Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 22, 2025 8:52



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 10 ] 
 Kilka wątpliwości i pytań... 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 16:41
Posty: 104
Post Kilka wątpliwości i pytań...
Witam serdecznie!!!
Jestem człowiekiem wierzącym, ale mam trochę problemy ze skrupułami religijnymi tzn. zrobię coś, i nie wiem czy to jest dobre czy złe, i w związku z tym mam ogromne wyrzuty sumienia i poczucie winy, które bardzo mnie osłabiają...

1. Czy chodzenie do spowiedzi ze świadomością, że prędzej czy później i tak popełnię jakiś grzech jest w porządku? Bo przecież ja mogę się starać, ale jestem pewien, że może dłużej wytrzymam ale i tak ten grzech popełnię.Więc jak to jest?
2. Mam 21 lat. Moi rodzice są po rozwodzie. mam chorą siostrę i brata, który sprawia problemy wychowawcze.Mama sobie nie daje z tym rady, też swoje w życiu przeszła.I zawsze czułem się za Nią odpowiedzialny tj. brałem na siebie pewne rzeczy i nadal biorę, bo jestem "facetem" w domu. Ojciec ma gdzieś dzieci, ale jest prawnikiem i w kwestiach np. alimentówi innych ja się wszystkim zajmuję i martwię choć powinna mama, bo ja jestem w końcu dzieckiem rodziców.Mam wyrzuty sumienia, że nie mogę zastąpić Ojca bratu, a siostra obarcza mnie swoimi problemami, których mam już serdecznie dosyć.
Ten emocjonalny natłok doprowadził mnie do nerwicy. Leczę się z niej i wychodzę na prostą, jednak nadal męczy mnie to czy nie jestem zobowiązany cały czas pełnić roli tego mezczyzny w domu, i czy to że powiem, że siostra(dorosła), mama i brat muszą sobie radzić sami bo mnie to wykańcza.

Bo chciałbym już myśleć o sobie i o swoim życiu, ale mam dziwne wyrzuty sumienia, że mi nie wolno bo rodzina...Jak to jest ?

3. Spotykałem się z pewną dziewczyną i powiedziałem, że mi się podoba itp. Ale ona znalazła innego i mi odmówiła. Później sobie uświadomiłem, że wcale mi się nie podobała tylko podświadomie dążyłem do tego, żeby zacząć swoje życie troche na siłę. I mam pytanie...Czy zerwanie z dziewczyną, z którą się chodzi, mimo że ona nie zrobiła nic strasznego jest moralnie złe? Tzw. przestała mi się podobać...Oczywiście nic na siłę ale czy fakt że wcześniej tak powiedziałem nie zobowiązuje mnie jakoś?

4. Czy odmówienie pomocy przyjacielowi jest złe? Czasem jest tak, że nie mogę Mu pomóc, bo mam swoje zajęcia i to dużo...Czy to nie jest tak, że dla Boga liczy się pomoc dla drugiego człowieka, ale taka, która wymaga poświęcenia czegoś?Czy pomoc jeżei ona nic nie kosztuje jest w ogóle coś warta?

5. Dbanie o siebie. Czy ciągły rozwój w siebie, nauka, ćwiczenia, chęć zarabiania więcej jest moralnie zła? Czy powinien mi "wystarczyć" jakiś status? Czy np. niezadowolenie ze swojej obecnej sytuacji mimo, że obiektywnie jest dobra(materialnie mam dobrze,naukowo też nieźle) jest czymś złym?Czy chęć osiągania sukcesów jest czymś złym?

6.Gdy zrobię coś złego nie mogę być spokojny. Czy gdy żałuję tego, chce się poprawić,zadośćuczynię i pójdę do spowiedzi to mogę już się tymi błędami z przeszłości niekatować?

Być może to co piszę jest śmieszne, ale ja naprawdę mam póżniej wyrzuty sumienia i musiałbym się dowiedzieć jak to jest.


Pt cze 04, 2010 10:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: Kilka wątpliwości i pytań...
Leonie19
Jest to faktycznie trudna sytuacja i jak widzę stoisz naprzeciw dwóch przeciwstawnych racji - konieczności wspierania innych, oraz myślenia o sobie. I według mnie żadna z tych racji nie jest z góry mniej ważna, a nawet są one ze sobą nierozerwanie związane. Jeśli chcesz skutecznie pomagać innym to na pewno musisz inwestować w siebie i na odwrót, jeśli pomagasz innym to również Ty się rozwijasz. Nie jest też niczym złym mieć potrzebę założenia własnej rodziny, o czym też Biblia mówi i to w sensie odejścia od rodziców (oczywiście nie chodzi o zerwanie kontaktu) i stworzenia własnej rodziny. Rzecz w tym co jest teraz najważniejsze? Czy realizując własne potrzeby nie skarzesz bliskich na cierpienie. Z drugiej strony nie sądzę abyś musiał się zatracać dla nich bo to nie ma sensu. Podobnie jeśli masz swoje sprawy na głowie i czujesz że nie możesz komuś pomóc to nie myśl że źle czynisz. Poświęcenie jest czasem ok, ale nie musimy być w każdej sytuacji męczennikami. Zależy wszystko od osoby, sytuacji, kontekstu. Jeśli kolega chce np przenieść meble, a Ty nie masz siły to jasna sprawa. Jeśli kolegę np zalewa powódź to jest już jednak inna sytuacja.

Rzecz w tym abyś znalazł równowagę między tym co dla Ciebie, a tym co dla innych. Jak nie zadbasz o siebie to jak masz zadbać o innych ludzi? I niestety ale ten problem o którym piszesz też trzeba zwalczyć. Uświadom sobie że jesteś tylko człowiekiem i będziesz popełniać błędy, będziesz czasem odmawiał pomocy ze zmęczenia, będziesz miał wszystkiego dość. Czasem będzie to uzasadnione, a czasem może nie. Ale starasz się i jesteś w sytuacji w której nie da się zawsze wszystko zrobić super dobrze bo masz zdecydowanie za dużo na głowie. Zatem wiedz że Bóg zawsze czeka na Ciebie, zarówno aby Ci przebaczyć, jak i aby wysłuchać Twoich żalów więc żal Mu się jak najwięcej. Nie dręcz się, Bóg Cie nie potępi jeśli przychodzisz do niego, więc czemu Ty się potępiasz?

_________________
Pozdrawiam
WIST


Pt cze 04, 2010 10:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 11, 2009 12:34
Posty: 837
Lokalizacja: mazowsze
Post Re: Kilka wątpliwości i pytań...
polecam książke Skrupulantom na ratunek :

http://www.wdrodze.pl/index.php?mod=kat ... 9&strona=2

_________________
1 KOR 13


Pt cze 04, 2010 16:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 03, 2010 18:55
Posty: 22
Post Re: Kilka wątpliwości i pytań...
Jeżeli Twoi Rodzice są po rozwodzie i w dodatku Siostre masz chorą, to nawet jak zgrzeszysz to nie miej poczucia winy, i tak już cierpisz.


Pt cze 04, 2010 19:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: Kilka wątpliwości i pytań...
Biofeedback napisał(a):
Jeżeli Twoi Rodzice są po rozwodzie i w dodatku Siostre masz chorą, to nawet jak zgrzeszysz to nie miej poczucia winy, i tak już cierpisz.


Taka rada nie jest wg mnie wyrazem pomocy, ale niedźwiedzią przysługą sprzeczną z wiarą katolicką. Za grzech trzeba żałować. Inna sprawa, że w przypadku skrupulantów mogą oni często widzieć grzech tam, gdzie go nie ma, zadręczać się czymś, co nie jest grzechem, myśleć o grzechu śmiertelnym, podczas, gdy nie jest on śmiertelny. To nie jest kwestia ignorowania grzechu, żeby się nie zadręczać, ale dojrzewania w umiejętności rozróżniania dobra i zła, widzenia grzechu tam, gdzie on rzeczywiście jest i niewyolbrzymiania go.

_________________
Piotr Milewski


Pt cze 04, 2010 20:14
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: Kilka wątpliwości i pytań...
Miałem podobny problem, tzn. moje poczucie moralności było "złe". Niestety, moje wnioski nie są optymistyczne.

Moralność, sumienie, czy jak to nazwiemy, wpajają nam w młodości rodzice. Jeżeli na przykład dziecko będzie w młodości chwalone za bicie innych, to w dorosłości nie będzie widziało w tym nic złego. Inny, pozytywny przykład: jeżeli rodzice zawsze szanowali chleb i nie dopuścili, żeby jego kawałek upadł na ziemię, to w dorosłości dziecko będzie również szanowało chleb.

Oczywiście u zdecydowanej większości ludzi sumienie działa dobrze, bo zostało właściwie ukształtowane przez rodziców.

Sumienie należy do sfery uczuć. Kiedy chcemy zrobić coś złego, to czujemy przed tym opór. I na odwrót, z dobrych rzeczy czujemy satysfakcję.
Wszystko jest w porządku, kiedy uczucia generowane przez nasze sumienie pokrywają się z obiektywnym dobrem i złem.

Istnieje choroba psychiczna, w której w ogóle nie doświadcza się uczuć "dobra" i "zła" a nazywa się ona psychopatią. Na kogoś, kto nie ma żadnych hamulców, mówimy "psychopata". Bardzo nadużywane słowo, ale faktem jest, że wielu seryjnych morderców było psychopatami.
Ale ten problem dotyczy bardzo małego odsetka społeczeństwa.

Problemy powstają, kiedy rodzice zaprogramują swoje dzieci w niewłaściwy sposób. W dorosłym życiu ktoś taki nie będzie czuł oporów przed zrobieniem złej rzeczy, lub będzie czuł opory przed zrobieniem dobrej.

Kolega w tym temacie trafnie zdiagnozował swój problem, że ma poczucie winy z powodu odczuwania przyjemności. Rozumiem go, miałem dokładnie ten sam problem. Z resztą, nie była to jedyna wada mojego sumienia.

Niestety, nie znalazłem sposobu, żeby precyzyjnie chirurgicznie zmienić swoje poczucie moralności na właściwe. Ta zasada, że przyjemność=grzech, była mocno wpisana w głębię mojego jestestwa i dało się ją tylko wyrwać z korzeniami, razem z różnymi "dobrymi" zasadami.

Inaczej mówiąc - nie udało mi się zmienić mojego sumienia. Mogłem je co najwyżej zniszczyć a potem zbudować na nowo.

Przez jakiś czas kierowałem się po prostu zasadą zwykłej zmysłowej przyjemności. Potrafiłem np. nie zrobić jakiejś ważnej rzeczy, bo nie chciało mi się wstać z łóżka. Poczucie przyjemności snu było dla mnie ważniejsze, niż obowiązek. Jednym z ważnych argumentów przeciwko jakiejś rzeczy były dla mnie... komary. Po co mam gdzieś iść i coś robić, skoro pogryzą mnie komary. Było to ważniejsze od samego celu.

Dzisiaj już nie jest tak źle, ale przez dobre pół roku byłem kompletnym niemowlęciem. Niestety, nie znalazłem w sobie dość sił, żeby zacząć przestrzegać moralności chrześcijańskiej (tzn. nie grzeszyć, według obiektywnej definicji). Sprzeciwienie się zmysłowej przyjemności wymaga dużo samozaparcia i pracy nad sobą, a ja tego nie mam.

Z drugiej strony moim sukcesem jest, że zacząłem jako tako normalnie żyć, mam pracę, nie boję się ludzi, umiem mówić itp. Parę rzeczy jeszcze zostało, np. mam wyrzuty sumienia, kiedy się myję :), bo rzekomo marnuję wodę. Kiedyś rzeczywiście z tego powodu chodziłem brudny.

Tak więc - kolego leon19 - robienie czegoś dla siebie ani przyjemność nie są grzechem same w sobie. Tak właściwie to są moralnie neutralne. Grzechem może być co najwyżej sposób, w jaki osiągamy przyjemność, ale w Twoim wypadku tak nie jest.
Prawdziwy problem leży jednak w Twojej psychice. Nie sądzę, żeby parę wpisów na forum uzdrowiło Twoje nadgorliwe sumienie, zamiast tego czeka Cię wiele lat pracy. Z takim felerem jak Twój nie da się za bardzo żyć, więc radzę Ci, żebyś postarał się zmienić swoje odczucia. Ja nie znalazłem sposobu, żeby pozostać w zgodzie z moralnością chrześcijańską, ale może Tobie się uda.

Pozdrawiam Cię i zapewniam, że Cię rozumiem.

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


Pt cze 04, 2010 21:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 16:41
Posty: 104
Post Re: Kilka wątpliwości i pytań...
Nie, nie chyba mnie kolega źle zrozumiał. Ja nie uważam, że przyjemność jest czymś złym, no chyba że ma grzeszne podstawy.
Bardziej mam problem z tym, że nie bardzo rozumiem jaką postawę mam przyjąć wobec mojej sytuacji rodzinnej i wobec tego mam wyrzuty sumienia...I mam dziwne wrażenie, że nie bardzo wiem co to jest miłość...


So cze 05, 2010 9:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 09, 2010 8:49
Posty: 994
Post Re: Kilka wątpliwości i pytań...
Hej leon19, nie jestem w żadnym wypadku jakimś zanwcą i autorytetem ale postaram się odpowiedzieć rzeczowo na Twoje pytania.
ad.1 Jesteśmy tylko ludzi i wiadomo, że prędzej czy później zgrzeszymy. Nawet Papież chodzi do spowiedzi. Ważne jest aby było mocne postanowienie poprawy. Niestety jesteśmy grzeszni ale po to właśnie jest sakrament pokuty. Moim zdaniem żaden grzech, jeśli się starasz to jest ok.
ad.2 Masz już 21 lat i chciałbyś myśleć już o swoim życiu. I bardzo dobrze, to zdrowe podejście. Oczywiście nie możesz zostawić rodziny bez pomocy. Ale musisz już też myśleć o sobie. Nie możesz zaniedbywać swojego życia bo możesz nagle obudzić się jako stary kawaler bez perspektyw. I mnie mniej jakiś wyżutów sumienia wielkich bo wedle swoich możliwości pomagasz ale jesteś człowiekiem i musisz też myśleć o sobie. Obarczanie Ciebie wszystkimi problemami moim zdaniem jest bardzo złe i powinieneś może porozmawiać z rodzeństwem żeby zaczeli też pomagać a nie tylko patrzeć na Ciebie. Przeciesz wiadomo, że chciałbym się ożenić i "iść na swoje" i co wtedy? Musisz poważnie porozmawiać z rodzeństwem żeby wzieli się za siebie. Takie jest moje zdanie i nie miej z tego powodu żadnych wyżutów.
ad.3 Moim zdaniem lepiej zerwać niż oszukiwać się nawzajem i ciągnąć to dalej. Jaki jest sens być z kimś skoro nie ma miłości? To nie małżeństwo że konsekwencje "zerwania" są ogromne. Tutaj wystarczy usiąść i wyjaśnieć sprawę. Powiedzieć sobie szczeże co i jak i być udciwym wobec siebie. Tak więc czy zerwanie jest złe - nie.
ad.4 Słuchaj skoro nie pomogłeś bo nie mogłeś to moim zdaniem jest ok. Gdybyś nie pomógł bo się Tobie nie chciało albo "nie bo nie" to wiadomo nie ładnie. Ale jeśli np. uczyłeś się do egzaminu na jutro i gdybyś pomógł to napewno byś go nie zdał a kolega chciał żebyś pomógł mu malować pokuj bo samemu mu się nie chce to wiesz. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Zresztą to sam kolega powinien zrozumieć Cię i nie mieć pretensji. Choć wiem to sam po sobie, że zawsze przejdzie przez głowę myśl, że kurcze mogłem pomóc :)
ad.5 Hmmm cięzkie pytanie. Rozwijać się trzeba. Nie można zakopywać swojego talentu w ziemi tylko go rozwijać. A czy chęć ciągłych sukcesów jest czymś złym? Może podchoćmy do tego w ten sposób, oczywiście starajmy się, ale nie za wszelką cenę i Bóg na pierwszym miejscu. Wtedy będzie ok :)
ad.6 Pewnie, że tak. Oczywiście wiesz, trzeba pamiętać tylko żeby drugi raz nie popełnić tego błędu :)

Mam nadzieję, że choć troszkę Ci pomogłem :)

_________________
http://www.pompejanka.info


Cz cze 10, 2010 11:26
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Kilka wątpliwości i pytań...
leon19 napisał(a):
mam problem z tym, że nie bardzo rozumiem jaką postawę mam przyjąć wobec mojej sytuacji rodzinnej i wobec tego mam wyrzuty sumienia...I mam dziwne wrażenie, że nie bardzo wiem co to jest miłość...


Spotkałem kiedyś na swojej drodze chłopaka, który miał 25 lat i od wielu lat "pełnił rolę faceta" w swojej rodzinie. Miał 5 rodzeństwa - wszyscy młodsi. Ojca z jakiegoś powodu tam nie było. Matka, prawdopodobnie, na tle nerwicowym, całe dnie i noce poświęcała graniu w brydża w internecie. Nie było z nią zbyt dobrego kontaktu. Chłopak był młody i chciał uwolnić się od rodzinnych nadmiernych obowiązków, aby zainicjować swoje własne życie osobiste, z czym miał ogromne problemy.

To co przeczytałem u Ciebie leon19, to jak kalka tamtej sytuacji, tyle, że Ty jesteś młodszy i jeszcze nie tak wykończony jak tamten.

Powiem Ci tak:
Jesteś dorosły, a Twoje rodzeństwo ma względnie zdrową matkę. Przypuśćmy, że któregoś dnia, zostawisz do nich na stole list, w którym napiszesz,że bardzo ich kochasz, życzysz jak najlepiej, starałeś się by im dać to co, umiałeś dać. Teraz jednak chcesz rozpocząć swoje własne, osobiste życie i wyjeżdżasz pracować na swój własny chleb, na swoją przyszłą rodzinę i na swoje osobiste szczęście. Wierzysz, że matka, z pomocą Bożą, da sobie radę i z życiem i z wychowaniem dzieciaków, a one będą ją w tym wspierać. Zostawisz w liście kontakt mailowy, a do skrzynki pocztowej będziesz czasem zaglądać. Zaczniesz realizować to, co napiszesz w liście. Jeśli będziesz chciał i mógł wspomóc rodzinę finansowo, to czasem to zrobisz. Na święta, jeśli będziesz mógł tam pojechać - pojedziesz.

Jeśli tak zrobisz- nikt nie śmie powiedzieć, że nie wykonałeś jakichś obowiązków. Bo prawda jest taka, że przyjąłeś na swoje plecy obowiązki ojca i matki. Nie musiałeś tego robić, nie wiedziałeś, że podświadomie Cię do tego przymuszono. Przecież mogłeś być taki jak brat - zamiast realizować nie swoje obowiązki - sprawiać kłopoty. Wybrałeś pomoc rodzeństwu i matce w taki sposób, jednak to nie znaczy, ze tak będzie zawsze.

Powiem więcej.
Z jakiegoś powodu świat / los narzuca Ci różne obowiązki, zobowiązania. Już czasem nie masz do tego siły i sam wpadłeś w nerwicę. A przecież to dzieje się tylko dlatego na taką skalę, abyś nauczył się nie dźwigać kolejne, nie swoje sprawy, lecz byś NAUCZYŁ SIĘ odmawiać przyjmowania na siebie NIE SWOICH zobowiązań.

Kiedy masz znajomość z dziewczyną, przyjacielem - to NIC NIE MUSISZ. To co Was łączy - sprawia, że chcesz zrobić dla nich to czy tamto. Jeśli nie chcesz, a jedynie czujesz, że musisz - jaka w tym wartość? W relacji z dziewczyną dopiero zaręczyny niosą pewne zobowiązania, potem dopiero ślub. Są to zobowiązania równe i wzajemne, a nie jedynie obowiązki mężczyzny wobec kobiety.
Oczywiście zaręczasz się i bierzesz ślub z kobietą, nie dlatego, że cokolwiek musisz, tylko dlatego, że oboje czujecie, że to jest dla was wzajemnie dobre.

Nie wiesz czym jest miłość?
Trudno się dziwić, bo zapewne niewiele doznałeś miłości w życiu.
Życzę Ci, byś był szczerze pokochany, to uświadomi Ci, czym w istocie miłość jest.

Kochać - to nie znaczy MUSIEĆ robić coś na rzecz osoby kochanej.

Kochać - znaczy raczej cieszyć się szczęściem osoby kochanej i z radością wspierać ją swoim działaniem, gdy jest potrzebne, przydatne, możliwe. Czasem, w imię miłości, lepiej powstrzymać się od nadskakiwania działaniami, by umożliwić samodzielne podjęcie obowiązków przez kochane osoby.

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


Cz cze 10, 2010 12:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 16:41
Posty: 104
Post Re: Kilka wątpliwości i pytań...
Dzięki Patryk84 i mały_kwiatku :DDD. Wydrukuje sobie Wasze wypowiedzi, bo są bardzo ciekawe i dają do myślenia. A zmiana myślenia to warunek wyleczenia się z nerwicy.Serdecznie dziękuje :)


Cz cze 10, 2010 20:06
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 10 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL