Każdy, kto dokonuje zamachu na swoje ciało, winien jest grzechu przeciwko piątemu przykazaniu "Nie zabijaj" i przeciwko Przykazaniu Miłości Chrystusa.
Każdy, kto nakłania skutecznie innych do takiego grzechu, winien jest grzechu cudzego.

Usunięcie libido nie jest niemożliwe. Nie chcę nikogo zgorszyć. Ostatnio śpię z nagimi genitaliami i pośladkami i wcale nie jest to coś erotyzującego. Intymne części ciała tak naprawdę są piękne, tylko grzech zniekształcił ich obraz.

Czy św. Józef całował lub przytulał Maryję? Nawet mnie babcia i mama dotykały po pośladkach, i nie miało to charakteru erotycznego.

Czy chodzenie z żoną nago było grzechem przed SW II? Lub dotykanie żony po pośladkach czy piersiach bez chęci doznania uczuć erotycznych? Czy święci mężowie i żony spali w jednym łóżku? Chcę w żonie dostrzec Stwórcę, Maryję, siostrę, matkę, a nie ladacznicę. Zapewne tuliłbym się do niej, głaskał, całował, pieścił bez chęci doznania uczuć seksualnych, mówił miłe słowa. Jak miałbym powołanie do małżeństwa, to przede wszystkim cała rodzina musiałaby być zawsze w łasce uświęcającej. W rodzinie musi być też jedność, nie nieczystość czy agresja i marnotrawstwo. Skoro można czysto spojrzeć na pośladki czy narządy płciowe dzieci czy rodziców, to dlaczego uczucia erotyczne miałyby się pojawiać po ujrzeniu czy dotknięciu tych części ciała osoby, z którą jest się połączonym związkiem sakramentalnym?

O rozstrzygnięciu, jakie mam powołanie, chyba powinny zadecydować badania genetyczne.

I nie tylko

A i jacyś lekarze, duchowni.

Czy to, że pośladki czy piersi (ich dotykanie lub widzenie) wzbudza uczucia prokreacyjne, nie jest niedorzeczne? Co te części ciała mają wspólnego z rozmnażaniem? Tyle samo co ręce czy głowa. Wspaniale byłoby, gdyby nawet na narządy płciowe i akty małżeńskie ludzie patrzeliby bez pożądliwości. Pożądliwość do niczego nie jest potrzebna. Chciałbym odbyć akt małżeński (jeżeli miałbym takie powołanie) bez jakichkolwiek uczuć erotycznych. Po co mi to? I tak erotyzm przeminie. Światu potrzeba ogromnej liczby czystych ludzi, nie tylko żyjących w celibacie.

Twoje posty trącą obsesją, i to taką konkretną.

Dementuję. Do pewnego stopnia zgadzam się tutaj z niewazny12.

Polecam tutaj po prostu dbanie o czystość myśli. Jeśli trudno nam wytyczyć granicę między myślami czystymi a nieczystymi, można postawić sobie za cel unikanie tego, co prowadzi do erekcji (w przypadku mężczyzn). Zauważyć można jak stopniowo nasze spojrzenia także stają się coraz czystsze. Nawet sny po pewnym czasie stają się coraz mniej erotyczne. Albo można w śnie nad sobą coraz bardziej zapanować. A jeśli jesteśmy w stanie zapanować nad sobą nawet we śnie - w którym nasza świadomość i dobrowolność jest bardzo niewielka i mocno ograniczona - to tym łatwiej przyjdzie nam to w rzeczywistości.
Jeśli chodzi o seks - mnie na przykład on nie interesuje.

Polecam gorąco,zaprzestanie korzystania z internetu

Może nie chcieć jakichkolwiek reakcji i doznań seksualnych? Jak się pojawią, to nie bać się, ale unikać hiperascezy, bo to w moim przypadku przypominało dolewanie benzyny do ognia. Może wydać się dziwne, że ktoś narzeka na impotencję. Jak na przykład wolałbym ją mieć, bo takie reakcje, na których brak narzekają posiadający tę cechę, są dla mnie niepożądane i destrukcyjne. Życie bez libido jest lepsze. "Aseksualizm typu D", czyli brak podniecenia i pociągu seksualnego, jest czymś dobrym (brakiem pokus) a nie zaburzeniem. Nie chcę żadnego pociągu seksualnego!

Wielka jest godność małżonków i aktu małżeńskiego. Móc godnie odbyć ten czyn, to wyróżnienie, nie wszyscy mają powołanie do małżeństwa. Bardzo niewielu żyje jako kapłani czy osoby konsekrowane.

Nie chcę sytuacji, w której nawet przypadkowe spojrzenie na kobietę czy myślenie o niej bardzo łatwo prowadzi do wzwodu. Utrudnia to wykonywanie zadań, trzeba wykorzystań energię na pokonanie pokus. źle byłoby, gdybym z tego powodu nawet nie mógł pomyśleć o kobiecie, która jest stworzeniem przeznaczonym do zbawienia. W samej kobiecie nie ma nic złego. Mam teorię, że libido powstało jako skutek grzechu pierworodnego i przed nim nawet do własnej żony mąż nie czułby pożądliwości oraz nie wykonywałby uczynków erotycznych nie w celu stworzenia istoty będącej w Niebie (każdy akt małżeński byłby odbywany z woli Stwórcy). Może się to wydać utopijne, zbyt surowe, zniechęcające, ale ja chciałbym, żeby tak było.

Kris tytko Ty nie zaprzestań korzystania z internetu. Pozdrawiam

Nic z tych rzeczy.Ja już chyba jestem od internetu uzależniony

http://www.kbroszko.dominikanie.pl/cialo2.html - na temat seksualności w małżeństwie

Warto i trzeba kontrolować swoją seksualność - to wielki dar

Dlaczego ludzie mają ciało, a aniołowie nie? Wydaje mi się, ze jednym z powodów mógł być dar prokreacji. Aniołowie nie mają biologicznych ojców czy matek oraz dzieci. Ludzie mogą mieć przodków i potomków. Każdy człowiek ma jakichś przodków lub potomków. Każdy jest ze sobą w jakiś sposób spokrewniony (na przykład my z ludźmi żyjącymi na drugim końcu świata dwa tysiące lat temu). W pewnym pokoleniu znajdziemy wspólnego przodka. Czy to nie jest przepiękne?

Także Zbawiciel miał ludzkich przodków, także Ciałem wpisał się w ludzką rodzinę przez przyjęcie Ciała z Maryi. Gdyby Ciało Zbawiciela zostało po prostu ulepione z prochu ziemi, to byłaby sprzeczność, piękno Wcielenia byłoby "pustsze", nie objawiałoby doskonałej Miłości.

Prokreacja jest przepiękna, ale w Niebie już jej nie będzie. Luidzie mogą mieć problem z wyobrażeniem sobie szczęścia bez okazywania seksualności i prokreacji. Ale aniołowie i dziewice tak żyli. Dziewice mają przodków cielesnych, a aniołowie - nie.

Ja będę mieć przodków cielesnych na wieki. To bogactwo, którego nie mają aniołowie. Jestem w tym sensie bogatszy od nich, i to mimo woli. To owoc aktu seksualnego. Jest on więc czymś naprawdę wspaniałym, i to nawet bez żadnych uczuć erotycznych.

Nie ma nic złego w ograniczeniu erotyzmu do prokreacji. Żadnych uczuć seksualnych i czynności erotycznych bez całkowitej woli prokreacji. Szkoda, ze nie każdy akt małżeński kończy się poczęciem. Gwałt, nierząd jest czymś wstrętnym, zwłaszcza wtedy, gdy prowadzi do poczęcia. Ludzie nie powinni rozpoczynać istnienia w takich okolicznościach.

Niechaj Trójca Święta będzie pochwalona na wieki za to, że dała ludziom płodność!

Ilu niepełnosprawnych, zmarłych dzieci nigdy nie dostąpi zaszczytu bycia rodzicem czy małżonkeim! Celibat to skarb, wolna decyzja woli na jak największą chwałę Pana. Nie ma intencji osiągnięcia własnej korzyści, jak uniknięcie cierpienia czy zostanie czyimś ojcem duchowym. Celibat nie czyni ojcem duchowym czy tym bardziej biologicznym (w tym znaczeniu używam słowa "ojciec" jako oznaczającego kogoś, bez którego istnienia nie zaistniałoby inne stworzenie), lecz pomaga ratowac przed piekłem i wybawiać od cierpienia tych, którzy już się poczęli.

Warto obniżać i usuwać libido, bo to czyni świat piękniejszym, uduchawia miłość. Tego typu rozważania mogą w tym pomóc.

Czy to nie będzie czasami poważne ograniczenie wolnej woli!!! Co na to pobożni erotomani.Może będą zażywać tabletki powodujące przyjemne doznania

Autokastracja czy to chemiczna, czy psychiczna, czy mechaniczna jest grzechem.
Jest zamachem na święte ciało człowieka, świątynię Boga żywego.

Tego typu zamach na drugą osobę, jest również grzechem, barbarzyństwem, skądinąd uchwalonym niedawno przez Sejm pod przewodnictwem Tuska i PO, jako kara za pedofilię.

Szkoda, że kręgi Kościoła wówczas milczały, gdy Sejm ochoczo uchwalał karę kastracji.
Na szczęście Bóg wszystko widzi.

Celibatariusze, kochający Boga, ofiarowują Mu swoją zdrową płodność, z której nie korzystają, bo poświęcili się Bogu.
Ksiądz, czy zakonnik samookaleczający się czy to fizycznie czy psychicznie jest kierowany do psychiatry, a przynajmniej powinien być.
Na co Bogu uległość kastrata?
Bóg raduje się ze zdrowych, kochających Go ludzi, ofiarowujących Mu swoje pełne, nieokaleczone życie.

Moim zdaniem jego wybór to wynik skrajnej niedojrzałości do życia. w piśmie świętym jest napisane" bądźcie płodni, by zaludnić ziemię."A może wynik tego iż obawia się kobiet? Miałeś już dziewczynę?