Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 20, 2024 0:44



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 99 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona
 Życie w samotności? jak się z tego wyrwać? 
Autor Wiadomość
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
Nie wiem czego on szuka, ja podaję tylko sposób, jaki należy zastosować, by związek był w miarę trwały, partnerski i opierał się na zdrowych relacjach. Nie na idiotycznych przekazach serwowanych nam przez literaturę i sztukę romantyczną.

Co wyjdzie z takiego związku, czy on będzie trwały, czy też się rozpadnie po roku, to zależy od obojga partnerów. Jednak gdy relacje są czyste i jasne, nie opierają się na gierkach i wzajemnych fochach, kiedy partnerzy nie boją się wzajemnie mówić o swoich uczuciach, to łatwiej być razem ze sobą. Rozstanie też jest łatwiejsze, ponieważ wynika ze wspólnej decyzji i oboje mogą się bez problemów spotykać ze sobą na neutralnym gruncie.

Tak naprawdę, to nagrodą okazały się nasze dzieci.


So lip 25, 2015 20:37
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
Przeciez wlasnie wariant C partnerski nie jest.
Partnerskie jest to, co teraz napisales

Cawilian napisał(a):
Co wyjdzie z takiego związku, czy on będzie trwały, czy też się rozpadnie po roku, to zależy od obojga partnerów. Jednak gdy relacje są czyste i jasne, nie opierają się na gierkach i wzajemnych fochach, kiedy partnerzy nie boją się wzajemnie mówić o swoich uczuciach, to łatwiej być razem ze sobą. Rozstanie też jest łatwiejsze, ponieważ wynika ze wspólnej decyzji i oboje mogą się bez problemów spotykać ze sobą na neutralnym gruncie.

Tak naprawdę, to nagrodą okazały się nasze dzieci.


To nie jest latwiej. To jedyna metoda na trwaly zwiazek, kiedy mozesz byc soba ze swoimi slabosciami i wiesz, ze druga strona ciebie takiego akceptuje i vice vetsa. Ile lat mozna grac jakies role? I po co?


N lip 26, 2015 7:45
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
Właśnie wariant C jest partnerski. Możliwe, że cię to odrzuca (zastanów się, który z tych punktów najbardziej i dlaczego), lecz zapewne jest to spowodowane mylnymi wyobrażeniami na relacje kobiety i mężczyzny. To nieprawda, że kobieta może sobie przebierać w mężczynach, niczym na targowisku. Nie jest też prawdą, że mężczyzna będzie cały czas nagrodą dla partnerki. Będą nią dla siebie wzajemnie, o ile tylko zaistnieją szanse na jakąś równowagę.

Na razie media (głównie filmy) pompują obraz wiecznie starającego się mężczyzny. Koncepcja zalecającej się kobiety jest w nich kanwą komedii lub zgoła farsy. I to ma być partnerstwo?

Co do roli. Zawsze je gramy. Mamy ich wiele, na różne okazje. Można to nazywać samoświadomością, albo krętactwem. Naprawdę jednak wszelkie maski zdziera dopiero Sąd Ostateczny.


N lip 26, 2015 9:41
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
Jakby ci to wytlumaczyc?

Odrzuca mnie zalozenie a priori, ze kobieta prowadzi tak niecne gierki z mezczyzna, ze ten powinien z gory prowadzic swoja.
Praktycznie, poza moze jasnym postawieniem sprawy i jasna komunikacja, wkurzaja mnie wszystkie punkty z C. To nie mezczyzna ma wychowywac (sobie) kobiete, a kobieta mezczyzne. Albo zwiazek jest uczciwy i na bazie (wzajemnego) zachwytu dana osoba i wzajemnej troski (dbania) o siebie, albo trzeba zostac na etapie znajomych. A na pewno nie skakac do lozka, kiedy motylki sie tylko pojawia. Jezeli nie mozesz byc do konca szczery z druga strona, albo za szczerosc stajesz po glowie, to nalezy sie pozegnac mozliwie szybko.

Wiadomo, ze obie strony, szczegolnie w fazie poczatkowej, ale nie tylko, testuja druga strone, na swoj sposob. Kobieta po kobiecemu, a mezczyzna po mesku.
Moje doswiadczenie jest takie, ze to mezczyzna z natury jest strona zdobywajaca a kobieta zdobywana.
Owszem, zdarzaja sie zwiazki z mezczyzna, ktory lubi byc zdobywany i walczaca o niego kobieta (kobietami), ale nie jestem pewna, czy ten uklad jest trwaly. Dla mnie na pewno nie jest optymalny.
Partnerstwo nie polega wedlug mnie na zamianie rol, ale na robieniu tego, co kazdy umie i lubi robic, a to czego zadne nie lubi, a zrobione byc musi - wspolnie.


N lip 26, 2015 10:03
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
Kael napisał(a):
Jakby ci to wytlumaczyc?

Odrzuca mnie zalozenie a priori, ze kobieta prowadzi tak niecne gierki z mezczyzna, ze ten powinien z gory prowadzic swoja.
[...]
To nie mezczyzna ma wychowywac (sobie) kobiete, a kobieta mezczyzne.
Dzięki. Wytłumaczenie jest jasne.


N lip 26, 2015 12:43
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2003
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
Cawilian napisał(a):
Kobiety nie chcą marnować przyjaciół. Twierdzą, że uczynienie z przyjaciela kochanka to zmarnowanie jednej i drugiej opcji. Osobiście uważam, że przyjaciel jest dla kobiety przyjaciółką rodzaju męskiego i dlatego myśl o seksie nie przychodzi jej do głowy.

Nic bardziej mylnego. Kobiety są praktyczne. Mężczyzna, który ich nie pociąga seksualnie kwalifikuje się do strefy friendzone. W ten sposób nakreślają jasne granice ich relacji. Przyda im się męski punkt widzenia na pewne sprawy, także te dotyczące relacji damsko-męskich. Dodatkowym atutem jest możliwość poznania kolegów przyjaciela, dzięki czemu zyskują większą możliwość znalezienia mężczyzny, który im będzie odpowiadał. Niewielu jest mężczyzn, którzy czują się komfortowo w strefie przyjaźni z kobietą w której się zakochali, zatem część będzie próbowało przeskoczyć na wyższy poziom, reszta odejdzie.

Cawilian napisał(a):
Być dla kobiety nagrodą. Jest mnóstwo poradników w sieci. Wystarczy wpisać "jak być nagrodą kobiety" w wyszukiwarce. Krótko mówiąc:

Od początku mów co ci się podoba w kobietach, a co nie, nie bój się tego. Niech ona się martwi czy jest na tyle dobra aby spełnić twoje wymagania.
Przykład: Nie podoba mi się w kobietach strzelanie fochów, obrażanie się o nie wiadomo co. Takie zachowanie uważam ze dziecinadę, taka osoba jest dla mnie mała dziewczynką a nie kobietą i traci w moich oczach.Tym zdaniem dasz jej do myślenia, będzie wiedziała że ma przed sobą faceta który nie da sobą manipulować.

Raczej da jej do myślenia, że on ma ze sobą jakieś problemy będące pokłosiem doświadczeń z przeszłości, prawdopodobnie ma ciężki charakter i budowanie relacji z takim człowiekiem będzie niezwykle trudne.
BTW, średnio rozgarnięta kobieta, która ma zamiar manipulować mężczyzną wykorzysta fakt, że on gra z nią w otwarte karty i wykorzysta je przeciwko niemu.

Cytuj:
Druga rzecz to nagradzanie kobiety za jej starania: Pocałunki, Masaże, Romantyczne kolacje, to wszystko działa na twoją korzyść jeżeli nie robisz tego zbyt często i bez powodu. Jeżeli chcesz pocałować swoją dziewczynę, zapytaj ją o coś, po czym powiedz że podoba ci się jej podejście do tej sytuacji i całujesz. Ona będzie widzieć że na ten pocałunek zasłużyła. Jeśli chce masażu? oczywiście ale potem ona niech odwdzięczy się tym samym lub niech wymyśli coś innego. Pamiętaj, jeżeli człowiek coś dostaje bez starań to nie docenia tego.

Generalnie należy dbać o strefę emocjonalną kobiety. Wymienione czynności zaspokajają w pewnym zakresie jej potrzeby, o ile nie jest to patologiczny przypadek kobiety, nie będzie rozpatrywała takich gestów mężczyzny w kategoriach zasłużenia sobie, ale w perspektywie budowania bliskości, rozpalania namiętności.

