Hmmm...
Widzę że na zasadnicze pytanie jeszcze nikt nie odpowiedział, więc mam zaszczyt być pierwszą
Mam kontakt z Mniszkami Klaryskami od Wieczystej Adoracji w Ząbkowicach. Zresztą jestem ich webmasterem:
http://klaryski.zabkowice.diecezja.swidnica.pl
Jakie moje doswiadczenia?
No więc zaczęło się właściwie od kontaktu mailowego a potem miałam okazję dwa razy u nich być. Ostatnio na ślubach wieczystych byłam fotografem:
http://klaryski.zabkowice.diecezja.swid ... teresa.htm
Moja pierwsza reakcja na rozmównicę i kratę była dziwna - to znaczy praktycznie żadnej reakcji
- po prostu zobaczyłam siostrę po drugiej stronie kraty i było to jakby całkowicie oczywiste i naturalne
Podobno jak ktoś ma powołanie to tej kraty właściwie nie widzi ... Nie wiem, czy to coś znaczy w moim przypadku
Potem spostrzeżenie - dla mnie nie zaskakujące, ale może dla kogoś, kto to będzie czytał, cenne - że siostry są najnormalniejsze w świecie
spontaniczne, radosne, ludzkie i kobiece.
Dwa dni miałam nawet okazję spędzić w środku w klauzurze. A tam...
Pierwsze wrażenie to... po prostu cisza...
Białe sklepienia krzyżowe w korytarzu, od których odbija się... cisza...
To niesamowite wrażenie znaleźć się nagle w miejscu, gdzie przez większą część dnia panuje zupełna cisza, milczenie...
Cisza, która potem znowu niespodziwanie przeradza się w żywiołową szczerą radość. I tak przeplata się milczenie i śmiech. Jedno uzupełnia drugie. Jedno potrzebne i drugie niezbędne.
I odkrywa się nagle niesamowitą prawdę, że więzy międzyludzkie tworzą się w ciszy. Że przyjaźń to patrzenie w tym samym kierunku i rodzi się nawet bez gadania ze sobą, bo łączy po prostu wspólny cel, wspólny ideał, wspólne przychodzenie do ołtarza...
Oprócz ciszy niesamowite wrażenie zrobił na mnie porządek dnia
To znaczy nie był on dla mnie zaskoczeniem, ale zobaczyłam niesamowitą mądrość w tym jak na zmianę przeplatają się różne „wydarzenia” dnia. Jak tkanina z różnych i różnobarwnych nitek. Cicha modlitwa, głośna modlitwa, śpiew, posiłki, praca w ogrodzie, praca ręczna, nauka i rekreacja, czas wolny dla siebie i czas na sen...
W dodatku poukładane w stosunkowo małych kawałkach, tak że człowiek nie zdąży się zmęczyć plewieniem w pomidorach, bo już czas na obiad i nie zdąży mu zbytnio zaciążyć cisza, bo już idzie na rekreację.
I ktoś twierdzi, że życie w klasztorze jest monotonne? Ja myślę że bardziej urozmaicone niż niejednej niewiasty w rodzinie, która przez 8 godzin w pracy robi jedno i to samo, a następne 8 godzin w domu dzieli na gotowanie, pranie i telewizję...
Zawsze wiedziałam, że genialny był św. Benedykt pisząc „Ora et labora” ale dopiero na własnej skórze zobaczyłam jak to wygląda w praktyce