„Kulty cargo” istnieją mocno zakorzenione na archipelagu Vanuatu. Podczas II wojny światowej przewinęło się tędy — w drodze na pacyficzne pola bitewne — jakieś pół miliona amerykańskich żołnierzy. Ekwipunek („cargo”), który Amerykanie przywieźli ze sobą, był dla wyspiarzy czymś niezwykłym, zachwycającym. Gdy wojna dobiegła końca, żołnierze po prostu spakowali się i opuścili wyspy. Zbędny ekwipunek i niewykorzystane zapasy wartości milionów dolarów wyrzucili do oceanu. Żeby zachęcić ich do powrotu, grupy religijne zwane „kultami cargo” budowały nabrzeża portowe i lądowiska. Urządzały też ćwiczenia wojskowe z atrapami broni. Setki wieśniaków z wyspy Tanna w dalszym ciągu modli się do Johna Fruma, mitycznego bohatera amerykańskiego, który — jak twierdzą — wróci kiedyś z przeobfitym „cargo”.
Członkowie tych ugrupowań oczekują przybycia statku lub samolotu białych ludzi, mających niby mesjasze obsypać ich bogactwami i zapoczątkować erę szczęśliwości, podczas której nawet zmarli powrócą do życia.
Informacje o Johnie Frume w Wikipedii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/John_Frum