Czy kłótnia może byc dobra?
Autor |
Wiadomość |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Czy kłótnia może byc dobra?
No to pyk, niby na czacie dyskusja jakoś się nie rozwinęła szczególnie, może tu będzie lepiej
Czy kłótnia może byc dobra, budująca, czy kłótnie w małżeństwie, przyjaźni są w ogóle potrzebne?
Jeden gostek dowodził, że jak najbardziej...reszta ludzików (w tym ja), że jestem lepiej unikać kłótni i rozmawiać na spokojnie.
Niemniej wczoraj 2 razy ostro się spiąłem z Przyjacielem co zaowocowało docelowym spokojem ducha i wyjaśnieniem wielu spornych kwestii
Taka więc "mertoryczna kłótnia" ma swój sens...w przeciwieństwie do ślepej furii i obrzucania się inwektywami
pzdr:)
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr sie 04, 2004 7:10 |
|
|
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Spoon - zależy jaka.
Kłótnia pt "obrzucanie się błotem", "wypominanie rzeczy sprzed 100 lat" "bo TY ZAWSZE" itp sensu chyba nie ma nigdy.
Pomijanie spraw spornych w imię spokoju, czyli zawijanie gówienka w sreberka również nie wnosi niczego.
Kłótnia "merytoryczna"... kiedy obu stronom zależy na załatwieniu problemu, czasem chyba być musi
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr sie 04, 2004 7:16 |
|
|
pedziwiatr
Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44 Posty: 3436
|
jo_tka napisał(a): Spoon - zależy jaka. (....) Kłótnia "merytoryczna"... kiedy obu stronom zależy na załatwieniu problemu, czasem chyba być musi
jo_tka, nazwalabym to inaczej. Kiedy obie strony daza do porozumienia, to mowimy o dialogu. W klotni zazwyczaj probuje udowodnic swoje racje, przeforsowac je, zmusic sluchacza do przyjecia mojego punktu widzenia. Nie ma tu miejsca na druga osobe, jestem tylko ja, moja racja, moja urazona ambicja, moj egoizm i niemy w tej chwili dla mnie adresat moich emocji i nierzadko uszczypliwych epitetow. Czy w takim razie moze to byc budujace? Czy takie rozwiazywanie spornych problemow ubogaci mnie i mojego rozmowce? Chyba dopiero wtedy mozemy mozemy mowic, ze cos jest budujace. jesli potrafimy wzajemnie sie ubogacac i wspomagac we wzrastaniu. W klotni na to miejsca nie ma.
|
Cz sie 05, 2004 6:45 |
|
|
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Cytuj: W klotni zazwyczaj probuje udowodnic swoje racje, przeforsowac je, zmusic sluchacza do przyjecia mojego punktu widzenia. Nie ma tu miejsca na druga osobe, jestem tylko ja, moja racja, moja urazona ambicja, moj egoizm i niemy w tej chwili dla mnie adresat moich emocji i nierzadko uszczypliwych epitetow. Cytuj: Chyba dopiero wtedy mozemy mozemy mowic, ze cos jest budujace. jesli potrafimy wzajemnie sie ubogacac i wspomagac we wzrastaniu. W klotni na to miejsca nie ma.
cóz, dla mnie kłótnia kojarzy sie z burzą, czasem bardzo gwałtowną, pełną grzmotów [emocji], błyskawic [trudnych słów] - a po takiej burzy kazdy przyzna, że najczęściej powietrze sie oczyszcza....
masz rację pedziwietrze, że dialog bardziej buduje niz kłótnia, tylko czasem dopiero kłotnia moze do dialogu - czyli rozmowy dwóch osob - doprowadzić; nie wszyscy sa od razu nastawieni na dialog, a i w rozmowie spokojnej i pełnej kultury moze chodzic tylko o własne JA
czasem jest konieczne zaakcentowanie własnego JA - i jezeli ma sie swiadomosc, ze to JA nie moze stac na pierwszym miejscu, ze wazne jest tez JA drugiej osoby, to kłótnia nie musi niszczyć...
to zaakcentowanie jest potrzebne chociazby po to, by drugiej osobie uświadomić, ze poza jej JA jest jeszcze i moje JA
strasznie na JAjczyłam ale mam nadzieje, ze rozumiecie, co mam na myśli
|
Cz sie 05, 2004 7:23 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
kłotnia
Nie wiem jak w innych rejonach Polski ale na Górnym Śląsku i to w okresie młodości aktualnych dziadków, funkcjonowało pojęcie "cichych mszy" w małżeństwach. Były to okresy, kiedy małżonkowie się do siebie nie odzywali. Trwały te "ciche msze" nieraz i długie tygodnie. Otóż w moim małżeństwie nic takiego nie miało miejsca. Owszem często tak głośno przedstawiałem "swoje racje", że moja śp. Małżonka, aby obniżyć poziom dzwięków wydobywających się z mojego gardła, otwierała na oścież okno mówiąc jakby cicho do siebie:
- Po co ino jo mom słuchać jego przemówień? Łóne sóm tak ciekawe, że niych i inni posłuchają. No i ja zawsze wtedy swoje "przemawianie" kończyłem a potem przychodził czas na zajęcie się swoimi rodzinnymi obowiązkami i na przemyślenie wniosków z "dyskusji", a w końcu na wprowadzenie korekty swego postępowania, tak aby moją małżonkę tym zachowaniem nie urażać. I tak nam upłynęło 25 lat. I widocznie się rozleniwiłem, bo swoje "przemówienia" coraz rzadziej wygłaszałem.
