Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 10:54



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 
 Czy osoba psychicznie chora może zostać świętą? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 27, 2006 9:09
Posty: 59
Post Czy osoba psychicznie chora może zostać świętą?
Jakie są wasze zdania na ten temat, ewentualnie proszę o tytuły książek lub cytaty.


Cz mar 02, 2006 12:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Osoba chora psychicznie może zostać świętą.
Polecam książkę:
Brat Efraim, Mireille Mardon-Robinson
"Droga przez mrok albo szaleńcy Boży"
Wydawnictwo M

Pozdrawiam :)

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Cz mar 02, 2006 15:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 27, 2006 9:09
Posty: 59
Post Zgadzam się z Tobą Moria, tu fragmenty na potwierdzenie tego
„Zbędne jest niekiedy zbyt długie zastanawianie się nad czystością próby duchowej. Rozpoznanie patologii nie ujmuje nic działaniu Boga.”, „W toku owego kryzysu „obłędu” dokonała się w Luizie cudowna przemiana, co każe nam przypuszczać, że nie była to zwykła patologia w klasycznym rozumieniu lecz odpowiednik nocy ducha. Czysta melancholia, podobnie jak mania, nie spowodowałaby tak głębokich zmian. W ich przypadku mówi się nawet o bezproduktywności egzystencjalnej, i jest to być może główny element różnicującego rozpoznania”- „Droga przez mrok albo szaleńcy Boży” brat Efraim

„Celem nocy jest wprowadzenie nas z powrotem do naszego centrum. Przede wszystkim powinniśmy wiedzieć, że pośrodku naszej słabości i to dzięki niej, możemy być własnością Boga. Jeżeli tę wrażliwość i podatność na zranienia złożysz na Bożym ołtarzu, jeśli nieustannie będziesz ponawiać odchodzenie od twego zranionego „ja” i będziesz się zwracać do Boga, twoja wrażliwość stanie się środkiem twego oczyszczenia, twojej nocy. Nie usiłuj więc skończyć ze swoją wrażliwością, raczej starać się unikać wszelkiej formy litowania się nad sobą. Również osoby wyraźnie cierpiące na melancholię, czy w inny sposób psychicznie obciążone, Bóg może zapraszać do wejścia w noc. W tym wypadku można przyjąć, że melancholia jest elementem ich nocy i przyczynia się do jej konkretnego kształtu. Obciążenia psychiczne mogą pozostawać w służbie Bożej. Mogą być Jego sprzymierzeńcami. Warunkiem, by było nam dane i byśmy mogli przejść przez tę oczyszczającą noc, jest czystość naszego serca; serca, które tęskni za tym, by znów móc połączyć się ze swym Stwórcą. Zatem noc ciemna nie jest zastrzeżona dla ludzi zupełnie zdrowych psychicznie” „Ale kto jest zdrowszy-ten kto trwa w błogiej nieświadomości, czy ten, kto odważnie próbuje wytrwać w prawdzie ? „Kto kocha żyje bardziej ukochanym niż sobą” „Te blokady są tak głębokie, że niemal brak nadziei na to, by się ich pozbyć. I wtedy dochodzi do sytuacji paradoksalnej-im bardziej Bóg przybliża się do człowieka, tym sytuacja wydaje się coraz bardziej bez wyjścia. On, który powinien ratować człowieka z tego zamknięcia, ukazuje mu, jak beznadziejne jest owo zamknięcie, co doprowadza człowieka niemal do rozpaczy. Bóg czyni dwie rzeczy na raz: odkrywa obrzydliwość koncentracji na sobie samym i równocześnie rozbija skorupę ego, by wyzwolić pierwotnego człowieka. Lękasz się, a więc szukaj Boga. Skrajnym przejawem rzeczywistości jest to, że Bóg ze wszystkich stron cię ogarnia i nosi cię na swoich rękach. Wszystko, co jest prawdziwie rzeczywiste, mówi o Nim, który sam siebie nazywa „Jestem”. To, co naturalne może być przemienione w łaskę, także „naturalne” cierpienie psychiczne. Obciążenia psychiczne mogą być wykorzystane przez Boga, który wpisze je w szerszy kontekst, gdzie minus stanie się plusem. Dopóki nie mamy do czynienia z zupełnym obłąkaniem, zawsze istnieje możliwość przejścia od cierpienia psychicznego do nocy ciemnej. Bóg nie przyzwala w naszym życiu na nic, co byłoby pozbawione sensu. Wszystko nabiera sensu, jeżeli powierzymy to Bogu. Człowiek nigdy nie jest tylko „patologicznym przypadkiem” z chwilą takiej klasyfikacji przyczyniamy się do zahamowania wzrostu. Natomiast gdy patrzymy na człowieka jako na kogoś, kto jest uczniem w szkole samego Boga, wszystko jest możliwe. To nie znaczy, że bezwzględnie wszystko można zakwalifikować do nocy ciemnej. Są cierpienia psychiczne będące skutkiem ucieczki od prawdy. Kiedy brakuje woli wyjścia z wyimaginowanego świata, gdy brak konfrontacji z rzeczywistością, kiedy nie widzi się własnej winy, ale systematycznie zrzuca się ją na innych, uważając, że to oni są winni, wtedy jest to wzbranianie się przed tym, by stać się uczniem w szkole Boga. Aby poddać się Bożej terapii, potrzeba chęci stawiania pytań sobie samemu, dostrzeżenia własnej ciemności, a nie walki z prawdą, która stopniowo się odsłania. Głęboka wola prawdy jest nieodzownym warunkiem, by terapia mogła przynieść owoce. Kto nie chce zaprzestać prób ucieczki, ten nigdy nie będzie zdrowy. Istnieje czyste cierpienie psychiczne, będące następstwem tego, że czyjaś podstawowa potrzeba bezpieczeństwa, sensu i miłości nie została zaspokojona. Ale istnieje też fałszywe cierpienie psychiczne, które polega na ucieczce od czystego cierpienia. Najczęstszą drogą ucieczki jest zrzucenie na innych winy za własne rozczarowanie i odejście. Zamiast pozwolić Bogu leczyć ranę i powoli zaczynać widzieć, że miłości właściwie nigdy nie brakowało, ponieważ Bóg był zawsze obecny, zrzucamy winę na drugich. Pragniemy, aby to oni się zmienili, sami zaś nie robimy w tym kierunku niczego. Duch chce nas doprowadzić do całej prawdy, a droga do prawdy prowadzi przez uświadomienie sobie, jak bardzo żyło się w kłamstwie i zerwanie z nim.

Błogosławieni ubodzy!
Kto cierpi na brak zdrowia psychicznego i gotów jest sądzić, że z tej racji nie może być powołany do tego wszystkiego, co opisują mistycy, ten może zaczerpnąć nowe siły w słowach Jezusa „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” Ubóstwo duchowe..może być upokarzającym niedomaganiem psychicznym czy fizycznym, wrodzonym i pogłębianym przez lata. Ale właśnie to, co czyni człowieka nieprzydatnym, nikim w oczach „świata”, może otwierać na „królestwo niebieskie”. I znów: Co wybierzesz ? Rozpoznajesz w tym Boga, pojmujesz, że jest to Jego sposób uwalniania cię od twojego ego? Mówiąc Bogu „tak” wstępujesz na wąską drogę, która prowadzi do królestwa. Centrum chrześcijaństwa jest tylko Bóg, który stał się człowiekiem po to, by ratować tych maluczkich. Ubóstwo, małość nigdy nie są przeszkodą. Jezus nie przyszedł do zdrowych, lecz do tych, którzy się źle mają. Gotowość do zaakceptowania swojego ubóstwa, wejścia we własny lęk, umożliwia Jezusowi odbudowanie w człowieku Jego imienia, stania się Tym, kto „przynosi ratunek”. Dla człowieka, który nie zabezpiecza się przed samotnością i brakiem poczucia bezpieczeństwa, jest szansa, że zwróci się w stronę Boga i w Nim odnajdzie tak głębokie i pełne bezpieczeństwo, że z tym lękiem, który jeszcze gdzieś pozostanie, będzie mógł dalej żyć. Może być i tak, że pewne stany lękowe będą znakiem i okazją, aby pójść w głąb, wejść we wszechogarniające bezpieczeństwo Boga. Zawsze pierwszym krokiem do odmiany rzeczywistości jest wejść w nią. Właśnie poprzez akceptację i przyjęcie obciążeń psychicznych, danie im możliwości, by stały się nocą ciemną, tym, co przybliża do Boga, jesteśmy w drodze, by z nich wyjść. Gdy człowiek w końcu przecierpi wszelki lęk i zostanie uzdrowiony i poczuje się psychicznie wolny, to zawsze zostanie jeszcze coś, co można nazwać „kalectwem”; ale nie nada temu takiej nazwy. To Bóg dał mu imię-ono ogarnia człowieka całkowicie. Nie potrzebuje już analizować siebie z różnych stron i próbować coś z tego zrozumieć. W swoim nowym imieniu jest tym, kim jest.
By mówić o nocy ciemnej potrzebne są dwa warunki:
1. Cierpiący człowiek musi mieć świadomość Bożej drogi. Noc ciemna jest częścią drogi wiodącej do mistycznego zjednoczenia. Jeżeli brak żywego, miłosnego odniesienia do Boga, mówienie o nocy ciemnej jest całkiem bez sensu. Szczególnie, gdy chodzi o ciemną noc ducha, warunkiem jest radykalne zaangażowanie i wysoka dojrzałość duchowa. Dla Jana do Krzyża warunkiem wejścia w noc jest to, iż dusza jest „tęsknotą miłości rozpalona” Decydująca jest odpowiedź na pytanie: „Kogo lub czego szukasz?” To cel zawsze jest najważniejszy. Szukasz samorealizacji, czy szukasz Boga? Chcesz uwolnić się od cierpienia po to, by ci było lżej, czy chcesz się pozbyć wszystkiego, co blokuje Boże życie w tobie, by Miłość bez przeszkód w ciebie wniknęła i z ciebie mogła promieniować? Wikłasz się w swoje ego, czy chcesz być „uwikłany” w Boga? Nie ma sensu mówić o nocy ciemnej komuś, kto żyje na peryferiach rzeczywistości i nie wnika w głębsze rejony. Kto nie jest nastawiony na to, by wejść do „królestwa Bożego”, ten nie wejdzie do niego.
2. Drugim warunkiem jest, by człowiek na poziomie, który leży głębiej niż cierpienie psychiczne, umiał dostrzec swoją nędzę w szerszym kontekście i faktycznie w sposób wolny sam wybierał ten kontekst. Bez tego dystansu między sobą samym i swoją nędzą psychiczną nie ma żadnej możliwości na to, by zająć odpowiednią postawę w sposób wolny. A bez wolności nie ma nocy ciemnej. Psychika człowieka jest „mechanizmem” niezwykle skomplikowanym. Jeżeli w niej ma człowiek swe serce, to jest skomplikowany i pogmatwany. Ale kiedy ma swe serce w Bogu, swym początku i celu, który jest nieskończenie prosty, to może swoją skomplikowaną psychikę traktować jak bogaty i urozmaicony krajobraz. Zjednoczenie z Bogiem to zawsze obraz współdziałania wolnej woli Boga i człowieka. Będąc hermetycznie zamkniętym w swoim własnym więzieniu, niechętnym i niezdolnym do tego, by wyjrzeć przez maleńkie okienko, które najprawdopodobniej mimo wszystko istnieje. Nie ma zła, które ni może zostać przemienione w „szczęśliwą noc”, ale Bóg przemienia tylko to, co złożymy na Jego ołtarzu. – „Noc jest mi światłem” Stinissen

„Zgoda na własne życie jest zgodą na cierpienie, na to, że zło może uderzyć w nas, że inni mogą nas zniszczyć. Nie można zabezpieczyć się przed tym, że nie zostanę skrzywdzony, że zło mnie nie dotknie. Jeżeli potrafimy obronić się przed nim w jednej sytuacji, w następnej już nie potrafimy. Jeżeli zaś zdołamy bronić się przed złem przez całe życie-na pewno nie obronimy się przed tym ostatecznym atakiem zła, którym jest śmierć. Śmierć jest jakby symbolem tego zła, które uderza w nas przez całe życie. Taka zgoda jest niemożliwa bez zjednoczenia z Chrystusem cierpiącym, dlatego najwyższą szkołę zgadzania się na własne życie stanowi kontemplacja męki i śmierci Jezusa. W swej istocie zgoda na życie-w rozumieniu chrześcijańskim-jest zgodą na to, aby się dać ukrzyżować. Bunt przeciwko życiu jest w najgłębszym sensie niezgodą na krzyż. Jezus dał się ukrzyżować, bo nie chciał przekazywać dalej zła, którego doświadczył, pozwolił mu zatrzymać się na sobie. Cierpienie, które dotyka nas w życiu jest często skutkiem grzechu innych, ale w naszych skrzywdzeniach zawarte jest równocześnie nasze powołanie do ich przyjęcia i podjęcia. Jesteśmy wezwani do tego, aby nie przekazywać dalej krzywd, których doświadczyliśmy, aby zatrzymać na sobie łańcuch zła. Zawsze będzie się to wiązało z bólem, a często z taką bezsilnością, że pozostaje w milczeniu adorować krzyż. Tylko cierpienie przeżyte z Jezusem jest życiodajne. – „Jak zgadzać się na własne życie” Józef Augustyn SJ

„Być może jednak właśnie ten bezsens, ten smutek spowodowany utratą zdrowia, ten mrok bólu otworzy nas na Boga, tak iż zaprzestaniemy wszelkich prób polegania na sobie samym, i poddamy się całkowicie Jego woli. Sam Bóg wskazuje mi za pośrednictwem choroby moją rzeczywistość-ignorując ją, nie będę mógł dotrzeć do Niego. Bóg często prowadzi nas innymi drogami niż te, któreśmy sobie wyobrażali. To miejsce w nas, w którym zostaliśmy zranieni i złamani, otwarte jest na Boga. Ucieczka przed bólem w modlitwę nic jej nie pomoże. Musi ona raczej wpleść swój ból w modlitwę. Rozczarowanie demaskuje wszelkie złudzenia, którym do tej pory ulegałem. Pokazuje mi, iż moje wyobrażenia na temat własnej osoby nie były prawdziwe, że źle oceniłem samego siebie. Z moich ran mogą wyrosnąć perły lecz stanie się tak dopiero wówczas, gdy ja sam owe rany zaakceptuję. W miejscu, w którym zostałem zraniony, jestem żywy; tam odczuwam siebie samego, tam też jestem wrażliwy na innych ludzi. Mogę tych innych dopuścić do mych ran, a wtedy nasze spotkanie stanie się autentyczne. W każdym z nas, bez względu na wielkość naszego zranienia, istniej zdrowe miejsce: obszar najświętszy, do którego dostęp ma jedynie Bóg.


Cz mar 02, 2006 16:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 27, 2006 9:09
Posty: 59
Post Podsumowując duchowość dla osoby z BPD i innymi zaburzeniami
Wrażliwość i podatność na zranienia złóż na Bożym Ołtarzu, nieustannie ponawiaj odchodzenie od twego zranionego „ja” i zwracanie się do Boga.

Nie usiłuj skończyć ze swoją wrażliwością, raczej staraj się unikać wszelkiej formy litowania się nad sobą.

Miej serce, które tęskni za tym, by znów móc połączyć się ze swym Stwórcą.
Żyj bardziej ukochanym niż sobą.

Gdy się lękasz szukaj Boga.
Pamiętaj-skrajnym przejawem rzeczywistości jest to, że Bóg ze wszystkich stron cię ogarnia i nosi cię na swoich rękach. Wszystko, co jest prawdziwie rzeczywiste, mówi o Nim, który sam siebie nazywa „Jestem”.

To, co naturalne może być przemienione w łaskę, także „naturalne” cierpienie psychiczne. Bóg nie przyzwala w naszym życiu na nic, co byłoby pozbawione sensu. Wszystko nabiera sensu, jeżeli powierzymy to Bogu. Człowiek nigdy nie jest tylko „patologicznym przypadkiem.

Aby poddać się Bożej terapii, potrzeba chęci stawiania pytań sobie samemu, dostrzeżenia własnej ciemności, a nie walki z prawdą, która stopniowo się odsłania.
Istnieje czyste cierpienie psychiczne, będące następstwem tego, że czyjaś podstawowa potrzeba bezpieczeństwa, sensu i miłości nie została zaspokojona. Pozwól Bogu leczyć tę ranę, a powoli zaczniesz widzieć, że miłości właściwie nigdy nie brakowało, ponieważ Bóg był zawsze obecny, nie zrzucaj winy na drugich. Droga do prawdy prowadzi przez uświadomienie sobie, jak bardzo żyło się w kłamstwie i zerwanie z nim.

Właśnie to, co czyni człowieka nieprzydatnym, nikim w oczach „świata”, może otwierać na „królestwo niebieskie”.
I znów: Co wybierzesz ? Rozpoznajesz w tym Boga, pojmujesz, że jest to Jego sposób uwalniania cię od twojego ego?

Mówiąc Bogu „tak” wstępujesz na wąską drogę, która prowadzi do królestwa.
Centrum chrześcijaństwa jest tylko Bóg, który stał się człowiekiem po to, by ratować tych maluczkich. Ubóstwo, małość nigdy nie są przeszkodą. Jezus nie przyszedł do zdrowych, lecz do tych, którzy się źle mają. Gotowość do zaakceptowania swojego ubóstwa, wejścia we własny lęk, umożliwia Jezusowi odbudowanie w człowieku Jego imienia, stania się Tym, kto „przynosi ratunek”.

Dla człowieka, który nie zabezpiecza się przed samotnością i brakiem poczucia bezpieczeństwa, jest szansa, że zwróci się w stronę Boga i w Nim odnajdzie tak głębokie
i pełne bezpieczeństwo, że z tym lękiem, który jeszcze gdzieś pozostanie, będzie mógł dalej żyć. Może być i tak, że pewne stany lękowe będą znakiem i okazją, aby pójść w głąb, wejść we wszechogarniające bezpieczeństwo Boga.
Zawsze pierwszym krokiem do odmiany rzeczywistości jest wejść w nią.


Nie potrzebujesz już analizować siebie z różnych stron
i próbować coś z tego zrozumieć.


By mówić o nocy ciemnej potrzebne są dwa warunki:
Dla Jana do Krzyża dusza jest „tęsknotą miłości rozpalona” Decydująca jest odpowiedź na pytanie: „Kogo lub czego szukasz?” To cel zawsze jest najważniejszy. Szukasz samorealizacji, czy szukasz Boga? Chcesz uwolnić się od cierpienia po to, by ci było lżej, czy chcesz się pozbyć wszystkiego, co blokuje Boże życie w tobie, by Miłość bez przeszkód w ciebie wniknęła i z ciebie mogła promieniować?

Wikłasz się w swoje ego, czy chcesz być „uwikłany” w Boga?

Drugim warunkiem jest, by człowiek na poziomie, który leży głębiej niż cierpienie psychiczne, umiał dostrzec swoją nędzę w szerszym kontekście i faktycznie w sposób wolny sam wybierał ten kontekst.

Bez tego dystansu między sobą samym i swoją nędzą psychiczną nie ma żadnej możliwości na to, by zająć odpowiednią postawę w sposób wolny. A bez wolności nie ma nocy ciemnej.
Psychika człowieka jest „mechanizmem” niezwykle skomplikowanym. Jeżeli w niej ma człowiek swe serce, to jest skomplikowany i pogmatwany.

Ale kiedy ma swe serce w Bogu, swym początku i celu, który jest nieskończenie prosty, to może swoją skomplikowaną psychikę traktować jak bogaty i urozmaicony krajobraz.

Zjednoczenie z Bogiem to zawsze obraz współdziałania wolnej woli Boga i człowieka. Będąc hermetycznie zamkniętym w swoim własnym więzieniu, niechętnym i niezdolnym do tego, by wyjrzeć przez maleńkie okienko, które najprawdopodobniej mimo wszystko istnieje.

Nie ma zła, które nie może zostać przemienione w „szczęśliwą noc”, ale Bóg przemienia tylko to, co złożymy na Jego ołtarzu.

Jeżeli zaś zdołamy bronić się przed złem przez całe życie-na pewno nie obronimy się przed tym ostatecznym atakiem zła, którym jest śmierć. Śmierć jest jakby symbolem tego zła, które uderza w nas przez całe życie. Jezus dał się ukrzyżować, bo nie chciał przekazywać dalej zła, którego doświadczył, pozwolił mu zatrzymać się na sobie. Jesteśmy wezwani do tego, aby nie przekazywać dalej krzywd, których doświadczyliśmy, aby zatrzymać na sobie łańcuch zła.

Być może jednak właśnie ten bezsens, ten smutek spowodowany utratą zdrowia, ten mrok bólu otworzy nas na Boga, tak, iż zaprzestaniemy wszelkich prób polegania na sobie samym i poddamy się całkowicie Jego woli.

Ucieczka przed bólem w modlitwę nic nie pomoże.
Raczej trzeba wpleść swój ból w modlitwę.

W każdym z nas, bez względu na wielkość naszego zranienia, istniej zdrowe miejsce: obszar najświętszy, do którego dostęp ma jedynie Bóg.


Cz mar 02, 2006 17:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Ciekawy tekst (zaczerpnięty z "Listu", nie sugerujcie się nazwą serwera :) ) jest na http://media.wp.pl/kat,41274,wid,798403 ... &_ticrsn=3 :)

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Cz mar 02, 2006 19:12
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Dziękuję okno! :)

Bardzo mądre teksty, myslę że wielu osobom pomogą.

:aniol:

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Cz mar 02, 2006 19:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 27, 2006 9:09
Posty: 59
Post 
Dziękuję ToMu :) coś pięknego :)


Cz mar 02, 2006 21:58
Zobacz profil
Post 
Okienko, nawet nie wiesz jak mi pomoglas tymi tekstami.
Bog Ci zaplac.
Czy one wszystkie sa z tej ksiazki?


Pt mar 03, 2006 16:22
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 27, 2006 9:09
Posty: 59
Post 
„Droga przez mrok albo szaleńcy Boży” brat Efraim

„Noc jest mi światłem” Wilfrid Stinissen

„Jak zgadzać się na własne życie” Józef Augustyn SJ

" O duchowości inaczej" Anselm Grun

to z tych książek wybrane fragmenty ale też są pomocne:

"Rozważania o wierze" ks. Tadeusz Dajczer

a także duchowość Ruchu Rodzin Nazaretańskich


Pt mar 03, 2006 17:38
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 9 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL