Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 10:26



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 13 ] 
 Zróżnicowanie religijne świata 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr gru 15, 2004 15:45
Posty: 1
Post Zróżnicowanie religijne świata
Witam i na wstępie powiem szczerze że trafiłem tu przez przypadek i pomyślałem że możecie mi chyba pomóc
Musze napisać do szkoły prace na temat "Zróżnicowanie religijne świata" czy ktoś z Was ma takie informacje? wiem że religii a właściwie pochodnych tych podstawowych jest wiele ale ja potrzebuje prace na poziomie szkoły średniej.
Pomożecie?:)

_________________
Pozdrawiam Elektryczek


Śr gru 15, 2004 16:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57
Posty: 578
Post 
Tylko jest jedna religia pochodząca od Boga. Reszta to sekty i schizmy pochodzące od diabła, Ojca kłamstwa. :)

_________________
Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.


Śr gru 15, 2004 19:29
Zobacz profil
Post 
Konserwatysta napisał(a):
Tylko jest jedna religia pochodząca od Boga. Reszta to sekty i schizmy pochodzące od diabła, Ojca kłamstwa. :)

Jak rozumiem o katolicyzmie mówisz. Jak myślisz konserwatysto czy poza katolicyzmem jest zbawienie? Rozwiń ten temat.

zobacz:

fragmenty Konstytucji dogmatycznej o Kosciele z Soboru Watykanskiego II:

Cytuj:
Do tej zatem katolickiej jedności Ludu Bożego, która jest znakiem przyszłego pokoju powszechnego i do niego się przyczynia, powołani są wszyscy ludzie i w różny sposób do niej należą lub są jej przyporządkowani zarówno wierni katolicy, jak inni wierzący w Chrystusa, jak wreszcie wszyscy w ogóle ludzie, z łaski Bożej powołani do zbawienia. (pkt 13)



oraz

Cytuj:
Ci wreszcie, którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii, w rozmaity sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego. Przede wszystkim więc naród, który pierwszy otrzymał przymierze i obietnice i z którego narodził się Chrystus wedle ciała (por. Rz 9,4-5), lud dzięki wybraniu szczególnie umiłowany ze względu na przodków, albowiem Bóg nie żałuje darów i wezwania (por. Rz 11,28-29). Ale plan zbawienia obejmuje także i tych, którzy uznają Stworzyciela, wśród nich zaś w pierwszym rzędzie muzułmanów, oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który sądzić będzie ludzi w dzień ostateczny. Także od innych, którzy szukają nieznanego Boga po omacku i wśród cielesnych wyobrażeń, Bóg sam również nie jest daleko, skoro wszystkim daje życie, tchnienie i wszystko (por. Dz 17,25- 28 ), a Zbawiciel chciał, aby wszyscy ludzie byli zbawieni (por. 1 Tm 2,4). Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie. Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie. Cokolwiek bowiem znajduje się w nich z dobra i prawdy, Kościół traktuje jako przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie.(pkt 16)


Cz gru 16, 2004 11:22
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57
Posty: 578
Post 
Sobór Wat II nie był dogmatyczny, więc te dokumenty sa diabła warte, bo pochodzą własnie od niego. :)

_________________
Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.


Cz gru 16, 2004 21:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Poproszę o udowodnienie, że nie był dogmatyczny :)


Cz gru 16, 2004 21:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57
Posty: 578
Post 
Cytuj:
Tekst przemówienia Józefa kardynała Ratzingera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, wygłoszonego 13 lipca 1988 r. w Santiago de Chile do biskupów chilijskich.

W ostatnich miesiącach włożyliśmy sporo pracy w sprawę Lefebvre'a ze szczerym zamiarem stworzenia dla jego ruchu przestrzeni życiowej w granicach Kościoła. Stolica Apostolska była z tego powodu poddana krytyce. Mówiono, że Rzym nie bronił II Soboru Watykańskiego z wystarczającą energią; że podczas gdy traktował postępowe ruchy z wielką surowością, jednocześnie afiszował się z przesadną sympatią dla rebelii tradycjonalistów. Rozwój wypadków wystarczy, aby zadać kłam tym twierdzeniom. Mityczna szorstkość Watykanu wobec odchyleń postępowców okazała się zwykłym pustosłowiem. W rzeczywistości, jak dotychczas, publikowano jedynie ostrzeżenia; w żadnym przypadku nie nałożono kar kanonicznych w ścisłym znaczeniu. I fakt, że kiedy kości zostały rzucone, Lefebvre zdradził porozumienie, które już było podpisane, ukazuje, iż Stolica Apostolska, czyniąc naprawdę hojne koncesje, nie udzieliła mu tak całkowitego przyzwolenia, jakiego sobie życzył. Lefebvre widział, że w zasadniczej części porozumienia, miał przyjąć Vaticanum II i deklaracje posoborowego Magisterium, stosownie do właściwego autorytetu każdego dokumentu.

Istnieje skandaliczna sprzeczność w fakcie, że ci sami ludzie, którzy nie przepuszczą żadnej okazji, aby pokazać światu swoje nieposłuszeństwo wobec Papieża i dokumentów Magisterium ostatnich 20 lat, oni właśnie myślą, że mają prawo osądzać postępowanie Stolicy Świętej jako zbyt łagodne i pragnąć, aby wymagano absolutnego posłuszeństwa w odniesieniu do Vaticanum II. W analogiczny sposób próbują dowodzić, że Watykan przyznał prawo do odmiennego zdania Lefebvre'owi, uparcie odmawiając tego samego promotorom tendencji postępowej. W rzeczywistości, jedyny punkt, zatwierdzony w porozumieniu, idący za Lumen Gentium 25, stwierdza oczywisty fakt, że nie wszystkie dokumenty Soboru mają tę samą rangę. Co do reszty, jasno wyłożono w podpisanym tekście, że należy unikać publicznych polemik i że wymagane jest pozytywne nastawienie względem oficjalnych decyzji i deklaracji.
Przyznano na dodatek, że Bractwo Św. Piusa X mogłoby przedstawiać Stolicy Apostolskiej -- która zastrzega sobie wyłączne prawo decyzji -- poszczególne trudności dotyczące interpretacji reform prawnych i liturgicznych. Wszystko to jasno dowodzi, że w trakcie tego trudnego dialogu Rzym okazał hojność we wszystkim, co podlegało negocjacji, wraz ze stałością w kwestii zasad. Wyjaśnienie, którego udzielił Msgr. Lefebvre, aby usprawiedliwić wycofanie się z porozumienia, ujawnia całą prawdę. Oświadczył on, że w końcu zrozumiał, iż podpisane przezeń porozumienie ma na celu jedynie włączenie jego dzieła w "Kościół soborowy". Kościół katolicki w zjednoczeniu z Papieżem jest, jego zdaniem, "Kościołem soborowym", który zerwał ze swoją własną przeszłością. Wydaje się, że on naprawdę już nie jest zdolny dostrzec, iż mamy do czynienia z Kościołem katolickim w całości jego Tradycji, do której należy także Vaticanum II.

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że problem postawiony przez Lefebvre'a, nie został zamknięty przez zerwanie dokonane 30 czerwca. Byłoby zbyt prosto schronić się w rodzaj tryumfalizmu i myśleć, że ta trudność przestała istnieć z chwilą, w której ruch prowadzony przez Lefebvre'a oddzielił się od Kościoła. Chrześcijanin nigdy nie może ani nie powinien czerpać przyjemności z podziału. Nawet choć jest absolutnie pewne, że wina nie może być przypisywana Stolicy Apostolskiej, mamy obowiązek badać samych siebie, jakie popełniliśmy i popełniamy błędy. Logiczne jest, że musimy do oceny teraźniejszości używać tych samych kryteriów, przy pomocy których w dekrecie o ekumenizmie Vaticanum II oceniamy przeszłość.

Jedno z podstawowych odkryć teologii ekumenizmu głosi, że schizma może mieć miejsce tylko wtedy, kiedy jakieś prawdy i wartości chrześcijańskiej wiary nie są już obecne w życiu Kościoła, nie są w Kościele miłowane. Prawda, która jest marginalizowana, ulega autonomizacji, odłącza się od całej struktury eklezjalnej, a wokół niej formuje się nowy ruch. Musimy podjąć refleksję nad następującym faktem: wielka liczba katolików, daleko poza wąskim kręgiem Bractwa Lefebvre'a, postrzega tego człowieka jako -- w jakimś sensie -- przewodnika lub co najmniej użytecznego sprzymierzeńca. Próżno przypisywać wszystko motywom politycznym, nostalgii lub czynnikom kulturowym pomniejszego znaczenia. Te przyczyny nie są zdolne objaśnić siły przyciągania, które odczuwają nawet ludzie młodzi, a właściwie szczególnie młodzi, pochodzący z wielu całkiem różnych narodów i żyjący w zupełnie odmiennych warunkach politycznych i kulturowych. Niewątpliwie z każdego punktu widzenia prezentują oni poglądy ograniczone i jednostronne; jednak również nie ulega wątpliwości, że zjawisko tego rodzaju byłoby niepojęte, jeśli nie działałyby tam dobre pierwiastki, które w ogóle nie znajdują wystarczającej możliwości, aby żyć dzisiaj w granicach Kościoła.

Z tych wszystkich powodów, powinniśmy widzieć tę sprawę głównie jako okazję do rachunku sumienia. Powinniśmy zadać sobie zasadnicze pytania o braki w pasterskim życiu Kościoła, które zostały ujawnione przez te zdarzenia. W ten sposób będziemy zdolni zaoferować miejsce w Kościele tym, którzy tego miejsca szukają i pragną, oraz odniesiemy sukces w usuwaniu wszystkich powodów do schizmy. Odnawiając wewnętrzne rzeczywistości Kościoła możemy sprawić, że taka schizma stanie się bezcelowa. Myślę, że ważne jest przemyśleć trzy punkty.

Choć jest wiele motywów, które mogą prowadzić wielką liczbę ludzi do szukania schronienia w tradycyjnej liturgii, głównym powodem jest, że odnajdują tam zachowane dostojeństwo sacrum. Po Soborze było wielu księży, którzy z premedytacją uczynili "desakralizację" swoim programem, pod pretekstem, że Nowy Testament obalił kult Świątyni: zasłona Świątyni, która rozerwała się przez środek w chwili śmierci Chrystusa na krzyżu, jest, zdaniem niektórych, znakiem końca sacrum. Śmierć Jezusa poza murami Miasta, to znaczy w świecie, jest teraz prawdziwą religią. Religia, jeżeli ma jakiekolwiek prawo bytu, musi istnieć w "niesakralności" zwykłego życia, w miłości, którą się żyje. Inspirowani takim rozumowaniem, odłożyli święte szaty; na ile mogli, obrabowali kościoły ze wspaniałości, która pomaga zwrócić myśl ku sacrum; zredukowali liturgię do języka i gestów zwykłego życia, używając pozdrowień, zwykłych znaków przyjaźni i tym podobnych.
Nie ma wątpliwości, że przez te teorie i praktyki, całkowicie zlekceważyli prawdziwy związek między Starym i Nowym Testamentem: zostało zapomniane, że ten świat nie jest Królestwem Bożym i że "Święty Boga" (J 6, 69) trwa w sprzeciwie w stosunku do świata; że potrzebujemy oczyszczenia, zanim się do Niego zbliżymy; że to, co świeckie, nawet po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa nie odniosło dużego sukcesu w stawaniu się świętym. Zmartwychwstały ukazywał się, ale tylko tym, których serca były otwarte na Niego, na Świętego; nie objawił się każdemu. W ten sposób otwarła się nowa przestrzeń dla religii, do której każdy z nas obecnie powinien przylgnąć; religii, która polega na zbliżaniu się do wspólnoty ze Zmartwychwstałym, któremu kobiety ze czcią upadły do stóp. Nie chcę obecnie dalej rozwijać tego punktu; ograniczę się do takiej konkluzji: powinniśmy przywrócić liturgii wymiar sakralny. Liturgia nie jest jakimś festiwalem czy spotkaniem w celu dobrej zabawy. To bez znaczenia, że jakiś ksiądz proboszcz wysila się na sugestywne idee albo obiecujące nowinki. Liturgia sprawia, że Trzykroć Święty Bóg jest obecny pośród nas; to krzak gorejący; to przymierze Boga z ludźmi w Jezusie Chrystusie, który umarł i zmartwychwstał. Ważność liturgii nie polega na tym, że oferuje interesującą rozrywkę, ale na czynieniu namacalnym Całkowicie Innego, którego nie jesteśmy godni wzywać. On przychodzi, ponieważ sam chce. Innymi słowy, istotą liturgii jest mysterium, uobecniane we wspólnym rytuale Kościoła; wszystko inne je umniejsza. Ludzie eksperymentują, próbując ożywić mysterium, i czują się oszukani, gdy tajemnica jest zamieniona w rozrywkę, a głównym aktorem w liturgii nie jest Żyjący Bóg, lecz ksiądz albo "kierujący liturgią".

Prócz kwestii liturgicznych, centralnym punktem konfliktu jest obecnie atak Lefebvre'a na dekret o wolności religijnej i na tak zwany duch Asyżu. W tym miejscu Lefebvre stawia granice między swoim stanowiskiem a dzisiejszym Kościołem katolickim.

Nie muszę używać wielu słów, aby wyrazić, że jego poglądy na te kwestie są nie do przyjęcia. Nie chcemy tu rozważać jego błędów, raczej chcemy spytać samych siebie, gdzie u nas brakuje jasnej postawy. Dla Lefebvre'a w grę wchodzi wojna przeciw ideologicznemu liberalizmowi, przeciw relatywizacji prawdy. Oczywiście nie zgadzamy się z nim, że -- rozumiane zgodnie z intencją Papieża -- tekst Soboru albo modlitwy w Asyżu noszą znamiona relatywizmu.

Trzeba koniecznie bronić Drugiego Soboru Watykańskiego przed Msgr. Lefebvre, jako ważnego i wiążącego dla Kościoła. Na pewno istnieje mentalność ciasnych poglądów, która izoluje Vaticanum II i prowokuje tę opozycję. Z wielu wypowiedzi odnieść można wrażenie, że począwszy od Vaticanum II wszystko uległo zmianie i że to, co go poprzedzało, nie ma żadnej wartości albo w najlepszym razie, ma wartość tylko w świetle Soboru.

Sobór nie był traktowany jak część całej żywej Tradycji Kościoła, ale jak koniec Tradycji, nowy punkt zerowy. Prawda jest jednak taka, że ten właśnie Sobór nie zdefiniował żadnego dogmatu i umyślnie zdecydował się pozostawać na umiarkowanym poziomie, jako Sobór czysto pastoralny; a jednak wielu traktuje go jak gdyby uczynił sam siebie rodzajem superdogmatu, który odbiera ważność wszystkiemu innemu. Ta idea jest wzmocniona przez rzeczy które dzieją się obecnie. To, co poprzednio uważano za najświętsze -- forma, w której przekazano nam liturgię -- nagle okazuje się czymś najbardziej zabronionym, jedyną rzeczą, której bezpiecznie można zakazać. Niedopuszczalne jest krytykowanie decyzji podejmowanych po Soborze; z drugiej strony, jeżeli ktoś kwestionuje starożytne zasady lub nawet wielkie prawdy Wiary -- na przykład cielesne dziewictwo Maryi, cielesne zmartwychwstanie Jezusa, nieśmiertelność duszy itd. -- nikt się nie skarży albo czyni to z największym umiarkowaniem. Sam, kiedy byłem profesorem, widziałem, jak ten sam biskup, który przed Soborem wyrzucił nauczyciela, cieszącego się nienaganną opinią, z powodu pewnej surowości mowy, nie miał zamiaru po Soborze usunąć profesora, który otwarcie zaprzeczał zasadniczym prawdom Wiary.

Wszystko to prowadzi wielką liczbę ludzi do zadawania sobie pytań, czy dzisiejszy Kościół jest rzeczywiście ten sam co wczoraj, czy ktoś go na coś innego zamienił, nie powiadamiając o tym ludzi. Jedyny sposób, aby uwiarogodnić Vaticanum II, to nazywać go tym czym jest: jedną z części nieprzerwanej, jedynej Tradycji i wiary Kościoła.

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że w duchowych ruchach posoborowej ery często zapominano albo nawet tłumiono kwestię prawdy: tutaj być może stajemy wobec kluczowego problemu dzisiejszej teologii i pracy duszpasterskiej.

Prawdę uważa się za przesadne roszczenie, za tryumfalizm, który winien być zakazany. Jasno widać to nastawienie w kryzysie, który dotyka ideału i praktyki misyjnej. Jeżeli nie wskazujemy na prawdę w głoszeniu naszej wiary i jeżeli ta prawda już nie jest istotna dla zbawienia człowieka, wtedy misje tracą sens. W efekcie wyciąga się wniosek, i to właśnie dziś, że w przyszłości powinniśmy się starać, aby chrześcijanie byli dobrymi chrześcijanami, muzułmanie dobrymi muzułmanami, hinduiści -- hinduistami i tak dalej. Jeżeli tak się uważa, jak mamy się dowiedzieć, że ktoś jest dobrym chrześcijaninem albo dobrym muzułmaninem?
Idea, według której wszystkie religie są -- jeżeli brać to na poważnie -- tylko symbolami czegoś, co ostatecznie jest niezrozumiałe, szybko zyskuje grunt w teologii i już przeniknęła do praktyki liturgicznej. Gdy do tego dochodzi, pozostawia się wiarę za plecami, ponieważ wiara w rzeczywistości polega na fakcie, że człowiek powierza się prawdzie tak dalece, jak jest mu znana. Tak więc w tej sprawie też jest wiele motywów do powrotu na właściwą ścieżkę.

Jeżeli ponownie uda się nam zwrócić uwagę i żyć pełnią katolickiej religii w odniesieniu do tych punktów, możemy mieć nadzieję, że schizma Lefebvre'a nie będzie trwała długo.

_________________
Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.


Cz gru 16, 2004 21:45
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Rozumiem zatem, że skoro powołujesz się na ten tekst, uznajesz go jako całość - łącznie ze stwierdzeniem:

Cytuj:
możemy mieć nadzieję, że schizma Lefebvre'a nie będzie trwała długo
?


Cz gru 16, 2004 22:09
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
I jeszcze jedno - każdy myślący człowiek odczyta włąściwie tekst, który zacytowałeś. Wyrywanie zdań z kontekstu i pomijanie całej reszty typowe jest niestety dla co poniektórych sekt.... nie podejrzewam, żebyś miał zamiar postępować w podobny sposób....


Cz gru 16, 2004 22:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Czekam na argumenty - nie na hasła wzięte z powietrza i nie poparte argumentami, cytatami itp.


Cz gru 16, 2004 22:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57
Posty: 578
Post 
Cytuj:
Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości - 17 aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu.
Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się*, i na Jego królestwo: 2 głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. 3 Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. 4 Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. 5 Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie!

Czy moje słowo cenisz więcej niż Boga? :o

_________________
Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.


Pt gru 17, 2004 19:31
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2004 8:50
Posty: 48
Post 
Bo ponieważ poganie nie mający zakonu, z przyrodzenia czynią, co jest w zakonie, ci, zakonu nie mając, sami sobie są zakonem; (Księga Rzymian 2 : 14)


Pt gru 24, 2004 16:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57
Posty: 578
Post 
Cytuj:
Czy może jest czymś ofiara złożona bożkom? Albo czy sam bożek jest czymś? 20 Ależ właśnie to, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu*. Nie chciałbym, byście mieli coś wspólnego z demonami. 21 Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie możecie zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów. 22 Czyż będziemy pobudzali Pana do zazdrości?* Czyż jesteśmy mocniejsi od Niego?

A to co? :o

_________________
Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.


So gru 25, 2004 11:40
Zobacz profil

Dołączył(a): N lip 10, 2005 17:47
Posty: 18
Post 
Cytuj:
Tylko jest jedna religia pochodząca od Boga. Reszta to sekty i schizmy pochodzące od diabła, Ojca kłamstwa.

Chyba sie nie wysililes wymyslajac ten tekst;
Jesli tylko katolicyzm pochodzi od Jahwe to od jakiego bostwa pochodzi muzulmanizm czy judeizm???
Twoja wypowiedz jest obrazliwa dla wszystkich religii procz twojej. Zastanow sie jakie jej dajesz swiadectwo.
Cytuj:
Bo ponieważ poganie nie mający zakonu, z przyrodzenia czynią, co jest w zakonie, ci, zakonu nie mając, sami sobie są zakonem; (Księga Rzymian 2 : 14)
troche w tym racji :)

Cytuj:
4 Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom.

A ja uwazam iz odwrocilem sie od zmyslonych opowiadan na rzecz odkrywania prawdy...
Cytuj:
Czy może jest czymś ofiara złożona bożkom? Albo czy sam bożek jest czymś? 20 Ależ właśnie to, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu*. Nie chciałbym, byście mieli coś wspólnego z demonami. 21 Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie możecie zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów. 22 Czyż będziemy pobudzali Pana do zazdrości?* Czyż jesteśmy mocniejsi od Niego?

jest to nad wyraz bolesna dla mnie ignorancja. sprobuj konserwatysto odpowiedziec mi na pytanie dlaczego nie jestes w stanie zrozumiec iz poganizm nie jest wiara w wasze demony??? nie interesuja mnie one nie znam ich imion i nie wyslawiam ich, bo czyz jakikolwiek twor Waszego boga zwany jest Perunem?! ani Lucyfer ani Jahwe nie przypomina mi w niczym mojego Boga...


Pt wrz 30, 2005 21:02
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 13 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL