http://www.newsweek.pl/wydania/1255/roz ... ,69495,1,1
Ten artykuł zamieszał mi w głowie, pokazał wszystko z zupełnie innej strony. Gorąco zachęcam do przeczytania i podzielenia się refleksją!

"Kobieta rodzi Syna, w tym w zasadzie jest wszystko – po co dodawać coś więcej?"

Nie rozumiem tego pana. Chyba zapomniał o znaczeniu słów kolędy Bóg się rodzi.

"Boże Narodzenie – tu znów Chesterton – to nie hinduska konferencja pokojowa
i nie skandynawski (u nas – góralski) festyn zimowy."

Kobieta zostaje wzięta do nieba, w tym w zasadzie jest wszystko – po co dodawać coś więcej?
Uroczystość 15 sierpia to nie festyn.
Nieżywy mężczyzna ożywa, w tym w zasadzie jest wszystko – po co dodawać coś więcej?
Wielkanoc to nie festyn.
....

"I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego."

Jan 3:13

Mężczyzna wstępuje do nieba, w tym w zasadzie jest wszystko – po co dodawać coś więcej?
Wniebowstąpienie Pańskie to nie festyn.

Bardzo dobry artykuł. Zmuszający do refleksji. I w jednym zgodzę się całkowicie: w święcie Bożego Narodzenia 99,9% to ozdobniki nie mające wiele wspólnego z wydarzeniami w Betlejem.
Bardzo spodobało mi się zakończenie : Maria urodziła dziecko, jeszcze słaba przytuliła owinięte w pieluchy do piersi i nastała owa "magiczna" chwila, chwila jaką mężczyzna stojący obok ledwie może dotknąć, chwila bezwarunkowej, bezdennej miłości, tu miłości do całego swiata. Kobieta urodziła Syna Bożego - po co dodawać coś więcej?

To Syn wstąpił do nieba! Po co robić z tego festyn "czcicieli świętego jaja" ? A spytaj się wokoło, czy ludzie wyobrażają sobie Wielkanoc bez święconego jajka (i innych "dodatków" z półlitrówka włącznie).
Nie oczekuję odpowiedzi.

A co myślicie o miejscu urodzenia Jezusa w świetle tego artykułu? Jednak nie stajenka?

Mało prawdopodobne. Nie w tej kulturze. Mogę sobie jeszcze wyobrazić, ze przeniesiono kobietę rodzącą dla jej wygody z zatłoczonych pomieszczeń do "gospodarczego" (widziałem wiele domów w których ludzie śpią na piętrze, a część pomieszczeń i zwierzęta sa na parterze - architektura zachowana np. w Turcjii, w Syrii; w Libanie nie byłem). Ale aby krewni nie przyjeli Józefa - to w głowie mi się nie mieści.

Dodaj do Bożego Narodzenia kwestię karpia - od dwóch tygodni nie mówi się o niczym innym związanym z Bozym Narodzeniem jak o karpiach, ich cierpieniu i "humanitarnych" sposobach zabijania. Nawet słyszałem porównanie do rzezi niewiniątek (sic!). Tak daleko doszliśmy w owych dodatkach.

Nad karpiem lamentują ale wszelkiego rodzaju mięsiwo w zęby nie kłuje...a przecież kolejne zwierzę straciło życie.

A gazeta wyborcza z czwartku lub piątku pisała o sztuce ulicznej
będącej drogą krzyżową z udziałem karpia (serio!)
(stacja 1 - karp odłowiony - i tu opis męk w związku z odłowieniem)

Kozioł zna mnie z innego wątku o zwierzętach i nikt mnie o niewrazliwość na ich los posądzić nie może, ale się wściekłam - cel nie uświęca środków, to moim zdaniem jest grubo nie w porządku
a Ci co to wymyslili chyba mają nie po kolei w głowie

A teraz trochę inaczej.
Powiedzcie dlaczego obrońcy zwierząt są to tacy "chłopcy do bicia"
(abstrahuję od tego przypadku)

dlaczego jak się mówi o ochronie życia ludzkiego to zaraz się dołącza
"a obrońcy zwierząt bronią życia kota!"

dlaczego jak się mówi (tak jak w tym wątku)
o wypraniu obchodów Bozego Narodzenia z treści religijnych

zaraz się dodaje
"a obrońcy zwierząt mówią o cierpieniach karpi"

wytłumaczcie mi dlaczego?

jesienna, sama dałaś odpowiedź na swoje pytanie: bo się sami podkładają
az mnie dziw bierze, ze nikt nie doniósł prokuraturze o obrazie uczuć religijnych
a przy tym jest taki absurd, ze jak zabiję karpia na oczach dziecka to mogą mnie za to posadzić!

Dziwisz się więc, dlaczego owi "obrońcy" tak często stają się chłopcami do bicia? Bo "Ci co to wymyslili chyba mają nie po kolei w głowie". I tyle.

Wróćmy do Bożego Narodzenia. wielkanoc doczekała się okreslenia "swięta czcicieli świętego jaja", co proponujecie na okreslenie tego całego cyrku z gwiazdorem, choinka, prezentami, skarpetami, karpiami, gęsiami (u ewangelików), skrzatami, osłami, owieczkami i innymi dziwactwami ?

Pokaz mi nauczanie kościoła w którym pisze że obowiązkowo trzeba na święta malować pisanki, pic wodę albo zabijać karpia. Obyczajowość nie zawsze pokrywa się z religią.

Może warto by przeprowadzić taki eksperyment,
W myślach, inaczej pewnie się nie da (a szkoda).
- zrezygnować z postrzatanego "na błysk" mieszkania
- zakupów przedświątecznych
- choinki, bombek, światełek na choince
- prezentów, śpiewania kolęd
- suto zastawionego stosłu, karpia makowca itp.
-
może tylko zostawić wspólne czytanie opisu narodzenia pańskiego
z ewangelii świętego łukasza, wspólną mopdlitwę,
świecę, płatek i Pismo św. otworzone w odpowiednim miejscu na stole

i gdy wtedy dalej się czuje,
że to są święta bożego narodzenia
to wszystko jest w porządku

ale jeżeli się tego nie czuje
i pojawia się myśl - ee... to nie są żadne święta..
to warto by się porządnie zastanowić
czy napewno znaczenie tych świąt i tradycje z nimi związane
są na właściwych miejscach


co do artykułu Hołowni (początek wątku)
to treść jest w porządku
ale forma...

przelatując go tylko oczami, bez wgłębiania się
(zawsze tak robię zanim przeczytam)
odebrałam to jak zwykłe marudzenie

co do zabijania karpia na oczach dziecko nie wiem jak to wygląda prawnie
i nie chcę dyskutować czy kara więzienia jest adekwatna do czynu

ale uważam, że taki czyn

jest gwałtem na dziecka,
na jego naturalnej wrażliwości

są dwie możliwości, albo przeżyje szok
i na zostanie to w nim na długo
(o ile nie na zawsze)

albo w obronie przed tym szokiem zupełnie wyprze wrażliwość na cierpienie
(w tym cierpienie ludzkie)

jeżeli karzemy za epatowanie dzieci pornografią
to za fundowanie im takiego widoku tym bardziej

Ludzie potrzebujący intensywniejszego przeżycia świąt,
zostają czcicieli świętego jaja, ponieważ nie są czcicielami Chrystusa.
Gdyby nie mieli przed Nim innych bogów, to żadne festyny nie byłyby im potrzebne,
a nawet jeśli już, to ich przygotowanie i obchodzenie byłoby nieco inne.
Najpierw należałoby się spytać, czego symbolem są jajka i czy te symbole są potrzebne
(również w kontekście tego, że kapłani Kościoła zachęcają do ich przynoszenia).
A ta półlitrówka skąd się wzięła?
W telewizji jakoś reklam alkoholów wysokoprocentowych za wiele nie ma,
a mimo to spożycie utrzymuje się na znaczącym poziomie.

Jajko jest tradycją religijną (poganochrześcijańską), a wódka jednak świecką.