Cytuj:
Często zdarzają się sytuacje ze dziewczynę trzeba ukarać za jej zachowanie. Ograniczasz pocałunki, grasz chłodnego (ona będzie się zastanawiała co się dzieje i będzie bardziej się nakręcać)

Takie okazje wykorzystują mężczyźni chcący się przespać z zajętą kobietą. One korzystają z okazji i idą z nimi w tango. Jeżeli jednej ze stron coś nie odpowiada w związku, należy rozmawiać wprost o problemie. Granie w "zgadnij o co mi chodzi" nie prowadzi do niczego dobrego i jest słabą metodą wychowawczą.

Cytuj:
Gierki – nawet jeśli kwalifikujesz kobietę w ten sposób w jaki podałem na początku, to jestem pewien że one i tak się pojawią, dlatego musisz umieć je odbijać. Nie dawaj sobą manipulować, jeśli zaczniesz się bawić w jej gry to ona stanie się nagrodą a nie ty. A ma być odwrotnie, gierki to bardzo silna broń kobieca i należy na nią uważać. Jeżeli kobieta strzela ci focha, a ty przepraszasz, całujesz itp., to wiedz że w tym właśnie momencie ona zaczyna owijać ciebie w wokół palca.

Należy unikać związków z takimi toksycznymi osobami. Zbyt duże ryzyko dla zdrowia psychicznego.

Cytuj:
Jeśli chodzi o spotkania, ty decydujesz gdzie i w jaki dzień. Jeśli naprawdę twoja kobieta nie ma czasu, wybierasz inną datę spotkania, miejsce i czas. Nie toleruj odwoływania w ostatnich chwilach. Jeśli ci tak robi, zrób tak samo. Niech zobaczy jak to jest. Niech ma takiego faceta na jakiego zasługuje!

To niedojrzała postawa. Jeżeli ktoś odwołuje spotkania w ostatnich chwili, należy porozmawiać z tą osobą na temat organizacji czasu i podjąć starania mające na celu poznanie i zrozumienie powodów, dlaczego tak robi. Następnie należy wspólnie poszukać rozwiązania problemu.

Cytuj:
Komplementy: Wielu mężczyzn prawi komplementy bez zastanowienia, myślą że tym zdobędą piękną kobietę. Mówią: jesteś piękna, ładna itp., poprzez takie komplementy podwyższają poczucie wartości dziewczyny a obniżają swoją wartość w jej oczach. Automatycznie ona staje się dla ciebie nagrodą, bo jesteś pod wrażeniem jej wyglądu. Jeśli już mówić komplementy to odpowiednie do danej sytuacji np. ładnie ci w tej sukience.

Ludzie stosują metody, które działają, dlatego wielu mężczyzn idzie utartymi ścieżkami.
Włosi, Hiszpanie, Francuzi czy Grecy, co drugiej napotkanej kobiecie mówią komplementy. Nie analizują, nie kombinują, nie budują zawiłych strategii, ale dzięki takiej prostocie są postrzegani jako atrakcyjni mężczyźni o gorącym temperamencie. Mężczyźni z krajów arabskich z kolei znają na pamięć słowniki komplementów i czarują kobiety cukierkową poezją. Ich wartość w oczach kobiet jest wysoka, a oni o tym doskonale wiedzą, bowiem w ten sposób zdobywają piękne kobiety.

Cytuj:
Wyznawanie uczuć: Moim zdaniem to tylko zbędne gadanie. Jeśli kochasz swoją kobietę powiedz jej to w jej urodziny lub przy jakiejś innej okazji np. wspólnej rocznicy. Nie mów tego często! Nie słuchaj gadania dziewczyny że jej zależy, kocha itp. Słowa są znacznie mniej ważne niż zachowanie. To po jej zachowaniu możesz stwierdzić czy ona cię kocha. Jeżeli twoja kobieta ma do ciebie pretensje o to że nie mówisz często kocham itp., to powiedz jej że dla ciebie ważniejsze są czyny niż słowa.

Owszem, słowa są mniej ważne niż zachowanie. Są jednak kobiety, które potrzebują usłyszeć takie wyznanie nieco częściej niż kilka razy do roku. Takie mają potrzeby emocjonalne i ignorowanie ich potrzeb jest dla nich równie przyjemne jak seks kilka razy do roku dla mężczyzn. Można zacisnąć zęby i nauczyć się żyć z takim nieustannym deficytem, ale czy nie lepiej budować relacje oparte na wzajemnym zrozumieniu potrzeb i podejmowaniu starań, aby wypracować pewien kompromis? W podanym przypadku proponuje się egoizm, ignorowanie drugiego człowieka na rzecz tego co mi się wydaje słuszne.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