A na koniec pewna dykteryjka:
Roz jedyn, Berta Kulawiczka sie zdziwioła, bo jeji chop Wichtór wzion tako mało świycka, zaświyciół jóm filipusym i zaczón łazic po wszystkich ciymnych kóntach w jejich miyszkaniu. A że mieli pywnica zarozki pod kuchnióm i do tyj pywnicy sie właziółó bez tako klapa we dylówce, to Wichtór ta klapa dźwignół i ze świyckóm wloz do pywnice.
Beta niy strzimała.
- Coż to za gupoty robisz, przeca żeś dopiyro w zeszły tydziyń elektryczne światlo wciągnól do pywnice, po co Ci ta świycka.
Wichtór wyloz ze pywnicy i pedzioł:
- No, Kwała Bogu, znod żech, bez świycki bych niy znod.
- Coś znod - pyto go zdiwiono Berta - coś szukoł?
- Twojigo słowa, moj ty dziubecku, bo mi się tydziyń tymu stracióło.
|
Cz sie 05, 2004 8:19 |
|
|
|
|
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4102
|
Osobiście nie lubie kłótni, uważam, że nie są one nam potrzebne do szczęścia.Dużo bardziej sensowne są rozmowy"na spokojnie"...tylko, jak tu się nie pokłócić z kimś od czasu do czasu .
Znam ludzi, dla których kłótnie są tak normalne i naturalne, że nie mogą oni bez nich żyć.
Często kłótnia jest tzw"odreaogowaniem stresu" ( takie malusie usprawiedliwienie dla choleryków ), człowiek nie wytrymuje...nerwy puszczają...i kłótnia gotowa.Różne są powody kłótni, począwszy od drobnostek, skończywszy na rzeczach"grubszych".
Tylko czy w czasie kłotni...nie pada za dużo zbędnych słów, które ranią, sprawiają ból drugiej stronie?
Czy działając pod wpływem emocji jesteśmy w pełni świadomi tego co mówimy, czy myślimy o drugiej osobie?Żeby nie przesadzić, nie dokopać jej, czy "lecimy z koksem na całego"?
Nie lepiej iść sobie na spacerek, dać ochłonąć emocjom?Jak już nas tak bardzo nosi...nie lepiej jest wyżyć się w inny sposób niż poprzez kłótnie?
Może jakiś sport?
Rozumiem, że zdarzają się rózne sytuacje, nie chce tutaj uogólniać...ale czy kłótnie wnoszą jakieś pozytywne rzeczy w nasze życie?Czy potrafią pomóc, zmienić coś na lepsze, poprawić nasze relacje z bliskimi?
Mówi się, że "kłótnia oczyszcza atmosfere" , czy to stwierdzenie jest...autentyczne?
Pewnie zależy od rodzaju kłótni, jednak wydaje mi się, że to raczej "zagęszcza atmosfere", bo co z tego, że sobie ulżymy krzycząc?
Jak sobie później przypominamy taką kłótnie...nie raz jest nam głupio, że daliśmy się tak ponieść emocjom, że nie umiemy nad nimi panować...
Uważam, że powinniśmy troszeczkę pracować nad samym sobą, ażeby nauczyć sie rozmawiać i unikać kłótni.
Szczera rozmowa jest sensowniejszym wyjściem z sytuacji, niż kłótnia, która czasem jest bezsensowna... .
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Śr sie 11, 2004 2:31 |
|
|
pustny kojot
Dołączył(a): Wt sie 10, 2004 9:09 Posty: 32
|
Uwazam ze jest nie potrzebna lepiej jej unikać
_________________ Nawet najmiejsza kałuża odbija niebo/ pysłowie Litewskie/
|
Cz sie 12, 2004 12:42 |
|
|
steffi
Dołączył(a): Pn sty 12, 2004 11:58 Posty: 247
|
Cytuj: Mówi się, że "kłótnia oczyszcza atmosfere" , czy to stwierdzenie jest...autentyczne? Pewnie zależy od rodzaju kłótni, jednak wydaje mi się, że to raczej "zagęszcza atmosfere", bo co z tego, że sobie ulżymy krzycząc? Jak sobie później przypominamy taką kłótnie...nie raz jest nam głupio, że daliśmy się tak ponieść emocjom, że nie umiemy nad nimi panować...
