Autor |
Wiadomość |
megi
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 11:17 Posty: 41
|
Czas pustyni
Pustynia to miejsce, w którym można odnaleźć Boga ale i spotkać szatana.
Na pustyni upadam ale i podnoszę się .Bywa ,że upadków jest więcej w zależności od stanu mojej pychy , braku posłuszeństwa i braku pokory.
Pustynia jest "twórcza ",sprawia ,że z sytuacji typu" pustymia" wychodzę świadoma swojej małości i wielkości mocy Boga .
Walka typu "pustynia" pomaga mi trwać,stawać się bardziej człowiekiem i dzieckiem Bożym.
Pustynia mnie uzdrawia. Mojego "ja"jest jakby mniej, powiększa się natomiast miejsce dla przewodnika- Jezusa w moim zyciu.
Pustynia dla mnie jest niezędna, bez niej nie uczyniłabym kroku naprzód w rozumieniu, w życiu wewnętrznym.
Powoduje ,że sprawy tego świata ustawiam na właściwym miejscu w mojej hierarchii wartości.
Pustynia jest mi potrzebna ,aby potrzeby moje były zgodne z potrzebami Boga -Jego wolą - wobec mnie ,a co za tym idzie z potrzebami innych.
Pustynia może zaistniec w każdej sytuacji.
"... i nie dopuść ,abyśmy ulegli pokusie,ale nas zbaw ode złego.."lub
tożsame "..i nie wódź nas na pokuszenie ale nas zbaw ode złego.."
Bóg może dozwalać lub nie na próbę wiary .
On zna aktualny stan naszej duszy i wie co jest dla nas dobre.
Bywa ,że w sytuacjach "posuchy" modlimy się juz tylko swoją udręką.
Dobre owoce pustyni to zgoda na wolę Boga , pewność ,pogoda ducha , posłuszeństwo, pokora, służba innym, "radość doskonała':)
Są tacy co powstają przez grzech, są tacy co przez cnotę upadają.Na pustyni wszystko się zdarzyć może.
To również czas gdy chcemy a nie możemy się modlić lub modlimy się a nic się nie zmienia ..
Nasza postawa zawierzenia i otwarcia ...lub nie ,jest wtedy decydująca.
megi
_________________ megi
|
N lut 13, 2005 19:24 |
|
|
|
|
extra83
Dołączył(a): Wt lut 15, 2005 16:22 Posty: 7
|
nie żebym się czepiał, ale modlitwy już dawno uschły i nic nie dają chyba- a zło już nie jest złem a dobrem -taki absurdalny obraz aktualnego świata czuje
dlaczego miałbym się modlić skoro w komorach gazowych w Auschwitz modliły się miliony o ocalenie(czy to była próba wiary?? -zresztą jak można wystawiać na próbę wiarę skoro to tylko wiara?), a i tak nie było cudu, więc dlaczego Bóg by miał mi pomagać i tworzyć coś cudownego w codziennych sprawach dla mnie jednego -po co miałbym się modlić?
-może tak na wszelki wypadek gdyby wszystko jednak okazało sie prawdą?
Faktem jest tylko że "pustynia" w większości przypadków, czyni nas ludzi lepszymi wobec siebie, choć w mniejszości może być tylko punktem zaczepnym o walkę na śmierć i życie o każdą kroplę wody
_________________ ® bullet ®○○○○○○○○○○○○○○You die!! afterwards You see - what is going on!! www.pajacyk.pl
|
Wt lut 15, 2005 20:38 |
|
|
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
extra83 napisał:
Cytuj: może tak na wszelki wypadek gdyby wszystko jednak okazało sie prawdą?
Zastanówmy się, zatem nad <prawdą>. Mamy do wyboru tylko dwa warianty. Jeden to ten, że nie ma Boga – i skoro Go nie ma to trudno o tym pisać bo jak czegoś nie ma to każda wypowiedź będzie naciągana. Bądź Bóg jest i skoro jest, to również są dwa warianty. Jeden to, że jest Miłością i Stworzył świat i ludzi z miłości albo:
W drugim z nich Bóg stworzył świat a w nim ludzi, których nazywa swoimi dziećmi, co w końcu jest oczywistością, bo powołał nas do życia [wiec jestesmy] ale w z ta jednak różnicą by się nimi w okrutny sposób <zabawiać>.
Mniej więcej można założyć tak, że Bóg jest <potworem> stworzył świat, ulepił sobie ludziki wyposażył je w zmysły, obdarzył rozumem, wolą i uczuciami.
Później Bóg schował się w wielkim ogrodzie i obserwował swoje dzieło. Zapewne nic ciekawego się nie działo w tym raju, Adam i Ewa snuli się bez celu a wszystko było dobre, ale mdłe.
Najprawdopodobniej z nudów i dla zabawy owy stwórca wymyślił i wypuścił w rajski spokój złego węża, by ten dokonał zniszczenia. Bóg widząc to wszystko – zacierał ręce i śmiał się do rozpuku rozdrażniając węża by ten krzywdził w sposób wyszukany i na różne sposoby <stworzenia Boże>.
Od tego czasu wąż rozmnażając się w sposób nieprawdopodobnie szybki zapanował nad światem, przejął kontrolę nad wszystkimi dziedzinami życia.
Stwórca stracił kontrolę nad wszystkim i wężem a nieco później sam został jego niewolnikiem gdyż słaby Bóg nie potrafił przywrócić ładu i porządku na świecie. Jego dzieci atakowały przeróżne wymyślone przez demona cierpienia, choroby prowadzące do wyniszczenia i śmierci.
Nawet Syn Boga został pokonany przez potomka rajskiego węża, bo umarł na krzyżu.
Ludzie od czasu rajskiej tragedii wznoszą błagania z każdego miejsca na ziemi gdzie są uciskani, gnębieni i mordowani – a Bóg milczy. Podstępny wąż zapanował nad światem i pozwala na to by ludzie rozmnażali się tylko i wyłącznie w jednym celu - by on miał się, nad kim znęcać. Bezradny Bóg umarł a jego miejsce zajęła bestia.
Popatrz, jakie to nielogiczne i bezsensowne. Życie ludzkie jest tylko jednym elementem wielkiego planu Stwórcy, – choć człowiek jest <cenny> w oczach Boga.
Jeśli będziemy rozpatrywać sens życia jako <bezsens> do istotnie znajdziemy dowody na to, że życie nie ma sensu. Twoje <oskarżenie> Boga tak mniej więcej wygląda.
Zawężenie się do jednego z możliwych elementów <mozaiki> uniemożliwi nam oglądanie całości. Zaczyna się tworzenie fikcji opartej na emocjach a rozum im podporządkowany dokona fatalistycznych <odkryć> na gruncie nie mającym nic wspólnego z rzeczywistością, – więc powstanie SF o charakterze tragedii.
Gdyby życie kończyło się śmiercią wtedy istotnie to wszystko, co przeżywamy i doświadczamy straciłoby sens.
Nasza wiara ubogacona nadzieja pozwala dostrzec to, co ponadczasowe i wieczne.
Św. Augustyn napisał tak:
**Owocem dociekań jest, to, że niewidzialne sprawy Boga przez rzeczy, które zostały stworzone, dla umysłu widzialnymi się stają
**Rzeczy udzielają odpowiedzi na pytania tych, którzy potrafią odpowiedzi osądzić.
To, że nie wiemy wszystkiego nie upoważnia nas do wydawania sądów o <całości> a szczególnie oskarżania Stwórcy, którego nie poznaliśmy dostatecznie.
Przecież Jezus istniał, żył i żyje. Zostawił nam <Testament> i przygotował miejsce w domu Ojca. Wiemy jak mamy postępować by <żyć>. Bóg dał nam wolna wolę, przez co staliśmy się współodpowiedzialni za nasz los. On wychodzi do nas indywidualnie do każdego i do całego świata.
Po śmierci, która jest narodzeniem do życia wiecznego osiągniemy <doskonałość>. To wszystko jest przecież w Piśmie Świętym, – dlaczego to kwestionujesz?
Dziecko rodząc się na świat umiera po dziewięciu miesiącach życia dla łona matki. Rodzi się do następnego etapu, czyli rozwoju, jakim jest życie doczesne. W tym świecie uczymy się i dojrzewamy do wieczności.
Embrion również nie wie, co spotka go po narodzeniu, czyli po zakończeniu pierwszego etapu rozwojowego.
Umierając pozostawiamy <łono> tego świata a rodzimy się by żyć wiecznie. To wszystko można poznawać czytając i starając się zrozumieć- albo kwestionować i buntować się jak nierozumne dziecko, – które widzi jedynie zakaz.
Mamy wybór – wolna wole, możemy szukać dobra i je czynić albo skupić się na tym co jest <krzykliwe> w celu odwrócenia i zakłamania rzeczywistości <nie z tego świata>.
pozdrawiam
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
Wt lut 22, 2005 13:24 |
|
|
|
|
TDK74
Dołączył(a): Śr cze 27, 2007 19:29 Posty: 2
|
Bóg to nie studnia życzeń. Nie wszystko o co prosisz zostanie Ci dane w takiej formie jak się spodziewasz - może masz za małą wiarę?
Bóg jest niepojęty i wszechmocny - jak śmiesz pytać Go "dlaczego"? Odpowiedzi być może nawet nie mógłbyś objąć swoim ludzkim skończonym rozumem.