N lip 26, 2015 16:46
Zobacz profil
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
Dziewczyny, dlaczego wy ze mną dyskutujecie? Jestem taki atrakcyjny?
:|
Czaders napisał(a):
W ogóle widzę, że cała dyskusja rozmyła się przez analizowanie poszczególnych wątków, a mi chodziło m.in. o to, czy ktoś, kto również całe życie był samotny, potrafił zbudować związek gdy w końcu trafiła się okazja, czy bolesna przeszłość nie ciążyła, czy poczucie zazdrości nie było niszczące itp. ale że mój pierwszy post wyszedł nieco za długi, to te pytania zostały praktycznie pominięte a skupiono się na czymś co nie jest istotne.
Podpowiedzcie coś jemu.


N lip 26, 2015 18:39
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2003
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
Cawilian napisał(a):
Podpowiedzcie coś jemu.

Niektóre rady są takim pożarem, że trzeba je szybko ugasić, zanim zaczną płonąć lasy ;) .

Czaders napisał(a):
Problem jest taki, że modlę się od kilku lat do św. Józefa o to, bym znalazł ukochaną, jednak od zawsze jestem sam

Każdy z nas ma powołanie, którym jest wypełnienie określonego zadania. Właściwe odczytanie naszej drogi jest zarazem kluczem do szczęścia. Czasem niezwykle trudno odczytać Bożą mapę i stając na rozdrożu, zamiast w lewo, skręca się w prawo. Na szczęście, nawet błądząc, zawsze będą pojawiały się na naszej drodze znaki wskazujące właściwą drogę, zatem zawsze można znaleźć odpowiedni kierunek. Nie zawsze będzie nam się podobał, ponieważ nasza natura jest skażona złem i w konsekwencji zmagamy się z niskimi instynktami, słabościami, które rozmywają nam obraz rzeczywistości, co w konsekwencji powoduje, że często błądzimy, a zło nieraz widzimy w masce dobra. Bóg zawsze człowiekowi udziela łaski, pomaga mu w jego ziemskim żywocie. Jednak nie pójdzie przed nim, ciągnąc go za rękę i dyktując co ma robić, ani za nim, przyjmując rolę sługi, lecz obok niego. Jeżeli czegoś nie otrzymujemy w krótkim czasie, to jest ku temu istotny powód.

Czaders napisał(a):
Niedawno uznałem, że dalsze modlitwy w tej intencji są bezcelowe, aczkolwiek dobrze wiem, że w wielu sprawach - z pozoru beznadziejnych - byłem wysłuchiwany [...], ale ta jedna jedyna prośba nie została nigdy wysłuchana.

Pewna znana mi osoba doszła do wniosku, że niezwykle ważna dla niej sprawa, w której intencji dosyć długo się modliła również nie jest warta dalszych modlitw. Nie chodziło o to, że godziła się na to, że najwyraźniej nie może być spełniona, ale o to, że nie ma sensu trzymać ją na liście rzeczy pilnych do załatwienia przez Boga. Wiedziała, że tylko Bóg może coś tu zdziałać, ona sama wypróbowała wszystkich możliwych metod ze swojej strony, lecz po analizie całej sprawy oceniła, że skoro intensywne wysiłki nie przynoszą rezultatu, skupi się na innych sprawach, a Bóg rozwiąże problem, gdy przyjdzie odpowiedni czas, bądź wcale. Choć było jej ciężko, wiedziała że jest jakiś ważny powód, dlaczego jest tak a nie inaczej i być może ten stan rzeczy nie zmieni się nigdy. Minęło sporo czasu, ale Bóg o niej pamiętał i w sposób dla niej kompletnie zaskakujący spełnił jej prośbę. Jego drogi nie są naszymi. Jeśli nie wiemy, gdzie iść, jeśli błądzimy, jeśli nie dajemy już rady- trzeba Bogu zaufać i iść dalej. On zna nasze pragnienia, wie co nas boli i co przysparza nam cierpień. I daje nam to, co jest dla nas dobre, we właściwym czasie.

Czaders napisał(a):
Ja po prostu tęsknię za tą swoją bratnią duszyczką, której nigdy nie spotkałem a z którą chciałbym tworzyć zgrany duet ale obawiam się, że nie jest mi to jednak pisane.

