Re: Wąwolnickie „egzorcyzmy”
JakBakPak napisał(a):
Byłam już na takich nabożeństwach, u egzorcysty Ojca Sylwestra.
Naprawdę jest niesamowicie....
I zdarzały się także takie przypadki, że ludzie przewracali się na marmurową posadzkę, uderzali głową w stopień przy ołtarzu, potem jak oprzytomnieli nie było najmniejszego śladu po upadku. Rany, guza, siniaka, bólu- kompletnie nic. Tak działa Duch Święty! : ))))
No ale bywały gorsze przypadki.... Ale to już na rekolekcjach z tym egzorcystą. Jak chcesz jeszcze pogadać o tych nabożeństwach to daj znać, podam Ci moje gg.=)
tak dla twojej wiadomości:
wskutek przyjmowania pewnego typu leków
mam objawy katalepsji - nagłego, zupełnego zwiotczenia
mięśni - jak stoję czy siedzę to obsuwam się na ziemię
i nigdy nic mi się nie stalo
nawet wtedy gdy spadłam ze paru schodów
(małe zadrapanie)
i nie trzeba do tego ducha św.
wystarczy zwykłe zwiotczenie mięśni
(czymkolwiek wywołane)
daje domyslenia do czego odnosisz się z takim entuzjazmem
i o czym piszeszesz, że jest "niesamowite"
nie zdziwilabym się gdyby tak pisała uczesnik/uczestniczka
cyrkowego pokazu hipnozy, seansu okultystycznego
itp. - ale chrześcijanin/chrześcijanka???
"spoczynek w duchu" to zjawisko wysoce kontrowersyjne
chociażby przez to, że opis nie występuje w Biblii
oraz przez to, że właściwie nie wiadomo
czemu mialoby ono służyć
W środowiskach nowoprotestanckich, które mają w tej kwestii
charyzmatow nieporównywalnie większe doświadczenie
(od 1896 roku) po początkowym entuzjaźmie
odnośnie "spoczynku w duchu" pojawiły się zdania poddające w wątpliwość,
że to doświadczenie pochodzi od Boga
zresztą w KK też są ludzie wobec tego zjawiska nastawieni krytycznie
więc nie ma się z tym co entuzjazmować