Uważam, że powinniśmy troszeczkę pracować nad samym sobą, ażeby nauczyć sie rozmawiać i unikać kłótni. Szczera rozmowa jest sensowniejszym wyjściem z sytuacji, niż kłótnia, która czasem jest bezsensowna.
szczera kłtnia jest bardzo pozytywnym przezyciem. w moim związku mam całą kolekcje takich wydarzen i bardzo je sobie chwale. przyznaje, nie umiem kontrolowac złosci i czasem jedna glupia uwaga, czasem nawet nie glupia, a nie trafiona w muj nastuj, psuje mi humor i powoduje narastanie zlosci. zaczynam sie boczyc marudzic i tak az do wybuchu, ktory w takiej sytuacji jest wybawieniem. wszystko zostaje powiedziane, obie strony wylewają swoje zale, tłumaczą sie, i jest duzo przepraszania... im szybciej sie rozładuje atmosfere tym lepiej - mnej czasu straconego a bezsensowne dąsy i wnioski z "dyskusji" moznma szybciej w zycie wcielic.
ale to tylko muj sposob. na kłotnie i na związek.
_________________ Akcja "Gwiazdka2007"
Zgłoszenia mikołajów
|
Cz sie 19, 2004 13:31 |
|
|
spamer
Dołączył(a): So gru 09, 2006 3:14 Posty: 84
|
a można jasno i precyzyjnie określić granice w których zaczyna kłótnia a kończy polemika czy np. dyskusja
_________________ nie szata zdobi człowieka, nie nick użytkownika czatu....
|
So gru 09, 2006 5:21 |
|
|
-olfik-
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49 Posty: 453
|
Klotnia jest niestety dosyc latwym sposobem na zalatwianie roznych spraw. I dosc skutecznym, czesto szybciej ustapimy dla swietego spokoju niz przekonani argumentami. Po co wiec mamy sie wysilac na argumenty? Po co ryzykowac, ze byc moze bedziemy musieli przyznac, ze nie mielismy racji? Po co starac sie zrozumiec, nie lepiej zastraszyc?
Dlatego niestety aby klotni nie bylo to obie strony musza tego chciec i to bardzo. A jesli juz musimy koniecznie sie z kims pokłócić to moze lepiej wybrac kogos, kto po prostu lubi sie awanturowac? Mniej krzywdy tym wyrzadzimy.
Niektorzy pisza, ze to oczyszca atmosfere. Niestety wydaje mi sie, ze oczyszcza tylko dla tej strony, ktora zakrzyczala oponenta. Pol biedy, jesli obie strony chcialy sie wykrzyczec. Ale jesli jedna strona chciala sprawe wjasnic a zostala zakrzyczana, to jak ona sie czuje po takim zmieszaniu z blotem...
|
So gru 09, 2006 9:31 |
|
|
kruczy
Dołączył(a): Wt sty 31, 2012 13:13 Posty: 2
|
Re: Czy kłótnia może byc dobra?
u mnie klotnia jest na porzadku dziennym, dziala jak wentyl bezpieczenstwa, niby klotia jest zla, ale jakos podczas niej (albo po niej) lepiej mi sie sprawy wyjasnia
|
Wt sty 31, 2012 15:05 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Czy kłótnia może byc dobra?
Bywa kłótnia i kłótnia. Najgorsza to kłótnia ukierunkowana na partnera, destrukcyjna, rozdzielająca, raniąca. Najlepsza to ukierunkowana na problem, bo można szczerze poznac zdanie i uczucia drugiej osoby , wyładować atmosferę i przejść do rozwiązania problemu. Niby banał ale nie każda kłótnia nam dobrze wychodzi ...
|
Wt sty 31, 2012 15:15 |
|
|
jaca
Dołączył(a): Wt paź 09, 2012 11:58 Posty: 57
|
Re: Czy kłótnia może byc dobra?
Jeżeli wyniknie z niej coś dobrego ktoś zrozumie coś co powinien zrozumieć już dawno to uważam, ze chyba tak.
|
Pt lis 30, 2012 11:31 |
|
|
boni
Dołączył(a): Wt paź 09, 2012 12:36 Posty: 56
|
Re: Czy kłótnia może byc dobra?
Czasem kłótnia może coś uświadomić a czasem coś zniszczyć.
|
Pt sty 18, 2013 9:30 |
|
|
jaca
Dołączył(a): Wt paź 09, 2012 11:58 Posty: 57
|
Re: Czy kłótnia może byc dobra?
Moim zdanie tak jeśli wynika z niej coś dobrego.
|
Wt lut 05, 2013 13:32 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|