A ja się zgadzam z malym_kwiatkiem...
medieval_man i jotka sugerują, że o prawdziwości wizji powinien zdecydować Kościół. Hmmm, a jak było z Maryją? Czy ona udała się do Sanhedrynu, aby potwierdził, że Jej objawienie jest prawdziwe i rzeczywiście urodzi Syna Bożego?
Przyjmując Waszą wiarę za prawdziwą nie sposób nie zgodzić się z małym kwiatkiem, który pisze:

Zresztą załóżmy, że komuś dziś objawia się rzeczywiście Bóg i każe, tak jak Abrahamowi, zabić swoje dziecko. Ten ktoś swoim sumieniem, całym sobą czuje a właściwie WIE, że to Bóg mu się objawił. Idzie jednak za Waszą radą do Kościoła i mówi o swoim objawieniu. Jak Kościół to zbada? Nie zbada – uzna kogoś takiego za chorego psychicznie. Zamiast wypełnić wolę Bożą mógłby trafić do zakładu zamkniętego.
Dziwi mnie też takie stwierdzenie:

O ile wiem to modlitwa jest dialogiem z Bogiem. Sami mówicie, że w czasie modlitwy odczuwacie Jego obecność, że kierujecie się wskazówkami, których Wam udziela. Za każdym razem konsultujecie z Kościołem czy te wskazówki, to głos Boga a nie Wasze urojenia lub, co gorsza, podszepty Szatana?

atheist, daj sposkój, wierzysz w te bajki o Maryi i że miała jakieś objawienie?
Wierzysz, że Bóg kazał Abrahamowi zabić syna? Że był w ogóle Abraham?

Co do modlitwy: normalne jest, że w ważnych zyciowo sprawach związanych z życiem wiary, w zasadzie wszyscy święci czy wybitni przewodnicy duchowi nakazywali nieufność we własne odczucia i konsultowanie się z Kościołem

Pięknie ktoś powiedział
"za mało wierzymy w Boga, we własną łączność z Bogiem"
Dodam, że za bardzo ufamy duchownym , oni są ludzmi i tez sie mylą i błądzą. Konsultacja z nimi może być złudna.

nie konsultacja z duchownymi....
konsultacja z Kościołem w duchu wiary i posłuszeństwa. Posłuszeństwo Kosciołowi, nawet jesli idzie wbrew naszym wyobrażeniom o tym, co usłyszeliśmy od Boga, w konsekwencji przynosi więcej korzysci duchowych niż zaufanie we własne odczucia

Zawierzenie Kościolowi jest właśnie wiarą w Boga.

Nie da sie tego wykluczyć medieval_man, chyba, że Ty potrafisz?

W tym co czynił ksiądz Klimuszko w zakresie zielarstwa nie było żadnej magii. On sam wypowiadał się na temat umiejętności leczenia ziołami, że to jedynie cechy atawistyczne. Krowa rozpoznaje ok. 500 roślin i potrafi dobrać właściwe w przypadku dolegliwości. Człowiek zatracił te umiejętności.
Jeśli chodzi o bioenergioterapię to są różne źródła tych umiejętności. Osobiście znałam człowieka, którego zatrudniał jeden ze szpitali jako diagnostę dla przypadków, z którymi nie potrafili sobie poradzić lekarze. Jeden z ojców bonifratrów, który wykazywał zdolności bioenergoterapeutyczne i 'leczył' ludzi sam trafił po 17 latach do egzorcysty.

O. Klimuszko nie parał się radiestezją, bioenegoterapią - środowiska radiestetów, bioenergoterapeutów skwapliwie przypisują mu przynależność do ich "fachu".
Nie znają zapewne jego słów o swoich zdolnościach - Sława dla głupców jest odurzającym narkotykiem....mnie rozgłos przyniósł najpierw zaskoczenie, potem rozczarowanie, wreszcie udrękę ciężaru odpowiedzialności wobec ludzi.

Ale jasnowidztwo to prawdziwa magia, a tym zajmował się owy ojciec.Następny ale jeszcze żyjący duchowny "specjalista bioterapii Ks. Prob. Piotr Kozieł" Jego przełożeni, biskupi jak widać daja mu przyzwolenie na uprawianie czegoś co sami zabraniają.

