Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 16:52



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 3 ] 
 Balansuję między piekłem a jego przedsionkiem 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So lis 11, 2017 13:59
Posty: 1
Post Balansuję między piekłem a jego przedsionkiem
Cześć...przyznaję, iż sama jestem zaskoczona, że w ogóle piszę ten post, ale znalazłam się na rozdrożu. Nie wiem kim tak naprawdę jestem, jaką ścieżką iść i tak dalej. Pewnie nikt nie odpowie, albo mnie wyśmiejecie, ale cóż, spróbuję. Żeby było jak najkrócej, postaram się wszystko ścisnąć.
Moje życie od narodzin przypominało piekło. Matka wolała alkohol od dzieci, okradała rodzinę ze wszystkich pieniędzy, przez co nie mieliśmy nawet co włożyć do ust. Jak już coś się znalazło, zjadała to sama. Nie raz nie dwa musiałam spać na zewnątrz, trafiałam przez nią do szpitala, nie rzadko poiła mnie alkoholem zamiast nakarmić. Za dzieciaka zawsze starłam się być normalna, bawić się i śmiać, ale było we mnie coś dziwnego. Zawsze wyglądałam na smutną i przygnębioną, nie rzadko się tak czułam. Często zdarzało mi się tak po prostu rzucać na łóżko i płakać, zawodząc, że czuję się nikim, czuję się bezwartościowa i nigdy nie powinnam się urodzić. Miewałam napady strasznej histerii, byłam w stanie krzyczeć, bić, ciskać przedmiotami i tak dalej. Najgorzej było kiedy się bałam, była, wtedy w stanie oprzeć się kilku dorosłym pielęgniarką. Przypomnę, że jako kilkuletnie dziecko z anemią. Zawsze byłam jakaś inna od reszty, przez co szybko stawałam sie wyrzutkiem. Nie byłam w stanie powiedzieć co to jest, bo starałam się śmiać ze wszystkimi i tak dalej, ale wszystko szło własnym tokiem. Byłam odsuwana, wyśmiewana, dręczona i poniżana. Nawet przez nauczycieli, którzy powinni mi pomagać.
W wieku jedenastu lat miałam już tak zniszczoną psychikę, że chciałam popełnić samobójstwo. Wiedziałam jednak, że muszę się jakoś trzymać i szłam na przód. Z dnia na dzień pojawiało się coraz więcej bólu, popadłam w depresję, wszystko do czego dążyłam upadało, gdzie nie poszłam, stawałam się wyrzutkiem. Z czasu rozwinęła się u mnie paranoja, stany lękowe, słyszałam okropny głos który miesza mnie z błotem i choć usiłowałam go uciszyć, nie mogłam. Nękały mnie koszmary, każdy dzień równał się bólowi. Jakby tego było mało, zakochałam się potworze, bestii z moich najgorszych snów. Niedawno odkryłam, że zadawanie sobie bólu jest dla mnie bardzo satysfakcjonujące, krew wygląda tak pięknie. Psychiczne cierpienie stało się częściom mojego życia jak sen czy jedzenie i wiem, że nie byłabym już w stanie funkcjonować bez niego. Cierpię najbardziej, gdy ból odchodzi i zastępuje go spokój i szczeście. Nie jestem w stanie tego znieść.
Katecheci zawsze mówili mi, że ludzie dążą do szczęścia a jeżeli cierpią, to za grzechy. Nie wiem co zdążyłam zrobić Bogu, ale to chyba coś kurewsko wielkiego, skoro żyję w ten sposób. Mało tego, od dawna już nie dążę do szczęścia, zakochałam się w świecie pełnym bólu...Tak szczerze, to gdyby ktoś mnie teraz zapytał, czy chciałabym skończyć w niebie w szczęściu czy w piekle, to bez wahania wybrałabym to drugie, bo ból nie ma tam końca. Sama do końca tego nie rozumiem, ale chcę cierpieć. Nie chcę w swoim życiu żadnego dobrotliwego Boga który mnie nagordzi, chcę tylko bólu. Przyznaję, że też czasem potrzebuję odrobiny szczęścia, ale na swój sposób obrzydza mnie myśl, że na koniec miałoby być szczęście aż w nieskończoność. Nawet jeżeli Bóg jest wszechmogący, to jeżeli chce zachować kogoś wolnym, nie może zmienić jego wspomnień ani uczuć, co oznacza, że nawet w raju cierpiałabym tak samo. Piekło brzmi dobrze, brzmi boleśnie. Do tego stopnia, że tęsknię za cierpieniem jak za niczym innym. Chcę do tego wszystkiego wrócić, chcę cierpieć, chcę wrócić do domu, chcę mojego piekła.
Odkąd tylko pamiętam, czułam się tak, jak jakbym cały czas była za coś karana. Trzymałam się z daleka od kościoła, bo wszystko brzmiało tak...irytująco, że aż miała ochotę to zniszczyć.

Ale dzisiaj zaczęłam się zastanawiać, kim ja w ogóle jestem i co powinnam zrobić? Nie chcę zmieniać swojego życia, nie chcę na siłę stawać się szczęśliwa, wiem czego pragnę, ale nie wiem już czy w ogóle mogę się nazywać człowiekiem. W końcu nigdy nie pasowałam do standardu...


So lis 11, 2017 14:23
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Balansuję między piekłem a jego przedsionkiem
To bardzo ważne, że podzieliłaś się z nami swoimi doświadczeniami, z którymi przyszło Ci się zmierzyć, gdy byłaś maleńkim bezbronnym dzieckiem. Twój temat jest bardzo istotny, ponieważ zwracasz uwagę na społeczny problem jakim jest wpływ alkoholizmu rodziców na dzieci. Napisałaś, że jesteś zaskoczona potrzebą założenia wątku, ale może dzięki temu pomożesz nie tylko sobie, ale również komuś, kto tak jak Ty zmaga się z trudnościami, ale brakuje mu odwagi, by podzielić się nimi z innymi?

LetniLas napisał(a):
Psychiczne cierpienie stało się częściom mojego życia jak sen czy jedzenie i wiem, że nie byłabym już w stanie funkcjonować bez niego.

Jesteś przekonana, że ból to coś co nadaje Ci tożsamość i sens życia, że nie zasługujesz na lepsze życie. To rezultat przemocy doznawanej w domu, gdzie podlegałaś stałemu oddziaływaniu zaniedbania i przemocy. Tak działa mechanizm obronny: nieświadomie nadajemy sens przemocy, aby złagodzić konsekwencje dla psychiki, stworzyć iluzję sprawowania kontroli na swoim życiem. W ten sposób nadal rozwija się kłębek zła wyniesiony z domu, nawet jeżeli zaczęliśmy życie daleko od sprawcy zła.

LetniLas napisał(a):
Katecheci zawsze mówili mi, że ludzie dążą do szczęścia a jeżeli cierpią, to za grzechy. Nie wiem co zdążyłam zrobić Bogu, ale to chyba coś kurewsko wielkiego, skoro żyję w ten sposób.

Człowiek poddawany długotrwałej przemocy, często wierzy że sam sobie jest winny. Nie wie, że to sprawca manipuluje jego poczuciem własnej wartości, niszczy jego poczucie godności, odwraca prawdę. Cierpimy za grzechy i to jest prawda. Pytanie jakie należy sobie zadać, dotyczy granicy własnych i cudzych grzechów. Nie odpowiadamy za cudze grzechy, zatem ktoś kto naruszył naszą wolność jest odpowiedzialny za krzywdę, którą uczynił drugiemu. I zda Bogu z tego sprawę. „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). . Jezus całe swoje życie wstawiał się za cierpiącymi, zatrzymywał się przy ubogich, chromych, cierpiących, pocieszał złamanych na duchu, uzdrawiał, opatrywał rany. I robi to także dziś, tylko wielu zmaga się z niewiarą w miłosierdzie Boga. Papież Franciszek uważa, że Kościół powinien być dziś szpitalem polowym po walce, nie pytać o poziom cholesterolu, lecz wychodzić poza mury kościelne i opatrywać głębokie rany człowieka, ponieważ wielu ludzi jest dziś rannych i potrzebuje opatrzenia ran, czekają na miłosiernych Samarytan, tak bardzo skrzywdził ich grzech, że potrzebują pomocy, aby ktoś im pomógł wyjść z bagna zła, które ktoś ich wepchnął. Miłość pragnie dobra człowieka, jego szczęścia, a Bóg jest miłością, nie mógł więc pragnąć dla Ciebie krzywdy, przeczytaj czym jest miłość wg św. Pawła.

Cytuj:
Nawet jeżeli Bóg jest wszechmogący, to jeżeli chce zachować kogoś wolnym, nie może zmienić jego wspomnień ani uczuć, co oznacza, że nawet w raju cierpiałabym tak samo.

Gdyby to była prawda, wszyscy w raju cierpieliby tak samo, ponieważ każdy z nas ma wspomnienia, niezwykle dla nas bolesne. Nawet Jezus cierpiał, był wyszydzany i opluwany, próbowano go psychicznie złamać, wielu nie uwierzyło, w Jego dobroć i to pomimo faktu, że byli naocznymi świadkami cudów. Wspomnienia i uczucia to coś, co Bóg może uzdrowić. On nawet teraz może opatrzyć nasze rany, jeżeli tylko zechcemy. Nie odbierze nam czegoś, czego nie chcemy Mu oddać, zatem pyta każdego z nas, czego tak naprawdę pragniemy. Jezus nie skończył na krzyżu, zmartwychwstał, wziął na siebie konsekwencje grzechu, aby człowieka wyzwolić z kajdan zła. Człowiek może przyjąć Jego uzdrowienie, oddając Mu cały swój ból, wszystkie krzywdy, których doznał, złe uczucia, które przeżywa, jeżeli tylko uwierzy, że to możliwe.

Cytuj:
Odkąd tylko pamiętam, czułam się tak, jak jakbym cały czas była za coś karana. Trzymałam się z daleka od kościoła, bo wszystko brzmiało tak...irytująco, że aż miała ochotę to zniszczyć.

Brzmi irytująco, ponieważ głosi coś innego niż wyznajemy. Ludzie zawiedli, zadali ból, wydaje się więc, że taki nasz los ofiary, która nie zasługuje na dobro. Może spróbowałabyś udać się na mszę Uwielbieniową?

Cytuj:
Ale dzisiaj zaczęłam się zastanawiać, kim ja w ogóle jestem i co powinnam zrobić? Nie chcę zmieniać swojego życia, nie chcę na siłę stawać się szczęśliwa, wiem czego pragnę, ale nie wiem już czy w ogóle mogę się nazywać człowiekiem. W końcu nigdy nie pasowałam do standardu...

To dobre pytania, należy jednak uważnie szukać prawdy, ponieważ bardzo łatwo uwierzyć kłamstwu Zła. Kim jest człowiek? Tu nie ma standardu, jesteśmy różni. Jeżeli tylko zaczniesz uważnie słuchać innych, dostrzeżesz że drugi człowiek tak jak Ty doświadczył w życiu zła i ciągnie za sobą swój bagaż, czasem umiejętnie maskując prawdę o sobie, bo przecież "standardem" jest życie "no worry, be happy", w ten sposób wszyscy się oszukujemy, bo "tak wypada". Nie jesteś sama, ale być może nie natrafiłaś na ludzi, którzy znają mroczną rzeczywistość zła i postanowili wyrwać się z jej szponów. Idą przez cmentarze świata, niosąc światło nadziei, że wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy. Czasami trudno ich rozpoznać, ponieważ robią dobre wrażenie: uśmiechnięci, pogodni, pomocni, zawsze dają radę. Nie widać po nich bólu, którego doświadczyli, oni znaleźli światełko w tunelu, nadzieję w beznadziei, której resztkami sił postanowili się uchwycić i zbudować na niej coś nowego. Ty też możesz, jeżeli zechcesz. Zachęcam do zrobienia kroku w kierunku terapii.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


So lis 11, 2017 20:04
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8669
Post Re: Balansuję między piekłem a jego przedsionkiem
LetniLas, opisywane przez Ciebie problemy są czymś naturalnym dla osób, które wychowały się z rodzicami uzależnionymi od alkoholu. Dla każdego mogą wyglądać trochę inaczej ale zawsze mają wiele wspólnego. To jest syndrom DDA. Od Dorosłe Dzieci Alkoholików. Można poczytać o tym w sieci, w książkach, są też odpowiednie grupy wsparcia. Może na początek dobrze byłoby poczytać o ludziach, którzy mieli podobne doświadczenia. Powinno dać się tę książkę znaleźć w bibliotekach albo w internecie:

"DDA Autoportret Prawdziwe historie życia osób, które wychowaly się w rodzinie z problemem alkoholowym"
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/90290/dd ... blemem-alk

Często może być ważne, aby wiedzieć, że na pewno są na świecie osoby, które mogą zrozumieć problemy, jakich się doświadcza. Niestety wchodzenie w związki ze sprawcami przemocy lub alkoholikami, gdy samemu wychowało się w takiej rodzinie, zdarza się bardzo często. Oczywiście można sobie z tym poradzić. Trzeba tylko dowiedzieć się więcej i zrozumieć przyczyny. Najłatwiej na terapii, choć też muszą być książki na ten temat.

Piszesz też o problemach z samookaleczaniem. W dzisiejszych czasach, wśród młodych ludzi, zdarza się to znacznie częściej niż kiedyś. Uznaje się to za rodzaj uzależnienia. Podobnie, jak anoreksję. Osoby chorujące na anoreksję nieraz (choć nie zawsze) myślą o tym, jak fajnie być chudym i skupiają się na cierpieniu. Niestety człowiek uzależniony z czasem czuje się coraz gorzej. Alkohol, odchudzanie, czy żyletka dają spokój tylko na chwilę ale tak naprawdę niczego nie rozwiązują.


I, z pewnością, nie jest prawdą, że cierpimy za grzechy, które popełniliśmy. Tak tylko mówi się w odniesieniu do grzechu pierworodnego. Ale to nie jest kara za nasze konkretne czyny. Najprostszy przykład to Jezus. Nigdy nie zgrzeszył, a też cierpiał. Podobnie jest z ludźmi, którzy niczym nie zasłużyli na cierpienie, jakiego doświadczają. Ale chrześcijaństwo uczy, że Bóg jest z nimi i w pełni ich rozumie, ponieważ sam też cierpiał.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


So lis 11, 2017 23:46
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 3 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL