Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 0:31



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 59 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4
 >>>Trzy poziomy religii 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt maja 27, 2005 15:25
Posty: 201
Post 
Pozwolę się wtrącić:
1. Dominikdano piszesz o zaparciu się siebie, twierdząc,że to osiągnąłeś. Przyznam,że jest to dla mnie niewyobrażalne i wybacz ale trudno mi w to uwierzyć. Jeśli bowiem oddawałeś się medytacji, to czy czyniłeś to w celu czysto altruistycznym? Nie sądzę - zapewne zależało Ci na WŁASNYM duchowym postępie. Dążenie do auto-oświecenia lub zbawienia jest moim zdaniem na wskroś egoistyczne, co nie znaczy,że złe.
Wręcz przeciwnie-jest to naturalne a zatem dobre.
Zaznaczam,że np człowiek dający jałmużnę jest w moim rozumieniu egoistą oświeconym. Dąży bowiem do satysfakcji moralnej, zbawienia, ukojenia sumienia czy innego zysku psychicznego.
Trafnie to ujął de Mello w swoich pracach.


Pt cze 24, 2005 18:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post W odpowiedzi Jokerowi
Zaprzeć siebie, czyli odrzucić koncepcję „ja i moje” (tj. skasować ego) jest podstawowym celem medytacji.
Dochodzi do tego samorzutnie w trakcie odpowiedniego treningu, niezależnie od intencji medytującego.
Mogą być i takie jak piszesz, wynikające z mojego egoizmu. Jednak wypływające z intencji człowieka, a nie z jego faktycznej wiedzy dobre postępowanie niczym się nie różni od postępowania złego. Skąd ma on bowiem wiedzieć jaki będzie ich skutek, a ten jest w tym wypadku decydujący o ocenie czynu.
Dobrymi intencjami piekło brukują.

Sąd, że jesteśmy jakimiś indywidualnymi, oddzielnymi od innych istot i rzeczy „bytami” jest fałszywy.
Nie ma tu nic z altruizmu lub egoizmu, bo nie ma ani altruisty, ani egoisty. Nie ma niczego takiego jak EGO, które ma coś WŁASNEGO, np. rozwój duchowy. To iluzja. Chodzi jedynie o poznanie Prawdy.
Nie ma też w rzeczywistości niczego dobrego ani złego. To są koncepcje (fałszywe wymysły) intelektu, który chce ponad wszystko BYĆ! On jest źródłem tego nieistniejącego „ja”.

Prac de Mello jeszcze nie czytałem. Może kiedyś.
Ddn


Pt cze 24, 2005 20:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 23, 2005 17:37
Posty: 820
Post 
Dominikdano

Książki de Mello przeglądałem... Jest tam lansowanq, między innymi, sugestia by odrzucać ego... wyzbywać się wszelkich "ja", "mnie". Oglądać siebie "zewnętrznym okiem" spoza siebie.

Religie, poza bezsprzecznymi wadami, o których pisałeś, mają jednak jeden aspekt pozytywny... mianowicie głoszą, i przez to generują między innymi mistyków. Nie przesadzajmy, więc z tą krytyką. Aczkolwiek zgadzam się, że religijność nie musi być podstawą życia każdego człowieka. Religijność to nie to samo, co duchowość.

Jednak w podstawowej sprawie w Twoich rozważaniach widzę pewną pryncypialną sprzeczność. Skoro uważasz, że ten świat naszych „ego” jest iluzoryczny, to pytam... do kogo piszesz ten post i wszystkie pozostałe. Przecież adresatów tych postów nie ma.


Pt cze 24, 2005 20:59
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Xenotym

Cytuj:

Jednak w podstawowej sprawie w Twoich rozważaniach widzę pewną pryncypialną sprzeczność. Skoro uważasz, że ten świat naszych „ego” jest iluzoryczny, to pytam... do kogo piszesz ten post i wszystkie pozostałe. Przecież adresatów tych postów nie ma.


Nie utrzymuję, że nie ma odczuwających istot. One nie istnieją, ale też nie nieistnieją. To zasadnicza różnica. Doświadczają cierpień i dążą do zbawienia (uwolnienia od cierpień). Nie zdają sobie sprawy z fałszerstwa wypływającego z ich własnych umysłów, ulegając złudnym myślą, że „czymś” są.

Nie łudzę się, że już dziś, za chwilę, przekonam kogoś do tego co przekazuję. To proces rozciągnięty na wiele lat. Jednak taki impuls może się kiedyś przerodzić w urzeczywistnienie.
Wiele lat temu sam czytałem tego typu wypowiedzi z wątpliwościami podobnymi do Waszych.
Każdy rozsądny człowiek winien wątpić w tego rodzaju sądy (jak moje wypowiedzi), aż do całkowitego rozwiązania kwestii. To jest jedyny sprawdzian wiarygodności.

Nie łatwo zaistnieć jako człowiek.
Zmarnować życie bezowocnie jest największą głupotą. Iluż go naprawdę nie zmarnowało? Bardzo niewielu. To ewentualni adresaci moich postów.

Ddn


Pt cze 24, 2005 21:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 23, 2005 17:37
Posty: 820
Post 
Dominikdano

Nieszczęście polega na tym, że przeczucie istnienia czegoś NAD ma prawie każdy człowiek. Ma też przeczucie, że to NAD podawane przez różne religie (nie wyłączając Twojej wiedzy o prawdzie) może być zwykła mistyfikacją. Przyjmując ten lub inny punkt widzenia za drogowskaz można pójść w maliny.
Logicznym wydaje się pójść w kierunku prawdy wspólnej dla różnych religii, ale to też mogą być maliny, gdyby okazało się, że jednak tylko jedna z nich się nie myli.

W rozumieniu ateisty marnowaniem życia jest dowolna uległość jakiejkolwiek iluzji. Ateistą po trosze jest każdy z nas. Każdy z nas myje zęby by uchronić się przed bólem zęba. Każdy jest realistą w konfrontacji z koniecznością dnia codziennego.

W rozumieniu dogmatycznego wyznawcy jakiejkolwiek religii, marnowaniem życia jest jakiekolwiek odstępstwo od nawet zewnętrznych atrybutów jego wiary np. nie odmówienie jakiejś tam rutynowej modlitwy.

Mój pogląd na to zagadnienie sprowadza się do prostej diagnozy. Niech każdy idzie swoją drogą. Byleby to była faktycznie jego droga. Nie znam prawdy, przeczuwam, mam pewne pomysły. One się ulegają codziennej modyfikacji.

W pewnym sensie nie obchodzi mnie problem zbawienia. Nie żyję dla tego celu. Chciałbym jedynie stając przed sądem, nie czuć do siebie obrzydzenia. Chciałbym mieć, chociaż argument ten jeden, że jakiś tam prób poznawczych w swym życiu dokonywałem, że się przynajmniej zastanawiałem, że nie chwytałem się najbliżej leżącej poszlaki.

Sęk w tym, dopuszczam też fakt skromny, że sąd ów nie istnieje.

Zresztą z ostatniego Twojego postu wynika, że doskonalę rozumiesz podejrzliwość człowieka

Cytuj:
Nie utrzymuję, że nie ma odczuwających istot. One nie istnieją, ale też nie nieistnieją. To zasadnicza różnica. Doświadczają cierpień i dążą do zbawienia (uwolnienia od cierpień). Nie zdają sobie sprawy z fałszerstwa wypływającego z ich własnych umysłów, ulegając złudnym myślą, że „czymś” są.

Upieram się jednak, że istnieją, są ograniczone, lecz są. Nie są być może tym, czym myślą, że są. Są choćby strzępkiem większej całości, są tej całości ułomnym obrazem . Ale są.

Pozdr.


Pt cze 24, 2005 22:43
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Xenotym

Myślę, że ta nasza polemika w tym miejscu ma swój finał.
Miło mi się z Tobą rozmawiało

Pozdrawiam serdecznie
Dominikdano


Pt cze 24, 2005 23:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 23, 2005 17:37
Posty: 820
Post 
Dominikdano napisał(a):
Xenotym

Myślę, że ta nasza polemika w tym miejscu ma swój finał.
Miło mi się z Tobą rozmawiało

Pozdrawiam serdecznie
Dominikdano


Masz rację, tu warto zakonczyc. Pojawią się pewnie inne wątki, zatem do usłyszenia. :)

Pozdr


So cze 25, 2005 20:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45
Posty: 3638
Post 
podsumuje ,że ostatnio jak już pisałem jest bardzo zaczepna w Polsce cywilizacja bizantyńska która zmienia jak widać swoją religię panującą na rzecz buddyzmu

to buddyzm zawsze sie zmienia wkraczając w zasięg jakieś cywilizacji
z tąd wnioski ,że buddyzm zgadza się z naszymi poglądami

takie nagłe oświecenie ,odkrycie na miare Kolumba
- niesamowite :lol: :x

_________________
Niech żyje cywilizacja łacińska !!!

więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...


So cze 25, 2005 23:00
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 10, 2006 10:40
Posty: 70
Post 
Xenotym napisał(a):
Dominikdano napisał(a):
Jestem mistykiem i to wszystko.

hmmm.... uważasz się za mistyka, czy jesteś za mistyka uważany.
Mistyk to wielkie słowo, zdajesz sobie chyba z tego sprawę.
Napisz parę słów na czym polega twój "fach".


Do Xenotyma:
Mistyk = oswiecony (cel wszystkich religii). Uwazasz sie? To absolutna wewnetrzna pewnosc i (nieraz, w liniach buddyzmu np) potwierdzenie od innych oswieconych.

Ddn,
Zdaje sie, ze nie ma dla nas miejsca. Wylano mnie dzisiaj z forum budda (za poglady). Sprawdzilam pare innych: na forum metta tez: jesli kto sie wyrwie, ze zna prawde - leci. Tu na wiara tez Ci raz niewygodny watek usunieto. Forum Igora jest bez cenzury ( i admin przychylny), ale tam ludzie, ktorych szukamy, nie zajrza - chyba ze specjalnie zaprosimy.
Rozumiem doskonale Twoje poziomy religii, sama pisalam tez o poziomach rozumienia - i porozumienie jest NIEMOZLIWE miedzy oswieconym a jeszcze nie. Tam jest skok JAKOSCIOWY. To, co nas spotyka na roznych forach, to tylko jeszcze jedno potwierdzenie.
Za to - doskonale sie porozumiewaja wszyscy mistycy, niezaleznie od religii wyjsciowych (ktore tu sa tylko drogami do celu tj unii z Bogiem, Absolutem, osiagniecia 'czwartego' stanu swiadomosci, oswiecenia, wyzwolenia - kazda religia ma swoje slowa na to).
Wiem kogo szukasz - innych podobnie myslacych tj juz mistykow, z ktorymi mozna bedzie wymienic informacje i porownac doswiadczenia. Moze zrobic cos dalej - w koncu jeszcze zyjemy. Jest kilka nickow na buddzie - mozna ich zaprosic do Igora tez, znam paru innych na necie (i w realu). Ale - nie jestesmy zbyt liczni (a nawet - bardzo rzadcy), wyszlismy poza religie - brak wspolnego jezyka (choc orientujemy sie dobrze w wielu).
Ech, i wsrod nas samych bedzie milczenie - potrzebujemy tez adwersarzy.
Brakuje mi forum. Najodpowiedniejszym dla nas byloby taoizm, ale nie widze tego w jezyku polskim na necie.


So maja 06, 2006 10:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Witaj Nino

Banowanie też tam przerabiałem. To jest dość przykre doznanie, jakby rzucenie anatemy, mściwej niesprawiedliwej klątwy. Można sobie wyobrazić jaka to była kiedyś straszna rzecz dla tych mistyków, którzy poznając prawdę próbowali ją innym przekazać. Dostawali bana realnego, a nie zawsze kończyło się na słowach i prawdziwej banicji. Można było wylądować na przykład na krzyżu, lub w sporym ognisku. Oby się to już nigdy i nigdzie nie zdarzyło. Nie wyobrażam sobie, bym kilka stuleci wstecz mógł tak swobodnie jak dziś głosić swoje poglądy, bez najmniejszej obawy o życie i zdrowie.
Choć licho nie śpi. Zresztą jeśli nawet, to towarzystwo przednie, ekskluzywne. Heretycy to elita elit i dostanie się do takiego grona to prawdziwy zaszczyt. Jezus też za takiego był w swoim czasie uznany, Mistrz Eckhart - znacznie później, potępiano i prześladowano biednego szewca Jakuba Boeme i wielu wielu innych. Kościół na mistyków też zawsze patrzył z podejrzliwością. Ma swoje sposoby na nich. Tych potulnych osadza za grubymi klasztornymi murami, każąc im dobrowolnie, do końca życia znosić katorżniczą nieraz regułę, a wolnych strzelców, jako się rzekło, generalnie nie tolerował.
Dlaczego? Powód jest prosty. Mistyk wie, że wszystkie kościelne dogmaty nie są warte funta kłaków i „Coś” go jeszcze przymusza, by o tym na głos wołać. Ale jest to wołanie samotne, jakby wołającego na puszczy ono jest.

Co do forum ze stronki "budda", to nie wykluczone, że ktoś ważniejszy z boku nimi kieruje. Ale z pewnością nie Budda. O czym obydwoje dobrze wiemy.

Pozdrawiam serdecznie Dominik


So maja 06, 2006 22:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post DZIELIŁ SIĘ
Nino, dla Ciebie na pocieszenie taki tekścik.

DZIELIŁ SIĘ

autor: dominikdano

Ranek był ciepły. Pod samotnią brata Alberta zebrały się tłumy pielgrzymów. Gdy na drewniany ganek przy kaplicy wkroczył kapłan i z uśmiechem przywitał przybyłych, był to wyraźny znak, ze należy uciszyć wszędobylski gwar.
- Jest nas bardzo wielu na tegorocznej pielgrzymce – przemówił mocnym głosem. - Obok świeckich są tu dziś też duchowni oraz bracia i siostry zakonne. Prosiłbym by nie iść w oddzielnych „formacjach defiladowych”, ale by świeccy zmieszali się z duchownymi i żeby wszyscy wspólnie mogli się dzielić Ewangelią.
Wśród zgromadzonych opodal zakonników wyszukałem mnicha, który w moim mniemaniu najlepiej będzie się dzielił ze mną Ewangelią. Widziałem go poprzedniego dnia na Antałówce i też chyba dlatego wydał mi się bliższy od innych. Urodę miał pocieszną. Był bardzo niskim i wątłym bratem albertynem, lekko siwiejącym już rudzielcem o bardzo pospolitych rysach twarzy. Niskie czoło, za długi nos i wąskie usta nie pasowały do zapadniętych piwnych oczu, które błyszczały zupełnie niestosowną wesołością u człowieczka o tak mizernym wyglądzie.
- Ten najlepiej będzie umiał się dzielić... – pomyślałem sobie.
Braciszek zakasał sutannę i drobnymi kroczkami żwawo sunął pod górę. Szedł w trampkach.
- Taternik... – skrzywiłem się w duchu, ale Giewont to taka górka, że niektórzy w szpilkach i sandałkach tu wchodzą. – Najważniejsze to to czym się ze mną podzieli... – skarciłem się za niestosowne drwinki.
Szedłem obok niego, w cichym skupieniu czekając aż zacznie. Oczy nadal mu się śmiały, a i kąciki jego cienkich ust też wyginały się w górę, ale ciągle milczał. Nawet na mnie nie patrzył. Może bym i sam zagadał, ale obok nas, po drugiej stronie mnicha kroczył młodzieniec z Gdańska i bezustannie trajkotał o stoczni i strajkach. W stanie wojennym był to stały temat, nawet na pielgrzymkach.
W połowie Giewontu byłem już tym tak poirytowany, że traciłem rytm marszu, potykałem się i co najgorsze, duchowo bardzo mało korzystałem na tej imprezie. A tak wiele sobie wcześniej obiecywałem.
- Jeśli nie zacznie... dzielić się... to na górze chyba ze skały go zrzucę – zionąłem wrogimi uczuciami, a braciszek jak gdyby nigdy nic drałował w milczeniu i tylko twarz śmiała mu się coraz bardziej.
- To ze mnie ma ubaw – myślałem z gniewem. – Wie, że tak mi zależy i nie podzieli się, a ważny ksiądz mówił na początku, żeby się dzielić. No, niechybnie zleci uparciuch z turni, jak tylko dojdziemy na szczyt – groziłem mu w duchu. – Sfrunie w przepaść i zobaczymy czy z niego naprawdę taki milczek – płodziłem w wyobraźni mściwe wizje.
Jednak tuż pod szczytem zgubił się gdzieś w tłumie i nie udało mi się spełnić gróźb, ale w powrotnej drodze też jakimś dziwnym trafem szliśmy obok siebie. Gadatliwego młodzieńca nie było, z górki łatwiej się mówi, bo schodzenie mniej męczy, to może jeszcze nic straconego, pomyślałem z nadzieją.
Gdzie tam, milczał do końca jak grób, a ja od tamtej pory miałem uraz do wszelkich pielgrzymek.
Dopiero po wielu latach zrozumiałem, że nikt lepiej od tego albertyna nie dzielił się ze mną Ewangelią. Wysłuchałem wielu kazań i homilii, przeczytałem ich też wiele, ale nic nie dało się porównać z tym co dla mnie zrobił ten skromny mnich.
Można zapytać: Co takiego pojąłem z tego jego milczenia? Co takiego mi ono powiedziało?
To oto, że Ewangelia to po prostu Prawda, a o Prawdzie nie da się nic prawdziwego powiedzieć. O Prawdzie można tylko milczeć.

------------
Ddn


So maja 06, 2006 22:43
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 10, 2006 10:40
Posty: 70
Post 
Ok, ddn,
Opowiadanko zrozumialam, thx. (Ale ten zakonnik mial swoj klasztor?) A nasza mandala jeszcze niekompletna. Wiec szukamy swoich. Na necie tez.


Pn maja 08, 2006 13:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 10, 2006 10:40
Posty: 70
Post 
W opowiadaniu - bohater zrozumial przeslaie zakonnika 'po latach'. My siebie chwytamy natychmiast. Jestesmy tym samym.
Chcemy skompletowac Mandale.


Pn maja 08, 2006 13:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Nina2a napisał(a):
W opowiadaniu - bohater zrozumial przeslaie zakonnika 'po latach'. My siebie chwytamy natychmiast. Jestesmy tym samym.
Chcemy skompletowac Mandale.


Życzę szczerze spełnienia waszych pragnień.
Ja już niczego nie chcę, Nino.

Co do Twych obaw o brak pecunia to zapewniam, iż jako nihil habentes, et omnia possidentes, mam w nadmiarze wszystkiego, co jest potrzebne ,by uczciwie żyć. Bowiem contentum esse suis rebus maximae sunt certissimaecuque divitiae.

Serdecznie pozdrawiam Dominik


Pn maja 08, 2006 16:48
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 59 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL