Podaj dokładny przepis na te otręby, czy były to otręby owsiane i ile razy dziennie zajadał.

Ja ci tak po cichu się przyznam, że też omijam jeszcze szerszym łukiem niż ty wszelkiej maści "uzdrowicieli" i "chiromantów", a zdecydowanie wolę już twoje otręby, dodam tylko, że są "najskuteczniejsze" w chorobie Parkinsona tak twierdzi prof. Tombak.

A propos przedłużenia życia w nowotworze:

Jeśli lekarz powiedział, że może żyć dwa tygodnie albo kilkanaście lat, to znaczy że nie chciał określać rokowania w czasie. O tyle słusznie, że w nowotworach W OGÓLE nie mówi się o wyleczeniu, a o przeżyciu: 5-, 10- 25-letnim. Oczywiście, jeśli ktoś przez ćwierć wieku nie miał przerzutów to może się uważać za wyleczonego, ale żadna medycyna tego nie potwierdzi, bo nie wykluczy możliwości wznowy procesu.

I osobiście znam kobietę operowaną z powodu nowotworu piersi na początku 1999 roku (niedługo będzie zatem 13 lat). Przerzuty pojawiły się trzy miesiące później. Do co najmniej kilku narządów. Owszem, jest na plastrach z morfiną, nie pracuje zawodowo, ale całkowicie normalnie i samodzielnie funkcjonuje.

W tym kontekście mówienie, że kilkanaście lat przeżycia to ewenement jest mało wiarygodne. A powoływanie się na 8 miesięcy dobrostanu dość śmieszne.

Zwłaszcza, że znam przypadek, w którym przerzuty do płuc/ zaostrzenie objawiały się... pokasływaniem przypominającym alergię. Osobiście specjalnie nie zwróciłabym uwagi. Bez płynu w RTG w ogóle by nie wykryto przerzutów.

Brawo! Musielibyśmy pójść razem, zdziwiłbyś się ilu tam jest wszelkiej maści uzdrowicieli, bioterapeutów itp. obserwuj uważnie i rozmawiaj z ludźmi, przekonasz się ilu ich tam chodzi.

W Kościele apostolskim, każda msza św. była mszą o uzdrowienie i zobacz w Dziejach Ap. ilu tam się kręciło magów, uzdrowicieli i jak to się kończyło.

Podobno w czasach ówczesnych Chrystusowi to kapłani zajmowali się magią. Byli najbardziej wykształceni i owinęli sobie ciemny lud wokół palca.
Dzisiaj na mszach św. o uzdrowienie bywaja wszelkiej maści charyzmatycy, jedan od kadzenia dymem św. drugi od kropienia święconą wodą, trzeci od głoszenia półgodzinnej homili np. o diabłach i piekle, a czwarty jako ten najważniejszy z racji tego, że stoi na środku ołtażyku, a pod koniec takiej mszy po dotknięciu przewraca niektórych chorych ludzi. W grupie jest siła, choć powszechnie wiadomo, że to nie oni uzdrawiają lecz Pan Bóg.
Skoro Nasz Pan uzdrawia to po co cała ta oprawa, przypadkowi ludzie biorą ich za magów, a oni niepotrzebnie się z z tego tłumaczą czy nie lepiej robić tak jak Alus, ona sama woli bezpośrednio prosić o uzdrowienie.

Jeszcze tego nie słyszałem, możesz podać wiarygodne źródło takiego twierdzenia?



To nie jest oprawa. Gdyby tak było, to nie miało by to rzeczywiście sensu. Woda święcona jest używana przy uwolnieniach i egzorcyzmach, kadzideł nigdy nie zauważyłem w trakcie uwalniania, ale też mało co miałem okazję widzieć. Każdy może robić jak Alus, tylko widocznie nie każdy potrafi.

Pan Jezus mówi często: "Idź, twoja wiara cię uzdrowiła". I to jest według mnie najbardziej istotne. Wielu nie ma takiej wiary, żeby otrzymać to o co prosi. No i Pan Bóg najpierw uzdrawia ducha, uzdrowienie ciała jest zewnętrznym przejawem mocy Boga. Wielu chorych przychodzi i prosi o modlitwę o uzdrowienie i nie otrzymuje go, ale otrzymują uzdrowienie ducha i radują się z tego i zupełnie inaczej znoszą swoją chorobę.

No i właśnie tu jest sedno, cała istota uzdrawiania.

Uzdrawia wiara człowieka w Boga i w to, ze Bóg chce by człowiek był zdrowy i mógł o własnych siłach znowu podążać do Niego.

A to całe tłuczenie piany, że uzdrawianie to musi być w kościele, bo tam jest Moc Boża, albo u medyka, bo tylko ten wie, co czyni leczeniem w organizmie jest po prostu śmieszne.

Przypomina mi to stado głupców stojących u źródła i czekających aż otworzą sklep spożywczy, bo spragnieni są i czekają aż będą sobie mogli kupić wodę w butelkach. I jest niedziela i sklepu nikt nie otwiera, bo jest nieczynne.

A przecież wystarczy pochylić się, zaczerpnąć dłonią ze źródła i napić się do woli.

Pani Krystyna Włodarczyk-Królicka - Stowarzyszenie Działań Ekologicznych,
pisze;
"Od kilku lat panuje w Polsce powszechna moda na rzucanie oskarżeń bez pokrycia. Ludzie poniżają się nawzajem; nie biorą odpowiedzialności za swoje słowa nie zwracając uwagi na to jak wielka krzywdę wyrządzają innym. Ciągle słyszę od ludzi mi „życzliwych”, że w którymś kościele w czasie rekolekcji, ksiądz mówił o sektach i wymienił także Reiki; że na jakimś portalu jest materiał przestrzegający o sektach i wymienione jest Reiki, a w tygodniku który już z racji samego tytułu powinien szerzyć prawdę, miłość i dobra nowinę specjalista o egzorcyzmów wygłasza swoje zdanie o Reiki. Najbardziej przykre jest to ,że robione jest to w perfidny, oszczerczy i jednocześnie niby nie do końca „oczywisty” sposób.
Najczęściej te jawne oskarżenia formułowane są w postaci pytań retorycznych- sugerujących wątpliwości i konieczność zastanowienia się; tytuł opatrzony jest zawsze znakiem zapytania ale jego treść nie budzi wątpliwości. Te przemyślane sztuczki, , a mają one jeden cel – ośmieszyć, poniżyć, zniszczyć"

Odwrócic od siebie uwage od swoich problemów wewnątrz.
Posłużę się cytatem

nic dodać nic ująć.

A Ty? Co uważasz?
Oczywiście, na temat reiki pisaliśmy w innym wątku i tego należałoby się trzymać.

W bardzo małej parafi na wsi koło Gorlic wierni są ubodzy, księdzu brakuje środków na utrzymanie parafii, więc ten dorabia leczeniem energią i to z dobrym skutkiem, ma bardzo dobrą opinię, często ustawiają się kolejki już od 6 rano po nową dawkę energii. Pomaga nawet w bardzo trudnych przypadkach. Nawet tam gdzie lekarze są bezradni.

Ciekawe czego "dorobi" sobie na życie wieczne......

Bioenergoterapia jest w porządku gdyż każdy potrzebuje energii.

Tak masz racje bo trzecia tajemnica fatimska skrywa całą prawde o tym.