To zależy czy magia - jesli ktoś zostaje obdarzony tą zdolnością i wykorzystuje ją na potrzeby bliźnich (np. pomoc w odszukiwaniu osób zaginionych) - raczej trudno mianować to magią.
O. Klimuszko wykorzystywał swoją zdolnośc w pomocy w odszukiwanie osób zaginionych - najpierw tych podczas wojny, później osób, które zaginęły w niewidomych okolicznościach.
Nie przepowiadał przyszłych wydarzeń na świecie, w Polsce.
Znane są tylko jego wypowiedzi o wyborze papieża JPI i JPII, a na silne nalegania współbraci powiedział jedynie o ogromnych zmianach klimatycznych na świecie w bieżącym czasie....ponoć w Polsce można będzie uprawiać pomarańcze.
Choć bieżące lato jest tego zaprzeczeniem.
Magią jest odczytywanie, przepowadanie dla zysku.
Jasnowidz nie widzi wszystkiego "na zawołanie", a gdy usiłuje "zobaczyć" na zamówienie, to albo sięga po jakieś magiczne źródła, albo często komfabuluje.
Zdolności przewidywania przyszłości posiadał o. Pio, ale tylko czasem wypsnęło mu się wypowiedzieć o przyszłych zdarzeniach (choćby słynne słowa do K. Wojtyły).

mam inne zdanie: jakakolwiek zdolność nie jest darem. Bóg udziela darów charyzmatyczncyh każdorazowo wyjątkowo na potrzeby budowania Kościoła (świadectwo uzdrowienia, świadectwo słowa czy proroctwa, czy rozeznania).
Nie ma czegoś takiego jak trwały charyzmat.
Jakakolwiek trwała zdolność, umiejętność to w 99% przykład mediumniczności. Mediumiczność tez może byc wykorzystywana na potrzeby bliźnich, co nie znaczy, że nie ma podejrzanych źródeł.

Uzdrawianie dotykiem skończyło się dla osoby bliskiej mi tragicznie, ponieważ uzdrowiciel zabroni jej tradycyjnej terapii. Nie wierzę w uzdrawianie dotykiem. Pozdrawiam

Nie jestem znawczynią tematu, więc nie będę wchodzić w głębsze polemiki.
Ale np o. Pio nie kreslił przyszłości osobom proszącym o modlitwę wstawienniczą o uzdrowienie, niemniej rozpoznawano po jego odpowiedzi.
Gdy mówił - będe sie modlił o zdrowie - odczytywano, że jest to zapowiedź powrotu do zdrowia.
Gdy mówił -będę się modlił o zbawienie - oznaczało, że dana osoba umrze.
A napewno o. Pio nie był medium.

Niemniej "cwiczenie zdolności i wytwarzanie mocy uzdrawiania dotykiem" koliduje z chrześcijaństwem.

z tym sie całkowicie zgadzam: jesli ćwiczymy zdolności, czy myslimy, że posiadamy trwały dar to znaczy, że siebie stawiamy w centrum, przed Bogiem

Temat jest o uzdrawianiu za pomocą dotyku, a jeszcze żyjący duchowny "specjalista bioterapii Ks. Prob. Piotr Kozieł" właśnie to robi.
Dziwne jest, że jego przełożeni, biskupi jak widać daja mu przyzwolenie na uprawianie czegoś co sami zabraniają.

Zmieniło się nastawienie kościoła do spraw bioenergioterapii. Jeszcze niedawno organizowano 'uzdrowicielom' seanse w kościołach. Dziś mówi się, że owe zdolności paranormalne mają różne źródło i zaleca się ostrożność. Spotkałam się też z sugestią księdza, by powiedzieć mimo wszystko o tym podczas spowiedzi chociaż upłynęło od spotkania z bioenergoterapeutą wiele lat i osoba ta nie miała świadomości niestosowności korzystania z diagnozy uzdrowiciela. A diagnoza brzmiała: zmienić miejsce spania i organizm wróci do zdrowia.