połączyć tych obu sfer, trzeba podjąć jedną słuszną decyzję.

To jest właśnie "ból celibatu". Choć jestem zwolennikiem celibatu i prędzej dam się zastrzelić niż się opowiem za jego zniesieniem, to jednak z drugiej strony rozumiem młodych mężczyzn, którzy chcą posiadać potomstwo (to raczej naturalne) i pójść za głosem powołania do kapłaństwa. Tą kwestię możesz "załatwić" jedynie poprzez zostanie w przyszłości diakonem stałym. Ale to też kwestia dialogu na linii Bóg- Ty.

zorro.pl napisał(a):
Z jednej strony chciałbym być księdzem. Żyć miłością Boga, ofiarować życie Bogu, pomagać drugiemu człowiekowi. Jednak jestem człowiekiem o słabej woli i często ulegam różnym złym pokusom. Choć bardzo się staram, nie zawsze udaje mi się z nimi wygrać.

Chyba wiem o czym piszesz. Powtórzę Ci zatem słowa kapłana z jednej z moich spowiedzi: "Święci nie są świętymi przez to, że nie grzeszyli, ale przez to, że potrafili się z każdego upadku podnieść z większą mocą".
zorro.pl napisał(a):
Z drugiej strony chciałbym mieć kogoś kto by mnie kochał, z kim mógłbym dzielić życie. Jednak gdy o tym myślę, czuję się źle. To tak jakbym zdradzał Pana Boga. Coś w środku mówi mi, że mam zostać księdzem. Bardzo ciężko jest mi się jednoznacznie określić.

Takiej bredni jeszcze nie słyszałem. Czy uważasz, że rodzice, którzy się kochają i z trudem wychowują dzieci zdradzają Boga przez to, że może któreś z nich chciało kiedyś w przeszłości wstąpić do zakonu bądź zostać kapłanem? Znam przypadek kleryka, który wystąpił bodajże na 5 roku tuż przed diakonatem. A teraz ma wspaniałą rodzinę o którą dba jak o oko w głowie.
Nie - nie zdradzasz Boga tym, że myślisz o założeniu rodziny - Ty Mu za to dziękuj, bo stworzył Cię normalnym człowiekiem :)
zorro.pl napisał(a):
Proszę o szczere słowa, które pomogą mi w tym trudnym dla mnie czasie. Proszę o pomoc.
Pozdrawiam.

Bardziej szczerze się nie dało, bo jakbym pisał zbyt szczerze, to by mnie moderacja zbanowała chyba :P

Serdecznie pozdrawiam
niedoszły kleryk a obecnie student na studiach świeckich :)
nomines

_________________
"Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach."
Zenon Ziółkowski

http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)


Śr lis 11, 2009 12:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 14, 2006 13:48
Posty: 10
Lokalizacja: Opole/koniec świata ;]
Post 
Witam wszytskich :D
drogi Przyjacielu, przezywam to samo co Ty... pisalem mature w maju biezacego roku... i Serio myslalem o seminarium, widzisz powolanie, a raczej jego odkrywanie nie jest jak grom z jasnego nieba... to poces dlugotrwaly i nielatwy.
opowiem Ci jak bylo w moim przypadku, wraz z matura pojawily sie aluzje, moze nawet w pewien sposob naciski, ze MOZE SEMINARIUM moj Dziekan jest przekonany ze ja to powolanie mam, gorzej ze mna, jestem narazie na stosunkach miedzynarodowych,ale mowiac szczerze to nie jest to... owszem jest ciekawe ale....brakuje mi tego pierwiasta Bozego.
w przyszlym roku planuje zaczac rownolegle studia teologiczne, moze one mi cos podpowiedza...
jakkolwiek, musi to byc decyzja przemyslana, a nadewszystko przemodlona....
Z Bogiem
jacek;D
pisz na priv jak cos;D


Cz lis 12, 2009 0:57
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): N sie 02, 2009 9:19
Posty: 18
Post 
No właśnie- módl się jak tylko najlepiej potrafisz, proś Boga o pomoc, współpracuj z Nim i pracuj nad sobą ;) To jest najkrótsze podsumowanie co można Tobie poradzić. A pisze Ci to ktoś, kto rozeznaje właśnie własne powołanie i dobrze wie jak ciężko jest podnosić się z upadków...

Na koniec napiszę Ci słowa Jezusa, która tkwią często w moich myślach: "To nie wyście mnie wybrali, lecz Ja was wybrałem." oraz "Jeżeli chcesz mnie naśladować, to weź swój krzyż na każdy czas i chodż ze Mną zbawiać świat."
Życzę wytrwałości :-D
Pozdrawiam serdecznie.

_________________
" Ten, który stworzył nas bez nas,
nie zbawia nas bez nas... "
/ św. Augustyn /


So lis 14, 2009 9:55
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 8 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL