Czy jeśli ktoś zawrze związek małżeński z osobą która wcześniej współżyła z inną osobą, to będzie to grzech dla osoby która wcześniej nie współżyła? Czy należy to interpretować jako grzech ciężki, podobnie jak by się związało z osobą rozwiedzioną?
Przeczytałem już kilkanaście postów lecz nadal nie znalazłem konkretnej odpowiedzi...

A jezeli zawrze zwiazek malzenski z wdowcem/wdowa, to bedzie grzech? W koncu oni tez juz z kims wspolzyli.

Taki sam grzech jak legalne kupienie czegoś od osoby, która coś kiedyś ukradła (np. lizaka).

To może lepiej zrezygnować ze związku ? Wydaje się że to by było korzystne dla każdej ze stron.

Jeśli pojawiają się takie pytania jak u autora tematu, to nawet niegłupia rada.
Wszak są ludzie, dla których "ciastko" musi być nienadgryzione.

A dlaczego miałby to być grzech? Czyjeś współżycie było, ale jakie to ma znaczenie dla mnie, w sensie grzechu? Nie widzę tu problemu. Takich małżeństw zresztą mamy w Polsce zapewne sporo i trudno sobie wyobrazić i mimo to zostały udzielone.

A co z sytuacją gdy jedna z osób współżyła i mieszkała z inną osobą bez ślubu, a teraz jest w związku małżeńskim z inną osobą która wcześniej nie współżyła. Czy ta druga osoba ma grzech wiążąc się z taką osobą?

A jakby kiedyś skłamała w ważnej sprawie będąc dzieckiem i zapomniała o tym ? I wyszło to po zawarciu związku ? Co byś zrobił ?

Skąd takie pytanie?
Co złego robi osoba współżyjąc z SAKRAMENTALNYM małżonkiem?
Tak na chłopski rozum.

Czy twoim zdaniem osoba współżyjąca z kimś (choćby raz),
powinna albo wziąć z nim ślub albo żyć w celibacie do śmierci?
Dziwna wizja małżeństwa...

Jeśli oboje chcą być razem, w obliczu Boga ślubować sobie że chcą być razem do końca życia, jeśli oboje odbyli spowiedź i wyznali szczerze swoje grzechy to nie ma problemu. Na rym to polega. Ja zapytałbym raczej czy oni wobec siebie nie mają jakichś obaw, czy może poczucia że w takiej relacji nie będą pierwszymi dla siebie, a nie czy jest tu jakiś utajony grzech.

W ogóle to jak się kogoś kocha czy lubi to się go nie zadręcza durnymi problemami tylko się przyjmuje z dobrodziejstwem inwentarza.

Pytasz, czy grzechem jest wiązać się z kimś, kto grzeszył?

agvis-no mam nadzieje,że nie o to pyta...bo jest ktoś bez grzechu?
ale pytanie..hmm..no właśnie-oczywiście ze sakrament małżeństwa wiąże dwoje grzeszników,a jednocześnie uświęca ich związek małżeński-wiec od tej pory,współżyjąc nie grzeszą..grzech współżycia przed ślubem,jest chyba ogólnie znany każdemu?-myślę ,że małżeństwo jest właśnie tym dopełnieniem przedślubnego grzechu-po prostu go zmazując (chociaż każdy grzech zmazuje spowiedź).
A DOCZYTAŁĄM SIĘ..czy cudzy grzech przechodzi na osobę czystą?..od momentu udzielenia sakramentu małżeństwa...nie ma to raczej znaczenia..jest pobłogosławiony związek,odpuszczone grzechy-właściwie to oboje są w równym stopniu bezgrzeszni (na ile to oczywiście w przypadku człowieka możliwe)

W tym temacie chyba jedyne co ma znaczenie i co przynosi grzech jest związane z ważnie zawartym związkiem: