Autor |
Wiadomość |
Nather
Dołączył(a): So kwi 12, 2008 17:26 Posty: 26
|
 Problem egzystencjalny
Witam.
Aby o owym problemie opowiedzieć najlepiej chyba będzie, jeśli cofnę się 2 lata wstecz. Otóż mam 19 lat. W wieku lat 18 (a dokładnie dzień po 18 urodzinach) moi rodzice wzięli rozwód. Jednak cała sprawa zaczęła się kilka miesięcy wcześniej, a dokładnie wiosną 2006 roku. Gdy dowiedziałem się o tym, że matka chce zostawić brata, tatę i mnie przeżyłem prawdziwy wstrząs. Wtedy nie byłem osobą bardzo religijną. Owszem, modliłem się i chodziłem do kościoła, ale traktowałem to raczej jako obowiązek czy zwyczaj wpojony mi przez moją babcię (której za to z całego serca dziękuję). Pamiętam, że do samego rozwodu modliłem się, aby do tego nie doszło. Happy endu jednak nie było efektem czego na długi czas straciłem wiarę i żyłem w ogólnym poczuciu bezsensu. Wszystko zmieniło się na początku tego roku. Mianowicie zakochałem się. Znów poczułem, że w życiu jest jakiś sens. Znowu zacząłem się modlić. Trochę znałem tą osobę już wcześniej, ale dopiero wtedy popatrzyłem na nią, jako na tą jedną jedyną, której można szukać całe życie. Jestem osobą bardzo nieśmiałą, więc o swoich uczuciach nic nie mówiłem (jedyne co robię to patrzę jej w oczy, a ona oddaje mi spojrzenie, które rzuca mnie na kolana). Dla tej jednej jedynej osoby postanowiłem zmienić się na lepsze (może nie daję po sobie dać poznać jakichkolwiek zmian, ale wewnątrz naprawdę jestem kimś dużo lepszym). Ona zasługuje na ideał i do tego właśnie dążę). Wszystko wydaje się być piękne, ale jak już wyżej napisałem, nie umiem jej tego powiedzieć. Znam siebie i dobrze wiem, że (przynajmniej nie teraz) nie zbiorę w sobie wystarczającej na to odwagi. I tu właśnie pojawia się ten problem. Wiem, że nie ma na świecie drugiej takiej osoby jak ona, i że jeśli nie będziemy razem to drugi raz się nie zakocham i nie znajdę szczęścia, do którego każdy dąży. Zaznaczam, że nie będę słuchać żadnych porad w stylu: "to nie miłość", czy "na pewno poznasz w życiu kogoś jeszcze". Nie będę tego słuchał dlatego, że (nazwijmy to po imieniu) jestem idealistą. Gdybym po prostu się odkochał, czułbym wstręt do samego siebie. Chcę być konsekwentny nie tylko w czynach, ale też w uczuciach.
Właściwie to nie wiem, czy oczekuję teraz porady, czy po prosty słów wsparcia, bo naprawdę ciężko mi się teraz żyje. W pewnym sensie jestem szczęśliwy z tego, że się zakochałem, ale z drugiej strony przysparza mi to wiele cierpienia. Chyba nie będę przesadzał jeśli powiem, że nie ma minuty, w której przynajmniej raz bym o niej nie pomyślał. Teraz w każdej modlitwie mam praktycznie tylko jedną intencję. Uważam, że jeśli miłość jest czysta i prawdziwa, to nie jest ona przypadkowa. Dlatego ciągle żyję nadzieją, że będę z tą osobą. Bo jeśli nie ona to nikt inny. Ufam, że ktoś znajdzie trochę czasu, aby przeczytać to co tu napisałem. Chętnie poznał bym opinie osób duchownych, bo mam do nich duży autorytet (z małymi wyjątkami  ). Z góry dziękuję za odpowiedzi i serdecznie pozdrawiam.
_________________ http://www.youtube.com/watch?v=13HnYhiE7xU
!
|
So kwi 12, 2008 20:25 |
|
|
|
 |
hitman
Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47 Posty: 866
|
Nie wiem o który problem Ci chodzi  Rozwód rodziców to przerąbana sprawa. Widzę w Tobie mnie samego sprzed 4,5 roku. Normalnie jak w lustrze  Ten sam idealizm, ta sama nieśmiałość, ta sama nadzieja. Jak chcesz to coś doradzę, ale napisz dokładniej w czym masz problem.
|
N kwi 13, 2008 0:41 |
|
 |
Nather
Dołączył(a): So kwi 12, 2008 17:26 Posty: 26
|
Z rozwodem rodziców już sobie poradziłem (właśnie dzięki temu, że sie zakochałem). Chodzi o tą drugą sprawę (ale dlaczego przerąbaną?).
_________________ http://www.youtube.com/watch?v=13HnYhiE7xU
!
|
N kwi 13, 2008 7:18 |
|
|
|
 |
Nather
Dołączył(a): So kwi 12, 2008 17:26 Posty: 26
|
Cytuj: (ale dlaczego przerąbaną?)
Ops. Przepraszam, źle napisałem. Myślałem, że mówisz, że miłość jest przerąbaną sprawą.
_________________ http://www.youtube.com/watch?v=13HnYhiE7xU
!
|
N kwi 13, 2008 7:40 |
|
 |
olinka
Dołączył(a): Cz wrz 06, 2007 21:26 Posty: 520
|
 Re: Problem egzystencjalny
Nather napisał(a): Pamiętam, że do samego rozwodu modliłem się, aby do tego nie doszło. Happy endu jednak nie było efektem czego na długi czas straciłem wiarę i żyłem w ogólnym poczuciu bezsensu. Znów poczułem, że w życiu jest jakiś sens. Jestem osobą bardzo nieśmiałą, więc o swoich uczuciach nic nie mówiłem (jedyne co robię to patrzę jej w oczy, a ona oddaje mi spojrzenie, które rzuca mnie na kolana). (może nie daję po sobie dać poznać jakichkolwiek zmian, ale wewnątrz naprawdę jestem kimś dużo lepszym).
, ale jak już wyżej napisałem, nie umiem jej tego powiedzieć. Znam siebie i dobrze wiem, że (przynajmniej nie teraz) nie zbiorę w sobie wystarczającej na to odwagi. I tu właśnie pojawia się ten problem. Wiem, że nie ma na świecie drugiej takiej osoby jak ona, i że jeśli nie będziemy razem to drugi raz się nie zakocham i nie znajdę szczęścia, do którego każdy dąży. Gdybym po prostu się odkochał, czułbym wstręt do samego siebie. Chcę być konsekwentny nie tylko w czynach, ale też w uczuciach. . Dlatego ciągle żyję nadzieją, że będę z tą osobą. Bo jeśli nie ona to nikt .
Przeżyłeś trudny okres i nie zagubiłeś się. To da Ci doświadczenie, w jaki spsób stawić czoła następnym trudnościom. Wszystkie przeciwności dobrze przeżyte nas umacniają (może nawet te przeżyte trochę gorzej także  )
To, że Bóg nie spełnił Twojej prośby o uratowanie małżeństwa rodziców, też ma sens. To pewne - Bóg wybiera dla nas to, co lepsze, nawet gdy wydaje się nam, że zostaliśmy przez Niego porzuceni w trudnym momencie. Jednak zrozumienie tego przychodzi często po długim czasie, kiedy następne wydarzenia dopełnią logicznego ciągu.
Dobrze, że kogoś pokochałeś. I świetnie, że wydaje Ci się, że to "ta jedyna", stworzona właśnie dla Ciebie. Spróbuj się jednak z nią zaprzyjaźnić, same spojrzenia mogą nie wystarczyć, bo ona może ich nie zrozumieć. Nie musisz od razu deklarować uczucia, ale warto z nią rozmawiać, poznać jej zainteresowania i chrakter. Nawet nie mówiąc jej o swojej miłości możesz się z nią spotykać. To pozwoli Ci również nieco się ośmielić. Zaproś ją do kina, na spacer, zainteresuj się tym, co czyta itd.
Czas pokaże, czy ta dziewczyna pozostanie miłością Twojego życia, bo tak, jak zakochanie nie jest zależne od naszej woli, w taki sam sposób odkochanie nie świadczy o braku charakteru czy uczciwości.
A jedynym trwałym sensem życia człowieka jest Bóg. I przez Niego powinniśmy kochać ludzi.
Aha, jeszcze jedna ważna sprawa: jeśli się zmieniasz na lepsze, to pkaż to. Innym ludziom. Swojej ukochanej. Nie ukrywaj tego szczególnie przed nią. Przecież Ci na niej zależy.
Powodzenia 
_________________ Make a good thing better.
Mój Bóg i moje wszystko.
|
N kwi 13, 2008 9:14 |
|
|
|
 |
hitman
Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47 Posty: 866
|
Dam Ci jedną bardzo ważna radę: jeśli Ci na niej zależy to nie mów jej, że ją kochasz.
|
N kwi 13, 2008 11:12 |
|
 |
Nather
Dołączył(a): So kwi 12, 2008 17:26 Posty: 26
|
Nie jesteś jedynym, który mi udziela takiej rady. I w tym przypadku masz rację. Wierzę jednak, że kiedyś będę miał ku temu dobrą okazję i wszystko pięknie się potoczy. Tak, tak. Całkowity optymizm. 
_________________ http://www.youtube.com/watch?v=13HnYhiE7xU
!
|
N kwi 13, 2008 12:39 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
hitman napisał(a): Dam Ci jedną bardzo ważna radę: jeśli Ci na niej zależy to nie mów jej, że ją kochasz.
Czemu?
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
N kwi 13, 2008 14:54 |
|
 |
hitman
Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47 Posty: 866
|
filippiarz napisał(a): hitman napisał(a): Dam Ci jedną bardzo ważna radę: jeśli Ci na niej zależy to nie mów jej, że ją kochasz. Czemu?
Bo ona usłyszy "kochaj mnie".
|
N kwi 13, 2008 22:17 |
|
 |
tatiana89
Dołączył(a): Śr mar 12, 2008 16:07 Posty: 32
|
Ciężko mi się wypowiedzieć w tej kwestii. W zasadzie Twój przypadek stoi pod dużą nie wiadomą... Oczywiście, nadzieja jest bardzo ważna, ale nie wiem czy nie zgubna. Wiem, co czujesz - zakochanie się/zauroczenie jest cudownym doświadczeniem... wiem, że na prawdę ciężko czasem znaleźć sam obiekt westchnień... Ty znalazłeś i powiem Ci tak... tzn oczywiście nie chce Cie do niczego zniechęcać... ale skąd wiadomo, że ona odwzajemni uczucie? To bardzo trudne... i jak wiadomo serce nie sługa... niestety... i np. wiesz, co innego, jak teraz na nią patrzysz, ale z mojego doświadczenia powiem Ci, że związek to nie sielanka..... Poznajesz wady, zalety... i okazuje się, że osoba jest po jakimś czasie inna - zmienia się przy Tobie... Nie zawsze czujesz te motylki i uniesienia jak teraz... nie zawsze! akceptujesz to? poradzisz sobie z tym? Nawet jeśli Ty faktycznie ją kochasz i ona odwzajemni Twoje uczucie... na jak długo?! Można się modlić... ale z doświadczenia po prostu boję się prosić, bo cholera wie jak będzie... ?Nie znamy planu Boga... Jeśli ta nasza właśnie idealizacja nas zaślepia? Jesli to my na siłe chcemy, jak chcemy..... nie zgadzając się na wolę Bożą? Bóg ostatnio postawił mnie przed cholernymi dylematami... Pozwolil mi zrozumieć wiele rzeczy... dzieki temu niesamowitemu cierpieniu otworzył mi oczy... ale teraz nie wiem - czy mój chłopak również tyle zrozumie, co ja i będziemy w końcu znów szczesliwi? Czy powinnam słuchać innych i zachować się jak stereotypowa kobieta - dać kopniaka w tyłek skoro mnie tak obrzydliwie traktuje? Czy czekać, aż się zmieni, wierzyć... dać mu szanse? Widzisz, a też byłam zakochana... Miłość mnie niesamowicie uskrzydlała... nigdy bym nie przypuszczała, że zakocham się i to z wzajemnością.... ale teraz milość to najczystsza sól na otwarte rany.................... wciąż pytania, obawa... istna tragedia  Na prawdę, czasem lepiej być po prostu samemu i nigdy się nie zakochać... Bo każdy związek przeżywa kryzys.......... Mnie przez to wszystko życie niesamowicie zaczęło przerażać... Zrzuciłam miłosne klapki z oczu... i czekam na okres, w którym będę szczęśliwa..... Wierzę, że taki mnie czeka... ale z osobą którą teraz kocham... i podejrzewam, że nigdy już nikogo tak nie pokocham... Nawet nie chcę......
Pozdrawiam Cie serdecznie.
|
Cz kwi 17, 2008 23:51 |
|
 |
nadzieja88
Dołączył(a): Śr mar 26, 2008 13:57 Posty: 49
|
Zakochanie sie to cudowne uczucie i dobrze sie stalo, ze spotkales ten swoj ideal kobiety wlasnie wtedy, kiedy zycie Ci sie nie ukladalo. Tylko, ze Ty musisz teraz zrobic krok do przodu. Olinka ma racje. Poznaj ja, porozmawiaj, bo same usmiechy nie wystarcza, by zatrzymac przy sobie ukochana osobe. Posluchaj tez rady hitmana. Zycze Ci powodzenia i szczescia w zyciu!!!!
_________________ Nie mozna nie robic niczego tylko dlatego, ze nie mozna zrobic wszystkiego.
|
Pt kwi 18, 2008 12:59 |
|
 |
Nather
Dołączył(a): So kwi 12, 2008 17:26 Posty: 26
|
@tatiana89:
Ja mam nieco inne podejście. Okazuje się, że jestem idealistą i nie pozwolę sobie na to, żeby się jakoś "odkochać". miłość jest dla mnie czymś niepowtarzalnym i gdybym potrafił zmienić obiekt swych uczuć, to bardzo straciła by dla mnie na wartości. Zakochałem się na dobre, czy na złe i tego już nie zmienię i zmienić nie chcę. Nawet jeśli wiązało by się to z cierpieniem, to na swój dziwny sposób będę (trochę) szczęśliwy.
Ale przecież będzie dobrze.
nadzieja88:
Ten pierwszy krok jest najtrudniejszy, nawet jeśli ona odwzajemnia moje uczucia. Najtrudniejszy, ale przecież nie niemożliwy.
Cytuj: Zycze Ci powodzenia i szczescia w zyciu!Wykrzyknik! Mruga 2 Dziękuję, i wzajemnie. 
_________________ http://www.youtube.com/watch?v=13HnYhiE7xU
!
|
So kwi 19, 2008 18:47 |
|
 |
Nather
Dołączył(a): So kwi 12, 2008 17:26 Posty: 26
|
I jeszcze jedno: ile waszym zdaniem warte jest spojrzenie w oczy zakładając, że ona wie co czuję?
_________________ http://www.youtube.com/watch?v=13HnYhiE7xU
!
|
So kwi 19, 2008 23:27 |
|
 |
hitman
Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47 Posty: 866
|
Nather napisał(a): I jeszcze jedno: ile waszym zdaniem warte jest spojrzenie w oczy zakładając, że ona wie co czuję?
3,5
A tak na serio: nie wiem o co Ci chodzi z tą wartością, bo spojrzenie w oczy jest ważne niezależnie od tego co do człowieka czujesz.
|
So kwi 19, 2008 23:55 |
|
 |
Nather
Dołączył(a): So kwi 12, 2008 17:26 Posty: 26
|
hitman napisał(a): A tak na serio: nie wiem o co Ci chodzi z tą wartością, bo spojrzenie w oczy jest ważne niezależnie od tego co do człowieka czujesz.
Tak, ale czasami takie spojrzenie może DOSŁOWNIE powalić człowieka na kolana.
_________________ http://www.youtube.com/watch?v=13HnYhiE7xU
!
|
N kwi 20, 2008 8:18 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|