Kłamstwo marcowe. Krystyna Miller: Nas nikt nie wypędzał.
Nasz Dziennik (Sobota-Niedziela, 8-9 marca 2008, Nr 58 (3075)) w obszernym artykule L. Żebrowskiego pt.
"Marzec 1968: czy był to konflikt Polacy - Żydzi?" objaśnia tło historyczne tamtych marcowych wydarzeń i ich skutków oraz sens dzisiejszych celebracji rzekomej
martyrologii "marcowych" Żydów.
Cytuj:
"Otrzymaliśmy od rządu odprawy finansowe"
Warto tu przytoczyć opinię marcowej emigrantki Krystyny Miller z jej listu otwartego do marszałka Senatu (opublikowaną m.in. w "Głosie Polskim" w Toronto 15-19 kwietnia 1998 r.):Cytuj:
Ja z rodziną wyjechałam w 1968 r., dostając zezwolenie na wyjazd do Izraela. (...) Pragnę z całą odpowiedzialnością przekazać informacje, które towarzyszyły tym wydarzeniom:
1. Nikt ani nas, ani Żydów z naszej grupy liczącej około 250 osób z Polski nie wyrzucał. Była to nasza dobra i nieprzymuszona wola.
2. Obywatelstwa polskiego zrzekaliśmy się dobrowolnie. Nie było żadnego przymusu. Postawiono jeden warunek, na który zgodziliśmy się: chcesz wyjechać z Polski - zabieramy ci obywatelstwo.
3. Otrzymaliśmy od rządu odprawy finansowe.
4. Byliśmy wszyscy wdzięczni rządowi polskiemu, że umożliwił tylko i wyłącznie Żydom opuszczenie Polski.
5. Za wydarzenia marcowe jest odpowiedzialna partia i rząd komunistyczny, a nie naród polski. (...)
Jaka to była kara dla wyjeżdżających, jaka to była krzywda, jakie to było poniżenie, jaka to była hańba, jakie cierpienie, że pozwolono Żydom na wyjazd z Polski do USA i na Zachód? Sądzę, że prezydentowi i premierowi zabrakło wyobraźni, a Ameryka pomyliła się im obu z Rosją komunistyczną, Sybirem, łagrami, do których setki tysięcy Polaków patriotów rządy komunistyczne deportowały na śmierć, na poniewierkę, na tortury w głąb Rosji. Jak również nie zabrakło dla nich miejsc w więzieniach i obozach na terenie Polski.
Na tle wcześniejszych fal emigracji osób pochodzenia żydowskiego z PRL emigracja marcowa wcale nie była największa. W latach 1956-1957, jak tylko pojawiła się możliwość "ucieczki" ze stalinizmu, wyjechało ponad 36,5 tys. osób. To także była bardzo zróżnicowana emigracja i pamiętajmy - że nie wszyscy posiadali polskie obywatelstwo.
Czy można mówić, że marzec 1968 roku to wyjątkowa, przełomowa era w historii Polski? Każda przymusowa emigracja jest złem i ludzkim dramatem. Ale wówczas miliony ludzi, w ogóle nie uwikłanych w budowę i popieranie zbrodniczego systemu, marzyły o wyjeździe z sowieckiego raju, zwanego "Polską Ludową". Dla nich taka okazja byłaby niezwykłym dobrodziejstwem. Dlatego na emigrację osób pochodzenia żydowskiego patrzyli po prostu z zazdrością, że "oni" mogą swobodnie wyjechać za "żelazną kurtynę". Im to nie było dane. Czuli się jak obywatele drugiej czy trzeciej kategorii, dla których paszport (choćby w jedną stronę, z orzeczeniem "utraty" obywatelstwa PRL) był przywilejem nie do zdobycia. Co więcej, w wielu przypadkach wyjeżdżali ich wcześniejsi prześladowcy - przełożeni w miejscu pracy, aktywiści partyjni, funkcjonariusze UB, Milicji Obywatelskiej, ORMO, sędziowie i prokuratorzy. Dlatego ten fragment naszej historii budzi tyle emocji i jest tak kontrowersyjny.
Korzystali z przywileju. Nie da się ukryć - w bydlęcych wagonach do granicy ich nie odstawiano.
Cytuj:
Podziały nie były wówczas tak jednoznaczne, że można sprawę postawić jasno: "Polacy wypędzili Żydów". W wielu żydowskich rodzinach część osób wyjechała, część zaś została i nadal robiła w PRL karierę.
Marek Edelman, Bronisłw Geremek, Adam Michnik, Jacek Kuroń, ... - karierę robili i później.
Ci co zostali, a nie podpadli władzy, bez przeszkód dostawali paszporty, bez przeszkód mogli odwiedzać rodziny "za żelazną kurtyną" (o czym inni w podobnej sytuacji mogli tylko pomarzyć albo zawierać z ubecją układy). Wystarczy przypomnieć jakie biznesy robiło się na różnicy kursu dolara do złotówki i kogo było stać na zakupy w "Pewexie" ...
Cytuj:
Przy okazji wyszło na jaw, że jeden z ubeków, niejaki Markus Kac żył sobie w Polsce, także po 1989 roku, na od dawna nieaktualnych, sowieckich dokumentach osobistych. Skoro było to możliwe, to ile takich przypadków było wcześniej w "Polsce Ludowej"?
Jeszcze jeden cytat:
Cytuj:
To, co jest najbardziej we wszystkich porównaniach przykre i bolesne, to fakt, że całkowicie pomija się wydarzenia niewiele wcześniejsze niż marzec 1968, mianowicie bardzo ostrą walkę z Kościołem i katolikami w PRL w okresie Milenium Chrztu Polski. Komunistyczne sądy skazały wówczas na kary więzienia ponad tysiąc osób (!), w tym kilkadziesiąt na 3-5 lat. Skazani odcierpieli wyroki w całości. Kilkadziesiąt tysięcy ukarano aresztami i grzywnami. Ale nie byli to członkowie PZPR, "utrwalacze władzy ludowej", funkcjonariusze bezpieki i weterani "międzynarodowego ruchu robotniczego". Być może właśnie dlatego tak skutecznie są rugowani z naszej zbiorowej pamięci.
Pomija się, bo nie przystaje to do wzorca Polaka-Żydożercy, co to "z mlekiem matki wyssał ...". Wzorca bardzo pożytecznego z punktu widzenia 67 mld dolarów roszczeń i innych biznesów, które można na tym ubić.
W tym kontekście patrzeć należy na przyspieszony tryb uznawania za nie byłe wyrzeczeń się polskiego obywatelstwa przez rząd Tuska. Uznawanie
w istocie rasistowskie, bo za kryterium przymujące pochodzenie narodowościowe, religijne i rasowe.
A do dziś nawet symbolicznie nie naprawiono krzywd w stosunku do żołnierzy Maczka i naszych rodaków z Kresów, zesłańców do Kazachstanu na Syberię - w większości przed 1939 rokiem obywateli polskich.
Przeciwnie, czyni się rozróżnienia na tych "dobrych" i tych "złych", zakazuje się dyplomatm kontaktów z tymi "złymi", na szefa komisji sejmowej do spraw kntaktów z Polakami za granicą ustanawia się Borowskiego, komucha ...