Osobiście jednak wolę taką wersję:
Dawno, dawno temu istniał tylko stwórca. Prócz niego nie było niczego. Stwórca był istotą wszechmocną, wszechobecną i straszliwie samotną pośród nicości.
Stwórca postanowił wypełnić nicość jakimś bytem aby ulżyć swej samotności.
W tym celu stworzył wszechświat, wypełnił go wszelkimi bytami materialnymi i niematerialnymi. Wszystko co tworzył było dobre i piękne ale czegoś brakowało - wszystkie dzieła były bezduszne jak automaty. Stwórca wciąż czuł się samotny. Wreszcie stworzył inteligentne istoty - aniołów. Ale i im czegoś brakowało. W dodatku część uznała, że ze swą inteligencją dorównuje swemo stwórcy i zbuntowała się. W końcu stwórca odkrył czego brakowało jego dotychczasowym dziełom i stworzył człowieka starając się odwzorować w nim jak najlepiej brakujący szczegół - miłość.
Człowiek był dziełem stwórcy - nie mógł być tak doskonały jak stwórca o czym Bóg przekonał się już wkrótce (a może tylko upewnił) Człowiek jednak otrzymał ważną cechę: mógł sam się uczyć i chęć stawania się lepszym.
Upłynęło wiele pokoleń - nauka trwa. Pasmo zdarzeń nazywane przez nas życiem ma nauczyć nas miłości. Tylko Bóg może wiedzieć jakie znaczenie mają zdarzenia, szczęścia i cierpienie. Z całą pewnością, żadne doświadczenie - ani dobre ani złe nie jest bezcelowe, każde ma skutek, który w splocie zdarzeń okaże się decydujący może za 10 lat?
_________________ A jednak jest!
|
Śr cze 27, 2007 22:06 |
|
|
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
Oczywiście, że mam prawo a nawet obowiązek pytać „dlaczego”. Czy Bóg nie po to obdarzył nas rozumem byśmy pytali – rozmawiał z Nim?
Przecież Hiob Go pytał, a Bóg odpowiadał. Nie pozbawiajmy się możliwości, która jest nam dana po to, byśmy Go poznawali, jak i po to byśmy słuchali tego, co On nam ma do powiedzenia.
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
Cz cze 28, 2007 10:18 |
|
|
|
|
lolnik1
Dołączył(a): N cze 29, 2008 13:35 Posty: 51
|
Witam,
Mam pytanie, ile średnio trwa noc wiary?
Swoją noc wiary przeżywam od killkunastu miesięcy, nie wytrzymuje tego już psychicznie, modlitwy i czytanie bibli i tak teraz są puste.
|
N mar 01, 2009 21:23 |
|
|
zielona_mrowka
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19 Posty: 5389
|
nie ma średnio... może trwać kilka dni, może trwać całe dziesiątki lat... życzę wierności.
_________________ Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...
Użytkownik rzadko obecny na forum.
|
N mar 01, 2009 22:11 |
|
|
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
Lotniku, powinieneś o tym porozmawiać z księdzem. Dobrze jest poszukać stałego spowiednika.. Każda z odpowiedzi - pisana na forum nawet z najlepszą intencją, nie zastąpi bezpośredniej rozmowy w realu. Pozdrawiam i życzę "narodzin poranka".
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
Pn mar 02, 2009 9:28 |
|
|
lolnik1
Dołączył(a): N cze 29, 2008 13:35 Posty: 51
|
Tyle, że w czasie tejże pustynii człowiek jest chyba podatny na choroby psychiczne, bo ja właśnie cierpie na takiego typu choroby i się zastanawiam ku czemu ma służyć cierpienie, jeżeli człowiek sobie z tym nie radzi. Byłem na gorzkich żalach niedawno i ksiądz mówił, że Bóg daje cierpienia tylko takie jakie człowiek jest w stanie unieść, a ja nie daje rady poprostu, częste myśli samobójcze .... . Sam sobie nie daje rady, więc postanowiłem walczyć i chodzę na psychoterapie i do psychiatry, ale to i tak nic nie daje .
|
Wt mar 03, 2009 20:07 |
|
|
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
Ksiadz mial racje. Kiedys czytalam taka historyjke o czlowieku ,ktory sie skarzyl ,ze jego krzyz jest najciezszy i ,ze on go nie jest w stanie uniesc. Wiec ukazal mu sie Aniol i zaprowadzil na cos w stylu strychu i tam pokazal mnostwo krzyzy. I powiedzial do czlowieka,ze moze sobie wybrac taki krzyz jaki chce. Wiec ten czlowiek szuka szuka i nie moze znalezc bo ten to za ciezki ten to zbyt wyzlacany, zbyt niewygodny. Szukal,szukal, az w koncu znalazl malenki drewniany krzyzyk. Wybral go i zapytal czy moze go miec.
Aniol odpowiedzial ,ze tak i dodal " Ale to jest wlasnie TWOJ KRZYZ..."
Jesli Ci ciezko to zwracaj sie zawsze do Boga.
Powiem Ci co mi kiedys powiedzial moj animator :
" Nasze slabosci musimy pokonac moca Boga.
Krzyz zawsze bedzie.."
Wiec zwracaj sie ze wszystkim do Boga !
Poza tym zawsze mozesz pojsc do kogos z duchownych ,bo nie wiem czy psycholog na sprawy duchowe pomoze ,chociaz istnieja psycholodzy od spraw duchowych swieccy,ale z tego ,co slyszalam sa rzadkoscia.
Wiec proponuje rozmowe z osoba duchowna, albo z kims kto siedzi w tych klimatach,ale przede wszystkim modls ie do Boga o sile i wytrwalosc ! Zycze Ci powodzenia i wytrwania w Panu
Pozdrawiam !
Ps. dodam tylko,ze pustynia ma nas umacniac, czasem cierpienie ma nas uswiecac, ale pamietaj nieprzejmujs ie ,ze nie wychodzi ze sa slabosci,
pamietasz co mowil sw. Paweł ? Ze " moc w slabosci sie doskonali.."
Nie od razu sie uda , beda chwile zalamania ,bo na pustynii szatan z nasileniem chce sie do nas dobrac ,ale wtedy mamy jeszcze glosniej krzyczec " Jezusie Synu Dawida ulituj sie na demna "! albo " Boze pomoz mi " rozne takie akty strzeliste i zawsze zwracanie sie o pomoc do Boga a im nam ciezej tym glosniej krzyczymy !
|
Wt mar 03, 2009 22:32 |
|
|
lolnik1
Dołączył(a): N cze 29, 2008 13:35 Posty: 51
|
Myśle, że do pełnej duchowości mi jeszcze brakuje. Noc wiary, ma chyba szlifować moją dusze, by później moja duchowość była pełna i wypełniona bezinteresowną miłością. Poprzez te lata, odczuwam jak moja dusza się zmienia, odczucia się zmieniają. Myśle, że jeszcze kilka lat mi brakuje, żeby mieć pełnie duchową.
|
N mar 08, 2009 16:24 |
|
|
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
Posłuchaj powiem Ci tak: swoją duchowość kształtuje się całe życie ,a nie kilka lat !
Twoje uświęcenie trwa aż do śmierci.
Mnie to daje poczucie celu , nie wiem jak Ty...
Chce Ci tylko powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak pełny stopień doskonałości chrześcijańskiej.
Bo gdybyśmy byli idealni to do czego byłby nam potrzebny Bóg?
......
|
N mar 08, 2009 16:58 |
|
|
lolnik1
Dołączył(a): N cze 29, 2008 13:35 Posty: 51
|
Julka
Chodzi mi taką pełnie, która jest potrzebna do ustabilizowania się. Żeby nie rzucać sie co chwile w przepaść ... .
|
N mar 08, 2009 17:03 |
|
|
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
Ale jeśli Twoja wiara jest taka ,że są takie przepaście,że jednego dnia w górę ,następnego w dół to cos jest nie tak..
w kazdym razie życze Ci tej " stabilizacji"
albo inaczej abys trwał przy Bogu niezaleznie od sytuacji,ludzi,zdarzen,emocji,wrazen,uczuc etc...
Pozdrawiam
|
N mar 08, 2009 20:22 |
|
|
czes
Dołączył(a): So maja 16, 2009 19:16 Posty: 30
|
hm cóż jeśli to jest noc to nie ma wyjścia jak tylko czekać poranka a że ciężko to fakt ale też Bóg o czym wspomniałeś nie daje ciężaru ponad siły to jest bardzo istotne i dlatego żąda tutaj szczególnej ufności On się nie myli, myśli, zniechęcenie stany depresyjne mogą się kręcić ale najważniejsze jest wytrwać, o co szczególnie trzeba prosić by wytrwać, by nie odejść, by nie zerwać. To jest bardzo, bardzo ciężkie ale jeśli wierzysz a pragniesz miłować trzeba,należy wytrwać za wszelką cenę, nie patrząc na ,,koszta" On się nie myli i to co otrzymujemy jesteśmy wstanie znieść tylko wiary,ufności ale im większa Boża Miłość i większe cierpienia,doświadczenia tym większe łaski, pocieszenia czekają a co najważniejsze większe zadania, Wola Jego do wypełnienia, reasumując, trwać wręcz szaleńczo nie bacząc na konsekwencje bo o tym wszystkim Bóg wie, ufności i wytrwania życzę i nędzną skromną modlitwę polecam:)
_________________ Z Panem Bogiem
|
So maja 30, 2009 18:19 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|