Troszeczkę przesadzasz.

Wiesz co, jeden z Twoich współwyznawców poczęstował mnie ostatnio złotą myślą, że wygniotłem z siebie myślowego bubla. W zasadzie cięzko się do tego odnieść na sposób rodzimowierczy, bo zostanie to zinterpretowane jako położenie uszu po sobie i powód do tryumfu. Ewentualnie można oznajmic, że sprzedaje się człowiekowi ignora i konsekwentnie to realizować - ale ja z zasady ludzi do killfile'a nie wrzucam; do tej pory raz mi się zdarzyło. Cóż więc pozostaje poza zapasami, oby nie w parterze?


Celnie. : )

I tak w życiu bywa.

Znaczący wzrost?
Co to znaczy?
Wcześniej była jedna publikacja a teraz są dwie? Wzrost o 100%?

Znaczący znaczy dający się zauważyć, większy niż w latach poprzednich przyrost artykułów prasowych.
Procentów, nakładu, ilości stron na artykuł, ilości słów na stronę nie mierzyłem i nie liczyłem.
Polecam odwołać się do wyszukiwarki internetowej - słowo kluczowe - "rodzimowiercy", "rodzimowierstwo", "zjazd w Łodzi".

Skąd takie nagłe zainteresowanie szczegółowymi analizami matematycznymi zagadnienia i co ono wnosi do postawionego tematu w tym wątku?

Proste.
Nie widzę znaczącego wzrostu. Nawet gdyby procentowo liczba publikacji wzrosła znacznie, w skali społecznej będzie to dla mnie w granicach błędu statystycznego.
Chyba że masz inne dane.

Ciekawe, czyli śledzisz temat rodzimowierstwa w prasie i telewizji na bieżąco? Tak z czytsej ciekawości pytam.

Zdanie moje, nie jest, jak pisałem, podparte skrupulatnymi obliczeniami. Aczkolwiek nie jestem w tej opinii osamotniony.

Nie, nie śledzę. Choc zdarzało mi sie z kilkoma rodzimowiercami rozmawiać.
Uważam, że gdyby wzrost był znaczący, coś bym zauwazył.
Nie zauważyłem.
Tak więc dla mnie to jakiś margines.

Czyli, znaczący wzrost w tym temacie możemy opisać, jako taki który zauważony by został przez ciebie?
Mocno osobiste.

Nie przesadzaj.
Czyli, znaczący wzrost w tym temacie możemy opisać , jako taki, który Ty zauważasz? Choc nie podparty skrupulatnymi obliczeniami?
Bo na razie to tylko mamy Twoją opinię i moją. Obydiwe niczym nie podparte.
To Ty twierdzisz, że ten wrzost jest znaczący.
Pora to udowdnić.
Poza tym miło się rozmawia...

Nie przesadzam, poprostu jak napisałem na moje oko artykułów przybyło w stopniu znaczącym, częściej natrafiałem na takie teksty, a sprawę obserwuję nie pierwszy rok. Znaczącym, czyli większym niż w latach poprzednich. Jak pisałem wiele osób ze środowiska, z dłuższym niż ja stażem, też uważa ten wzrost za znaczny.

Ty zaś najpierw napisałeś że wzrost ten mieści się w granicach marginesu błędu, czyli w teorii powinno to oznaczać że prowadziłeś w tym kerunku obserwacje. Może nawet pomiary, jako że pytałeś mnie o liczby. Po czym zapytany wprost o to jakie obserwacje prowadzisz - odpowiadasz że nie prowadziłeś żadnych. Zamiast o marginesie błędu zacząłeś mówić o "nie odczuwaniu wzrostu". Jak nie prowadziłeś obserwacji to właściwie jakie masz podstawy do posiadania nawet odczuć w tym temacie?

Wybacz ale jak można ożekać w temacie w którym się nie posiada wiedzy - wszak jak pisałeś nie śledziłeś tematu?
Z czystej ciekawości pytam.

Z czystej uprzejmości Ci odpowiadam:
- skoro piszesz, że temat obserwujesz (nie pierwszy rok) to przekonaj mnie, że tych artykułów przybylo w sposób znaczący.
To, że napisałem iż nie uważam, żeby to był wzrost znaczący, a zapytałem tylko czy ten wzrost nie mieści się w granicach błędu, bylo moim pytaniem a nie stwierdzeniem faktu. Dlatego, proszę, nie imputuj mi nie moich stwierdzeń.
Wykaż, proszę, że Ty z kolei masz w tej sprawie wiedzę, a nie przypuszczenia czy odczucia.

A gdzie w tym zdaniu jest forma pytająca?



A jak go masz widzieć jak sam przyznałeś w innej wiadomości, że nie obserwowałeś publikacji w prasie? Oczywistym zatem jest że go nie widzisz. Jak bowiem można widzieć coś na co się nie patrzy?



Że już pomnę że dla mnie znaczny wzrost ilości publikacji to właśnie znaczny wzrost procentowy. Przynajmniej dla mnie. Jak wynika z twojej wypowiedzi znaczny wzrost procentowy nie jest dla ciebie znacznym wzrostem.

Czymże jest tu zwrot "w skali społecznej".
Jak wnioskuję z szyku zdania
"w skali społecznej nawet znaczny wzrost procentowy ilości publikacji o rodzimowierstwie jest nieznaczny".


I jakich ty dowodów chcesz na to że zaobserwowałem w tym roku znacznie więcej artykułów niż w latach poprzednich? Poświadczenie od notariusza? Wysłania ci wszystkich materiałów pocztą?

Pośrednią formą może być użycie wyszukiwarki internetowej, coprawda część materiałów już zniknęła z internetu, a i nie wszystkie w niej są bądź były, ale jeśli potrafisz się nią posługiwać, to możesz dokonać pewnych obserwacji. Ale to pewnie za mało. Bo zakładam że już poczyniłeś te kroki w międzyczasie, w celu rozpoznania i opracowania metody weryfikacji ewentualnych danych ode mnie.

Zresztą nawet gdybym dostarczył dowodów na znaczny wzrost procentowy ilości publikacji o rodzimowierstwie, to można w owej tajemniczej "skali społecznej" stwierdzić że jest on "nieznaczny".

To zdanie większymi literami to jest to co wynika z twojego zdania, które adresowałeś do mnie.

Tak więc jaki jest sens udawadniania ci że ten wzrost jest znaczny, skoro

Zbędny raczej wysiłek.