Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 15:30



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 51 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4
 Czy jest mozliwe.. ? [Wstęp do zakonu a dawna choroba psych] 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt gru 13, 2013 1:41
Posty: 10
Post Re: Czy jest mozliwe.. ? [Wstęp do zakonu a dawna choroba ps
"Okazało się, że to mit. Możesz poprawić w tej książce nieaktualne dane. Okazało się, że wykorzystujemy większość możliwości mózgu :)"

Tak więc takich mitów może być więcej

spokałem się ostatnio z stroną, która zajmuje się schizofermią
http://www.uzdrowionaschizofrenia.pl/ jest tam interesujący filmik


Pn gru 16, 2013 14:41
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt gru 13, 2013 1:41
Posty: 10
Post Re: Czy jest mozliwe.. ? [Wstęp do zakonu a dawna choroba ps
A czy gdybyś nie brała pod uwagę doświadczenia przodków psychologów z tą chorobą to czy Ty chciałabyś aby schizofremia była uleczalna? Jeżeli tak to w jaki sposób mogłaby być Twoim zdaniem leczona?
Bo mi się wydaje, po tym co napisałaś, że po wiedzy, którą zdobyłaś być może nie stać Cię na świerze takie bez zrazy spojrzenie, na własne przemyślenia w tej dziedzinie, które być może w skutek nabytej wiedzy nie powstają u Ciebie.... tak zapewne ma wielu psychiatrów przesiąkniętych rutyną, a rowiązanie może być prostsze niżeli mogło by się to wydawać... Dla Jezusa jak wskazuje Pismo święte nie było to rzeczą skomplikowaną... wystarczało zaledwie kilka słów, kilka gestów. Jezus burzył świątynie i był przeciwnikiem handlu. Wszystko co mówił myślę, że ukazywało jego spojrzenie na rzeczywistość. Gdyby tak ponownie przyszedł na świat pod postacią ludzką to jak myślisz jakie miałby zdanie o dzisiejszych metodach leczniczych? bo ja myślę, że na samym wstępie zburzył by setki utartych w psychologi szlaków dokonując cudów imię Boga a nie dyskredytował pasjentów w imię ogólnie przyjętej psychologii. Cóż chyba pod naporem psychologicznych argumentów łatwiej jest jednak wierzyć wielu osobą w taki a nie inny przebieg tej choroby. Jak myślisz czy do cudu można kogoś przekonać? Nie w taki sposób, że po prostu oświadczyć, że cuda są, ale szczegółowo wyjaśnić to zjawisko jak przebiega i jakie informacje winny zostać pasjętowi odstarczone i w jaki sposób aby uwierzył, że takie szczęście może go spotkać i wszelkie cierpienia odejdą jak ręką odją. Kiedyś pewna studentka medycyny oświadczyła mi, że 70& wszelkich dolegliwości na jakie skarża się pacjęci u lekarza rodzinnego to nic innego jak wmawiane sobie choroby, na które wystarczy przypisać lek(często np witaminy po prostu) by pacjent uwierzył, że została mu udzielona pomoc i z "receptą na wyzdrowienie" wrócił do domu. W 70 % to taki efekt placeboo którego istnieniu zapewne jesteś przekonana. Tym samym jakie placebo ma pacjent ze schozofremią, który spotkał wykrztałconego psychologa, który wpają mu, że będzie musiał leki przyjmować do końca życia a pewnie i tak nie odzyska życia takiego jak przed chorobą? Jaka w tym wszystkim ma być motywacja do walki o własne zdrowie, kiedy lekarz powoła się o statystki pacjentów, którzy nigdy nie wrócili do pełnego zdrowia. Myślę, że wielu lekarzy w dzisiejszym świecie poza oczywiście umyciem rąk wypisując diagnozę nie potrafi zmotywować, a motywacja do wallki z każdą chorobą ogdrywa zasadniczą rolę w procesie zdrowienia. Osobiście uważam, że wielu pacjentów być może obawia się tego... jak zareaguje społeczeństwo gdy taki osobnik będzie walczył o odrobinę miłości i będzie chciał się dać komuś poznać, mówiąc o sobie prawdę, źe borykał się z takimi a takimi przemyślaniami, lecz po pewnym czasie wrócił do zdrowia, a przecież wygrana z schizofremią to ogromne osiągnięcie coś jak czwórka w dużym lotku


Pn gru 16, 2013 17:03
Zobacz profil
Post Re: Czy jest mozliwe.. ? [Wstęp do zakonu a dawna choroba ps
szmalek napisał(a):
Tak więc takich mitów może być więcej

Nauka cały czas jest w ruchu, pewne rzeczy są uszczegóławiane, inne uaktualniane. Trudno być na bieżąco z rozwojem ;).

szmalek napisał(a):
A czy gdybyś nie brała pod uwagę doświadczenia przodków psychologów z tą chorobą to czy Ty chciałabyś aby schizofremia była uleczalna?

I have a dream :)

Chcielibyśmy, aby nie istniały nieuleczalne choroby. Kochamy filmy z happy end'em i chcielibyśmy, aby w życiu zawsze były szczęśliwe zakończenia. To marzenia, które wytwórnia Disney'a pięknie ekranizuje.
Proza życia wskazuje, że happy end nie zawsze jest możliwy. Czasem życie jest dramatem i nasze żarliwe modlitwy, pieniądze, znajomości, szukanie wszelkich możliwych opcji, aby wszystko skończyło się dobrze, nic nie dają. Trzeba być na to gotowym. Wiadomo, jakie są rokowania w przypadku schizofrenii, wiem co mówią psychiatrzy i mimo to, chcielibyśmy, aby schizofrenia jak każda choroba, była uleczalna.

szmalek napisał(a):
Jeżeli tak to w jaki sposób mogłaby być Twoim zdaniem leczona?

Nie mam pojęcia. Nie znamy etiologii schizofrenii, dlatego stosuje się leczenie objawów, a nie przyczyn, co niejako komplikuje sprawę. Z badań opublikowanych w 2011, wynika że pojawiła się nowa nadzieja dla chorych, a jest nią hodowla komórek nerwowych in vitro. Może będzie przełom?

szmalek napisał(a):
po wiedzy, którą zdobyłaś być może nie stać Cię na świerze takie bez zrazy spojrzenie, na własne przemyślenia w tej dziedzinie, które być może w skutek nabytej wiedzy nie powstają u Ciebie

Często ludzie, którzy niewiele zgłębiają się w daną dziedzinę, zarzucają tym, którzy wiedzą coś więcej, że brak im świeżego spojrzenia. Oczywiście sami pouczający nie przedstawiają niczego nowego, co już by nie było poruszane, za to często z braku wiedzy ich "świeże spojrzenie" jest bardzo ubogie i mało kreatywne. Ludzie, którzy na co dzień sprawą się zajmują, często mają dość bogate przemyślenia oparte na istniejącej wiedzy. To oni stawiają kroki naprzód w kierunku poprawy życia chorych.
Boisz się, że zdobywanie wiedzy zabije w Tobie kreatywność?

Jest taki film "Olej Lorenza". Dziecko imieniem Lorenzo zachorowało na adrenoleukodystrofię, nieuleczalną chorobę, spowodowaną mutacją w genach. Jego rodzice nie mogąc pogodzić się z tym, że ich syn z dnia na dzień traci zdrowie, zaczęli zgłębiać wiedzę, dużo czytać, rozmawiać z fachowcami, a następnie rozpoczęli na własną rękę badania nad lekiem dla ich syna. Podjęli ten wysiłek z miłości do syna. Ich determinacja opłaciła się. Dzięki mieszance olejów postęp choroby został zatrzymany, a tysiące dzieci na całym świecie korzysta z rezultatów ich pracy.
I każdy naukowiec pracujący nad lekami dąży do tego, co rodzice tego chłopca. Wiedza im w tym pomaga, nie jest blokadą.

Cytuj:
Gdyby tak ponownie przyszedł na świat pod postacią ludzką to jak myślisz jakie miałby zdanie o dzisiejszych metodach leczniczych?

No cóż, Biblia już dała odpowiedź:
1 Czcij lekarza czcią należną z powodu jego posług,
albowiem i jego stworzył Pan.

2 Od Najwyższego pochodzi uzdrowienie,
i od Króla dar się otrzymuje.
3 Wiedza lekarza podnosi mu głowę,
nawet i wobec możnowładców będą go podziwiać.
4 Pan stworzył z ziemi lekarstwa,
a człowiek mądry nie będzie nimi gardził.

5 Czyż to nie drzewo wodę uczyniło słodką2,
aby moc Jego poznano?
6 On dał ludziom wiedzę,
aby się wsławili dzięki Jego dziwnym dziełom.
7 Dzięki nim się leczy i ból usuwa,
z nich aptekarz sporządza leki,
8 aby się nie kończyło Jego działanie
i pokój3 od Niego był po całej ziemi.
9 Synu, w chorobie swej nie odwracaj się od Pana,
ale módl się do Niego, a On cię uleczy.
10 Usuń przewrotność - wyprostuj ręce4
i oczyść serce z wszelkiego grzechu!
11 Ofiaruj kadzidło, złóż ofiarę dziękczynną z najczystszej mąki,
i hojne dary, na jakie cię tylko stać5.
12 Potem sprowadź lekarza, bo jego też stworzył Pan,
nie odsuwaj się od niego, albowiem jest on ci potrzebny.
13 Jest czas, kiedy w ich rękach jest wyjście z choroby
:
14 oni sami będą błagać Pana,
aby dał im moc przyniesienia ulgi
i uleczenia, celem zachowania życia.
15 Grzeszący przeciw Stwórcy swemu
niech wpadnie w ręce lekarza!

Syr 38,1-15

szmalek napisał(a):
bo ja myślę, że na samym wstępie zburzył by setki utartych w psychologi szlaków dokonując cudów imię Boga a nie dyskredytował pasjentów w imię ogólnie przyjętej psychologii.

Nie lubisz psychologów, więc przez ten pryzmat oceniasz, jaki byłby stosunek Boga względem nich. Wielu nie lubi swojej teściowej, sąsiadów, koleżanki i kolegów z pracy czy wielu innych ludzi. Bóg nie myśli naszymi kategoriami, nie jest naszym kompanem w pielęgnowaniu niechęci do psychologów. Wielu ludzi błądzi, szukając prawdy. Myślisz, że psycholog, który szczerze pragnie zdrowia dla każdego ze swoich pacjentów będzie ukarany przez Boga?

Cytuj:
Jak myślisz czy do cudu można kogoś przekonać? Nie w taki sposób, że po prostu oświadczyć, że cuda są, ale szczegółowo wyjaśnić to zjawisko jak przebiega i jakie informacje winny zostać pasjętowi odstarczone i w jaki sposób aby uwierzył, że takie szczęście może go spotkać i wszelkie cierpienia odejdą jak ręką odją.

To jest karmienie człowieka iluzją nadziei. Pacjent musi zdawać sobie sprawę, że równie możliwe jest, że choroba jest jego krzyżem, że być może żadnego cudu nigdy nie będzie, a on musi nauczyć się z tym żyć.
O mądrej wierze w uzdrowienie masz w Biblii w przypowieści o Hiobie.

Cytuj:
Tym samym jakie placebo ma pacjent ze schozofremią, który spotkał wykrztałconego psychologa, który wpają mu, że będzie musiał leki przyjmować do końca życia a pewnie i tak nie odzyska życia takiego jak przed chorobą?

Nie można porównywać hipochondryka z człowiekiem, którego spotkała prawdziwa choroba. Są ludzie, którzy chodzenie do lekarza traktują jak sport, bo ludzie w poczekalni mu będą słodzić i współczuć, a rodzina poświęci więcej uwagi, a są i tacy, którzy cierpią naprawdę i pragną ze wszystkich sił wyzdrowieć. Oni mają na początku silną wiarę w wyzdrowienie, stosują terapię i marzą, że oni będą wyjątkiem i im się uda. Później szukają alternatywnych form terapii. Walczą. Jeżeli poprawy nie ma, wiara słabnie. Oni nie udają.
Pisałam niedawno o osobie uzdrowionej, która miała różne wahania w swojej wierze-> viewtopic.php?f=29&t=34853&p=779718&hilit=hiob#p779718

Cytuj:
Jaka w tym wszystkim ma być motywacja do walki o własne zdrowie, kiedy lekarz powoła się o statystki pacjentów, którzy nigdy nie wrócili do pełnego zdrowia.

Często jest ogromna. Lekarze sami potwierdzają, że pacjenci początkowo im nie dowierzają i wierzą, że u nich będzie inaczej.

Cytuj:
Myślę, że wielu lekarzy w dzisiejszym świecie poza oczywiście umyciem rąk wypisując diagnozę nie potrafi zmotywować, a motywacja do wallki z każdą chorobą ogdrywa zasadniczą rolę w procesie zdrowienia.

To nie jest rola lekarza. Lekarz ma wydać właściwą diagnozę i leczyć. Od motywowania są grupy wsparcia i terapeuci.

Cytuj:
jak zareaguje społeczeństwo gdy taki osobnik będzie walczył o odrobinę miłości i będzie chciał się dać komuś poznać, mówiąc o sobie prawdę, źe borykał się z takimi a takimi przemyślaniami, lecz po pewnym czasie wrócił do zdrowia, a przecież wygrana z schizofremią to ogromne osiągnięcie coś jak czwórka w dużym lotku

Jak już pisałam, ludzie kochają szczęśliwe zakończenia, dlatego społeczeństwo reaguje entuzjastycznie na każdą informację, że ktoś niespodziewanie wrócił do zdrowia :).
To dobrze, że ktoś ma nadzieję, że może być inaczej, że sam siebie stara motywować do walki. Pozytywne nastawienie jest bardzo ważne w chorobie, warto walczyć o nie do samego końca. Każdy człowiek codziennie zmaga się ze swoimi trudnościami, większymi i mniejszymi i walczy, aby było lepiej. Człowiek chory również ma takie prawo.


Pn gru 16, 2013 21:34

Dołączył(a): Pt gru 13, 2013 1:41
Posty: 10
Post Re: Czy jest mozliwe.. ? [Wstęp do zakonu a dawna choroba ps
Osobiście uważam, że nasza dzisiejsza wiara w cuda przypomina bardziej ściągnięty wynik na klasówce z matmy z tabliczki mnożenia od osoby, która wykuła regułkę do 100 na pamięć niżeli wynik osoby, która bez problemu rozwiązała wszystkie zadania szczycąc się zrozumieniniem zależności liczb. Nie wiem jak dla Was ale dla mnie dobry nauczyciel religii to taki który jest w stanie czynić cuda. A kościół to instytucja, która przypomina kibiców drużyny piłkarskiej, w którym Chrystus to najlepszy piłkarz w dziejach historii, który trafiał do siatki nawet spod własnej bramki. Kościół nie uczy jak stać się dobrym piłkarzem, lecz raczej dobrym kibicem, który nie sieje burd na stadionie, który wie, że piłka nożna istnieje a Chrystus kiedyś w nią grał. Kontrastowo patrząc porównując zdolności Chrystusa do przeciętnego człowieka ma się jak zdolność przeciętnego człowieka do zdolności schizofrenika. Chrystus to osoba energetycznie zaafirmowana na 1, człowiek przeciętny na 0 a schziofremik na -1. Chrystus to osoba skupiająca miłość od większości ludzi na świecie bo przyświeca mu szczytny cel, przeciętny człowiek od kilku, bądź od jednej, bo pracuje, zakłada rodzinę a schozofremik jeszcze mniej bo ma akurat bóle głowy.
A czym jest życie? Życie można porównać do gry komputerowej RPG w której chodzi o to aby jak najlepiej rozwinąć swoją postać, w której celem jest szczęście, gdzie Chrystus stawiając na swoje priorytety zarabia na życie grając w dużego lotka, przeciętny człowiek zakładając własne firmy bądź pracując, a schizofrenik utrzymując się z renty, podczas gdy świat gry stwarza te same możliwości Chrystusowi, co całej reszcie. Co prawda Chrystus być może nie marzy o tym aby być najlepiej zarabiającym piłkarzem, tak jak nie marzył o tym by chodzić po wodzie to przyszło mu samo bo on po prostu kochał tą grę, a gdy został ukrzyżowany/ odniósł kontuzję to stał się najlepszym trenerem, który uczył ludzi miłości do siebie, który podkreślał swoje życiowe priorytety, który dzielił się swoim spojrzeniem na świat, może nie tylko po to aby o jego lekcjach, opowiadać ale po to by jak najwięcej osób skorzystało z jego rad i wznieśli swoją grę na wyższy poziom. Jednak należy pamiętać, że to Chrystus sprawiał w czasie swojej działalności, że wiara w cuda wzrastała i było ich coraz więcej, a serca ludzkie przepełniała miłość do Boga. Wydaje mi się, że takich ludzi, którzy się tym „sukcesywnie” zajmują nie ma zbyt wielu, pomijając oczywiście Kościół, którzy podtrzymuje wiarę w Królestwo niebieskie i życie po śmierci, aczkolwiek za bardzo nie radzi sobie z cudami codziennego dnia jak chociażby wyzdrowienia a powodem takiego stanu rzeczy może być najwyraźniej w świecie rutyna i oklepane schematy składające się z pokrzepienia i przypowieści, że każdy musi nieść swój krzyż... ( w sensie nie potrafię czegoś to powiem, że tak ma być)
Kiedyś by zdobyć dziewczynę wystarczyło pociągnąć ją za włosy i zaprowadzić do jaskini, dzisiaj czasy się zmieniły i kobiety wymagają od partnerów czegoś więcej niżeli twardej ręki.
Chcą mieć dobrze zarabiającego męża z samochodem i mieszkaniem, i tylko nieliczne te najbardziej łase na uczucia, od partnera oczekują przede wszystkim szczerości, interesujących rozmów namiętności, dla których poza osobowością drugiej osoby niewiele czynników się liczy.
Powiedzmy, że Chrystus wynalazł koło i stworzył wózek, a 2000 lat po jego śmierci koło dalej się toczy, o wózku krążą opowieści, a o tym by pociągnąć to dalej i stworzyć samochód nawet nikomu się nie śni.
A co jeżeli miłość ma różną intensywność intensywność poprzez pewne zachowania, możemy zwiększyć swoją przyjemność z życia, z relacji z inni ludzimi, obudzić pewien potencjał? Czy można miłości doświadczać bardziej do tego stopnia by zakochać się w każdym żywym stworzeniu do tego stopnia, że zależy nam na drugim człowieku tak bardzo jak Chrystusowi zależy na nas stwarzając nam tym samym pole do popisu chociażby przy czynieniu cudów?
A co jeżeli jest to miłość tak wielka i tak intensywna, że gdy jej doświadczamy to mamy ochotę uściskać każdego, za to, że po prostu jest, w chwilii gdy zaczynamy rozumieć jak wielką wartością jest człowiek, to czy grzechem jest kochać wszystkich tak jak życiowego partnera bądź partnerkę? Gdy tak nagle zaczynamy rozmawiać z obcą osobą jak z najlepszym przyjacielem z dzieciństwa to czy to właśnie czasami nie jest ten skrawek kolorowego nieba o które tak zawzięcie walczył Chrystus?
Można powiedzieć piłkarzowi aby strzelił gola, można też powiedzieć ludzią miłujcie się, można powiedzieć schizofrenikowi by wracał do zdrowia, można też powiedzieć uczniowi na lekcji matematyki serwując nowe zadanie z nowej dziedziny by rozwiązał na tablicy przykład, albo osobie, która nie zna języka obcego kazać przetłumaczyć coś z Polskiego na Chiński.
Czasami jednak, nie każdy wie jak się za to zabrać, dlatego też warto mieć kompetentnego nauczyciel, który wyjaśni jak to zrobić tak aby nauka była ciekawa, interesująca, skuteczna przyjemna do tego stopnia aby uczniowie nabrali na to ochotę i w takim stopniu by nawet się nie spostrzegli, że brali udział w lekcji. Pyzatym tak na marginesie to uważam, że o wiele łatwiej przychodzi wiara w sukces jeżeli znamy przyczyny swoich wcześniejszych niepowodzeń

Nie jestem uprzedzony do psychologów, choć nie ukrywam, że spotkałem się kiedyś z jednym takim z którym w dałem się w dyskusję odnośnie marihuany, który stwierdził, że Cieszy się ilekroć słyszy, że ktoś pali bo dzięki temu w przyszłości będzie miał więcej pacjentów... ale nie chce rozwijać tu na forum tego tematu. A o mocy słów przekonałem się kiedyś jak rozmawiałem ze znajomymi, coś mnie naszło i chciałem poprzez dyskusję sprawić aby porozmyślali nad tym, czy nie lepiej było by zamiast chodzić do pracy, zarabiać grając w lotto. Cóż byłem wówczas pod wpływem marihuany... a wówczas bynajmniej ja jestem w stanie o wiele bardziej prezyzyjnie się wysłowić i wprowadzić atmosferę w które z doczesnego życia, nie liczą się pieniądze, ani zmartwienia ważna jest tylko chwila.... to było o 14 podczas losowania multilotka, miałem wówczas 8 na 10 liczb w multi multi.
Kiedyś bardzo interesowałem się psychologią, dziś staram się wykorzystać nabytą wiedzę i doświadczenie, które znacznie odbiega od przyjętych stereotypów sprowadzająć powiedzmy to ludzki umysł do emocjonalnych impulsów mających na celu wykreowaniu różnego rodzaju zjawisk.
Pozatym odkryłem, że można wzruszyć drugą osobę tak bardzo, że z nieba poleci deszcz....
Zupełnie tak jakbyśmy jak ludzie byli zjednoczeni z całym wszechświatem od zarania dziejów, a nasze obecne kontakty z siłami przyrody były na poziomie kontaktu dwóch skłóconych małżonków, którzy może nie tyle, że nie rozmawiają o miłości co raczej swoje umysły przystosowały do niewolniczych standardów w których może i czasami mówi się o uczuciach ale ich nie ma, tak samo jak mówi się o miłości ale jej się nie doświadcza... idać dalej tym tropem w swych przemyśleniach wnioskowałem, że stosunki między Bogiem a ludzmii mogłby ulec poprawie, gdyby choć jedna osoba swym życiem wybierała priorytety przy których Bóg w jej życiu byłby najważniejszy... taka osoba, która zapytana co jest ważniejsze Bóg czy pieniądze, najpierw pozbywa się całego swojego majątku a potem w pełnym zaufaniu odpowiada, że Bóg


Śr gru 18, 2013 4:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt gru 13, 2013 1:41
Posty: 10
Post Re: Czy jest mozliwe.. ? [Wstęp do zakonu a dawna choroba ps
Nie powiem, nie mam też zbyt wiele do lekarzy, gdyż zapewne w celu wyleczenia pacjenta, stosują całą dostępną sobie wiedzę i arsenał możliwości w walce o zdrowie pacjenta... to nie ich wina, że nie znają prostszych rozwiązań jakimi są cuda :)
Cudem zresztą nazywamy zjawisko, które dzieje się za sprawą siły wyższej, to zjawisko o tyle tajemnicze, że nie było zbyt wielu badaczy, którzy zajmowali by się tym aby posiąść takie umiejętności, choć co prawda propagowana jest modlitwa.
A to, że syrop na kaszel działa, czy też tabletka na bólu głowy nie znaczy przecież, że w XXI wieku są bardziej cenione niż naturalne zdolności do samoleczenia jakie stwarza ludzki organizm.
Pewien człowiek mówił kiedyś o wyścigu o maratonie, stwierdzając, że większość ludzi po prostu przygotowuje się do biegu, podczas gdy przyszły zwycięzca rozkłada skrzydła i szykuje się do lotu.


Śr gru 18, 2013 7:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt gru 13, 2013 1:41
Posty: 10
Post Re: Czy jest mozliwe.. ? [Wstęp do zakonu a dawna choroba ps
Lubię pisać o miłość i lubię ją doświadczać. Miłość dla umysłu i ducha człowieka jest niczym woda dla ryby. Miłości nigdy za wiele. Gdyby tak istniała recepta na zbieranie jej pełnymi garściami tak jak świat to oferuje moglibyśmy stwierdzić, że żyjemy tak pięknie jak w niebie. To miłość sprawia, że nabieramy wiatru w żagle i mamy ochotę góry przenosić. Jedni łowią na wędkę pojedynczo inni zarzucają siatkę. Oglądałem i czytałem wczoraj nieco o Janie od Boga, poszedłem spać i tak jakoś zacząłem się zastanawiać czym tak naprawdę może być spowodowana schizofrenia, po czym stwierdziłem, że być może jest ona obróceniem życiowego potencjału przeciwko choremu. Z schizofrenią jest być może tak jak z miłoscią w sensie miłość dodaje nam skrzydeł a schizofrenia je nam odbiera. Gdy jesteśmy pełni miłości to chcemy latać a gdy cierpimy na schizofrenię mamy ochotę wyskoczyć z okna. Schizofrenia to przypadłość, która atakuje nas system wartości, do tego stopnia, że stwarza nam praktycznie minimalne szansę do obrony. To swego rodzaju negatywne afirmację, które słyszymy np. w naszej głowie, które z czasem pozbawiają nas niemalże zupełnie poczucia wartości, jakie ma człowiek. Człowiek taki zazwyczaj sam w sobie nie dostrzega powodów dla których warto go kochać, przez co być może częściej jest je tym samym dostrzec przez innych. Człowiek taki odczuwa poczucie winy, bardzo często zupełnie niesłusznie, a zadaniem tej przypadłości często jest takie, że chory zadaje sobie pytanie dlaczego go to spotkało, przez co umysł doszukuje się sam negatywnych bodzców przez które takie człowiek często uważa, że być może zasłużył sobie na taki los, a przecież w rzeczy samej każdy człowiek zasługuje w życiu na to co najlepsze. Zazwyczaj każdy z nas daną informację odbiera inaczej bo to sposób reakcji wysuniętych wniosków często określa ukształtowanie naszej osobowości, naszego charakteru. Dla jednych Chińska wróżba, że w ciągu jednego dnia można zburzyć coś co budowano przez tysiące lat, może oznaczać coś przełomowego dla innych interpretacja może być zupełna inna.
Wiara… Jest wiele odmian miłości, jest miłości, która przychodzi z czasem, jest miłość która polega na byciu razem, jest miłość od pierwszego wejrzenia i jest też taka prawdziwa miłość przy której życie zaczyna przypominać bajkę, a człowiek zaczyna doświadczać cudów.
Taki człowiek doładowany prawdziwą miłością zwykle wszelkie informacje przyswaja w bardziej pozytywny sposób przez to często wyzbywa się wszelkich obaw, gdy czuje się kochany za to, że po prostu jest sobą, czuje, że cały wszechświat mu pomaga, staje się bardziej otwarty, zmienia swój punkt widzenia na wiele spraw i często jest w stanie uwierzyć, że w życiu może go spotkać jeszcze wiele dobrego intensywność tego zjawiska może przybrać rozmiary przy których stwierdza, że świat jest pełen cudów. Ulubiona piosenka sprawia mu więcej przyjemności, cieszy się gdy świeci słońce i cieszy się gdy pada deszcz a granica wiary pomiędzy w medycyną/psychologią zaczyna się przecierać na korzyść cudów.
Człowiek taki być może bardziej doświadcza Boga, przez co być może rzeczy których jest w stanie zrobić dla niego Bóg jest więcej, jakby nie było chodzą plotki, że Bóg stworzył świat z miłości, po to by człowiek cieszył się życiem i w to chce wierzyć i mam głęboką nadzieję, że nie okarze się to mitem jak to, żz człowiek wykorzystuje kilka, kilkanaście % swojego mózgu. Co zresztą moim zdaniem jest ciekawą teorią, która stwarza ludzią jeszcze ogromne pole do popisu


Pt gru 20, 2013 13:58
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 51 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL