Mikolaju, przepraszam Cie ale troche skojarzylo mi sie to zdanie o "szatanie próbującym odwieść od dobrej drogi" z moimi nauczycielami ktorzy na moje podobne "rewelacje" czesto z przerazeniem krzyczeli po japonsku - MAKYO !MAKYO! - czyli w swobodnym tlumaczeniu znaczy to samo czyli cos o diable probojacym odwiesc mnie z dobrej drogi. Wybacz ale to bylo tylko takie moje Deja Vu i nic wiecej. Tak ze Djabel czai sie wszedzie.
A "piernik do wiatraka" ma sie tak jak sie ma - moja "Buddyjskosc" to "Buddyjskosci" Dalai Lamy. Jak sam pieknie napisales o zaufaniu do Nauczyciela w kwestii Krainy Buddhy Amithaby ktorej istnienia tak dokonca sprawdzic sie nie da, tak mam zaufanie do Dalai Lamy i wielu innych Nauczycieli z roznych stron w kwestii - Dialogu pomiedzy ludzmi.
A to o wiele latwiejsze bo calkowicie sprawdzalne, tyle ze To trzeba dotknac najpierw w sobie, odszukac, pokochac ten Dialog najpierw z samym soba. I wtedy moze bedzie to mozliwe z drugim czlowiekiem.
Byl taki moment w mojej praktyce ze zrozumialam ze niemam czego bronic, ze juz nie trzeba nic udawadniac jezeli moge otworzyc oczy na fizyke kwantowa to czemu nie sprubowac z Mistykami Chrzescijanskimi.
Nie wiem czy dialog pomiedzy Buddyzmem a Chrzescijanstwem jest mozliwy, ale wiem napewno ze dialog z samym soba przynosi rezultaty moze nie "teologicznych dociekan" ale jak to mowia - dla dobra wszystkich czujacych istot.
Dominikdano, bylem na tej stronie Benedyktynow bardzo mi sie podobala i mysle ze obiema rekami podpisuje sie pod tym testem Jana Kasjan.
Marge.
I prosze traktowac to co napisalam z odrobina poczucia humoru.
Pozdrawiam rowniez Serdecznie i Goraco.
Marge.