Modlitwa i wiara czynią człowieka otwartym na Boże działanie. Nie wie, co spotka go za godzinę, jutro, za rok. Nie wie jak będzie wyglądało jego życie w dalszej perspektywie, ale wierzy, że dla Boga wszystko jest możliwe, nic go nie ogranicza, zatem powinien żyć tak, aby nie wykluczać niczego, bowiem nie znamy planów Bożych wobec nas. Pewne rzeczy wymagają czasu, odpowiedniego dystansu do nich. Jeżeli gdzieś na świecie jest Twoja bratnia dusza, Bóg postawi ją na Twojej drodze, gdy nadejdzie odpowiednia chwila.

Czaders napisał(a):
Wstydzę się tego, że gimnazjaliści mają bogatsze doświadczenia ode mnie, bo jak zawsze dążyłem do rozwoju osobistego tak ta - bardzo ważna - część życia została u mnie nieruszona od urodzenia.

Z życia będziesz się rozliczał z Bogiem, nie z ludźmi.
Ilość doświadczeń uczuciowych nie przekłada się na szczęście w sferze miłosnej i trwałości związku
Nie ma sensu rozgrzebywania przeszłości i żałowania, że żyło się inaczej. Masz takie, a nie inne doświadczenia życiowe, zaakceptuj je, to Twoja historia, każdy ma swoją, różniącą się o innych i jest to zawsze cenny skarb, bez względu na trudności jakie się na swej drodze napotkało.


[quote"Czaders"]Chciałbym też zapytać: czy ktoś w równie beznadziejnej sytuacji faktycznie wymodlił sobie współmałżonka?[/quote]
Znam różne takie osoby. W zróżnicowanym wieku i z różnymi bagażami życiowymi.

Czaders napisał(a):
jak poradzić sobie ze świadomością, że ta jedyna (jeżeli już się znajdzie) miała kogoś wcześniej, kogo kochała itp? Dla mnie to będzie na pewno smutne i będę zazdrosny, że ja spędziłem tyle lat samemu a druga połówka ma jakieś doświadczenie.

Każdy z nas ma jakieś ograniczenia, mniejsze doświadczenie w różnych dziedzinach. Możemy stanąć przed lustrem i wtedy widzimy z kim tak naprawdę możemy rywalizować. Oglądanie się na innych będzie nas ograniczało, działało destrukcyjnie pod względem psychicznym, ponieważ zawsze będzie ktoś od nas w czymś lepszym. Ona może mieć więcej doświadczeń w jednej dziedzinie, ale Ty z kolei będziesz miał doświadczenie w innej. Liczy się to, abyście wykorzystali Wasze doświadczenia życiowe i wzajemnie się uzupełniali i wspierali.

Czaders napisał(a):
Ja to obrazuję tak: sylwetka człowieka podzielona na pół, w jednej częsci sukcesy prywatne, zawodowe wlewają krew osiągając coraz wyższy poziom a z drugiej sfera uczuć, miłości. Gdy jedno i drugie wlewa się w jednakowym tempie i na jednakowym poziomie, wszystko gra,

Życie prywatne i zawodowe nigdy nie są na jednakowym poziomie. Zawsze trzeba coś poświęcić i jest to odwieczny problem ludzkości.

Cytuj:
Miałem w domu wiele różnych zwierząt, które kochałem i chyba tylko dzięki nim wiem w minimalnym stopniu co to jest w ogóle miłość do drugiej istoty. Nie mówię o miłości do Boga, rodziców, dziadków, rodzeństwa, bo to zupełnie coś innego, takiego jakby oczywistego.

Związek z drugą osobą człowiek buduje głównie na podstawie relacji panujących między rodzicami. Jeżeli dzieci obserwowały, że rodzice byli wobec siebie chłodni, często się kłócili, nie potrafili rozmawiać etc., jako dorośli powielą ten schemat, bowiem to rodzice uczą ich miłości do drugiego człowieka, są przykładem relacji damsko-męskich. Dlatego tak ważne jest, aby dawali dobry przykład potomstwu, ucząc je dbałości o dobro drugiego człowieka, wrażliwości na krzywdę, wyczuwania nastrojów i poświęcenia się dla kogoś, rozwiązywania konfliktów, współdziałania w różnych sytuacjach czy organizacji obowiązków domowych. Ważna jest również sama więź z dzieckiem, czas jaki mu poświęcono, rozmowy jakie się z nim przeprowadzało i stosunek rodziców do dziecka.
Zwierzęta są mało skomplikowane, uczą człowieka pewnych podstawowych uczuć, ale ich funkcje w tym zakresie są dość mocno ograniczone.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


