Jola jest tu żywym przykładem.
"Leczę w przychodniach lekarskich od 5 lat, a mam dopiero 26 lat. Zjadam dziennie kilka tabletek, lekarz uspokaja i mówi, że jest lepiej, a ja coraz gorzej się czuję. Mój żolądek nie wytrzymuje mam stan zapalny i porobiły się wżery, brak mi już siły."

Nie chcesz żreć tych wspaniałych tabletek? A z czego będziemy żyć
myć lekarze dystrybutorzy przemysłu farmaceutycznego ? Zrobimy wszystko, nie cofniemy się przed niczym. Musisz łykać ! Rozumiesz ?

Nie chodzi im o to żeby wyleczyć ale żeby kupować , kupować i kupować torby chemicznych leków , najlepiej przez całe życie. Wszelką konkurencję niszczą bezwzględnie. Chory człowiek to dla nich dojna krowa.

biali szarlatani i rozwój nauki, sprawili, że długość życia w ostatnich 2óch wiekach wydłużyła sie o kilkadziesiąt lat i praktycznie żyjąc w miare cywilizowanym kraju każdy może dożyć starości.

na choroby które kiedyś zabijały milony, dziś mamy szczepionki i leki dostępne za grosze w aptekach.




może gdyby Jola urodziła sie pare wieków wcześniej, nie musiałaby sie tak długo męczyć, bo przychodni lekarskich ani dystrybutorów przemysłu farmaceutycznego wtedy nie było i spokjnie w wieku 21 lat mogłaby się udać do krainy wiecznych łowów :/

Akurat. Są tak tanie bo już prawie nie nikt na nie choruje.
W przypadku raka jednorazowa chemioterapia to wydatek 3-4 tysięcy, a trzeba wziąść 10 niekiedy nawet 20 takich terapii. Wynik takich terapii jest opłakany bo tylko 20% przeżywa dłużej niż 2 do 5 lat, 80% idzie "do krainy wiecznych łowów."

Zapominasz, że ogolnie większość chorych to bardzo "zamożni" emeryci i ręciści z 500-stoma zł m-cznie.

Zapominasz o takich chorobach które kiedyś występowały sporadycznie. I zapominasz, że kiedyś wystarczało zrobić zastrzyk przeciwko jakiejś chorobie, a teraz tą chorobę leczy się przez całe życie...

ja mylę sie w każdej kwestii, powinniśmy pozamykać przychodnie, szpitale i zakazać jakichkolwiek leków i szczepionek.

zgnimy wszyscy na wyrostek którego nikt nie zoperuje, dajmy zarobic wariotom którzy zabłysnęli dzieki internetowi i głupkom którzy dali sie na to nabrać.


dyskredytujcie dalej naukę i osiągniecia w dziedzinie medycyny, ale wciezkich przypadkach wara od leków - won do medium uleczającego dotykiem, ziołem, czy innym gó...m które rzekomo działa

koncze dyskusję, bo sensu to ona nie ma.

Popatrz ile lat ludzie żyli kilkaset lat p.n.e.:
Psa 90:10 bt Miara naszych lat jest lat siedemdziesiat lub, gdy jestesmy mocni, osiemdziesiat; a wiekszosc z nich to trud i marnosc: bo szybko mijaja, my zas odlatujemy.

Dłużej niż dziś pomimo braku leków i szczepionek.
Są kolejne, które zabijają np. wirus HIV. Kiedyś go nie było w ludzi.
A dzisiaj to ludzie nie umierają na OIOM-ie w wieku 21 lat i wcześniej?
Każdy kiedyś umrze. Postaw na jakość życia a nie na długość trwania na prochach z ciągłą obawą, czy rano wstaniesz.

a ja myslalem ze cos o New Age nowego:(;) a tu farmaceutyka znowu...

Każdy kij ma dwa końce .Obecnie nie musimy umierać na dżumę czy cholerę w wieku 20 lat ale w coraz większym stopniu zaczynają nas zabijać choroby cywilizacyjne.Wzrasta częstotliwość zachorowań na nowotwory,jest coraz więcej ludzi otyłych ze skłonnościami do chorób układu sercowo-naczyniowego.Pisze się o cukrzycy jako o chorobie zaczynającej przybierać rozmiary epidemii.Człowiek jest zaprogramowany na 120 lat /nawet pisze coś na ten temat w Biblii w związku z potopem,a jeśli mamy wierzyć księdze Genesis to człowiek wcześniejszej epoki miał żyć kilkaset lat/.Z jednej strony zwalczamy coraz więcej chorób które do tej pory dziesiątkowały ludzkość ale też dzięki temu dopuszczamy do rozmnażania osobniki słabe nie mające szans na przeżycie w warunkach naturalnych.Okrutne ale niestety prawdziwe.Nadzieja jest w inżynierii genetycznej która jedynie potrafiłaby naprawić wynaturzone geny w populacji ale nie wiem czy mozliwe jest naprawienie całej ludzkości z przyczyn czysto ekonomicznych.Tak czy inaczej powstają nowe choroby bo natura nie znosi próżni ,a ludzie muszą na coś w końcu umierać.Żeby było coś o New Age to napiszę jeszcze,że najwięcej procentowo stulatków w swojej populacji mają Chińczycy,którzy od ładnych paru tysięcy lat stosują te newagedżowskie metody i dzięki tym demonom chowającym się w igłach akupunkturowych mają się dobrze.

Jeśli ktoś miał okazję trafić do "poradnii leczenia bólu" (ja miałem) w Krakowie przy Uniwerstytecie Jagielońskim, akupunktura jest tam numerem jeden i sprawdza się od lat. To samo jest w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku- Białej, gdzie dyrektor tego oddziału jest prof. nauk medycznych, który akupunturę studiował własnie z "new-ageowych Chinach." Mówię tutaj z perspektywy naocznego świadka i zadowolonego pacjenta, w przypadku którego medycyna oparta na chemii przyniosła skutek odwrotny do zamierzonego. Podobne przeżycia mam też co do leków homeopatycznych. Od tamtego momentu minęły lat, nie ma skutów opisywanych w licznych "świadectwach", jest za to pozytywny efekt. Moim zdaniem lepiej korzystać z mądrości innych kultur i być otwartym, niż dzielić włos na czworo. Jeśli ktoś ma wątpliwości, polecam zakup np. podręcznika do refleksologii i wypróbowaniu jej w przypadku bólu głowy, pleców itp. Jednak ten kto ma wiedzę i doświadczenie typu: "CTRL + C / CTRL +V" niewiele wnosi do dyskusji.

Boli nas, ale nie chcemy, żeby nas bolało. Nie zastanawiamy się nad przyczyną bólu i nie zajmujemy się profilaktyką, interesuje nas tylko likwidacja zjawiska, a jeśli mimo końskich dawek środków przeciwbólowych ból powraca, ładujemy w siebie jeszcze więcej farmaceutyków. Firmy produkujące leki odnotowują ciągłe wzrosty sprzedaży i promują następny skuteczny specyfik.

Medycyna naturalna powoli powraca do łask. Lekarze zajmujący się alternatywnymi metodami leczenia to margines. Uchodzą oni raczej za nieszkodliwych dziwaków niż za poważną konkurencję dla farmaceutycznych molochów.

Agnieszko - ja bym nie dyskredytowała medycyny i farmaceutyki, tylko zastanowiła się, co właściwie jest tej dziewczynie, że w wieku 26 lat czuje się tak źle...

Nie znam przypadku, ale czasem zdecydowanie warto wyrzucić większość leków do kosza i poszukać przyczyny dolegliwości zamiast w sferze ciała, to w psychice...

Absolutnie zgadzam się z Jotką. Osoba ta żyje najprawdopodbniej w ciągłym konflikcie wewnętrzym, a takie problemy leczy właśnie głębokie życie duchowowe, którego wyznacznikiem jest osiągnięcie wewnętrzego spokoju bez względu na okoliczności zewnętrzne czy wyznawaną religię.

Ja bym sugerowała - jeśli już - zwykłego psychologa "Głębokie życie duchowe" niekoniecznie leczy cokolwiek, czasem nasila problemy.

To faktycznie dramat...Są tacy, którzy leczą się od urodzenia- i to nie w przychodniach- ale w szpitalach...

Są choroby których dzisiejsza medycyna nie umie wyleczyć- całkiem możliwe, ze dziewczyna umrze...tak jak wielu ludzi przed nią...
Ilu nie dożyło nawet tych 26 lat...

Oczywiście w przeciwieństwie do tych koncernów- wszyscy szarlatani New Age'owi leczą za darmo...