N lip 26, 2015 18:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt gru 04, 2015 21:35
Posty: 37
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
zaufaj Mu (Bogu) i nie martw się
ps : ja nigdy nie miałem związku jestem sam i to od lat i nadal prawiczek :roll: cóż życie
nie przejmuj się twój czas nadejdzie radzę popracować nad sobą i pewnością siebie ;-)
mi zdrowie nie pozwala blizny itp.. niska samocena miałem kiedyś głupie myśli ale zaufałem Bogu ;-)
nie przemuj się nigdy się nie poddawaj nie szukaj na siłę po prostu czekaj a sama cię znajdzie :)


Śr gru 09, 2015 21:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lis 11, 2015 10:35
Posty: 236
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
Czaders napisał(a):
Problem jest taki, że modlę się od kilku lat do św. Józefa o to, bym znalazł ukochaną, jednak od zawsze jestem sam

:badgrin: :mrgreen:
A jak chcesz zjeść śniadanie to też się modlisz i czekasz?
Aż dziw bierze, że jeszcze żyjesz :badgrin:


Pn gru 14, 2015 20:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lip 13, 2015 23:24
Posty: 30
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
Cześć i jednocześnie wszystkiego dobrego w 2016! ;)


jeruka9 napisał(a):
zaufaj Mu (Bogu) i nie martw się
[...]cóż życie
nie przejmuj się twój czas nadejdzie radzę popracować nad sobą i pewnością siebie ;-)

nie przemuj się nigdy się nie poddawaj nie szukaj na siłę po prostu czekaj a sama cię znajdzie :)


Ja Bogu zaufałem, nad pewnością siebie raczej pracować nie muszę (chociaż kto wie...) ale to co od dłuższego czasu chodziło mi po głowie, tak teraz, począwszy od tego roku zacząłem naprawdę na poważnie myśleć nad złożeniem ślubów wieczystej czystości czy jak się tam to nazywa. Przynajmniej moja znienawidzona samotność stanie się moim własnym wyborem, a więc prawdopodobnie zupełnie inaczej zacznę to wszystko postrzegać - łatwo pewnie dalej nie będzie, ale gdzieś w sercu może w końcu zagości spokój, bo w kwestii miłości na nic nie będę musiał już czekać i to, co mnie omija każdego dnia od kilku dorosłych już lat, przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie. W tym roku zaczynam pracę nad sobą (tak jak pisałeś) i przez kolejne 3 lata będę nastawiać się psychicznie i duchowo na przyjęcie tego ślubu akurat na swoje 30e urodziny. Dlaczego akurat 30tka? Bo skoro obecnie smutno mi na samą myśl, że potencjalna ukochana może nie być dziewicą albo mieć dość bogatą przeszłość, to za te kilka lat różnica doświadczeń z każdą spotkaną kobietą będzie dla mnie za duża do dźwignięcia a i pewnie dla bidulki towarzystwo takiego dziwaka będzie czymś nieznośnym. Pewnie uznacie to za absurd albo wyolbrzymienie, ale cóż, ja już teraz odstaję od normy społecznej ;) No i 30tka to jednak okrągła rocznica od której warto coś zmienić w swoim życiu.
Totalnie nie czuję powołania do kapłaństwa czy wstąpienia do zakonu, ale z każdym dniem czuję, że mój entuzjazm i chęć założenia rodziny czy w ogóle życia z drugą osobą maleje i dlatego wydaje mi się, że złożenie takiego dożywotniego ślubu czystości będzie dobrym kompromisem pomiędzy zajmowaniem się swoimi pasjami, pracą, hobby tak jak dawniej, zbliżeniem się do Boga i zagospodarowaniem swojej "nieokreśloności" emocjonalnej. Kiedyś uważałem, że przygodny seks albo coś w ten deseń to może być fajna sprawa, ale obecnie uważam, że chyba lepiej trwać w "prawictwie" do kresu swych dni niż zasmakować tego raz i potem przez całe życie tęsknić za miłym (albo i nie) przeżyciem, a więc jeszcze kilka lat i koniec, celibat ślubowany przed Bogiem ;)
Jedyne czego bardzo ale to bardzo się boję i o co się już modliłem, to by w swojej samotności nie zdziwaczeć, nie stać się jakimś odludkiem albo nie zgorzknieć i nie stać się przykrym dla otoczenia. Niestety miałem do czynienia z kilkoma osobnikami, którym brak miłości, seksu i chyba towarzystwa dawał się we znaki a oczywiście obrywali za to współpracownicy i podlegli pracownicy. A taką osobą naprawdę nie chciałbym się stać. Znam jednak kilka samotników będących w okolicach 40-50 a nawet 60 i są to przesympatyczne osoby, chociaż w moim odczuciu dość wyraźnie widać, że całe życie byli sami - to się po prostu da zauważyć, albo ja sam wiem na co zwracać uwagę samemu będąc takim samym samotnikiem.


boże_dziecię napisał(a):
A jak chcesz zjeść śniadanie to też się modlisz i czekasz?
Aż dziw bierze, że jeszcze żyjesz :badgrin:


Śniadanie jestem w stanie zrobić sobie sam, znalezienie tej jedynej ukochanej to chyba jednak znacznie trudniejsze zadanie, które przecież nie do końca jest zależne od nas. Wiem o co Ci chodziło w tym poście ale to chyba trochę tak jak dawać rady biednemu typu "czasami ktoś gubi pieniądze, idź poszukaj pieniędzy na chodnikach".
Dawno ostatni raz modliłem się za zmianę mojej sytuacji i tak jak pisałem wyżej - chyba po prostu sam wezmę sprawy w swoje ręce i byle jakoś dotrwać do tej 30tki a dalej będę już związany przysięgą wobec Boga. Gdzieś się u mnie bardzo powoli rodzi akceptacja a może zobojętnienie wobec obecnego stanu rzeczy i szczerze mówiąc, chyba nawet się cieszę, że będę mógł coś oficjalnie ślubować przed Bogiem i samemu zadecydować o swoim życiu. No ale to jeszcze kilka lat i może się okazać, że jednak swoją samotność ukierunkuję w zupełnie inny sposób - któż to wie...

Pozdrawiam ;)
Cz.


Pn sty 18, 2016 1:49
Zobacz profil
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
To Twoj wybor i powinien byc taki abys z tym czul sie dobrze i nie zalowal.
Znam wiele osob samotnych i niektore sa juz dobrze po 70-tce i nigdy nie narzekaja na samotnosc, bo poswiecaja sie sprawom ktore dla nich sa wazniejsze.
Wiekszosc z nich tak naprawde nie jest samotna, bo maja mnostwo przyjaciol i ludzi im wdziecznych za pomoc, czy tez zwyczajne lubiacych ich za to co robia.
Okazywanie milosci wcale nie ogranicza sie do seksu. :-)


Pn sty 18, 2016 2:18
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lip 13, 2015 23:24
Posty: 30
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
sapper napisał(a):
To Twoj wybor i powinien byc taki abys z tym czul sie dobrze i nie zalowal.
Znam wiele osob samotnych i niektore sa juz dobrze po 70-tce i nigdy nie narzekaja na samotnosc, bo poswiecaja sie sprawom ktore dla nich sa wazniejsze.
Wiekszosc z nich tak naprawde nie jest samotna, bo maja mnostwo przyjaciol i ludzi im wdziecznych za pomoc, czy tez zwyczajne lubiacych ich za to co robia.
Okazywanie milosci wcale nie ogranicza sie do seksu. :-)



Zgadzam się z tym, co piszesz, ale chyba muszę sprostować albo uzupełnić ;)
Ja się też poświęcam swoim zainteresowaniom, pracy, hobby - które kocham i w dodatku mam wspaniałych przyjaciół, z którymi realizujemy wspólne pasje. Staram się pomagać innym i też mam pewne grono wdzięcznych mi osób albo takich, które powierzają mi swoje sekrety, bo wiedzą, że ich nie zawiodę, ale pomimo tego, jak wspaniałych mam znajomych, za których już i tak dziękowałem Bogu i polecałem ich w modlitwach, to ciężko zgasić w sobie tę potrzebę czegoś bliższego, "swojego" kto będzie tą drugą połówką. To trochę tak, jakby miłośnik motoryzacji marzył o Ferrari, które w końcu ma, ale z jednym felerem - owy samochód ma silnik 1.4 z fiata punto o mocy 77km. Co z tego, że samochód wypasiony, skoro w sercu brakuje najważniejszego składnika.
Wiem, że okazywanie miłości to nie do końca seks, ale pisząc o tym miałem na myśli jedną z rzeczy, która temu może towarzyszyć.
Zastanawia mnie jednak to, co można przeczytać chociażby w tym temacie, ale i w wielu innych miejscach pod postami innych samotników-jęczybuł ;) Mianowicie, sporo osób tych chcących poradzić coś, pisze, że miłość to nie wszystko, że wystarczą pasje, że seks nie jest niczym ważnym i można żyć samemu itp. itd. to w takim razie skąd do jasnej cholery na świecie jest AŻ 7 miliardów ludzi? Każdy powinien skupić się na sobie i nie szukać miłości, bo są inne ważniejsze sprawy? Wiem, wynika to pewnie z faktu, że takie osoby albo nigdy nie doświadczyły samotności albo od razu znały swoją drogę przez życie, ale komuś, kto od małego angażował się całym sercem w swoje pasje, projekty, pracę, wytrwale dążył do swoich celów ale który nigdy nie miał szczęścia zaznać miłości, takie androny działają jak cios w potylicę.

Tak jak pisałem, mi brakuje drugiej połówki, chociaż od dłuższego czasu i po licznych modlitwach o to, bym przestał się tą całą miłością (a raczej jej brakiem) martwić, wydaje mi się, że ten ślub czystości to jednak jest moja droga. Do ostatecznej decyzji jeszcze dużo czasu i dużo przygotowań, i zobaczymy co z tego wyjdzie. Ale tak jak pisałem, boję się trochę takiej samotności w późniejszym wieku, bo zdziwaczeć i zgorzknieć pewnie bardzo łatwo (zwłaszcza widząc przyjaciół zakładających rodziny, mających dzieci itp. pewnie sporo negatywnych cech jak chociażby zazdrość może się obudzić i zacząć niszczyć nie tylko przyjaźnie ale i samego siebie) a chcąc zdusić w sobie pragnienie miłości, można przez przypadek zamknąć się w sobie i przestać pomagać czy odczuwać zwykłe ludzkie uczucia. I tego się po prostu boję.
Swoją drogą, Sapper, czy te samotne osoby, które znasz, był tak jak ja, całe życie samotne, czy jednak były chociaż raz w związku, może i w małżeństwie i poznały co to miłość do drugiej osoby? Bo to jednak chyba dwa różne przypadki, gdy ktoś jest sam od zawsze i nie wie co to miłość i jak wygląda życie z drugą osobą i gdy ktoś jest sam, bo ukochana osoba go zdradziła, albo zmarła i ktoś jest sam ze strachu albo z szacunku do zmarłego współmałżonka.


Pn sty 18, 2016 16:17
Zobacz profil
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
Wlasnie te osoby o ktorych pisalem sa same "od zawsze".
W kazdym badz razie nie badz tym robakiem co cale zycie siedzial w chrzanie, a jak przypadkiem wlazl w marchew to z zalu zdechl.
Cokolwiek wybierzesz, to nie oglladaj sie wokolo tylko rob co wybrales.


Pn sty 18, 2016 17:54
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lip 13, 2015 23:24
Posty: 30
Post Re: Życie w samotności? jak się z tego wyrwać?
sapper napisał(a):
W kazdym badz razie nie badz tym robakiem co cale zycie siedzial w chrzanie, a jak przypadkiem wlazl w marchew to z zalu zdechl.
Cokolwiek wybierzesz, to nie oglladaj sie wokolo tylko rob co wybrales.


O i takie przesłanie działa mobilizująco, chociaż skoro teraz trudno pogodzić się z teraźniejszością i przeszłością, to później łatwiej nie będzie, ale zgadzam się z tym stwierdzeniem w 100%.
Jeżeli mogę prosić, to błagam o modlitwę za mnie, bym był silny i "normalny", bo z całego serca nie chcę zdziczeć totalnie w swojej samotności, to by mnie już zupełnie dobiło, a chcę cieszyć się życiem, cieszyć się każdym dniem, spełniać swoje pasje, pomagać innym i być wartościowym człowiekiem a nie wraz z każdym dniem stawać się coraz większym zgorzknialcem i dziwakiem, jak niestety dzieje się w przypadku niektórych samotników, których spotkałem w swoim życiu! Sam chyba nie wybłagam u Boga tego, by pokierował moją psychiką w taki sposób, by po prostu być dobrym człowiekiem. Ludzie w związkach potrafią na pewno sami sobie pomagać i kierować drugą osobę ku dobrej stronie, mi natomiast pomóc może tylko Bóg i mój Anioł Stróż, ale samemu wymodlić mi się tego chyba nie uda! ;)


Wt sty 19, 2016 15:00
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 99 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL